21. Koszykówka B)
~Jungkook~
Siedziałem jeszcze chwilę, pisząc z chłopakami na chacie. Około 15 jednak wygasiłem telefon, aby zacząć przygotowywać się do wyjścia. Poszedłem pod prysznic i umyłem włosy. Następnie wytarłem ciało ręcznikiem i przepasałem go wokół bioder. Dzięki Ci rodzino za oddzielną łazienkę! Wyszedłem do swojego pokoju, od razu kierując się do szafy. Mój telefon zaburczał, ale olałem to i zacząłem szukać ubrań takich, aby można było zagrać w kosza. Czarne spodenki i koszulka w tym samym kolorze. Ideolo. Wyciągnąłem z szuflady czyste bokserki i zrzuciłem z siebie ręcznik. Właśnie w tym momencie mój telefon wydał z siebie dźwięki, które wskazywały, że dzwonił Jimin. Nie dość, że podałem mu swój numer, to jeszcze dałem specjalny dzwonek. Najpewniej dlatego, żeby nie odbierać...
~Halo? Muszę się ubrać- powiedziałem do mikrofonu i dałem na głośno mówiący. Rzuciłem telefon na łóżko i zacząłem wciągać bieliznę na lekko mokrą skórę.
~Nie musisz, zaraz przyjadę i rozbiorę Cie z powrotem, a potem... - Jimin mruknął w słuchawkę, a ja po chwili rzuciłem się, aby wyłaczyć głośnik w rozmowie.
~Miałem Cie na głośniku! Moi rodzice i brat są w domu!! -Szepnąłem, a starszy się zaśmiał.
~Wstydzisz się mnie? Kiedyś i tak się dowiedzą, Ciasteczko~♥ - Złapałem się za czoło.
~Jimin, nie wiem co tam sobie uroiłeś, ale nie jesteśmy razem. Serio po mnie przyjedziesz? -Przytrzymałem ramieniem telefon przy uchu i nałożyłem spodenki.
~No właściwie to już jestem. Będę dzwonił - Zaśmiał się, a ja po sekundzie usłyszałem dzwonek do drzwi. Poważnie zadzwonił...
~Idiota... -warknąłem do słuchawki i rozłączyłem rozmowę.
Zszedłem na dół, aby mu otworzyć. Niestety mój brat był pierwszy... Stali w progu rozmawiając o czymś. Gdy Jimin mnie zobaczył, uśmiechnął się. Pokręciłem głową i zszedłem na dół schodów.
Pożegnałem się z moją rodziną i chwilę później już siedzieliśmy z Jiminem w jego aucie. On też nałożył czarną koszulkę i spodenki pod kolor. Zapiąłem pas, a chłopak odpalił silnik lecz nie ruszył.
-Wybacz za tamten tekst - Zaśmiał się, ale usłyszałem w jego głosie, że przeprosiny były szczere.
-Jedź -powiedziałem tylko i odwróciłem głowę w stronę okna.
-Dobrze... Ciasteczko -Zaśmiał się. Pokręciłem głową, a po chwili poczułem ciepło na swoich policzkach. Zarumieniłem się!
Dojechaliśmy do parku, gdzie znaleźliśmy Tae. Kolejny w takich samych ubraniach. Cudownie. Zaśmiał się i wsiadł do auta.
-Witajcie ziemianie -Przywitał nas i znów się zaśmiał. Miał inny głos niż sobie wyobrażałem. Niższy.
-Yo. To co, kierunek centrum sportowe, tak? -Spytał nasz kierowca, znów ruszając drogą. Razem z Tae kiwnęliśmy głowami.
Po około 20 minutach byliśmy na miejscu. Weszliśmy do środka i któryś z nas musiał pokazać swoją kartę. Zrobił to Jimin, a pani za ladą kiwnęła głową i wskazała nam kierunek. Zabraliśmy piłkę ze składzika i zaczęliśmy grać "Każdy na każdego". Jimin nas ogrywał. Pod koniec było 40 dla Jimina, 32 dla Tae i 20 dla mnie. Jimin uśmiechnął się triumfalnie.
-To teraz Wam postawię lody -powiedział Tae i zrobił minę pedofile. Po chwili się zaśmiał. Objął mnie ramieniem za szyję i rozczochrał włosy. - Ciesze się, że się z wami spotkałem. Nie mogę wytrzymać z ciocią w domu! -westchnął teatralnie. Kiwnęliśmy z Jiminem głowami i poprowadziliśmy Tae do lodziarni. Wybraliśmy najdroższe, żeby Tae mógł zapamiętać nasze spotkanie. Przybiliśmy sobie z chłopakiem piątkę, gdy Taehyung poszedł zamówić.
===========================================================
Tak.
Jikook.
Tak.
Chcecie w następnym rozdziale spotkanie RM i Hobiego?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro