Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6. Nic nie mów.

Następnie wyszłam z celi. I zaczęłam sprawdzać porządek w innych częściach sektoru. Nagle zobaczyłam w jednej celi sylwetkę Cassie. Byłam wkurzona, po rozmowie z Aidenem, zachowałam się samolubnie, dając mu tak okropny wybór. Od razu weszłam do pomieszczenia.

- Witam - powiedziałam do niej.

- Czego chcesz? - zapytała z pogardą.

- Nic się nie nauczyłaś? - zapytałam.

- Jeśli myślisz, że będę się przed tobą płaszczyć, ponieważ jesteś opiekunką to się mylisz - odparła Cassie, nawet nie zaszczycając mnie spojrzeniem.

- Popełniasz wielki błąd, o którym sama jeszcze nie wiesz - odparłam.

- Ty popełniłaś ich więcej - powiedziała.

- Niby jakie? - zapytałam.

- Zakochałaś się w kimś, kto nigdy nie odwzajemni twoich uczuć. Ty i Aiden, to nigdy się nie uda. Ale jesteś dość głupia, żeby wierzyć w szczęśliwe zakończenia - powiedziała.

Nie wytrzymałam rzuciłam się na nią. Jednak zostałam powstrzymana, silne ramiona mnie trzymały, a ja nie umiałam się uwolnić.

- Puszczaj mnie! - krzyknęłam. Osoba, która mnie trzymała rozluźniła uścisk - Co ty tu robisz?

- Podjąłem decyzję - odparł Aiden - Chodź do mojego pokoju.

Powiedział, a ja w ciszy poszłam za nim do celi dziewiątej. Aiden usiadł na ziemi, tak jak poprzednim razem. Ja usadowiłam się naprzeciwko niego. Znów byliśmy na wysokości swojego wzroku.

- Więc? - zapytałam.

- Wiesz, na głównym placu wisi lista. Lista osób zabitych przez demony, jest ona podpisana ,,Osoby, które były sługami ciemności". Zaraz po twoim wyjściu poszedłem sprawdzić czy coś się zmieniło. Akurat zawieszali nowe kartki - wziął oddech - Na nowej karcie było imię i naziwsko mojej matki. Powypytywałem kilka osób, zabicie jej było rozkazem z samej góry. Od mojego brata - przerwał. - Matka była dla niego zawsze dobra, ojca nienawidził gdyż, mimo iż byłem młodszy to, ja miałem zostać wojownikiem, jego natomiast uznano za beztalencie. Jednak mama w niego zawsze wierzyła. - skończył.

- Dlaczego uznano go za beztalencie? - zapytałam.

- Jego atrybutem była mrówka, czyli, że miał być pracowity. Ja dostałem smoka, czyli symbol wojowników. Ojciec mówił, że Tenebris wiedziała komu dać jaki atrybut. Wtedy to się zaczęło, miał obsesję na punkcie Tenebris  - wzdrygnęłam się na imię Tenebris. Może oprócz żalu i złości, budziło również szacunek.

- Tenebris nie wybiera atrybutów, bo nie ma mocy. Ona nałożyła na każdego inne zaklęcie tortur, które zmieniono w atrybut - powiedziałam.

- Chciałbym tylko zrozumieć dlaczego zabił matkę, ona go faworyzowała, on ją kochał - powiedział pod nosem.

- Kochał ją, była jego słabością - przerwałam, bo zrozumiałam sens własnych słów. Może dlatego Tenebris nie dała mi rodziny.

- Nie rozumiem? - zapytał Aiden.

- Gdy kogoś naprawdę kochasz, jesteś w stanie dla niego poświęcić wszystko, jest on dla ciebie najważniejszy, stawiasz jego dobro na pierwszym miejscu. Jest on twoją słabością, twoim słabym punktem. Twój brat nie chce mieć słabości, dlatego pozbył się matki - wytłumaczyłam.

- Skąd tyle wiesz? - zapytał.

- Domysły. A więc, twoja decyzja? - zapytałam.

- Będę walczył z demonami, ale jak narazie nie jestem gotowy na walkę z nim - powiedział Aiden.

- Rozumiem - odparłam.

- Dlaczego nie jesteś na mnie zła? - zapytał.

- Za co? - spytałam.

- Nie powiedziałem o bracie, tylko ukrywałem to dwa lata. Reszta była na mnie zła, a ty nie - powiedział.

- Sama również skrywałam tajemnicę, ale to było kiedyś - skłamałam.

- To, że jesteś człowiekiem? - zapytał.

Właściwie to odwrotnie.

- Tak - odparłam.

- To co mówiłaś rano było prawdą, to o tym, że się we mnie... - przerwałam mu.

- Tak - mimowolnie spaliłam buraka.

- Nie wiem co odpowiedzieć - powiedział i schował twarz w dłoniach.

- Nie musisz odpowiadać, znam cię i wiem, że masz problemy z mówieniem o uczuciach. Po prostu wiedz, że zależy mi na tobie - powiedziałam.

Czeka mnie pracowita noc, muszę wymyślić plan ucieczki.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro