22.
Wesołych Świąt wszystkim <3
PoV Carrie
Ferie zleciały szybko. Kilka razy udało się spotkać z chłopakami w komplecie. "Królowa Śniegu", nasze przedstawienie wypadło podobno bardzo dobrze. Już szykowało się następne. Mieliśmy grać spolszczoną wersję "Afery Mayerling" pod koniec kwietnia. Do szkoły wszyscy wrócili wypoczęci, ale u większości zmieniło się to po kilku pierwszych lekcjach. Przykrym kubłem zimnej wody był dla nas fakt, że tak jak Max, Sam i Tom okazali się bardzo mili, tak Klara okazała się kolejną "malowaną lalą". I niestety dołączyła do paczki moich "wielbicieli", w przeciwnym tego słowa znaczeniu. Choć marzec dopiero zaczął się "rozkręcać", śnieg już powoli topniał. Z jednej strony to smutne, a z drugiej fajnie jest obserwować, jak świat budzi się do życia. Niestety, oprócz świata, budziło się też coś innego. Nie umiem tego opisać, nie wiem czym TO jest. Przywidzenia. Karteczki. Dziwne postacie w różnych miejscach. Nie mówiłam nikomu. Nie wie o tym nawet Patka. Nie chcę, by uważano mnie za wariatkę. Ale jestem zmuszona funkcjonować dalej.
PoV Patrice
Ostatnia lekcja, którą była geografia, ciągnęła się w nieskończoność. Bawiłam się długopisem, non stop nim pstrykając i doprowadzając nauczyciela do białej gorączki. Twardy facet, póki co wytrzymywał. Postawiłam sobie za cel wkurzyć go na maksa do końca lekcji**. Kiedy zegar tykał już ostatnią minutę, nauczyciel nie wytrzymał
- Patrice, do jasnej, przestań! - przerwał mu dzwonek. Wzięłam swój plecak i jak gdyby nigdy nic wyszłam. Dopiero na korytarzu parsknęłam śmiechem
- Czemu ty tak ludzi lubisz dręczyć? - spytała mnie Carrie
- A tak jakoś. No bo jak taki ci perfidnie podsunie trudniejszą grupę na sprawdzianie, to potem się dziwi jak mu się odpłacić... Ten świat schodzi na ludzi robiących ludziom... - nie zdążyłam dokończyć
- Dobrze? - spytał Max. Strzeliłam face palm'a i wybuchnęłam śmiechem
- Na złość... Chciałam powiedzieć na złość... - odparowałam, kręcąc głową z powątpiewaniem. Roześmiani skierowaliśmy się do szatni, a następnie do wyjścia. Rozdzielaliśmy się zaraz za nim, bo ja z Carrie musiałyśmy iść w lewo, a chłopaki w prawo. Jak zwykle gadałyśmy o wszystkim i o niczym. Rozdzielając się, jak zwykle, każda odchodziła z uśmiechem. Potem, jak zwykle, miałyśmy wyjście. Tym razem na próbę. W domu powitał mnie jak zwykle spokój. Mama była w w środę, teraz był piątek. Z niemałym zadowolenie zauważyłam, że mimo, iż jest niemal piętnasta, słońce wcale nie jest tak nisko, jak na przykład miesiąc temu. Zamówiłam sobie kebaba na obiad i włączyłam telewizję na losowym kanale. Leciały reklamy. Byłam takim leniem, że nawet nie chciało mi się go zmieniać i po prostu poszłam zanieść do pokoju plecak, umyć ręce i przynieść ładowarkę do telefonu. Kiedy podłączyłam prąd żrącego dziada, zadzwonił dzwonek. Szybcy są. Albo ja tak wolno kursuję po schodach. Otworzyłam drzwi, zapłaciłam i odebrałam zamówienie. Skierowałam się do salonu, gdzie telewizor nadawał akurat czołówkę wiadomości regionalnych. Z nudy zaczęłam słuchać. Wypadek na obrzeżach, bo gościu prowadził po pijaku. Osiągnięcie ucznia szkoły podstawowej w konkursie ogólnokrajowym. Morderstwo w domku na obrzeżach. Podejrzenie handlu narkotykami w jakiejś szkole. Nudy. Po krótkim czasie przełączyłam, bo zaczęłam ziewać. Jakiś serial. Już to lepsze. Wbrew pozorom to wszystko było na porządku dziennym. Niedaleko rozciągała się obwodnica, więc media tylko żerowały na wypadki. O konkursach i wpadkach szkolnych nie wspominając. Morderstwa... No cóż. Zdarzały się wszędzie. W naszej okolicy też ostatnio były. Chyba trzy. Nie ruszało mnie już to tak bardzo. Żyłam z czymś takim przez całe życie, niejednokrotnie słysząc rozmowy telefoniczne taty. Opisywał tam różnych ludzi, ich sposoby na odebranie komuś życia, informacje. Najgorszym było, gdy przez przypadek, szukając mojego świętej pamięci pieska, weszłam do jego pokoju i zobaczyłam teczkę. Miałam może z dziesięć lat, byłam wszystkiego ciekawa. Zajrzałam do niej delikatnie i ujrzałam jakieś zwłoki. Były okropnie zmasakrowane, na policzkach miały rozcięcia, a lewa część twarzy była spalona. Pamiętam to tak dobrze, bo odcisnęło na mojej psychice piętno i nie raz budziłam się w nocy, zlana potem. Nie przyznałam się jednak do tego nigdy, bo bałam się reprymendy taty. W końcu przywykłam. Drugą sprawą był fakt, że lubiłam horrory. Zahartowanie więc posiadałam nie byle jakie. Mimo tego nie byłam jakimś maniakiem krwi i flaków. Po prostu nie budziły we mnie wstrętu. Tyle.
Serial, który oglądałam, okazał się być kompletną klapą. Wszystko kręciło się wokół zakochanej dziewczyny, w chłopaku, który kocha inną dziewczynę, ale ta druga jego nie, ale on jest bogaty... dobra, sama się w tym gubię. Wyłączyłam telewizor i skierowałam się na górę, do mojego pokoju. Ledwie tam weszłam, zorientowałam się, że coś jest nie tak. Na środku pokoju leżała kartka, denerwująca mnie od kilku dni. Raz mi z szafy wyleciała, innym razem odkryłam ją pod poduszką, potem jeszcze na biurku. Teraz na podłodze. Widniał na niej dobrze znany mi symbol krzyżyka w kole. Zaklęłam pod nosem i wyrzuciłam kartkę do kosza, dla pewności przykrywając ją innymi odpadami. Rzuciłam się na łóżko i puściłam muzykę na maksymalnej głośności. Jestem sama, więc nikt mi nie zabroni. Piosenką okazało się być Bring Me to Life od Evanescence. Wsłuchałam się w muzykę i pozwoliłam sobie na drzemkę.
PoV Carrie
Szykowałam się na próbę. Popołudnie zleciało szybko, głównie na nauce i słuchaniu muzyki. Wolałam nie wychodzić z pokoju. Mój ojciec wrócił dziś wściekły, pchnął mamę na ścianę, tak, że nie mogła przez chwilę złapać oddechu. Ja wówczas byłam w pokoju, a kiedy usłyszałam hałasy, wychyliłam się. Mama dała znak, żebym nie wychodziła, więc tak zrobiłam.
Usłyszałam, jak coś stuknęło w moje okno. Spojrzałam w tamtą stronę. Widok miałam na podwórko, więc ktoś musiałby wejść, a Patka takich metod nie stosuje. Podeszłam do okna. W mroku nie zauważyłam nic. A jednak postanowiłam wykazać się intelektem i odchodząc pokazałam w stronę okna środkowy palec. Nie miałam na nic ochoty. Ogarnęłam się, ubrałam i wyszłam na ulicę. Ruszyłam we właściwą stronę ze słuchawkami w uszach. Po piętnastu minutach byłam na miejscu, a próba minęła zwyczajnie.
**Niejaki osobnik mniej, lub bardziej znany, to jest, Little_Psychopath_PL, ostatnio tak się bawił na historii...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro