Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 32

- Too... - zaczął Thor, a ja już wiedziałem o co chce spytać.
- Żadnych pytań - ostrzegłem.
- Błagam bracie. Tylko ty spotkałeś tego parszywca. Opowiedz!
- Za bardzo się nakręcasz.
- Czy ty właśnie użyłeś zwrotu Midgardczyków?
- Zapomnij. Niczego nie mówiłem.
Gromowładny zaniósł się śmiechem.
- Dobra, dobra, ale opowiedz jak się na niego natknąłeś?
- Byłem na jednej z planet i nagle znalazłem się na statku kosmicznym - mruknąłem- Nic wielkiego.
- A czemu mu tak zależy na twoich wspomnieniach?
- Są ponoć dość...ciekawe.
- W sensie.
- Mniejsza.
- A czemu chce cię zabić?
- Bo zniszczyłem mu statek i uwięziłem na kilka wieków w krainie śmierci.
- Jak?!
- Długa historia.
- To opowiedz! Wiesz, że kocham opowieści.
- Wiem, ale nie zaspokoję twojej ciekawości.
Odszedłem od brata, opadłem na łóżko w komnacie i przypomniałem sobie co działo się na statku porywacza.

***
-Prawie uciekłeś Asie - powiedział z udawanym podziwem - Prawie.
Wybuchł obłąkańczym śmiechem, a ja tylko przewróciłem oczami.
- Jesteś szalony - stwierdziłem fakt.
- A ty nie? - zakpił.
- Owszem, jestem nieco obłąkany, ale z tobą naprawdę jest coś nie tak.
Porywacz usiadł koło mnie i uśmiechnął się szyderczo.
- Już nie mogę się doczekać, aż wykasuje ci wspomnienia. To istny dramat! - klasnął w dłonie.
- Że niby moje życie to dramat?
- Nie udawaj. Zawsze drugi, niekochany przez ojca, niedoceniany, niezauważany, nic nie znaczący, od małego próbujący go zadowolić, sprawić, że będzie dumny. Różnisz się od Asgardczyków. Nie masz jasnych włosów i oczu, nie masz takiej postury i wszyscy przez to się z ciebie śmiali. Masz też ogromne pokłady mocy, którą niestety musisz ukrywać, bo obiecałeś to matce, jedynej kobiecie której na tobie zależy. Pogódź się z tym bogu psot. Jesteś ofiarą losu, imitacją człowieka i chodzącą porażką. Jesteś nikim.
Moje oczy przybrały zieloną barwę, a przez ciało zaczęła przepływać niesamowita energia.
- Co ty robisz?! - krzyknął mężczyzna- Przecież ty nad nią nie panujesz, nie możesz...
Zielone światło rozeszło się po całym pomieszczeniu niszcząc wszystko na swojej drodze i uszkadzając silniki. Stanąłem nad rozpłaszczonym na ziemi porywaczem.
- Nie - szepnąłem lodowatym jak lód głosem- To ty jesteś nikim.
Zniknąłem.    

***
- Coś cię męczy- stwierdziła Val.
- Mam współpracować. Ja! I to z osobami, które mnie nienawidzą i urządziły sobie "imprezę", by uczcić fakt, że zginąłem - prychnąłem.
- To nie to. Wiem, że cieszysz się, że dopieczesz im swoją obecnością wśród żywych.
- Może trochę - uśmiechnąłem się pod nosem.
- To co cię martwi?
- Porywacz.
- Kto?
- No ten cały " Władca Pamięci".
- Myślisz, że cię dorwie?
- Mam być przynętą.
- W czym sęk?
- W tym, że oni myślą, że poradzą sobie z nim jak ze zwykłym złoczyńcą!
- Z tobą dali radę - zauważyła.
- Bo się hamowałem. Uwierz, gdybym chciał...Z resztą nie ważne.
- Czemu się chamowałeś?
- Obiecałem coś raz matce i nie mogłem złamać słowa.
Valkiria przekrzywiła głowę i spojrzała na mnie z zaciekawieniem.
- Co takiego?
- Nie ważne.
- Musisz być zawsze taki tajemniczy?
Uśmiechnąłem się chytrze.
- Taki mój urok złotko.
 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro