Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

50. Wspólne wyjście.

Siedzieliśmy w barze prawie całą noc oraz piliśmy drinki. Następnie Brandon odprowadził mnie pod hotel i umówiliśmy się na pierwszą w południe.

Niestety mimo sporej dawki alkoholu nie udało mi się upić, ludzie mają za słabe trunki. Jedynym plusem było to, że obudziłam się bez kaca, ale za to z rozmazanym makijażem.

Poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Następnie związałam włosy w koka, oraz umyłam zęby. Ubrałam białą bieliznę, a na nią czerwoną bluzkę na ramiączkach i czarne szorty. Około w pół do jedenastej zjechałam do hotelowej restauracji na śniadanie.

Zamówiłam omleta z truskawkami oraz malinami, na którego czekałam zaledwie kilka minut. Po skończonym posiłku, poszłam do pokoju i spakowałam ręcznik, portfel, dokumenty oraz klapki.

Zgranęłam po drodze kartę i zamknęłam pokój. Zjechałam windą, a następnie wyszłam przed hotel. Już po kilku minutach tuż obok mnie podjechał czerwony samochód z otwieranym dachem, a na miejscu kierowcy siedział Brandon.

- Twoje auto? - spytałam i usiadłam na miejscu pasażera.

- Wypożyczone - odpowiedział ciemnooki, a następnie wcisnął gaz i odjechał z piskiem opon.

Cudowne uczucie; wiatr we włosach. Chciałabym kiedyś nauczyć się prowadzić samochód.

- Co to za piosenka? - spytałam, gdy Brandon włączył radio.

- Amerika, zespół Rammstein - odparł skoncentrowany na drodze ciemnooki.

Chłopak gwałtownie zakręcił i zaparkował pod jakimś aquaparkiem.

- Najpierw małe zakupy - oznajmił Brandon i wskazał na sklep z kostiumami kąpielowymi.

Weszliśmy do środka, a chłopak zlustrował mnie wzrokiem, a następnie spytał.

- Jaki nosisz rozmiar?

- Pewnie duży - odparłam, na co ten wywrócił oczami.

- Przepraszam - powiedział chłopak do sprzedawczyni po angielsku.

- W czym mogę pomóc? - spytała kobieta.

- Moja przyjaciółka nie wie jaki nosi rozmiar - odpowiedział na luzie, a ja momentalnie się zawstydziłam.

- Patrząc na nią, prawdopodobnie drugi - odparła kobieta. - Na tamtych wieszakach są dwójki - wskazała na lewo.

Gdy podeszliśmy do półek, od razu zgranęłam czarny, jednoczęściowy strój z golfem, bez wycięć. Odwróciłam się do chłopaka.

- Co ty na te... - chciałam zaproponować mój wybór, ale zamarłam gdy zobaczyłam co ciemnooki trzymał w swojej ręce. - Co to jest? - zapytałam i szerzej otworzyłam oczy.

- Fajny, co nie? - spytał machając mi przed oczami beżowym, koronkowym bikini.

- Nie! Żadnych dwuczęściowych strojów! - krzyknęłam na niego, a sprzedawczyni spojrzała się na nas jak na idiotów, ponieważ mówiliśmy w ojczystym języku. - Mój przyjaciel jest z Polski, kiepsko mówi po Angielsku, zna tylko podstawowe zwroty i jest przygłuchy - wytłumaczyłam zażenowana. Ekspedientka tylko kiwnęła głową.

- Co to jest Polska? - zapytał Brandon.

- Taki kraj z pojebanym językiem, którego nikt nie umie - wytłumaczyłam. - Żadnych bikini! - wróciłam do tematu.

- Czemu? - zapytał ciemnooki.

- Bo nie lubię odsłaniać brzucha - odpowiedziałam na co chłopak, przejechał ręką po całej długości mojego lewego boku. Gwałtownie uderzyłam jego rękę.

- Zgadłem - odparł ze zwycięskim uśmiechem.

- Teraz jesteś zadowolony? -  fuknęłam ignorując spojrzenie ekspedientki. Zdjęłam z wieszaka biały strój połączony ze spódnicą.

- Morgan, będziesz w tym wyglądać jak matrona - skwitował. - Nie możesz wiecznie ukrywać blizny. Każdy ma ich mniej lub więcej, jednak one nie mogą wpływać na twoje życie. Nigdy się nie przytulasz, ani nie nosisz odkrytych ubrań z powodu głupiego draśnięcia, musisz opanować swoją psychoze - powiedział Brandon, a ja zacisnęłam pięści.

Jestem potężnym magiem, a boję się ubrać bikini?! Niedorzeczne. To przecież nic strasznego!

- Zgoda - odparłam i podeszłam do półek, ale ciemnooki popchnął mnie do przebieralni.

- Ja wybieram bikini - dodał, a następnie zasunął zasłonę.

Stałam przez chwilę skołowana. Może nie będzie tak źle?

***

- Brandon! To nie jest strój! -krzyknęłam po kolejnej propozycji ciemnookiego.

- A niby co to jest? - zapytał chłopak.

- To są nitki - odparłam patrząc na dolną część garderoby. - Nitki.

- Mam jeszcze jedną propozycję - chłopak podał mi górą jasnofioletowe, wiązane bikini.

Ubrałam je i obejrzałam w lustrze, starałam sie wzrokiem omijać blizne, żeby nie czuć  dyskomfortu. Powiem szczerze, że nie było najgorzej, ładnie podkreślał moje czarne, Vessańskie tatuaże.

- Biorę - krzyknęłam do chłopaka i przebrałam się w zwykłe ciuchy.

Wyszłam z przebieralni, a następnie podeszłam do kasy żeby zapłacić, jednak okazało się, że Brandon mnie wyprzedził.

- Całe szczęście, że wzięłaś ten. Bardzo ciężko znaleźć odpowiedni strój na kogoś z takim małym biustem - udawał zmartwionego, na co oberwał łokciem w brzuch.

- Dzięki - odparłam.

Wyszliśmy ze sklepu i udaliśmy się do kas. Kupiliśmy karnety na dwie godziny.

***

Na całe szczęście, gdy weszliśmy do wody od razu niepewność minęła i zignorowałam swoją bliznę.

- Idziemy na zjeżdżalnie? - zapytałam z błyskiem w oku, na co ten się zaśmiał.

- Zapamiętam sobie, że maginie ciemności lubią zjeżdżalnie - odpowiedział.

Weszliśmy po schodach na najwyższe piętro, a tuż przed nami była ślizgawka, w której  zjeżdża się w dwuosobowych pontonach. Byliśmy trzeci w kolejce, a wtem odjechał pierwszy duet. Wsiedliśmy do drugiego pontonu. Oczywiście zajęłam miejsce z przodu, a ciemnooki siadł za mną. Nagle zabezpieczenia puściły parę przed nami, a ci gwałtownie spadli w dół, tym samym rozpoczynając zjazd. Nasz ponton podjechał do przodu, a moim oczom ukazała się wielka rampa. Poczułam dreszczyk grozy.

- O matko - powiedziałam pod nosem patrząc na krętą drogę przed nami.

- Strach cię obleciał? - zapytał ciemnooki.

- Nie, no co t... - w tym momencie zabiezpieczenia puściły, a my wpadliśmy na wielką rampę. Zaczęłam krzyczeć, gdy ponton wjechał na śrubę. Usłyszałam donośny śmiech Brandona. - Cholera! - Następnie spłyneliśmy na rampę, z której zjechaliśmy do basenu, tym samym kończąc ślizg.

Niemal wyskoczyłam z pontonu, na co ciemnooki się zaśmiał.

- Odechciało ci się zjazdów? - spytał z uśmiechem na twarzy.

- Teraz idziemy na rwącą rzekę - oznajmiłam i weszłam do basenu obok.

Brandon zaczął iść w moim kierunku. Spojrzałam na jego tatuaż, który ukazał wczoraj w klubie. Dopiero teraz zrozumiałam, że znajduje się on w miejscu, gdzie kiedyś chłopak miał znamie katany, jego atrybutu. Teraz nie było po nim śladu.

- Brandon, co się stało z twoim atrybutem? - zapytałam

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro