Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🌟2🌟

Lunatyk stał w alejce z czekoladą niezdecydowany i zły.

Minęło dopiero pół godziny odkąd dotarli tutaj i przejrzał wszystkie alejki, ale nigdzie nie było jego ulubionej. Jego ukochanej gorzkiej czekolady nie ma w tym sklepie. Co za oszustwo i zniewaga jego osoby.

Naprostował się powoli I poprawił swoje jasne włosy, niezadowolony poprawił jeszcze swój kołnierzyk od białej koszuli, który wystawał spod jego brązowego swetra. Nie pogodzi się z tą sytuacją do końca życia. Zapasy mu się skończyły już w tamtym tygodniu i co on zrobi?

Co z tego, że kupił sobie dziesięć w niedawno?  On może sobie pozwolić, skoro chodzi dużo w myślach i podczas snu. Czekolada koi jego nerwy. Bez niej prędzej kogoś zabije niż porozmawia.

Jego humor spadł jeszcze niżej gdy zobaczył brak drugiego najukochańszego smaku. Co za sklep! Tu nic nie ma. Jak to może mieć nazwę " Wszystko u nas". 

- Chujostwo jebane. Moja czekolada.- jęknął jak dziecko, wsadzając byle jakie pudełko do koszyka i chciał ruszyć do kasy, ale spojrzał na ceny i zmarszczył brwi. Nie dość że nie mają tego po co przyszedł to jeszcze zawyżyli ceny.  Wyciągnął portfel i jęknął.- Kurwa jego...no ja pierdole.- załamał się bardziej na to I potarł sobie nos.- Mogłem nie kupować tych zeszytów.- jęknął do siebie i spojrzał na torbę z wcześniej zakupionymi produktami.

Zanim dotarli do wybranego sklepu skoczyli do księgarni, gdzie zakupił sobie trzy nowe powieści, później do sklepu z artykułami szkolnymi. Może trochę przesadził z zakupami, ale był pewny, że posiada jeszcze trochę kasy i mu starczy. Jednak patrząc na ceny wątpił  w to.

- Oj Lunio.- Syriusz stanął obok niego, trzymając rzeczy dla Jamesa.- Kupię ci.- uśmiechnął się  biorąc koszyk z jego rąk patrząc na jego buzie.- No już nie rob takiej miny. Kupię ci to z mojego dobrego serduszka. Oddasz mi w naturze.- puścił mu oczko.

Remus westchnął.
- Dobra. Ale oddam ci PIENIĄDZE , nie w naturze.- wywrócił oczami lekko rozbawiony słowami czarnowłosego.

Po zakupach szli powoli w stronę akademika nie odzywając się. Cisza była przyjemna. Zielonooki analizował zadania domowe, które dostali, ale nie mógł się skupić. Co chwila się rozpraszał.
Czarnowłosy szedł blisko niego. Za blisko. Znowu zabierał mu rozsądek . Samym sobą. Po chuj go prosił o pomoc? Po co mu to było?

Wiedział jaka jest odpowiedz, ale nie przyzna się do tego. Nigdy. Nie da mu tej satysfakcji.
Nigdy w życiu. Łapa lubi mieć kontrolę nad wszystkim co możliwe. 

Uśmiechnął się na to chytrze sam do siebie i zerknął na niego. Pogra sobie. Syriusz może? To on też. Zrobi sobie swój własny eksperyment. Co się stanie gdy będzie odpowiadał na flirty Blaka? Zatka go? Zaczerwieni się? Zobaczy, że to na niego nie działa?

Miał dość zaczepiana w taki sposób. Nie lubi tego. Wolał ich spokojnie rozmowy w pokoju wspólnym przy kominku niż takie idiotyczne zaczepki ale mus to mus.  Da sobie radę. Przecież też jest Huncwotem. Nie bez powodu dostał to miano. Też im pomagał. Miał coś czego oni nie mieli. Mózg. Im go często brakowało przy szykowaniu psikusów.

- Ej Łapo.- zapytał po chwili najsłodszym głosem na jaki go było stać.- Wiesz co?

- No co tam?- od razu spojrzał w jego stronę zaciekawiony. Jego oczy szybko zeskanowały jego buzie. Zwrócił na chwilę uwagę, tylko na chwileczkę. Delikatnie rozwarte, wykrzywione w delikatny uśmiechem.

- Twoje włosy są gorące. Zwłaszcza upięte w kok. Taka rada...jakbyś chciał zastosować - puścił mu oczko i ruszył przodem. Zerknął na niego ukradkiem z uśmiechem ale szybko wrócił do patrzenia się w przód.

Syriusz uśmiechnął się szeroko momentalnie.
Podekscytowany podskoczył w miejscu. Jeden krok w stronę zwycięstwa! Jeszcze tylko kilka i osiągnie swój cel! 

Ruszył za Lupinem szybko i objął go w pasie przytulając do swojego boku lekko. 
- Luniaczku mój kochany. Księżniczko moja najważniejsza w moim życiu. Chcesz pójść ze mną..- zaczął pewnym siebie głosem , ale spojrzał na swoje usta, kiedy pojawiła się tam ręką chłopaka.

- Nie zapędzaj się tak gwiazdko.- powiedział spokojnym głosem wchodząc po schodach i posłał mu łobuziarski uśmiech przyspieszając kroku. Może się spodoba mu ta zabawa. Jego wyraz twarzy jest niezapomniany. Może sobie pograć w drażnienie Syriusza.

Black zakołysał się w miejscu z rozanielonym uśmiechem. Nie przejął się za bardzo odmową. Wiedział że okazję jeszcze będą. Obserwował jego sylwetkę, kiedy poruszał się po schodach i jego wzrok samoistnie zjechał na jego pośladki.

Nie jego wina. Jest nastolatkiem. Napalonym, przystojnym chłopakiem, który nie zaliczył od dłuższego czasu, odkąd zerwał. Nawet nie pamiętał jej imienia, ale to nie ważne teraz.
Zapamiętywał każdą krągłość, opięcie i ruch Lupina. Jak dobrze, że te schody są takie wysokie. Gapił się na niego jak sroka.

Przygryzł wargę delikatnie i ruszył za nim wolnym krokiem. 
Mimo wszystko uwielbia jego buźkę, urocze policzki, ręce które przez przypadek dotykał jak była okazja. Miękkie włosy które tak pragnął pogłaskać za każdym razem, ale do jasnej ciasnej. Jego dupa jest wspaniała. Marzy o tych pośladkach, każdej nocy jak już powzdycha do całej okazałości chłopaka. Żeby jego nogi oplotły jego biodra. Ręce trzymały jego włosy. Przyciskałby go do ściany. Co chwila mocniej. Poruszyłby się pierwszy raz i usłyszał jego jęk. Później powtórzyłby to. Pocałował go. Całowałby go do upadłego. Całe swoje życie. Szeptał do jego ucha sprośne wyrazy i zdania . Obserwował jego rozanielonym wyraz twarzy. Rzuciłby go na łóżko i dotykał jak nikt inny wcześniej. 

- Syriusz? Co ty robisz?- Lupin śmiał się pod nosem widząc leżącego na ziemi czarnowłosego,  który mamrotał do siebie coś pod nosem.- Żyjesz?- szturchnął go nogą lekko w bok a on ocknął się  ze swoich fantazji  I podniósł  głowę powoli.

- Twoje oczy patrzyłyby tylko na mnie.- wymruczał obronnie, a Remus zaśmial się głośniej na to I nachylił nad nim.

- Teraz są. Patrzą na ciebie. Tylko na ciebie.- zacmokał do niego wywracając oczami.

- Niech patrzą na mnie do końca mojego życia.  Rano, wieczorem i podczas gdy już dobiorę się do twojego boskiego, pięknego, krągłego tył..- ręka lunatyka zatkała mu buzie momentalnie. Znowu. Policzki stały się bordowe ,a oczy patrzyły w oczy drugiego chłopaka.

- Tobie już starczy na dzisiaj.- niezręcznie odsunął powoli od niego a Łapa usiadł i wstał szybko.

- Masz rację. Jeszcze staniesz się pomidorem, moja księżniczko.- puścił mu oczko zbliżając buzie do jego.- A z innej beczki masz coś na tyłku cały dzień.- zaśmiał się biegnąc do pokoju a przed drzwiami krzyknął na cały korytarz przez co kilka osób odwróciło się ku nim.- Mój wzrok!

Lupin położył rękę na oczach, westchnął ciężko rozbawiony I zmieszany ruszając za czarnowłosy. To nie jego wina, że w jego głowie pojawiła się sylwetka Blaka w samych bokserkach. Jego tatuaże były tak widoczne na bladej skórze. Jego klatka piersiowa i brzuch. Pokręcił szybko głową na boki próbując pozbyć się tego widoku z głowy. To nie dla niego.

Dotarł do pokoju wspólnego. Usiadł przy Rogaczu i zerknął na szachy. Jego bitwa z Frankiem była bardzo zawiła i skomplikowana. Lubił tą grę. Dokładniej lubił ogrywać innych w tą grę. jednak z Potterem zawsze remisował. Co jak co ale James znał się na tym i na grze w koszykówkę. Oraz na robieniu z siebie idioty. Ale to już inna bajka.

Zostawił ich I poszedł do pokoju. Mieszkał razem z Syriuszem i Jamsem dużo czasu. Od samego początku ich nauki tutaj. Nadal nie przywykł do tego burdelu jaki robią. Tylko jego część była czysta. Specjalnie na ziemi przykleił białą tasiemkę żeby pilnowali swojej dżungli. Jak coś z nie jego rzeczy znalazło  się u niego odrazu lądowało w koszu. Oni to wiedzieli. Doskonale wiedzieli.

Jednak jak on wywali Syriusza do kosza? Jakim prawem leży w jego azylu. Na jego łóżku. Jednak w głowie zaświeciła mu się lampeczka. Może pościel przesiąknie jego zapachem?

- Coś Ci długo poszło. Śpimy razem?- uśmiechnął się uroczo do niego.

- Nie. Nie śpimy razem?- powiedział rozbawiony układając swoje zakupione rzeczy przy szafce. Dokładnie. Równo i wielkościowo, żeby pasowało. Było idealnie.- Złaś. Jeszcze pchły od ciebie przejadą mi na łóżko.

- Lubię jak pyskujesz. W łóżku też jesteś taki ostry?- poruszył brwiami i zaśmiał się głośno gdy dostał poduszką.- Żartuje. Nie bądź agresywny kotku.

Lupin zignorował jego ostanie słowa i spojrzał na czekoladę. Skwasił się na to I przygryzł wargę oburzony lekko.

- Mam coś dla ciebie.- Syriusz stanął za nim I objął go ramieniem delikatnie. - Kupiłem ostatnie trzy.- powiedział wyciągając jego ulubione słodycze i pokazał mu.

- Jak?- zapytał zaskoczony

- Kupiłem je w tamtym tygodniu. Z myślą o tobie.- spojrzał na jego buzie,  a zielonooki zrobił to samo.

Patrzyli sobie w oczy. To było coś innego. Innego w inności jaka między nimi była. Ciekawi tego co się dzieje teraz w ich głowach nie potrafili odwrócić wzroku. Myśli szalały. Serca powoli przyspieszały swój bieg. Szare oczy patrzyły intensywnie w te zielone.

- Dziękuję.- powiedział Lupin powoli nie kończąc kontaktu wzrokowego.

- Wiesz Lunio... że dla ciebie wszystko. Zawsze.- powiedział zbliżając twarz do jego powoli przez co Remus spanikował i cofnął się o krok i potknął o plecak Pottera i wywrócił padając na podłogę z hukiem.

- Kurwa! Śmieciarze jedne z was i tyle!- krzyknął słysząc napad śmiechu czarnowłosego.- Z czego się śmiejesz! Wkurzasz mnie. -wstał na równe nogi i wziął czekoladę .- Nie podzielę się.- powiedział niezadowolony I wziął książki siadając do lekcji.

- Oj kochasz mnie.- powiedział na to pewnym siebie głosem i rzucił na swoje łóżko.- Tak jak ja ciebie.- dodał do siebie cicho obserwując ruchy chłopaka po drugiej stronie pokoju.

🌟  🌟  🌟

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro