44. Niespodziewane Spotkanie.
Na dole wyjaśnienia co do Q&A.
***Chris PoV***
Zobaczyłam jak Morgan zsuwa się z klifu, a jej ciało leci bezwładnie w dół.
Zapewne kolejny, głupi żart. Ta dziewczyna, ma zrąbane poczucie humoru. Gdy wpadła do morza, coś mnie tknęło, żeby spojrzeć kiedy się wynurzy. Jednak Mori nie wynurzała się. Cholera, czemu ona się nie wynurza!? Bez wahania skoczyłem z klifu, żeby ratować siostrę. Kiedy tylko, wpadłem do wody, zacząłem się rozglądać w poszukiwaniu brunetki, jednakże wszystko było rozmazane. Wtem, dostrzegłem na dnie coś kolorowego.
Szybko podpłynąłem do anomali, którą okazała się być nieprzytomna Mori. Przyciągnąłem ją do siebie i w zawrotnym tempie wypłynąłem na powierzchnię, a następnie podpłynąłem do brzegu, gdzie czekali Paige i Leander. Położyłem nieprzytomną dziewczynę na piasku. Miała sine usta i nie oddychała.
Co ja narobiłem?! Trzeba było zrezygnować z klifu! Chociaż, przecież mówiła, że umie pływać.
Otrząsnąłem się i przystąpiłem do resuscytacji. Po trzydziestu uciskach nabrałem powietrza, a następnie pocałowałem brunetkę, jednocześnie podając jej tlen. W tym momencie gwałtownie otworzyła oczy i zaczęła kaszleć.
Po prostu kamień z serca mi spadł.
- Wszystko w porządku? - spytała Paige.
- Świetnie - kaszlnęła Mori - Przed chwilą prawie się utopiłam i umarłam, czuję się doskonale - odpowiedziała sarkastycznie ciemnooka. Skoro ma siłę na sarkazm; nic jej nie jest.
- Możesz chodzić? - spytałem.
- Nie, rzeźnik przed chwilą odrąbał mi nogi. - odpowiedziała Mori, a następnie zaczęła się trząść i coś mamrotać, jakby z kimś rozmawiała, ale w nieznanym języku. Spojrzałem na nią podejrzliwie, to co się obecnie działo można definitywnie było uznać za dziwne i nietypowe.
Morgan złapała się za głowę, a na jej twarz wkradł się grymas.
- Przepraszam... ja... źle się czuję - powiedziała spokojnie.
Cała sytuacja wydawała się być bardzo dziwna.
***Morgan PoV***
Moja głowa pulsuje, a przez odrętwiałe ciało przechodzą nieprzyjemne dreszcze.
- Możemy iść do domu? - zapytałam.
- Powinnaś iść do lekarza - odparła Paige.
- Świetnie się czuję - wymamrotałam.
- Zajmę się nią - odpowiedział Chris.
Nikt nie podjął z nim dyskusji. Zielonooki pewnym ruchem wziął mnie na ręce; dopiero teraz zauważyłam, że jest cały mokry.
- Chris, mimo tego, że ta cała afera i moja prawie śmierć była spowodowana twoim pomysłem - chłopak głupio się uśmiechnął - to dziękuję, że mnie uratowałeś - powiedziałam.
- Chyba na dzisiaj wystarczy treningu - odpowiedział chłopak.
- Na dzisiaj?! - spytałam nie dowierzając, przecież ten trening mnie prawie zabił! Wdech, wydech, wdech, wydech. - Już mi lepiej, mogę chodzić samodzielnie - wyrwałam się z uścisku i zaczęłam iść, jednak nogi miałam jak z waty, więc praktycznie co chwila musiałam się czegoś łapać, żeby nie upaść na ziemię.
- Ledwo chodzisz, ale nie chcesz pomocy - przewrócił oczami.
- Jestem kobietą niezależną - odparłam, jednocześnie podpierając się o jakiś płot.
***
Gdy wróciliśmy do domu, pierwsze co zrobiłam, to poszłam do swojej łazienki. Zrzuciłam ubrania i zaczęłam przeglądać rany. Miałam zdartą skórę z dłoni, okaleczoną nogę, a ogólnie odnosiłam wrażenie, że zaraz się przewrócę. Napełniłam wannę gorącą wodą, gdyż chciałam się umyć, a raczej zmyć z siebie wrażenia z dzisiejszego dnia, jednak coś mnie tknęło. Kiedy tylko dotknęłam wody stopą, od razu uderzyło we mnie wspomnienie duszenia się i topienia w wodzie.
Gwałtownie cofnęłam nogę, a następnie pociągnęłam łańcuszek od korka, żeby wypuścić całą wodę. W skupieniu obserwowałam jak wanna pustoszeje i zostają w niej tylko mokre mazy. Wzięłam głęboki oddech. Muszę zachować spokój, to tylko woda. Spadłam przez ten głupi pierścionek, na który się lekkomyślnie spojrzałam, woda nie ma nic wspólnego.
Spojrzałam na ową biżuterię, nie było na niej śladu po runach, co ważniejsze, nie było na nim żadnej rysy, nawet małego ubytku.
Weszłam do kabiny prysznicowej i puściłam wodę. Każda kropla, czy nawet sekunda spędzona pod natryskiem, była jak koszmarne wspomnienie tamtej chwili. Miałam wrażenie, że za chwilę zacznę się topić i nie będę w stanie złapać oddechu. Zmusiłam się do wzięcia krótkiego prysznica, po nim od razu wysuszyłam ciało ręcznikiem, a następnie włosy suszarką.
Ubrałam długie, ciemne jeansy i czerwoną bluzkę na ramiączkach.
Położyłam się na suchym łóżku i zaczęłam patrzeć w sufit. Bez powodu, bez potrzeby, tak po prostu, żeby się czymś zająć i nie myśleć o wypadku.
Ciekawe co robi Aidren. Od jakiegoś czasu mam spokój z jego strony. W prawdzie jestem prawie pewna, że jest to spowodowane moim pobytem w siedzibie buntowników, ale cała sytuacja jest bardzo podejrzana i niepokojąca.
- Morgan! - gdy usłyszałam krzyk Christophera od razu miałam ochotę pacnąć go w głowę. Zbyt gwałtownie podniosłam się do pozycji siedzącej, dlatego od razu zakręciło mi się w głowie. Uspokoiłam oddech i skupiłam się na obserwowaniu jednego punktu. Powoli wstałam z łóżka i dosłownie żółwim krokiem zeszłam po schodach na parter.
Chłopak stał w przedpokoju, odwrócony do mnie tyłem. Był przebrany w suche ubrania, ale jego włosy wciąż były wilgotne.
- Co się stało? - spytałam otępiała, jednocześnie pocierając czoło. Stanęłam oparta na wszelki wypadek o barierkę, przy schodach.
- Ktoś do ciebie - odparł zielonooki chłopak i odwrócił głowę w moją stronę.
Podeszłam do drzwi, a Chris się odsunął, żeby nie blokować widoku.
- Co ty tu robisz?! - zapytałam - Nie możesz tutaj przychodzić! Jeśli twój brat się dowie! - niemal krzyknęłam.
- Chcę z tobą porozmawiać, Morgan. Najlepiej przejdźmy się w jakieś ustronne miejsce - powiedziała Keri.
Chcieliście, będzie Q&A. Od razu zaznaczę, że pytania nie mają wpływu na fabułę, możecie zadać tyle pytań, ile chcecie. Możecie zadawać pytania do każdego. Zbieram pytania pod tym rozdziałem do końca dnia 23.06.17r. Spokojnie osoby, które nie lubią Q&A, będzie w tym samym dniu, w którym wstawię pytania, zwykły rozdział (oczywiście w osobnej części) i obie rzeczy zostaną opublikowane w tym samym momencie. Także ten, osoby które tego nie lubią, będą mogły od razu przejść do rozdziału.
W wakacje rozdziały będą częściej.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro