Zwycięstwo!
Pozostałe dwa dni wyglądały tak jak moje pierwsze spotkanie z chłopakami oraz mój pierwszy trening, mój tato za to do jutra jest w SPA, cały czas na treningu towarzyszyły mi moje przyjaciółki. Teraz stoję przy ławce rezerwowych mojej drużyny i patrzę jak się rozgrzewają. - Witamy w Strikelandzie na meczu Supa Strikas vs Niepokonani, z tej strony Brenda, a obok mnie siedzi Mack - Powiedziała kobieta - Witamy przede wszystkim nową trenerkę Supa Strikas, jak się okazało Rosabell jest córką starego trenera czerwono-białych, zastąpi go podczas kiedy ten będzie wracał do zdrowia. - Powiedział mężczyzna - Podobno naciskała na nich i trenowali całymi dniami, zaraz sie okaże czy skutecznie - Dodała i obydwa głosy ucichły. Po jakiś piętnastu minutach drużyna podeszła do mnie. - Pamiętajcie treningi, nie dajcie im zdominować gry, musicie uważać na ich zagrania. Pamiętacie trening z zamianą? Możecie to zastosować, będą pewni siebie a wtedy popełniają błędy, wykorzystajcie to. - Chcieli już odejść - A! Będę z was dumna nie zależnie od wyniku. - Powiedziałam z uśmiechem który odwzajemnili i ruszyli na swoje pozycje. - Dadzą sobie radę - Usłsyzałam za sobą i poczułam rękę na swoim ramieniu, uśmiechnęłam się lekko. Wiedziałam że to Rina lub Venus. Jednak kiedy się odwróciłam nie ujrzałam dziewczyn, lecz Elina. Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej. - Co tutaj robisz? - Spytałam. - Przyleciałem bo nie mogłem wytrzymać bez ciebie - Powiedział i objął mnie ramieniem. - I sie zaczęło! Proszę państwa! Co za emocje! - Usłyszeliśmy z głośników, od razu wlepiłam wzrok w boisko i obserwowałam grę.
Ostatnie minuty! Czy uda się Niepokonanym wyrównać!? - Usłyszeliśmy komentatorów. Shaker odebrał piłkę spod nóg napastnika szarych i podał do El Matadora, ten do kapitana, szybki drybling i podanie na skrzydło do Luźnego Joe ten dośerodkowywyje i Claus strzela piękną bramkę w ostatnich sekundach! - Tak! - Krzyknęłam i rzuciłam się w ramiona chłopakowi. Chłopcy zbiegli się do nas - Niesamowicie graliście. Nadal nei mogę uwierzyć - Byłam podekscytowana. - Jesteście niesamowitymi piłkarzami! - Powiedziałam wesoła - Ale to dzięki tobie. Dzięki tobie zacisnęliśmy pasa. - Stwierdził kapitan a ja szeroko się uśmiechnęłam.
Kiedy schodziliśmy z boiska dopadli nas reporterzy. - Jak sie pani czuje po wygranym meczu? - Czy zostaje pani na posadzie na stałe? - Pański ojciec wróci do zespołu? - Za dużo pytań, nie odpowiedziałam. Chłopcy przepchali mnie jakoś do "strefy bezpiecznej" jak to oni nazwali. - Szarańcza jedna - Stwierdził El Matador otrzepując niewidzialny kusz z ubrania. - Idźcie się przebrać, a ja zaczekam w autokarze - Kiwnęli głowami. Kiedy wszyscy byliśmy już w pojeździe ruszył on pod nasz kompleks treningowy, stamtąd wszyscy pojechali do domów, jedynie ja zostałam w kompleksie wraz z dziewczynami, Elinowi dałam klucze od mieszkania, powiedział że przyjechał na kilka dni, żeby się rozpakował.
Co my tu jeszcze robimy? - Spytała zielonowłosa dziewczyna. - Muszę ułożyć program treningowy na ich następnych przeciwników. - A kim oni są? - Spytała Venus - Czołgi - Spojrzałam na nie. - Boję się że temu nie podałam. A co gorsza to my jedziemy do nich, a wiecie co mówią. U siebie są niepokonani... Nie chciałam niepotrzebnie ich teraz martwić zaraz po zwycięstwie... Mieli kilka starć z czołgami, kilka razy nawet wygrali, ale teraz nie będzie to takie proste. - Powiedziałam - Poradź się tacie, przecieą to dzięki niemu odnieśli te zwycięstwa, na pewno podrzuci ci jakieś wskazówki. - Stwierdziła Rina.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro