10. Nie rozumiem o co w tym chodzi....
Wróciłam w nocy do domu. Moja mama czekała na mnie i na samym moim wejściu zaczęło się gadanie
- W końcu jesteś. Masz odrobione prace domowe? Jutro idziesz do szkoły
- Naprawdę muszę iść już jutro, tak naprawdę to dzisiaj? Jestem zmęczona.
- Dlatego skończ już narzekać tylko kładź się spać. Jak jutro zobaczę nieobecności to sobie inaczej pogadamy. Jutro idę załatwić sprawy w mieście więc rano wychodzę
Bez słowa wdrapałam się po schodach i otworzyłam drzwi. W pierwszej kolejności wyjęłam z szafy piżamę i udałam się do łazienki. Po ogarnięciu się padłam od razu na łóżko. Spojrzałam na zegarek elektryczny na szafce nocnej, na którym cyfry wskazywały 2:15. Wiedziałam, że jeśli nie pójdę już spać, to napewno się spóźnię na lekcje.
***
Dźwięk budzika który wypełnij cały pokój naprawdę był już wkurzający. Podniosłam swoje ciało, dotykając stopami zimnej podłogi. Zaczęłam szukać moich klapek, aby jak kolwiek było mi cieplej.
Nie miałam ochoty na tą chwilę się ubierać, więc w samej piżamie i nie poukładanych włosach zeszłam na dół zrobić sobie śniadanie.
Rozkroiłam pieczywo na pół, a następnie wyjęłam z lodówki szynkę, ser i sałatę.
Dzisiaj mogłam pozwolić sobie na śniadanie w salonie bo lekcje zaczynałam o 9.00. Rozsiadłam się na kanapie i odpaliłam netfilxa na telewizorze. Zaczełęłam oglądać jakiś serial.
Po śniadaniu zapakowałam talerz i szklankę do zmywarki. Poszłam się przebrać i uczesać.
Dzisiaj postawiłam na szerokie jeansy, do tego biały top, a na niego też dużą, fioletową bluzę. Włosy jedynie rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone.
Kiedy wybiła godzina 8:20 musiałam wychodzić już z domu. Nie lubiłam przychodzić do szkoły na styk. Po drodze jeszcze wystąpiłam do Sturbucksa, i zamówiłam mrożone latte. Mimo że była wiosna, to pogoda wyglądała jak by był lipiec, jednak ciepłe a nie upalne dni.
Podchodząc pod gmach szkoły zerknęłam na telefon, gdzie na wyświetlaczu ukazała się godzina 8.48.
Po drodze rozmawiałam z Olivią i jak się okazało po sobotniej imprezie zachorowała i nie będzie jej dzisaj w szkole, a może i nawet przez kilka najbliższych dni.
Usłyszałam powiadomienie, które od razu odczytałam
==================================
Mama:
Po lekcjach od razu przyjdź do domu. Odwiedzi nas dzisiaj moja siostra.
Ja:
Od kiedy ty masz dobry kontakt z ciocią Emmą?
Mama:
Po prostu chce przyjechać i pogadać, bo dawno się nie wiedziałyśmy. Po prostu nigdzie nie chódź po szkole.
=================================
Mówiąc szczerze to nie wiedziałam co o tym myśleć. Tak naprawdę to nigdy nie widziałam cioci na żywo tylko na zdjęciach, ale do teraz nie wiem dlaczego. Mama wmawiała mi że się kiedyś pokłóciły ale nie chciało mi się w to wierzyć.
Udałam się pod klasę, gdzie na moje nieszczęście spotkałam Alexa.
- Hej piękna - puścił mi oczko
- O co Ci znowu chodzi? - zapytałam, dlatego że denerwowało mnie jego zachowanie.
- Unikasz mnie kochanie i nie wiem dlaczego - założył ręcę na klatkę piersiową.
- Posłuchaj mnie, po pierwsze nie unikam Cię, tylko nie mam czasu na idiotów, a po drugie nie mów do mnie tak - odparłam zdenerwowana
- Tak, czyli jak? Kochanie - wścibski uśmiech pojawił mu się na twarzy
- Zamknij się Alex! Dobrze wiesz jak. Tak mów sobie do swojej dziewczyny. Ja ją przecież nie jestem! - wybuchłam złością. Nie lubię takich ludzi jak on.
Co z tego że jest cholernie przystojny i mi się podoba.
Chłopak przez chwilę milczał.
- To o to Ci chodzi - zaśmiał się lekko. Spojrzałam na niego z dezorientacją. - Księżniczka jest zazdrosna..
- O nie nie, nawet nie próbuj sobie tego wmówić. Irytuje mnie jakim jesteś człowiekiem, który myśli, że wszystko mu wolno - zakpiłam
Czułam, że chciał coś powiedzieć jednak nie zdążył przez dzwoniący dzwonek.
Jest jeden plus, że w klasach nie ma stałych miejsc siedzenia, inaczej nie wytrzymała bym nawet 5 minut lekcji z tym człowiekiem.
Po lekcji wyszłam szybko z sali, aby nie musieć rozmawiać po raz kolejny z tym debilem.
Kolejną lekcje mieliśmy osobno, a później jak się dowiedziałam Alex zwolnił się z ostatnich lekcji.
Nie raz kocham swoje życie, jednak nie raz go nie nawidzę.
***
Po skończonych lekcjach poszłam prosto do domu, tak jak powiedziała mi rodzicielka. Jednak kiedy po 20 minutach drogi byłam już przed drzwiami i złapałam klamkę, poczułam że są one zamknięte. Miałam swoje klucze w plecaku, ale myślałam, że skoro mamy mieć gościa to mama będzie juz w domu. No ale cóż...
Postanowiłam, że pójdę na górę się uszykować. Poszłam do łazienki wziąść szybki prysznic, później w ręczniku podeszłam do szafy aby wybrać outfit na wieczór. Wybrałam fioletowe spódnico spodenki, a na górę krótką białą koszule, wiązaną na dole.
Na włosach zrobiłam lekkie loki lokówką, i podpiełam je dwiema białymi spinkami. Dokonałam lekki makijaż podkreślając jedynie oczy tuszem do rzęs, a usta pomalowałam błyszczykiem.
Mimo że kolacja miała być w domu, na nogi założyłam białe adidasy. Zakładając kolczyki usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu. Zapewne była to mama, więc wzięłam telefon do ręki i zeszłam po schodach.
Ku mojemu zdziwieniu, zobaczyłam piękną blondynkę ze szczerym uśmiechem, która odwróciła się w moją stronę.
- Przepraszam, drzwi były otwarte, a nikt nie otwierał chociaż pukałam, bo dzwonek najwidoczniej jest zepsuty, więc pomyślałam, że wejdę - kobieta się trochę zawstydziła - ty musisz być Nicola - podała rękę w moją stronę.
- Tak, to ja. Przepraszam ale nie słyszałam jak pani puka. Byłam u siebie na górze - odparłam
- Spokojnie rozumiem, a tak poza tym, żadna pani. Możesz mówić do mnie nawet po imieniu - oznajmiła
- Ahh, jakoś dziwnie mi jest że dopiero teraz mogę poznać moją ciocię. I to taką prawdziwą. Jak mówiłam na kogoś ciocia, to zazwyczaj były koleżanki mojej mamy, jak byłam mała - Emma spojrzała w podłogę, tak jakby nie chciała utrzymywać ze mną kontaktu wzrokowego
- Kawy, herbaty? - zmieniłam temat
- Herabtę, poproszę - na jej twarzy znowu zawitał uśmiech.
Wskazałam rękę na salon, i powiedziałam żeby sobie usiadła, kiedy będę parzyć herbatę. Ciocia przytaknęła.
Wniosłam do pomieszczenia, w którym siedziała dwie herbaty, położyłam je na stoliku, po czym sama usiadłam na sofie.
- Co tam u Ciebie słychać Nicolka? - zapytała troskliwie
- Nawet okej, jakoś trudno było mi się pogodzić z przeprowadzką, ale nie miałam nic do gadania, a tak wogóle to gdzie ty mieszkasz? - upiłam łyk herbaty
- Mieszkałam w Nowym Jorku, ale ostatnio przeprowadziłam się tutaj do Kaliforni. - odpowiedziała
Zaczęłyśmy sobie rozmawiać o życiu codziennym. Nie chciałam pytać dlaczego nie miała przez tyle czasu kontaktu z moją rodzicielką. Może był to niewygodny temat. Nie ukrywam że zjadała mnie ciekawość ale napewno to nie jest ten moment. Zauważyłam, że bardzo dobrze dogadywałam się z Emmą. O wiele lepiej niż z moją matką.
Po jakimś czasie, może minęło jakieś 10 minut w domu pojawiła się moja mama.
- Emma? A ty już tutaj? Myślałam, że będziesz wieczorem. - odparła zaskoczona
- Hej Eva. A pomyślałam, że wpadnę trochę wcześniej - odpowiedziała siostra mamy
- Mogłaś chociaż uprzedzić, no ale trudno, zawsze zaskakujesz wszystkich - było słychać, że słowa te były powiedziane podle i wścibsko
- Nie musisz mi wypominać przeszłości - odparła
Czułam się w tej rozmowie dziwnie. Nie widziałam o czym kobiety rozmawiają.
Po chwili moja mama postanowiła zamówić jedzenie z amerykańskiej knajpy, bo stwierdziła że już nie ma czasu na gotowanie.
Kolacja przebiegła niezręcznie. Może padło co najwyżej kilka sztucznych zdań ze strony sióstr, jednak ja postanowiłam że nie będę się odzywać.
Pożegnałam się z ciocią, bo chciałam już iść do pokoju i zaszyć się pod kołdrą, żeby do rana nie musieć z niej wychodzić. Kiedy zamknęłam drzwi usłyszałam jakąś kłótnię na dole. Wyszłam z pokoju schodząc po kilku stopniach schodów, żebym lepiej słyszała, a żeby mnie nie było widać.
- O co Ci tak naprawdę Emma chodziło dzisiaj co? Od kiedy nasze życie Cię interesuje?!
- Wiesz o co mi chodzi! Ona musi poznać prawdę!
- Chyba kpisz sobie teraz. Nie możesz tego zrobić. Nie dałabyś sobie rady!
Nie widziałam ich, nie widziałam ich wyrazów twarzy, chociaż potrafiłam je sobie wyobrazić. Ale nie rozumiałam o kim one rozmawiały. O co w tym wszystkim chodziło do cholery.
- Ja Cię o to nie prosiłam, nie chciałam urywać kontaktu!
- Ani dla Ciebie ani dla niej nie było by dobrze. Wyobrażasz to sobie?! Miałaś 16 lat!
- A ty zabrałaś moje największe szczęście.... -
i wtedy usłyszałam szloch.
- Emma ucisz się, bo jeszcze Nicola Cię usłyszy. Chodź zbieraj się, odwiozę Cię do domu, i nie chcę Cię już nigdy tu wiedzieć!
__________________________________
20 maja 2023r. (sobota)
Hej wszystkim!
Ogromnie Was przepraszam za moją nieobecność. Wiem że pisałam wiele razy o systematyczności, której i tak się nie stosuje. Tak naprawdę dopiero we wakacje będę miała wiele więcej czasu, którego jakąś część chcę poświęcić na pisanie. Jednak będę próbować wstawiać coś jeszcze przed nimi.
Z tego rozdziału jestem zadowolona, ponieważ jest to moja najdłuższa część, którą do tego czasu napisałam. Możecie dać znać co sądzicie.
Pozdrowionka <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro