Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

51. Co tu się dzieje?

Kaszebie mój drogi, rozdział ci dedykuję, ale na telefonie chyba się nie da zaznaczyć  (albo po prostu jestem głupia) Tak czy inaczej natka116 dla ciebie dedykacja 😏💞 i uważaj na sadystkę 😂

- Uznajmy, że to taka mała zmiana - powiedział wymijająco. - Chodź, przedstawię ci kogoś - próbował zmienić temat, jednakże tym razem nie zamierzałam się tak łatwo poddać.

- Brandon, powiedz o co chodzi! - drążyłam temat.

- Mistrzu... - szepnął pod nosem.

Nagle poczułam przewiercający ból głowy.

~ Morgan, nie opieraj się - usłyszałam szept Aidrena przy moim uchu.

- To co, przedstawić ci ich? - zapytał Brandon, kiedy ból nagle ustał.

- Tak... chodźmy do nich... - odpowiedziałam lekko zdezorientowana i wyszłam z basenu.

Razem z ciemnookim poszłam do jacuzzi, w którym siedziała młoda kobieta oraz trochę od niej starszy mężczyzna. Weszliśmy do basenu i usiedliśmy naprzeciwko nich.

- Morgan, przedstawiam ci Rogera i Meredith - wskazał na dwójkę ludzi. - Poznajcie Morgan - powiedział do nich po angielsku.

W przyjaznym geście wyciągnęłam do nich dłoń.

- Cześć - na mojej twarzy pojawił się uprzejmy uśmiech.

Dziewczyna z równie miłym uśmiechem wyciągnęła w moją stronę rękę, na której znajdował się tatuaż dwunastoramiennej gwiazdy, identyczny jaki ma Brandon.

- Stary, nie wiedziałem, że lubisz dziewczyny z dziarami - powiedział Roger lustrując mnie wzrokiem, a zwłaszcza moje Vessańskie znamiona na ręce.

- To tylko przyjaciółka - szybko sprostował ciemnooki.

- Oczywiście - dziewczyna mrugnęła do niego, na co obydwoje przewróciliśmy oczami.

- To jest zniewolona, dla waszej wiadomości - powiedział z jadem Brandon, na co jego znajomi zaczęli mi się z niedowierzaniem przyglądać.

- O co chodzi z tą zniewoloną? Brandon? - zapytałam się chłopaka.

- Wyjaśnię ci jutro wieczorem, w tym samym klubie co wczoraj - odparł Brandon.

Gdy już chciałam zaprotestować. Nie wiadomo czemu, nagle poczułam się słabiej i zakręciło mi się w głowie.

- Idę już do szatni - powiedziałam znużona, a następnie na miękkich nogach wyszłam z jacuzzi i skierowałam się do damskich przebieralni. Miałam wrażenie, że świat wiruje, a odgłosy wokół mnie stawały się niewyraźne.

Ledwo doszłam do łazienki. Na moje nieszczęście była pełna młodych dziewczyn, które poprawiały swój wygląd i plotkowały.

Nie zwracając uwagi na ich ciekawskie spojrzenia, podeszłam do umywalek i spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Moje oczy stały się czarne, a w ich środku był jakiś złoty znak. Miałam przeczucie, że to tylko przywidzenia, dlatego włączyłam umywalkę i przemyłam twarz zimną wodą. Następnie powoli, jakby w obawie podniosłam wzrok i spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Tuż za mną znajdował się Aidren.

Gwałtownie się odwróciłam i rozglądnęłam się po pomieszczeniu, jednak nie było nikogo łącznie z dziewczynami. Nagle zamiast mojego odbicia w lustrze, zobaczyłam damską, bladą twarz, która miała czarno - fioletowe oczy oraz krwistoczerwone usta.

- To jakaś sztuczka... - szepnęłam do siebie, a postać wyszła z lustra. Była odziana w piękną, czarną suknię. - Tenebris - powiedziałam do siebie.

- Przestań się zachowywać jak pierwsza zbawicielka świata, to nic nie da - odpowiedziała Tenebris. - Nie oszukasz tego czym jesteś, reinkarnacją Bogini ciemności - usłyszałam jej głos tuż przy uchu.

- Ja nie... - przerwała mi.

- Pokaż na co cię stać - poczułam jak pierścień zaczyna lekko parzyć mój palec, a od niego po całym ciele roznosiła dziwna energia.

Nagle zobaczyłam przed sobą sylwetkę Cassie.

- Nie jesteś nic warta, można tobą pomiatać do woli, brak ci charakteru - usłyszałam głos dziewczyny.

- Pokaż jej, że się myli - usłyszałam szept Tenebris, a jakaś niewidzialna siła popchnęła mnie do przodu. Czułam jak moc roznosi się po całym ciele, a następnie do głowy przyszło mi nie znane wcześniej zaklęcie - Kulki mortem! - krzyknęłam, gdy nagle pojawiła się we mnie wściekłość. Z moich dłoni wyleciały małe pola mocy ciemności, które wniknęły w ciało dziewczyny. Po chwili usłyszałam wiele nagłych pęknięć i spojrzałam na Cassie, jej ciało dosłownie zaczynało powoli eksplodować, kawałek po kawałku, a ta krzyczała w agonii. Na każdym skrawku jej ciała pojawiały się dziury, gdy tylko któraś z kul pękła. Nie czułam wyrzutów sumienia, miałam wrażenie, że robię dobrą rzecz.

- Zobaczymy jak poradzisz sobie z tym - powiedziała Tenebris, gdy całe podziurawione ciało Cassie upadło na kafelki. Następnie zobaczyłam jak pojawia się kolejna Cassie, tym razem nie sama. Regan, Blake, Keri, Adrian i Aiden również stanęli przede mną.

- Nic nie warta.

- Słaba i zdradziecka.

- Zwykłe ścierwo.

- Można nią pomiatać.

- Beksa, co nic nie umie.

- Wszyscy przez nią giną.

- Nawet się nie umie obronić.

- Znienawidzona przez świat...

- Dość! - krzyknęłam w napadzie złości, a wokół mnie pojawiły się błyskawice, które rozwaliły  wszystkie sylwetki przede mną.

- Pięknie - Tenebris dotknęła mojego ramienia, a ja gwałtownie się odwróciłam. Chciałam wykręcić jej rękę, jednakże ta rozpłynęła się w powietrzu.

- Aiden w życiu mnie nie obraził, to nie jest prawda! To jest sztuczka, iluzja! - krzyknęłam wyprowadzona z równowagi. Nagle wszystko wokół mnie zaczęło wirować, a ja skupiłam się na patrzeniu w lustro, czekałam czy ona znów się pojawi.

~ Nie masz prawa się mi stawiać.

Spojrzałam na swoje odbicie, wszystko zdawało się być w normie. To były tylko omamy, już spokojniejsza odwróciłam się i zamarałam.

Wszystkie dziewczyny, które tutaj były, leżały martwe na podłodze. Większość zabita piorunami, ale jedna miała dziury w całym ciele.

- Ja nie mogłabym... - powiedziałam do siebie i spojrzałam na swoje zakrwawione ręce.

~ Nie masz prawa się mi stawiać - poczułam rażący całe ciało ból.

- A właśnie, że mam - powiedziałam stanowczo. Poczułam jak moje żyły zaczynały wychodzić na zewnątrz, przebiegały przez moje ręce. - C-co to za uczucie? Mam wrażenie, jakby coś pochłaniało mnie od środka... - nagle zrobiło mi się nie dobrze.

Podbiegłam do toalety i zwymiotowałam krwią. Jednak moja krew nie była czerwona, tylko ciemnofioletowa.



Taki rozdział w dniu moich imienin 14 lipca 😘 No i oczywiście z motywacji od Kaszeba, nie będę ci znowu słodzić, bo dostaniesz cukrzycy XD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro