51. Co tu się dzieje?
Kaszebie mój drogi, rozdział ci dedykuję, ale na telefonie chyba się nie da zaznaczyć (albo po prostu jestem głupia) Tak czy inaczej natka116 dla ciebie dedykacja 😏💞 i uważaj na sadystkę 😂
- Uznajmy, że to taka mała zmiana - powiedział wymijająco. - Chodź, przedstawię ci kogoś - próbował zmienić temat, jednakże tym razem nie zamierzałam się tak łatwo poddać.
- Brandon, powiedz o co chodzi! - drążyłam temat.
- Mistrzu... - szepnął pod nosem.
Nagle poczułam przewiercający ból głowy.
~ Morgan, nie opieraj się - usłyszałam szept Aidrena przy moim uchu.
- To co, przedstawić ci ich? - zapytał Brandon, kiedy ból nagle ustał.
- Tak... chodźmy do nich... - odpowiedziałam lekko zdezorientowana i wyszłam z basenu.
Razem z ciemnookim poszłam do jacuzzi, w którym siedziała młoda kobieta oraz trochę od niej starszy mężczyzna. Weszliśmy do basenu i usiedliśmy naprzeciwko nich.
- Morgan, przedstawiam ci Rogera i Meredith - wskazał na dwójkę ludzi. - Poznajcie Morgan - powiedział do nich po angielsku.
W przyjaznym geście wyciągnęłam do nich dłoń.
- Cześć - na mojej twarzy pojawił się uprzejmy uśmiech.
Dziewczyna z równie miłym uśmiechem wyciągnęła w moją stronę rękę, na której znajdował się tatuaż dwunastoramiennej gwiazdy, identyczny jaki ma Brandon.
- Stary, nie wiedziałem, że lubisz dziewczyny z dziarami - powiedział Roger lustrując mnie wzrokiem, a zwłaszcza moje Vessańskie znamiona na ręce.
- To tylko przyjaciółka - szybko sprostował ciemnooki.
- Oczywiście - dziewczyna mrugnęła do niego, na co obydwoje przewróciliśmy oczami.
- To jest zniewolona, dla waszej wiadomości - powiedział z jadem Brandon, na co jego znajomi zaczęli mi się z niedowierzaniem przyglądać.
- O co chodzi z tą zniewoloną? Brandon? - zapytałam się chłopaka.
- Wyjaśnię ci jutro wieczorem, w tym samym klubie co wczoraj - odparł Brandon.
Gdy już chciałam zaprotestować. Nie wiadomo czemu, nagle poczułam się słabiej i zakręciło mi się w głowie.
- Idę już do szatni - powiedziałam znużona, a następnie na miękkich nogach wyszłam z jacuzzi i skierowałam się do damskich przebieralni. Miałam wrażenie, że świat wiruje, a odgłosy wokół mnie stawały się niewyraźne.
Ledwo doszłam do łazienki. Na moje nieszczęście była pełna młodych dziewczyn, które poprawiały swój wygląd i plotkowały.
Nie zwracając uwagi na ich ciekawskie spojrzenia, podeszłam do umywalek i spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Moje oczy stały się czarne, a w ich środku był jakiś złoty znak. Miałam przeczucie, że to tylko przywidzenia, dlatego włączyłam umywalkę i przemyłam twarz zimną wodą. Następnie powoli, jakby w obawie podniosłam wzrok i spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Tuż za mną znajdował się Aidren.
Gwałtownie się odwróciłam i rozglądnęłam się po pomieszczeniu, jednak nie było nikogo łącznie z dziewczynami. Nagle zamiast mojego odbicia w lustrze, zobaczyłam damską, bladą twarz, która miała czarno - fioletowe oczy oraz krwistoczerwone usta.
- To jakaś sztuczka... - szepnęłam do siebie, a postać wyszła z lustra. Była odziana w piękną, czarną suknię. - Tenebris - powiedziałam do siebie.
- Przestań się zachowywać jak pierwsza zbawicielka świata, to nic nie da - odpowiedziała Tenebris. - Nie oszukasz tego czym jesteś, reinkarnacją Bogini ciemności - usłyszałam jej głos tuż przy uchu.
- Ja nie... - przerwała mi.
- Pokaż na co cię stać - poczułam jak pierścień zaczyna lekko parzyć mój palec, a od niego po całym ciele roznosiła dziwna energia.
Nagle zobaczyłam przed sobą sylwetkę Cassie.
- Nie jesteś nic warta, można tobą pomiatać do woli, brak ci charakteru - usłyszałam głos dziewczyny.
- Pokaż jej, że się myli - usłyszałam szept Tenebris, a jakaś niewidzialna siła popchnęła mnie do przodu. Czułam jak moc roznosi się po całym ciele, a następnie do głowy przyszło mi nie znane wcześniej zaklęcie - Kulki mortem! - krzyknęłam, gdy nagle pojawiła się we mnie wściekłość. Z moich dłoni wyleciały małe pola mocy ciemności, które wniknęły w ciało dziewczyny. Po chwili usłyszałam wiele nagłych pęknięć i spojrzałam na Cassie, jej ciało dosłownie zaczynało powoli eksplodować, kawałek po kawałku, a ta krzyczała w agonii. Na każdym skrawku jej ciała pojawiały się dziury, gdy tylko któraś z kul pękła. Nie czułam wyrzutów sumienia, miałam wrażenie, że robię dobrą rzecz.
- Zobaczymy jak poradzisz sobie z tym - powiedziała Tenebris, gdy całe podziurawione ciało Cassie upadło na kafelki. Następnie zobaczyłam jak pojawia się kolejna Cassie, tym razem nie sama. Regan, Blake, Keri, Adrian i Aiden również stanęli przede mną.
- Nic nie warta.
- Słaba i zdradziecka.
- Zwykłe ścierwo.
- Można nią pomiatać.
- Beksa, co nic nie umie.
- Wszyscy przez nią giną.
- Nawet się nie umie obronić.
- Znienawidzona przez świat...
- Dość! - krzyknęłam w napadzie złości, a wokół mnie pojawiły się błyskawice, które rozwaliły wszystkie sylwetki przede mną.
- Pięknie - Tenebris dotknęła mojego ramienia, a ja gwałtownie się odwróciłam. Chciałam wykręcić jej rękę, jednakże ta rozpłynęła się w powietrzu.
- Aiden w życiu mnie nie obraził, to nie jest prawda! To jest sztuczka, iluzja! - krzyknęłam wyprowadzona z równowagi. Nagle wszystko wokół mnie zaczęło wirować, a ja skupiłam się na patrzeniu w lustro, czekałam czy ona znów się pojawi.
~ Nie masz prawa się mi stawiać.
Spojrzałam na swoje odbicie, wszystko zdawało się być w normie. To były tylko omamy, już spokojniejsza odwróciłam się i zamarałam.
Wszystkie dziewczyny, które tutaj były, leżały martwe na podłodze. Większość zabita piorunami, ale jedna miała dziury w całym ciele.
- Ja nie mogłabym... - powiedziałam do siebie i spojrzałam na swoje zakrwawione ręce.
~ Nie masz prawa się mi stawiać - poczułam rażący całe ciało ból.
- A właśnie, że mam - powiedziałam stanowczo. Poczułam jak moje żyły zaczynały wychodzić na zewnątrz, przebiegały przez moje ręce. - C-co to za uczucie? Mam wrażenie, jakby coś pochłaniało mnie od środka... - nagle zrobiło mi się nie dobrze.
Podbiegłam do toalety i zwymiotowałam krwią. Jednak moja krew nie była czerwona, tylko ciemnofioletowa.
Taki rozdział w dniu moich imienin 14 lipca 😘 No i oczywiście z motywacji od Kaszeba, nie będę ci znowu słodzić, bo dostaniesz cukrzycy XD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro