Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Trening, trening i jeszcze raz trening

Rano obudził mnie tato wparowując do mojego pokoju, kazał mi się ubierać i żebym za godzinę była gotowa. Poszłam najpierw do Riny i Venus, obudziłam je i powiedziałam to samo co tato do mnie.  Następnie poszłam do łazienki, umyłam twarz i wróciłam do pokoju, otworzyłam walizkę i zaczęłam przeglądać ubrania, wybrałam bordową bluzkę z krótkim rękawkiem, odkrywającą trochę brzuch. Do tego długie czarne jeansy z dziurami na kolanach. Ubrałam jeszcze czarne trampki. Wzięłam swoją kosmetyczkę i udałam się do łazienki, przeczesałam swoje niesforne loki, umyłam białe żeby i zaczęłam robić lekki makijaż. Kiedy dokończyłam odniosłam kosmetyczkę do pokoju, wzięłam swoją torbę gdzie miałam dokumenty, portfel i kilka innych rzeczy i zeszłam schodami w dół, na dole czekały na mnie już dziewczyny, zaczęliśmy jeść śniadanie, które przygotowała Rina. 

W drodze na stadion Supa Strikas tato zachwalał talent kulinarny Riny, ja i Venus za to rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym. Zajechaliśmy w końcu pod stadion, kiedy wysiedliśmy z auta przywitał nas tłum reporterów.  - Skąd oni sie tu wzięli? - Spytałam kiedy byliśmy już w środku, tato nie odpowiadał na żadne ich pytania. - Nie mam pojęcia kochanie - Powiedział tato, minęliśmy szatnie z jednej z nich dobiegały głośne rozmowy, to na pewno moja przyszła drużyna... Pewnie tego nie pokazuję, ale strasznie się stresuję i boję się ich reakcji. Stadion był świetny. - Rina, Venus zagrajcie ze mną! - Krzyknęłam, piłka była na środku. Podeszłam do niej, kilka lat temu stworzyłam swój własny styl grania, łączący styl taty, którego mnie uczył i moich własnych zwodów, ataków i obron. Zaczęłam wykonywać różne sztuczki, Rina i Venus dołączyły do mnie, czasem też grywały w nogę. Grałyśmy naszą grę, trójkąt. Niech nazwa was nie wprowadza w błąd, chodziło o to że jak dostanę piłkę, wykonuję jakąś sztuczkę piłkarską, tyle że piłka za wszelką cenę nie może dotknąć ziemi, kiedy juz wykonam sztuczkę przekazuję piłkę dalej. - Rosa! - Krzyknął tato, popatrzyłam na niego, stała przy nim cała drużyna, wtedy też piłka upadła mi przed nogi. - Ha! Wygrałyśmy! - Krzyknęła Rina. - Chodźcie - Powiedziała Venus i ruszyliśmy razem z piłką. - To jest Rosabell - Powiedział mój tato. - A to Venus i Rina. -Pokazał na moje przyjaciółki. - Rosa zastąpi mnie przez kilka miesięcy. - Powiedział, spojrzeli na mnie. - Hejka - Powiedziałam z lekkim uśmiechem. - To wasz pierwszy trening, mam nadzieję że wam sie spodoba - Powiedział tato i usiadł na ławce rezerwowych pod daszkiem. - Ok... - Zaczęłam - To może najpierw, no powiedzmy 20 okrążeń wokół boiska - Powiedziałam, widziałam lekkie zdziwienie na twarzach niektórych zawodników. - Ale z nich ciasteczka - Powiedziała Rina, przewróciłam oczami obserwując jak dobiegają do pierwszego z zakrętów na "torze" który im wyznaczyłam. - Rina, ona przyjechała ich tu trenować nie podrywać - Zauważyła Venus - Dokładnie - Dodałam. Dobiegli właśnie do połowy. - Po za tym mam chłopaka - Powiedziałam. - O boże, przecież ja mam chłopaka, nic mu nie powiedziałam. Wyjęłam szybko telefon, zadzwoniłam do Alana. Odebrał - Rosa, gdzie ty jesteś!? W domu cie nie ma, chłopcy z wytwórni mówią ze wyleciałaś! - Krzyknął - Alan, przepraszam ze ci nie powiedziałam. Mój tato zachorował, musiałam tu przylecieć. - Powiedziałam szybko, chłopcy właśnie kończyli pierwsze okrążenie. - Co!? Nic mi nie powiedziałaś! Dlaczego nie wzięłaś mnie ze sobą?! - Spytał, przebiegli obok nas. - Przepraszam,a le totalnie wypadło mi z głowy... - Powiedziałam, mogłam do niego chociaż napisać, spotkać się... Ale nie, zapomniałam... - Przylecę, pomogę ci - Powiedział. - Nie, nie trzeba... - Powiedziałam. - No... No dobrze... Ale jakby się coś działo, to możesz na mnie liczyć. - Powiedział i się rozłączył nie czekając na moją odpowiedź, schowałam telefon do kieszeni. - Które to już? - Spytała, znowu nas mijali, no nie powiem, szybkie to tępo mają - Piąte - Powiedziała Venus. - Ok - Mruknęłam i oparłam się o ścianę, Rina rozłożyła się na trawie, Venus podała do mnie piłkę, no co ja miałam zrobić. Odebrałam i podałam jej. Podawałyśmy sobie piłkę aż nie podszedł do nas przystojny trzydziestolatek, miał długie czarne włosy związane w kucyka na czubku głowy, miał ciemne oczy. - Skończyliśmy, co teraz? - Spytał, podbiłam piłkę tak że wylądowała mi w dłoni. - Bo idzie na bramkę, przetestujemy obronę. Atak atakuje, a obrona broni. Żadna piłka ma się nie przedostać - Powiedziałam i podałam mu piłkę, razem z dziewczynami stanęłyśmy bliżej bramki na której stanął bramkarz, by wszystko lepiej widzieć. Kiedy wszyscy się już ustawili ja gwizdnęłam, ruszyli do ataku.  North, Ściana i Sokole Oko byli przygotowani, przez piętnaście minut napastnicy osiem razy próbowali przebić się przez obronę. - Dobra robota chłopcy. Teraz zamiana ról chłopacy. - Popatrzyli na mnie, zaśmiałam się - Musicie umieć grać na każdej pozycji. - Dodałam - No boże - Jęknęła Venus - Macie sie zamienić pozycjami, obrona na atak, a atak na obronę. - Powiedziała. - Co w tym trudnego? A i główny napastnik zamienia się z bramkarzem - Rzekłam pokazując rękoma o co chodzi - El Matador na bramkę - Dodałam. Tak też zrobili, Matador stał już na bramce. - Jazda! - Krzyknęłam i gwizdnęłam, piłka znowu w grze. Po dokładnie piętnastu minutach znów gwizdnęłam, zawiadamiając ze to koniec tego ćwiczenia, z Matadora nie jest najlepszy bramkarz, ale najgorszy też nie jest. Na jakieś 9 strzałów przepuszczonych przez obronę, obronił 5, to i tak dobrze. Nowi obrońcy nawet dawali radę, skoro na jakieś 20 ataków, przepuścili jakieś 9 piłek. - Dobrze wam poszło, na rozgrzewkę chyba starczy - Powiedziałam, szybko spojrzeli na mnie. - To, to była rozgrzewka?! - Krzyknął blondyn z loczkami na głowie. - Tak, a wy co myśleliście? Że to był prawdziwy trening? - Wytrzeszczyli na mnie oczy - Może i tato dawał wam fory, ale ze mną nie będzie tak łatwo. - Dodałam. Odwróciłam się do taty, patrzył lekko zdziwiony moim zachowaniem. - Rina, Venus przynieście ze składzika który mijaliśmy więcej piłek i pachołki treningowe. 

Trening powoli dobiegał końca, chłopcy kończyli ostatnie ćwiczenia, tato podszedł do mnie. - No, jestem z ciebie dumny. Dałaś im popalić - Powiedział i poczochrał mnie po głowie. - Dzięki, myślisz że nie przesadziłam dziś? - Spytałam patrząc na niego. - Nie, chłopcom przyda się przed meczem taki nacisk, zwłaszcza że połowę tygodnia nic nie robili, muszą być dobrze przygotowani, ciśnij ich bo zostały tylko dwa dni do meczu. - Powiedział i wziął mnie pod ramię, patrzyliśmy jak chłopcy kończą trening. Podeszli do nas zmachani. - I jak wam się podobało? - Spytał tato, jęknęli głośno - No przez następne dwa dni tak właśnie będzie, musicie być dobrze przygotowani - Dodał tato. - Ale spokojnie, po meczu z Niepoknanymi przyhamujemy, bo później będziemy mieć dużo czasu na treningi. - Powiedziałam. - Chociaż tyle - Powiedział El Matador -  A i jutro nie widzimy się tutaj, tylko w kompleksie - Powiedziałam. -  A ty - Pokazałam na tatę - Jedziesz do Spa. - A wy - Pokazałam na Rinę i Venus - Jedziecie z nami - Powiedziałam, uśmiechnęły się. - Ok, idźcie się przebrać, wracacie do domów i spać, jutro macie być wypoczęci bo spędzimy cały dzień razem - Powiedziałam, mimo że była dopiero dziewiętnasta. Podczas treningu było kilka dłuższych przerw, ale zostały nam dwa dni do meczu, muszę ich dobrze przygotować. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro