14. Dziewczyna miała na imię....
-Nie proszę nie! Mamo! Ciociu! Emi! - poczułam lekkie szturchanie i poderwałam się do pozycji siedzącej.
Poczułam słony posmak w ustach i otarłam łzy z twarzy. Rozejrzałam się dookoła. Ogarnęło mnie chwilowe zdziwienie gdzie się znajduję. Przypomniałam sobie wczorajszy wieczór. Obróciłam głowę w drugą stronę a przed sobą zobaczyłam kucającego przy łóżku Alexa.
- Hej mała, wszystko w porządku? - zapytał jakby troskliwym głosem?
- Tak... - odpowiedziałam
- Możemy porozmawiać? - zapytał po czym jego kąciki wzniosły się ku górze.
- Mhm.. - odparłam
Nie wiedziałam do tej pory co łączyło Alexa i Lucasa. Skoro to rodzinny dom Luke'a to nie wiem może są kuzynami, bo w tym samym domu mieszkają rodzice dwójki chłopaków. W końcu dom jest ogromny i mógłby pomieścić przynajmniej 2 duże rodziny.
Usiadłam po turecku na łóżku i przykryłam swoje nogi kocem. Sięgnęłam jeszcze na chwilę na telefon ale ujrzałam brak powiadomień o nieodebranych połączeniach. Na wyświetlaczu widniała godzina 11.00
Alex też usiadł na brzegu materaca. Po czym zaczał:
- Skąd znasz Lucasa? Wiesz, w końcu jest od Ciebie 6 lat starszy
- Ehhh... to jest trochę skomplikowane - zaczesałam ręką swoje włosy do tyłu. - Po prostu.... - chłopak jednak nie pozwolił mi dokończyć.
- Jesteście razem tak? - zapytał zdezorientowany. Na moją twarz wtargnął uśmiech którego nie dałam rady powstrzymać - no przecież mój braciszek nie pochwaliłby się, że ma dziewczynę.
Na moją twarz wpłynęło zdezorientowanie.
- Wy jesteście braćmi!? O mój Boże, tego nigdy bym nie pomyślała - powiedziałam.
Lucasa znałam bardzo dobrze, ale nigdy nie wspominał o swoim bracie. Może nie mieli dobrego kontaktu?
- Ja i Lucas... my po prostu..... - moją wypowiedź przerwał dzwonek mojego telefonu. Szybkim ruchem chwyciłam telefon i w mgnieniu oka nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Dzień dobry, dzwonię ze szpitala w Los Angeles. Pani Nicola Adams?
- Tak przy telefonie
- Prosimy, aby pani jak najszybciej przyjechała do szpitala
- Czy coś się stało? Co z moją ciocią? - zapytałam załamanym głosem
- Bardzo nam przykro.....
Nie musiałam nic więcej słyszeć. Telefon wypadł mi z rąk, a ja ukryłam twarz w dłoniach.
- Wszystko w porządku? - zapytał Alex
- Nic nie jest w porządku.... - odpowiedziałam, patrząc prosto w jego zdezorientowane, zielone oczy. Takie same jakie miał Luke. - Mógłbyś zawieść mnie do szpitala?
- Jasne, idź do łazienki się przebierz. Luke uszykował Ci bluzę i legginsy naszej mamy, które są już na nią za małe - uśmiechnął się
- Dziękuję - nie wiedziałam co mam innego powiedzieć.
Wstałam z łóżka o podeszłam do fotela, na którym leżały ubrania. Wzięłam je ze sobą i udałam się w stronę białych drzwi, które otworzyłam. Przekroczyłam ich próg i je zamknęłam. Podeszłam do lustra wiszącego nad zlewem i spojrzałam na swoje odbicie. Opuchnięte oczy od płaczu, potargane włosy. Odkręciłam kran z zimną wodą, po czym obmyłam sobie nią twarz. Przebrałam się w rzeczy uszykowane przez Lucasa, a następnie poprawiłam włosy.
****
Właśnie wchodziliśmy do szpitala. Szybkim krokiem podeszłam do recepcji.
- Dzień dobry, Nicola Adams. Dostałam pół godziny temu telefon, żebym przyjechała.
- Dzień dobry, pani Nicolo. Niech pani się uda do gabinetu dr Miller. Trzeba iść prosto korytarzem i skręcić w lewo. Naprzeciwko będzie gabinet pani doktor.
- Dziękuję - odpowiedziałam. Czułam, że moje oczy się zaszkliły.
Poszłam z chłopakiem według wskazówek pani recepcjonistki i naszym oczom ukazały się drzwi z tabliczką, z nazwiskiem, które zostało nam podane.
- Wejść z tobą? - zapytał Alex patrząc mi w oczy
- Nie, nie musisz. Chyba dam radę - miałam taką nadzieję, że dam radę.
Zapukałam delikatnie i kiedy usłyszałam "proszę" chwyciłam za klamkę i ją nacisnęłam.
- Dzień dobry - powiedziałam na co kobieta odpowiedziała i wskazała na krzesło naprzeciw jej biurka.
- Pani w sprawie Emmy Adams? - zapytała, na co kiwnęłam głową
- Wczoraj tuż po operacji pani Emma została przypisana pod moją opiekę. Noc minęła całkiem spokojnie, jednak około godzinę temu nastąpiło zatrzymanie akcji serca.... - kobieta zrobiła krótką przerwę, a ja zacisnęłam załzawione oczy - robiliśmy co w naszej mocy jednak nic nie dało się już zrobić - odparła. - Pani jest z rodziny tak?
Chwilę milczałam, ponieważ w mojej głowie było za wiele myśli.
- Tak, jestem jej siostrzenicą - odpowiedziałam cicho
- Przeglądałam dokumenty znalezione przez policję w domu pańskiej cioci, które mogłyby poświadczyć o jakiejś rodzinie. Pani Emma miała jedną córkę, która w tym roku kończy 18 lat. Urodziła ją będąc jeszcze nastolatką. Zna ją może Pani? - zapytała, na co odpowiedziałam jedynie zdziwieniem. Nie wiedziałam, że mam kuzynkę w swoim wieku od strony mojej mamy.
Kobieta zaczęła czytać jakieś kartki z biurka i nagle przerwała.
- Znalazłam coś przydatnego. Córka twojej cioci została oddana do adopcji, zaraz po urodzeniu. Niestety nie ma podanych nazwisk rodziców adopcyjnych.....Zaraz, zaraz mam coś jeszcze. Dziewczyna ma na imię Nicola.
________________________
02.11.2023r. (Czwartek)
Hejka, dajcie znać co myślicie o rozdziale.
Pozdrowionka <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro