Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2

-Serio musiałam z wami tu jechać?-spytałam się chłopaka kiedy zobaczyłam jak szczerzy się do jakiejś kobiety która tańczyła,czaicie?Goła laska,ale podniecające.Kazdy się na mnie dziwnie gapił a mam na myśli mężczyźni którzy tu przebywali patrzyli się na mnie obrzydliwym wzrokiem.
-tak.- powiedział oschle.Widziałam jak ten cały Billy się lampiozi na tą dziewczynę.Nagle wyciągną dziesięć dolarów z marynarki i podarował tej dziwce.Po chwili nachylił się nad nią i zaczął ją pieścić palcem,fuj serio?Gość jest w pracy a odwala takie rzeczy.
-Przestań jesteś w pracy.Jak wrzucisz do domu to se zawalisz ale nie tutaj błagam cię,o i przy okazji zabierzesz tą KOBIETE i razem się pobawicie.-powirdziałam głośno żeby mnie usłyszał.
-Oj Lila przestań.-skarcił mnie pan John.
-No dzień dobry co podać.- podeszła do nas jakaś kolejna kobieta i zaczełą macać Alexa.
-ej,ej,ejjj rączki przy sobie.-zwruciłam się do tej dziewczyny,jak się potem okazało miała na imię Olivia.
-nie wiedziałam że ma pan narzeczoną i przychodzi z nią do takiego klubu.Naszs usługi już nie obejmują?-odparła Olivia i spojrzała na mój pierścionek od mamy który dostała niby na zaręczyny.Nosiłam go na serdecznym palcu.
- jestem jego przyjaciółką ale rad-.-i tutaj mi przerwano.

-zaraz wracam.- powiedział i chciał wstać Foley lecz wyprzedziłam go i szybkim krokiem skierowałam się do pierwszego lepszego mężczyzny który siedział stolik dalej.
-co ona wyprawia?-usłyszałam pytanie Billego ale zero odpowiedzi.Zaśmiałam się w duchu ponieważ moja ,,zemsta"chyba wyjdzie.
-Witam,jestem Lily.A pan przystojniak?-powiedziałam siadając obok niego.
-Witam piękną panią,nazywam się Bruce.-odparł i ucałował moją dłoń.-panienka ile ma lat i to chyba nie jest klub dla kobiet- spytał i położył mi rękę na udzie,olałam to i przeszłam do mojego planu.
Zaczełam wstawać, pociągnęłam go za rękę,dopiero teraz zauważyłam że był wyższy o jakieś półtora głowy.Miałam to gdzieś.Wskoczyłam mu na ręce i oplotłam swoje nogi wokół jego bioder i zaczełam go całować.Całowałam go agresywnie ale z umiarem.
Oderwałam się od niego i wysapałam.
-21 a pan?-spytałam i uśmiechnełam się szyderczo.
-36 panienko.-odpowiedział i puścił mi oczko.Po nie całej sekundzie zeskoczyłam z niego nie przestając go całować Wiem że zachowywałam się jak dziwka ale Foley też i dobrze wiedział że tego nie naiwdze kiedy przystawia się w jakiś klubach do Kobiet młodszych o co najmniej 5 lat.Zgadza się.
Zaczął zjeżdżać rękoma coraz niżej aż w końcu jego dłonie znajdowały się na moich pośladkach,poczułam jak facet zaciska je mocno co sprawiło że jęknełam.Miałam dosyć ale czekałam aż mój przyjaciel zainterweniuje.
- dosyć tego młoda.- odepchął mnie od siebie i rzucił na kolana.Wiedziałam co się święci ale miałam to gdzieś chciałam to zrobić.Nie wiek co ze mną nie tak.Zaczał rozpinać pasek od spodni i w ostatnim momencie opanowałam się i szybkim ruchem wstałam z ziemi,spojrzałam na niego i pokazałam mu środkowy palec.
-jeb się,chciałam się odegrać za to jak potraktowałeś tamtą dziewczynę ty kutasie.-wykrzycałam i każdy momentalnie się na nas spojrzał w tym Alex i jego przyjaciele.
-co ty sobie wyobrażasz!?- wykrzycał mi prosto w twarz.
-to że jesteś gwałcicielem i powinieneś pójść siedzisz za kraty-odpowiedziałam przez zaciśnięte zęby.
W tym momencie odeszłam od niego i skierowałam się do tamtej dziewczyny.Miała na imię Samantha,dziewczyna rzuciła mi się w ramiona i mocno przytuliła,cały czas dziękowała.

Obudziłam się cała zalana potem.Jak się okazało zemdlałam w tym całym klubie go-go.Byłam w jakimś pokoju z białymi ścianami i dużą szafą na przeciwko łóżka.
-jak się czujesz?-usłyszałam znajomy mi głos i odwróciłam się w jego stronę.
- bardzo dobrze Foley.-uśmiechnęłam się i wstałam powoli z łózka.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro