14.
PoV Carrie
Spotkawszy się już z panią, właśnie zmierzałyśmy do pensjonatu. Teraz dostrzec było można więcej plusów tegoż wyboru. Z nieba powoli zaczynał padać śnieg, co pogarszał tylko wiejący wiatr. Spojrzałam w stronę Patki. Nakładała właśnie nowy nabytek
- J-już w-wiem, że t-to był d-dobry zakup. Z-z-zimno - szczękała zębami dziewczyna. Zaczęłam się śmiać, a brunetka pokręciła głową z dezaprobatą.
- Też się będę z ciebie śmiać w lato, jak cię będzie do zimna ciągnąć - powiedziała powstrzymując szczękanie zębami
- No dobra, dobra - opanowałam się, nadal mając uśmiech na twarzy, choć nie tak wielki jak zawsze. Ta rana na wardze naprawdę bolała. Kiedy dotarłyśmy do ośrodka, śnieżyca zaczęła się rozkręcać. Weszłyśmy do pokoju i usiadłyśmy na łóżku Patki
- W sumie można by naszej trójcynie jakiejś gorącej czekolady załatwić. Pewnie przyjdą zamrożeni - zaśmiałam się
- Ale dla nas też? - spytała brunetka z oczami szczeniaczka
- No jasne! - potwierdziłam
- To ja się przejdę... Rozruszam się, może mi cieplej będzie - stwierdziła dziewczyna i ruszyła do drzwi dygocąc. Nie mogłam opanować chichotu. Wchodząc do pokoju sprawdziłam - kaloryfery były bardzo ciepłe, dodatkowo dziewczyna miała na sobie bluzkę, sweter i kurtkę. Ja się boję, co będzie dalej.
PoV Patrice
Może i trochę przesadzałam, ale naprawdę lubiłam ciepło. Szłam właśnie w stronę holu, w którym stała maszyna robiąca ciepłe napoje. Najpierw postanowiłam zrobić taką mnie i Carrie, w końcu do końca nie wiemy, kiedy wróci reszta. Wygrzebałam jakieś drobniaki i po chwili szłam z dwoma kubkami do pokoju. Weszłam i dałam jeden Carrie. Dziewczyna podziękowała mi i wzięła słuchawki. Także postanowiłam się czymś zająć. Szczęśliwym trafem miałam ze sobą książkę, dokładnie tę samą, którą zaczęłam czytać już wcześniej - Felix, Net i Nika oraz Trzecia Kuzynka. Nie naczytałam się dużo, a przypomniało mi się, że miałam kupić czekoladę jeszcze naszym współlokatorom. Naprawiłam ten mały błąd i po chwili siedziałam w cieplutkim łóżeczku, kontynuując lekturę. Oczywiście znów byłoby zbyt pięknie, do pokoju wpadli Sam, Max i Tom
- Zimno, zimno, zimno, kurka wodna, jak mi zimno! - narzekał Max
- A ja co mam powiedzieć? - zaśmiał się Sam. Rzeczywiście, Max miał szalik, rękawiczki i chyba wszystkie możliwe dodatki, podczas, gdy bracia mieli jedynie po czapce i szaliku
- Na stoliku jest coś dla was - krzyknęłam. Chwilę zajęło tym delikwentom ogarnięcie moich słów
- Dzięki! - krzyknął któryś i (jak się domyślam) rzucili się na kubeczki. Nie mogłam tego stwierdzić na pewno, bo drzwi były w połowie przymknięte. W pewnym momencie usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Weszła nasza pani
- Ze względu na dzisiejszą przygodę, po kolacji chcę was wszystkich widzieć w łóżkach, jasne? Teraz macie czas wolny, ale radzę się rozgrzać. Nie pożądanym byłaby teraz choroba - powiedziała prędko, zaglądając przy okazji do naszej części. Kiedy zobaczyła mnie, lekko się uśmiechnęła, ponieważ byłam calutka zakopana w kołdrze - a najlepiej brać przykład z koleżanki - dodała i opuściła nasz pokój. Po chwili w drzwiach ukazała się ciemna czupryna Tom'a
- Można złożyć wizytę? - spytał chłopak, szczerząc się. Pokiwałam głową, co pewnie oryginalnie wyglądało. Kiedy weszła reszta, także zaczęli chichotać
- Co was tak bawi? - spytałam
- Wyglądasz jak buka - śmiał się Max
- Debil... - mruknęłam
- Dlaczemu? - spytał nadal się śmiejąc
- Buka lubi zimno. I muminki. Taki, powiedzmy, muminkofil. Ja nie lubię ani jednego, ani drugiego - powiedziałam pół żartem pół serio
- Muminkofil?! Coś takiego istnieje?! - do Max'a dołączył Sam
- Najwidoczniej. Skąd możesz wiedzieć, nie jesteś muminkiem - powiedziała Carrie
- Ta, a Gargamel to pewnie smerfofil? - spytała Tom
- A ja wiem, co on tam robi w tej swojej chatce? - odcięłam się
- Tak w ogóle to o czym my gadamy? - ogarnął nas Sam
- O orientacji... - powiedziała Carrie
- ...w terenie - dokończyłam, a pokój ponownie wybuchnął śmiechem
- Nie mam pytań - stwierdził Tom. Chłopaki przysiedli się na nasze łóżka
- Zrobimy małą rebelię?- spytałam
- A dokładniej? - nie załapał Max
- Pani kazała siedzieć w łóżkach, ale ja i Carrie oglądamy dziś jakiś horror. To ma być coś w formie zaproszenia - zaśmiałam się. Wcześniej już uzgodniłam to z przyjaciółką
- Czemu nie? - spytał retorycznie Tom
- A jaki? - dociekał Sam
- Zapewne coś na spontanie, nie wiem... Może Piłę? - stwierdziła Carrie
- Okej, nam pasuje - powiedział Max. Spojrzałam na zegarek
- No dobra, my tu gadu gadu, a już dwie minuty spóźnienia na kolację - rzekłam. Zebraliśmy się i ruszyliśmy w stronę stołówki.
PoV Carrie
Po kolacji poszliśmy prosto do pokoju. Oczywiście od razu ustawiła się kolejka do łazienki. I tak wyszło na to, że ostatni idzie Max, bo przegrał grę z Sam'em. " Papier, kamień i nożyce" tak bardzo na topie. Kiedy odgłosy zgiełku powoli cichły na korytarzu, my byliśmy już dawno przygotowani. Czekaliśmy tylko, kiedy pani przejdzie sprawdzić, czy śpimy. Oczywiście wtedy bylibyśmy w łóżkach, ale potem... Pod nosem nic niepodejrzewającej pani zrobilibyśmy nielegalny obóz oglądaczy filmów. Zamierzaliśmy zrobić sobie maraton. Co prawda jutro ma być podobno wykańczająca rozrywka, bo snowboard, narty i łyżwy, ale żyje się raz.
Leżeliśmy w ciemności i w całkowitej już ciszy, bo słyszeliśmy, jak nasza wychowawczyni wchodzi do pokoju niedaleko. Zgodnie z wcześniejszymi prognozami, po krótkim czasie rozległo się cichutkie pukanie do drzwi. Wtedy wszyscy (o ile to jeszcze możliwe) bardziej zaczęli udawać, że śpią. Słyszałam nawet udawane chrapanie Max'a i musiałam się mocno powstrzymywać, by nie wybuchnąć śmiechem. Na szczęście pani albo była zmęczona i nie chciała sobie dokładać roboty, albo naprawdę się nabrała, bo zajrzała na szybko do nas i wyszła. Kiedy jej kroki ucichły już na korytarzu, pozostaliśmy jeszcze przez jakieś pięć minut w ciszy. Przerwała ją Patka
- Zaczynamy - krzyknęła szeptem. Jej się nie pojmie. Ona po prostu umie. Jednak nie łamiąc sobie dalej mózgu na bezużytecznych zagadkach o Patrice, usadowiłam się na łóżku. Niestety, zasady były okrutne. Zajmij lub siedź na podłodze. No właśnie. To zaszczytne miejsce przypadł Tom'owi
- Bywało gorzej - rzekł chłopak usadawiając się wygodnie
- Dobra, Patka, czyń honory - powiedział, jak zwykle, nieśmiało Sam. Dziewczynie nie trzeba było dwa razy powtarzać. Po chwili zaczynał się już film.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro