Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

20. Kanada, zwariowałeś?


Pov. Rosja

Wstałem pół godziny temu, ale najchętniej leżałbym w tym łóżku przez cały dzień... Dzisiaj piątek, więc jakoś przeżyję. Ojciec jedzie do Rzeszy, to jakiś jego fagas. Niezbyt mnie to interesuje, generalnie Rzesza jest nawet miły, co jakiś czas tu przyjeżdża.
Jest już 6.50, więc chcąc czy nie, muszę zbierać się do szkoły, albo raczej piekła... Dziś dyrektor wymyśla mi karę, ciekawe co tym razem będę musiał zrobić. Wstałem z łóżka, podszedłem do szafy i wyciągnąłem z niej jakiś losowy t - shirt, na to rozpinana bluza i jeansy. Przebrałem się i chwyciłem za plecak, spakowałem go wczoraj pod wieczór. Dzisiaj są 2 wuefy jako ostatnie lekcje, debil wymyślał ten plan. Wziąłem plecak i telefon ze sobą po czym opuściłem swój pokój. Zszedłem po schodach na dół, ojca nie było, był już w pracy. I dobrze, nie chcę przebywać w jego towarzystwie bez odzywania się do siebie.
Gdy byłem w kuchni to otworzyłem lodówkę i wyciągnąłem z niej losowe rzeczy, później na szybko zrobiłem sobie kanapki do szkoły.
Spakowałem je do plecaka i zauważyłem, że na stole znajduje się jakaś karteczka.
Było na niej napisane:

Rosja, gdy wrócisz ze szkoły to mnie nie będzie, wracam w sobotę wieczorem. Będę u Rzeszy, a ty przez ten czas nie narób sobie problemów.
Zrób sobie na obiad naleśniki, kupiłem ci wczoraj wieczorem składniki do ich zrobienia. Nie dzwoń do mnie, chcę odpocząć od ciebie i twoich wybryków."

Po przeczytaniu tej wiadomości miałem mieszane uczucia. Normalnie to bym się cieszył że mam wolną chatę i wogóle, jednak męczą mnie wyrzuty sumienia. Spróbuję o tym nie myśleć... A tak swoją drogą to wiedziałem że on pojedzie do Rzeszy, każdy piątek u niego nocuje, lub czasem na odwrót. Jeszcze przed kłótnią rozmawiałem z ojcem, twierdzi że nie łączy go z Rzeszą nic oprócz przyjaźni. Ta, jasne. Ciekawe czemu nie chce mi powiedzieć prawdy. Dobra, mniejsza z tym. Mogłem iść już do szkoły, więc postanowiłem że wyjdę wcześniej. Opuściłem dom i zamknąłem za sobą drzwi na klucz, idąc ulicą myślałem o tym co tak właściwie łączy mnie z Ameryką.
17 latek przyjaźni się z gimnazjalistą. Chociaż czy mam lepszych znajomych? Wszyscy w klasie udają że mnie lubią bo się mnie boją, proste.
Mam znajomości też w szkole i poza nią, ale to tylko dalecy znajomi. Nie będę nikomu wchodził w dupę, najwięcej o "przyjaźni" nie wiem, ale wiem że na siłę tego nie zdobędę. Chociaż... Tyle razy tak robiłem, że sam już nie wiem. Siłą można osiągnąć wszystko prościej, ale nie w kwestiach relacji. Inni będą cisnąć ze mnie bekę, że przyjaźnie się z 15 latkiem. Chociaż czy jest sens się tym martwić? Być może mi się zdaje, ale on wręcz nalega na tą przyjaźń. - nim zauważyłem, byłem już pod szkołą. Kierowałem się w kierunku budynku i wszedłem do środka. Na szybko przebrałem buty w szatni i wyszedłem na korytarz.
Pierwsza lekcja to geografia, zastanawiam się na cholerę mi to potrzebne w życiu?
Sala w której będzie ta lekcja
jest na 2 piętrze, więc zacząłem iść schodami we wskazane miejsce. Na korytarzu nie było wielu osób, jeszcze 10 minut do dzwonka. Gdy byłem już pod salą, to zauważyłem że jest tam kilka osób. Od razu podszedł do mnie Turcja, chyba tylko on jest normalny na tle całej klasy.
Lubię go nawet, nie tak jak lubiłem Meksyk, ale jednak.

T: Siema! Co się wczoraj działo? Meksyk ma sine oko i nie może ruszać ręką. - zaczął.

R: Hah, zasłużył sobie.

T: Czym? Myślałem, że jesteście dla siebie jak bracia.

R: Meksyk to tępa, zdradziecka pizda. Ta przyjaźń to był błąd, traktowałem to całkiem poważnie, jednak on udawał mojego "przyjaciela" dla swoich korzyści.

T: Stary, współczuję. A to prawda że pomogłeś jakiemuś gimbusowi?

R: Prawda. - powiedziałem, na co on wyraźnie się zdziwił. : - Turcja, wiesz jakie mam zdanie o takich dzieciakach. Ale tamten jest nowy, całkiem sympatyczny. Po prostu go polubiłem.

T: Aż tak? - powiedział, po czym dziwnie się uśmiechnął.

R: Przestań, dobrze wiesz że nie w tym sensie! Młody jest po prostu spoko.

T: Spoko chyba w łó - nie skończył, bo mocno szturchnąłem go w bok.
T: No dobra, sorry! Idziesz do sklepiku?

R: Nie, zaraz dzwonek. Jak znów się spóźnię, to ojciec mnie zabije.

T: Dobra, do zoba - powiedział i poszedł. Zauważyłem, że pod salą jest coraz więcej osób, po chwili na drugi koniec korytarza zaczął iść Meksyk. Nieźle go chyba załatwiłem, na głowie ma plaster, ma sine oko i unieruchomioną rękę zawiniętą w gruby bandaż. Ale zasłużył sobie na to, w każdym bądź razie nie żałuję bo przez niego w nocy ryczałem jak dziecko. Naprawdę był dla mnie ważny...
Po chwili zadzwonił dzwonek, więc wszedłem do klasy. Wcześniej siedziałem z Meksykiem, ale teraz usiadł gdzieś z tyłu. I dobrze. Cała klasa patrzyła się raz na niego, a raz na mnie z wyraźnym niepokojem na twarzy. Nauczycielka chyba też już słyszała o tym, co się stało bo dziwnie się we mnie wpatrywała co było lekko mówiąc niezręczne.

Timeskip

Pov. Ameryka

Właśnie pakowałem książki do plecaka, bo skończyła się pierwsza lekcja. Gdy moi rodzice się dowiedzieli o tym, co wczoraj mi się przytrafiło to zaczęli świrować z przerażenia, pojechaliśmy do lekarza który stwierdził, że nie mam obrażeń wewnętrznych, lecz skóra jest mocno zasiniona i będzie lekko puchnąć w tym miejscu. Co dalej, co z Meksykiem? Nie wiem, na najbliższej wywiadówce wszystko zostanie ustalone.
Dzisiaj zaspałem do szkoły, do tego dostałem 1 za brak pracy domowej. Jestem w tej szkole od niedawna, ale już nienawidzę budy i facetki z fizyki.

Wyszedłem pospiesznie z klasy. Będąc w szkole chce mi się płakać... Powodem jest oczywiście Chiny, gdy tylko na niego patrzę to robi mi się źle. Podczas tej lekcji wpatrywałem się w niego ze złością, on to zauważył i również na mnie spojrzał, podejrzanie uśmiechając się. Wtedy dosłownie mnie zemdliło, nie mogę na niego patrzeć... Jest obrzydliwy. W wolnych chwilach zdarza mi się myśleć o tym, co się stało... Wtedy płaczę, nie umiem sobie z tym skutecznie poradzić... Wręcz marzę o tym, by się komuś wygadać, jednak tylko Rosja wie co mi zrobił chociaż... On nie wie że to był Chiny.
Na policję z tym nie pójdę, bo rodzice musieliby się wtedy o tym dowiedzieć, nie zniósłbym tego. To upokorzenie, wstyd jest nie do zniesienia! Wielokrotnie myślałem o zwierzeniu się rodzicom, tylko że nie wiedziałem jak mam im to powiedzieć, oszalałbym chyba ze wstydu.
Przestaję czuć się bezpiecznie. Najpierw "sytuacja" z Chinami, później atak Meksyku.
Boję się trochę co jeszcze mnie spotka...
Siedziałem właśnie na korytarzu, zobaczyłem że przechodził nim Meksyk. Schodził na pierwsze piętro, miał unieruchomioną rękę i sine oko, ciekawe czy Rosja wie już, jaką będzie miał za to karę od dyrektora. Zostawiłem plecak pod salą i postanowiłem znaleźć Rosję i się go o to spytać. To nie tak, że nie mam co robić na przerwie, po prostu chcę się z nim bliżej zaprzyjaźnić. Zszedłem na 1 piętro, siedziała tam klasa Kanady. Kanada rozmawiał z... Meksykiem?! Oni się znają? Przecież są w przeciwnych klasach! W dodatku wczoraj Meksyk mnie zaatakował a mój brat teraz z nim rozmawia  i patrzy się na niego maślanym wzrokiem!
Podszedłem szybko w ich stronę, nawet mnie nie zauważyli.

A: Przeszkadzam? Kanada, musimy porozmawiać. - powiedziałem po czym chwyciłem go za nadgarstek i pociągnąłem za sobą.

K: Bracie, co robisz? - zaciągnąłem go za ścianę.

A: Co JA robię?! Chyba raczej co ty robisz! Rozmawiasz sobie na luzie z typem, który wczoraj na mnie napadł!

K: To nie tak...

A: A niby jak?!

K: Już ci opowiadam... Podszedłem rano do niego, miałem się z nim rozliczyć za to co ci zrobił. Powiedział, że wcale nie chciał iii... Jakoś wyszło, że zaczął ze mną flirtować i... Nie wiem co ci dalej powiedzieć...

A: Flirtować?! Kanada, on mnie skopał! Gdyby nie Rosja, to nie wiem czym by się to skończyło!

K: A ty zadajesz się z Rosją! Meksyk mówił mi, że Rosja jest agresywny i niebezpieczny, raz pobił się z jakimś chłopakiem i pociął mu policzek nożykiem! A widziałeś co zrobił Meksykowi?!

A:   ...Ty... Ty chyba nie mówisz serio...  Rosja mnie obronił a Meksyk napadł, a ty wmawiasz mi że Rosja to psychol... Słyszysz się wogóle?!

K: Opowiem ci jeszcze raz jak to było!

|Retrospekcja Kanady|

Pov. Kanada

Wczoraj dowiedziałem się, że Meksyk napadł na mojego brata. Brzuch Ameryki wygląda strasznie, nie pozwolę żeby jakiś gnój go krzywdził! Na planie sprawdziłem gdzie ma teraz lekcje klasa Meksyku. Zauważyłem, że stoi sam za ścianą tam, gdzie nikt by nas nie widział, więc poszedłem zaraz za nim. Stał przy ścianie, nie mógł ruszać jedną ręką, więc to tylko ułatwi mi zadanie. Szybkim krokiem podszedłem do niego i pchnąłem go tak, że wylądował na ścianie.

M: Co do-

K: To ty jesteś Meksyk, nie?! Nie daruję ci tego, co zrobiłeś mojemu bratu!  - już miałem trafić go z pieści w twarz, jednak chwycił moją pięść swoją ręką.

M: Typie! Daj mi się wytłumaczyć! Nie chciałem go skrzywdzić.

K: Nie?! Sam sobie kurwa posiniaczył brzuch?

M: Po pierwsze to się uspokój, bo złość piękności szkodzi, a szkoda by cię było bo jesteś naprawdę niczego sobie.

K: O czym ty...

M: Mówię ci prawdę, słodki jesteś gdy się gniewasz, wiesz? - co jest, do cholery... Nie znam go i przyszedłem mu przyłożyć, a on mówi mi, że jestem słodki!

K: Gościu, co do cholery?

M: Nie gościu, tylko Meksyk. Jak się nazywasz?

K: Kanada... Powiedz mi, czemu zaatakowałeś mojego brata?!

M: Nie chciałem go zaatakować, jest podobny do takiego jednego gówniarza ze szkoły, nie widziałem twarzy twojego brata dokładnie przez co go z nim pomyliłem. Nie chciałem zrobić  krzywdy jemu! - on kłamie. Czuję to.

K: Kłamiesz!

M: Nie kłamię. Może chodźmy w jakieś inne miejsce i porozmawiajmy, wszystko ci wyjaśnię.
Jesteście tu nowi, nie?

K: Tak. Przyprowadziłem się tu niedawno z rodziną.

M: Od jakiegoś czasu przyglądam ci się na korytarzu, zaintrygowałeś mnie, może bliżej się poznamy,
hm? ~   - on mnie podrywa? Zastanawiam się czy jest ślepy, głupi czy ma problemy psychiczne. Po chwili kontynuował : - no, chyba że preferujesz laski.

K: Um... N-nie. Ale widzę że zmieniasz temat, mieliśmy sobie wyjaśnić zajście z wczoraj.

M: Wyjaśnić? Chciałeś wlać mi z pięści, haha. Chodźmy gdzieś indziej, poznamy się bliżej.

K: Okej. - jest całkiem miły, chętnie się z nim bliżej poznam. Chyba na serio nie chciał nic zrobić Ameryce, jest bardzo przekonujący.


Powrót Do Teraźniejszości

Pov. Ameryka


A: A więc chcesz mi powiedzieć, że kleisz się do kogoś, kto mnie skopał. Tak?

K: Ameryka, to był wypadek! On pomylił cię z innym uczniem.

A: I ty w to wierzysz? Chciał ode mnie pieniędzy.

K: Nie prawda, kłamiesz!

A: Bro... Ty... Ty na serio wierzysz jemu, a nie mnie? Znacie się od 15 minut!

K: Tak, wierzę mu. Wydaje się być miły, do tego całkiem... Przystojny. Jedyny kto jest tu winny to Rosja, psychol który go pobił! Słyszałeś o tym, że Ros-  - przerwałem mu.

A: Nie zaczynaj! Nie interesuje mnie co robi Rosja! Dla mnie jest miły i troskliwy, więc skończ go oskarżać i zmieniać temat!  -  naszą kłótnię przerwał dzwonek na lekcję. Kanada po prostu poszedł do klasy bez słowa, jak gdyby nigdy nic. Ja go chyba zamorduję, zamierza się spotykać z kimś kto napadł jego młodszego brata? Zwariował. Do tego ciągle zmienia temat i gada jaki to Rosja jest zły. Dawno się nie kłóciliśmy... Przykro mi, że do tego doszło.
W końcu wróciłem w pośpiechu na swoje piętro do klasy, lekko spóźniony. Ogarnąłem, że w czasie przerwy miałem iść do Rosji, ale kłótnia z Kanadą zabrała mi cały czas.



Następna Przerwa

Pospiesznie wyszedłem z klasy, moi nowi koledzy pytali się mnie kilkakrotnie na lekcji dlaczego znikam gdzieś na przerwach i czemu tak szybko wychodzę z klasy gdy lekcja się kończy. Wcisnąłem im jakiś kit, chyba uwierzyli.
Na szybko rzuciłem plecak pod następną salę, sam zacząłem kierować się na 1 piętro. Zauważyłem tam klasę Rosji, chłopak właśnie szedł w stronę wyjścia, na dwór. Poszedłem za nim, usiadł na jednej z ławek które są na szkolnym podwórku. Usiadłem obok niego na co ten się lekko zdziwił.

A: Cześć, Rosja!

R: Hej, potrzebujesz czegoś?

A: Nie, chciałem tylko zapytać czy wiesz już co musisz zrobić za tamto z Meksykiem?

R: Tak, dyrektora chyba dupa boli, karze mi wysprzątać po lekcjach korytarze na wszystkich piętrach!

A: Oh... Współczuję. Może pomóc? I tak nie mam nic do roboty.

R: Nie ukrywam że byłoby miło. - odpowiedział.

A: A tak wogóle to nie zgadniesz co odpierdzieliło mojemu bratu!

R: Co? - zapytał z lekkim znudzeniem w głosie.

A: On flirtuje z Meksykiem! - Rosja jakby ożywił się na te słowa.

R: Haha, żartujesz?

A: Nie, na serio! Byłem na poprzedniej przerwie u niego i widziałem.

R: To współczuję mu jeśli będzie z tym dupkiem. Jego wybór. - wzruszył ramionami.
: - a tak wogóle to ile masz jeszcze lekcji młody?

A: Jeszcze dwie... 2 wuefy.

R: To tak jak ja, więc pomożesz mi z tymi korytarzami?

A: Już mówiłem, że tak. Chyba będę  wracał do szkoły, na korytarz, zjem drugie śniadanie.

R: Ok, to nara. - powiedział, a ja zacząłem iść w swoją stronę. Niedługo później był dzwonek, więc ostatecznie śniadania nie zjadłem. Trudno.
Na przerwie gadałem jeszcze chwilę z Niemcami i Polską, podobno wuef w tej szkole jest łączony, chłopaki z jednej klasy + chłopaki z drugiej. Z tego co mówią chłopaki, to wf będzie łączony z licealistami, kogoś chyba pojebało. Oni niektórych z nas pozabijają na tym boisku, mnie na pewno. Lubię wf, ale to chyba przesada żeby gimnazjum było z licealistami! Chociaż może nie będzie tak źle, nieźle gram w nogę i kosza.

Timeskip

Właśnie wychodzę z klasy, praktycznie całą lekcje gadałem z innymi więc jedyne co zanotowałem to temat lekcji, muszę poprosić kogoś o notatki...
Teraz wf, więc poszedłem za resztą chłopaków.
Gdy byliśmy na najniższym piętrze budynku, to weszliśmy do przebieralni. Była tu już inna klasa, to klasa Rosji. Wspaniale, oni mnie zmiażdżą w czasie gry. Nie zwracając uwagi na innych, szybko się przebierałem. Rosja wszedł do przebieralni, gdy zobaczył z kim ma wf to spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął, co odwzajemniłem. Siedziałem z chłopakami  w przebieralni, większość osób z klasy Rosji wyszła gdzieś, więc zostały tu 2 osoby z mojej i 2 z jego klasy. Wszyscy poza mną byli wgapieni w telefony. Rosja zaczął ściągać bluzkę, dlatego odwróciłem wzrok. Mimo to coś mnie podkusiło i spojrzałem na niego, momentalnie oblewając się rumieńcem.

Pov. Rosja

Jeszcze 2 wuefy i do domu. Chociaż nie... Muszę sprzątać te zasrane korytarze! Piątek zrujnowany... Zakładałem bluzkę na wf i zauważyłem, że Ameryka się we mnie wpatruje. Gdy tylko odwzajemniłem spojrzenie, to szybko odwrócił wzrok. Czyżby młody zazdrościł? Nawet uroczo wygląda jak się rumieni... Teraz patrzy się w telefon udając, że nic się nie stało. Wyszedłem z przebieralni razem z Turcją, rozmawialiśmy chwilę dopóki nie przerwał nam dzwonek. Wszyscy weszli do sali, lekcja wf-u się zaczęła.

Po rozgrzewce trener stwierdził że musimy w tym roku zdać... Piramidę. Pojebało go? Wszyscy protestowali, ale on powiedział że bez dyskusji, musimy kiedyś to zaliczyć... Trener sam dobierał osoby w pary, niestety...

Trener: Teraz Rosja! Ty będziesz z... O! Będziesz z Ameryką. - odetchnąłem z ulgą, ktoś znajomy. Podszedłem do chłopaka.

A: A więc jesteśmy razem!

R: Ta... Nienawidzę piramidy.

A: Oj, przestań! To śmieszna zabawa - nagle wszyscy usłyszeliśmy głos trenera:

Trener: Okej, skoro wszyscy mają już pary, to zaczynamy. Niech każda para idzie na osobny materac. Zaczynamy od najprostrzej pozycji - pierwsza osoba opiera się o drabinkę, w tym czasie druga wchodzi na jej uda tyłem do niej, pierwsza osoba musi chwycić stojącą za biodra.
Bierzcie się do roboty, w razie problemów zawołajcie mnie do siebie!

R: To jest chyba proste. Będziesz na górze? Bo gdybym miał stanąć na tobie to bym cię zmiażdżył, hah

A: Okej - powiedział, a ja oparłem się o drabinkę. Ameryka odwrócił się tyłem i z lekkim trudem i moją pomocą udało mu się wejść na mnie. Chwyciłem go za biodra, nie ukrywam że te ćwiczenia są pedalskie i niezręczne...
Pierwsze mamy za sobą.
Przy kolejnym ćwiczeniu musiałem się położyć się na ziemi i ułożyć stopy na jego brzuchu, chwycić go za ręce i podnieść nad siebie.
Trenera chyba naprawdę coś boli. To trudne!
Udało nam się to wykonać, ale trener stwierdził że Ameryka musi się wyprostować, gdy to zrobił to stracił równowagę i spadł na mnie, byliśmy w lekko mówiąc niezręcznej pozycji.

R: Umm... Mógłbyś zejść? - siedział na moim kroczu, a ja czułem że robi mi się coraz cieplej...

A: Sorry... Nie chciałem. - był mocno zawstydzony i zarumieniony, nie ukrywam że gdy się wstydzi i rumieni to wygląda słodko, ale tylko jako przyjaciel!

Reszta lekcji minęła na męczeniu się i próbowaniu zaliczyć tej zasranej piramidy, na szczęście w przypadku moim i Ameryki - skutecznie.
Mimo to bardzo niepokoi mnie jedna rzecz. Słabo i niedługo znam się z Ameryką, a mimo to mówię że jest uroczy gdy się rumieni, przy tym prawie się podnieciłem gdy na mnie siedział.

Nie jestem pedałem, prawda...?








__________________________________

Uhh... Ta kwarantanna źle na mnie wpływa (':

Nawet na ogród nie wyjdę, bo jest zimno :<

Dzisiaj za to dłuższy rozdzialik TwT

2800 słów

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro