Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5. Spotkanie Z Chinami


Pov. Ameryka

Obudził mnie dźwięk budzika w telefonie. Powoli otworzyłem oczy, oślepiło mnie światło zza okna. Wyłączyłem irytujący mnie budzik, była 9:00. Zauważyłem, że Chiny napisał mi żebyśmy jednak zobaczyli się w parku, na co odpisałem mu krótkie "ok". Za 2 godziny się z nin spotykam więc muszę wziąć prysznic i zjeść śniadanie, wypadało by przygotować jakieś ubrania. Może brzmię teraz jak baba, ale cóż... Lubię dobierać sobie ciuchy. Wstałem z łóżka i ziewnąłem, lekko się przy tym przeciągając. Odpiąłem telefon od ładowarki. Miałem w planach właśnie udać się pod prysznic, podszedłem do szafy w celu wyciągnięcia losowej bluzki, nie bedę biegał po domu w samej bieliźnie... - Pomyślałem po czym założyłem na siebie t-shirt i wyszedłem z pokoju. Zbiegnąłem po schodach, nikogo nie zobaczyłem po drodze, więc chyba jeszcze wszyscy śpią. Chociaż rodzicom się nie dziwię, w nocy oglądali film a Kanada jakby mógł to przespałby cały dzień... Wszedłem do łazienki i chwyciłem za ręcznik, wcześniej zakluczając drzwi. Ściągnąłem wszystko co miałem na sobie oraz wszedłem pod prysznic. Nowa łazienka jest spoko, mamy teraz większy prysznic. Włączyłem ciepłą wodę i chwyciłem za mydło, uwielbiam gorące kąpiele...

W końcu skończyłem się myć, ale jeszcze chwilę siedziałem pod strumieniem gorącej wody. Jednak po jakiś 3 minutach zakręciłem wodę i wyszedłem spod prysznica. Chwyciłem ręcznik i zawinąłem go sobie w pasie wychodząc z łazienki. Idąc po schodach na górę spostrzegłem że wszyscy dalej spali. Gdy byłem już w pokoju, to sprawdziłem godzinę na telefonie. Była 10:00, więc mam jeszcze czas. W końcu usłyszałem że ktoś chodzi po salonie, więc powoli otworzyłem drzwi pokoju. Jak się okazało była to mama robiąca śniadanie. Zszedłem ze schodów i przywitałem się z nią.

A: Hej mamo, wszyscy jeszcze śpią?

F: Tak. Co chciałbyś na śniadanie?

A: Mogą być zwykłe kanapki. Za godzinę wychodzę z Chinami! - powiedziałem idąc w stronę schodów.

F: A może mi pomożesz?

A: No dobraaa.... - Odpowiedziałem i niechętnie zawróciłem w stronę kuchni. Razem z mamą przygotowywałem kanapki dla wszystkich. Gdy skończyliśmy, to mama powiedziała że jedzie na zakupy, bo w lodówce nie ma prawie niczego i kanapki zrobiliśmy z reszty rzeczy które tam były. Ojciec chyba wstał, bo w sypialni słyszałem dźwięk powiadomień z telefonu więc najpewniej z kimś pisał. Kanada chyba jeszcze się nie obudził, typowy on. Ja właśnie siedziałem sobie na kanapie i jadłem śniadanie, spojrzałem na zegar i była już godzina 10:30! Ruszyłem zad z kanapy i pobiegłem na schody, chwilę później byłem już w pokoju. Spojrzałem przez okno, jest dzisiaj ciepło na dworze. Zbliżyłem się do szafy i chwilę zastanawiałem się co mam ubrać... Myślałem aby ubrać szarą bluzę typu crop top odkrywającą połowę brzucha, ale nie będę ubierał się jak na randkę, swoją drogą tylko ja się tak ubieram i dlatego w starej szkolne miałem miano "pedała", no cóż... Ale po chwili pomyślałem że w sumie nic się nie stanie jak to ubiorę, słyszałem że trzeba być sobą czy coś w ten deseń. Do tego wziąłem jeansy i kilka opasek na ręce, od zawsze ubieram się "jak dziewczyna" bo umiem dobierać ciuchy przez pół godziny i odwalić się jak na dyskotekę, ale co z tego? W końcu byłem już ubrany, więc chwyciłem za telefon. Zauważyłem że jest już 10:50, dlatego szybko wyszedłem z pokoju, jak na złość Kanada akurat wstał i wyszedł ze swojego pokoju. Gdy tylko mnie zobaczył, to wybuchnął śmiechem.

K: Haha, boże Ame! Jak ty się ubrałeś hahah!! Gdzie idziesz? - posłałem mu mordercze spojrzenie bo widziałem jak się nadal tępo śmieje.

A: Idę się spotkać z Chinami, możesz się ogarnąć i skończyć śmiać jak debil? - próbowałem zachować powagę.

K: Hmm, bracie uważajcie na siebie przy tej randce - Powiedział po czym znowu zaczął ryczeć ze śmiechu.

A: T-to nie jest randka! I skończ debilu! Po prostu spotykam się z nim żeby się zaprzyjaźnić, może zostanie moim przyjacielem! - W końcu on odszedł wyraźnie dalej rozbawiony.

K: ... Albo chłopakiem! - on to robi celowo, chce mnie wkurzyć dlatego odpuściłem sobie. Jeśli o to chodzi... To tak, jestem gejem i on o tym wie. Akceptuje to, ale lubi mnie wkurzać. Rodzice też o tym wiedzą i również mnie rozumieją, jestem im za to bardzo wdzięczny. Ale wracając do Kanady, nie mam czasu na niego, więc po prostu zbiegłem na dół po schodach. Założyłem buty i wyszedłem z domu. Idąc uliczką wyciągnąłem telefon i zauważyłem, że Chiny wysłał mi wiadomość że już jest, więc ja odpisałem że już idę oraz przyspieszyłem kroku. Na szczęście ten park nie jest daleko, więc już po chwili widziałem wejście do parku. Szybciej szedłem w stronę parku, w końcu minąłem wejście. W parku ( a przynajmniej na jego początku) było mało osób. Zauważyłem, że Chiny siedzi na jednej z ławek patrząc w telefon, więc podszedłem w jego stronę.

Pov. Chiny.

Siedziałem na telefonie czekając na Amerykę. Umówiłem się z nim tu, w parku bo wydaje się być spoko gościem, zresztą jest nowy i chyba nieźle byłoby mu pomóc, jest wyraźnie zagubiony w tej nowej szkole. Gapiłem się w telefon, ale po chwili usłyszałem kroki zmierzające w moją stronę.

A: Cześć, Chiny! - to był oczywiście Ameryka. Już miałem mu coś odpowiedzieć, ale spojrzałem na niego... Miał na sobie bluzę typu crop,
odkrywającą mu brzuch, czarne jeansy oraz kilka opasek na ręce. Momentalnie poczułem jak pieką mnie policzki, wyglądał... Ładnie.

Ch: Hej USA... Ładnie wyglądasz - powiedziałem paląc się ze wstydu gdy ogarnąłem jak to zabrzmiało. Wyszedłem na debila, jak zawsze!

A: Ym, dzięki! - odpowiedział i lekko się zawstydził. Po chwili usiadł obok mnie na ławce.

Ch: Too... Gdzie idziemy? Może chcesz iść na koniec parku? Jest tam jezioro i łabędzie. Później możemy na przykład pójść na spacer i pogadać czy coś - powiedziałem oraz uśmiechnąłem się do chłopaka.

A: Jasne, super! - odpowiedział wesoło. Szliśmy obok siebie i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, również sobie żartowaliśmy z różnych rzeczy. Zauważyłem, że Ameryka jest ode mnie niższy o jakieś może 15cm, wyglądał na delikatną osobę, ale być może to tylko pozory? Idąc obok niego czułem się trochę zawstydzony, bo kilka razy niechcący dotknąłem jego ręki swoją. On chyba nic sobie z tego nie robił i nie zwracał na to uwagi, ale ja czułem wtedy lekkie zawstydzenie. W końcu przerwaliśmy naszą rozmowę, bo zauważyliśmy że jesteśmy już blisko jeziora.

A: Patrz! Łabędzie! - krzyknął i zaczął biec w stronę wody, więc ja zacząłem biec za nim. Przy jeziorze było zejście z ścieżki którą szliśmy, zauważyłem jak Ameryka siada na trawie przy brzegu jeziora więc podszedłem do niego i zrobiłem to samo. Wpatrywał się w łabędzie pływające po wodzie oraz na lilie rosnące w wodzie.

Ch: Ślicznie, prawda?

A: Tak... Jest cudnie! - powiedział po czym zaczął zrywać kwiaty.
Ja tylko spoglądałem na Amerykę. Wyglądał tak... Uroczo i bezbronnie... W końcu zauważył chyba że się w niego wpatruję, bo spojrzał na mnie.

Pov. Ameryka

Siedząc sobie z Chinami przy wodzie zacząłem zrywać źdźbła trawy i kwiaty. Jakoś chwilowo brakło nam tematów na rozmowy. W końcu zauważyłem, że wyższy chłopak bacznie mi się przygląda.

A: Coś się stało? - zapytałem, na co on odwrócił wzrok.

Ch: Um, nie! Wszystko w porządku! - odpowiedział po czym niepewnie się do mnie uśmiechnął.

A: A może przejdziemy się jeszcze alejkami parku? - zapytałem, a on kiwnął głową na tak.

Po jakiś 30 minutach spaceru pożegnaliśmy się i rozeszliśmy w swoje strony. Polubiłem Chiny, mam nadzieję że zostaniemy przyjaciółmi!

___________________________________

A więc jest nowy rozdział! Sorka że taki krótki qwp

Dalej nie mogę uwierzyć że jutro mam ostatni dzień ferii :'))

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro