Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

69.

PoV Patrice

Ciemność, bieg i wiatr zacierały krajobraz drzew wokoło w jedną, niewyraźną plamę. A mimo to udało nam się biec bez większych potknięć czy spotkań trzeciego stopnia z drzewami. Lekkie wzmocnienie umiejętności od Operatora. Wreszcie zagłębiliśmy się w las na tyle, że zwolniliśmy. Nie pozwalając sobie na rozmowy poszliśmy mniej spiesznie w stronę domu. Dzisiejsze zadanie ukończone. Czy z sukcesem? Okaże się. Po ponad kwadransie dotarliśmy do domu. Toby otworzył klapę, przez którą weszliśmy do środka. Zostawiwszy sprzęt w izbie kuchennej, od razu skierowaliśmy się do naszej "sypialni". Chwyciłam telefon i sprawdziłam godzinę. No proszę, prawie czwarta. Usiadłam na pryczy, podobnie z resztą jak większość, z wyjątkiem Tima. Za każdym razem dostrzegałam, jak dobry z niego przywódca. Teraz też miał nam widocznie coś do powiedzenia

- Wiem, że jesteście zmęczeni, ale teraz pamiętacie najwięcej szczegółów. Sen je zatrze. A muszę o to spytać, bo jedna zasadnicza rzecz mi tu nie gra. Kto był wtedy w pokoju tego faceta, który pobiegł za nami? - Carrie niepewnie podniosła rękę - Spał?

- Tak... Wydawało się, że nawet twardo... Chrapał nawet trochę... Niemożliwe, żebym jakoś go obudziła, poruszałam się prawie bezszelestnie - odpowiedziała cicho. Sama nie widzę możliwości, żeby Carrie obudziła go nieuwagą. Tak, jak Toby jest mistrzem walki wręcz, z Tima jest świetny przywódca, a Brian to włamywacz doskonały, tak nikt nie dorówna Carrie w skradaniu się 

- Pamiętasz może jakieś ciekawe szczegóły? - spytał dodatkowo Tim

- Cóż... W sumie pokój jak pokój. Facet spał na takim dużym łóżku. Co tu dodać, umeblowanie przeciętne, okno na podwórko sąsiada... Jedyna wyjątkowa rzecz w tamtym pokoju to ogromny zbiór jakichś dokumentów i kaset. Gościu żyje chyba w innej epoce, albo bardziej polega na starodawnym sprzęcie, bo widziałam nawet maszynę do pisania. To wszystko, co udało mi się zauważyć... - streściła Carrie, odkładając maskę

- No dobrze. Toby? - zwrócił się do chłopaka

- Trafiłem na pusty pokój. Chyba jakiegoś dziecka, dużo tam było zabawek. Jakieś samochodziki, roboty. Ale wyglądał na jakiś taki... Opustoszały. Powstrzymywałem się, żeby nie kichać, tyle tam było kurzu. Zdziwiło mnie to, więc zajrzałem do szafy. Żadnych ubrań. Myślę, że pokój stoi opuszczony już długo, a zachowali go przez sentymenty. Pewnie jakieś dziecko im zmarło - opowiedział brunet. Tim pokiwał głową

- Więc może to jest przyczyna ich natrętnej ingerencji w eteryczny świat? - zamyślił się chwilę - No dobra. Brian?

- Byłem u jakiegoś innego faceta. Tego kulturysty, którego widzieliśmy z Patką, jak lecieliśmy. Nie rzuciło mi się w oczy nic ciekawego. Chyba, że interesuje was duża ilość sprzętu do ćwiczeń, ale nie wydaje mi się to jakoś wykraczające poza normy - opisał po krótce 

- Dobra. Patka? 

- Cóż, też byłam w pustym pokoju. Podobnie jak Toby, zauważyłam, że chyba stoi opuszczony, albo jest wykorzystywany tylko, jak jacyś goście nocują. Nie było tam absolutnie nic, puste półki, łóżko zasłane idealnie równo bez żadnych śladów użytkowania. Było tam też zdjęcie, ale bez dotykania i w takiej ciemności widziałam tylko, że była tam jakaś trójka ludzi - powoli przywoływałam wszystkie wspomnienia

- Dzięki. Ja byłem w pokoju zagorzałej fanki horrorów. Całe ściany miała obklejone. Znalazłem tam to - chłopak wyciągnął kamerę - I pomyślałem, że może nam się przydać. Nie chodzi mi tu tylko o zawartość, chłopaki pewnie pamiętają nasze stare metody - Toby i Brian pokiwali głowami - Nagramy im się z małym... Ostrzeżeniem. To będzie taki dość subtelny znak, bo na pewno nie zauważą od razu zniknięcia kamery, chyba, że będą jej potrzebować. Przyjmując jednak, że tak nie jest, podrzucimy im ją w jakieś mało podejrzane miejsce. Jak odkryją nagranie, może minąć trochę czasu. Chyba, że zachęcimy ich innymi znakami - rzucił Tim - Jest jeszcze ostatnia sprawa. Poddasze. Co, lub kto tam był? I czemu ten gość tam tak panicznie pobiegł. Coś tam ewidentnie ukrywają. Lub co gorsza kogoś. Na dziś jednak wystarczy nam tajemnic, a i tak nim je rozwikłamy, minie trochę czasu. Te oględziny były zbyt pobieżne, musimy zagłębić się trochę w ich historię. Ale to wszystko rano. Odpocznijcie. Dobrej nocy - zakończył Tim. Dobrze, że to zrobił. Z całym szacunkiem, nawet jeśli mówił ciekawie, ja już dziś padam. Mruknęłam jakieś ciche "Dobranoc" i zwyczajnie naciągnęłam na siebie kołdrę, zamykając oczy. Nawet nie wiem, w którym momencie to się stało, a już spałam.

PoV Carrie

Pokój ucichł. Dobiegały do niego tylko przytłumione odgłosy wiatru z zewnątrz. Mimo to domek dzielnie utrzymywał dosyć ciepłą temperaturę. Znów nie mogłam zasnąć. Byłam zmęczona, ale na misjach sen był dla mnie rzadkością. Już prędzej zrobiłabym tu nawet obchód, ale nie chcę nikogo budzić, a wyjść ot tak sobie nie mogę. Leżałam więc bez ruchu, wpatrując się w ciemne jeszcze okno. Było mi zdecydowanie zbyt ciepło, ale nie chciałam się już przebierać. Nie będę ryzykować budzeniem ich, a błękitny sweterek który miałam na sobie przynajmniej był wygodny. Obróciłam się na plecy. Pochłonęły mnie rozmyślania. Niektóre myśli ledwie się pojawiały, od razu uciekały, inne prześladowały mój umysł do czasu rozwinięcia ich, kolejne pojawiały się i cierpliwie czekały na odpowiedni moment, aby uzupełnić jakiś wątek dłuższych rozważań. A było ich dużo. Trochę wspominałam. Trochę wybiegałam w przyszłość. Ale nie oszukujmy się. Najwięcej myśli wciąż wędrowało w stronę minionej nocy. Wszystkie czynniki, to, co każdy opowiedział... To się zwyczajnie jakoś nie kleiło... Zupełnie, jakby ktoś wziął kilka rodzajów puzzli, wsypał je do jednego pudełka, wymieszał i chciał ułożyć wszystkie, jako jeden obrazek. W końcu każdy skutek ma przyczynę i na odwrót. A tu? Jeśli jest skutek, nie widać przyczyny. A jeśli jest przyczyna to wydaje się strasznie... Niejasna. Niepewna. Wiem, że na wszystko przyjdzie czas, wreszcie się dowiemy. Ale strasznie łatwo jest powiedzieć "Nie zaprzątaj sobie głowy". Trudniej to wykonać. Powróciłam do leżenia na boku i wpatrywania się w okno. Pierwsze promienie słońca zaczęły przedzierać się przez gałęzie do środka domu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro