39. Ruch Oporu.
Stałam całkiem sama. Nie wiem, kto to jest, ani co zamierza ze mną zrobić. Moje moce ciemności będą nieaktywne jeszcze przez kilka godzin, więc nie mam jak stworzyć tarczy.
Mogę tutaj tak stać i czekać aż mnie zastrzelą, lub Aidren mnie dopadnie.
Niepewnie się rozglądnęłam, jednak nikogo nie dostrzegłam. Nie mam pojęcia gdzie uciec, bez mocy nie stworzę portalu. Nagle coś zasłoniło moje usta i wciągnęło w krzaki. Upadłam z impetem na ziemię i spojrzałam na "to coś". Przede mną stali dwaj chłopcy i jedna dziewczyna. Na głowach mieli kaptury, które zasłaniały ich twarze, jeden z mężczyzn celował we mnie z łuku, drugi tylko mi się przyglądał, albo raczej mojej pelerynie, gdyż również miałam zasłoniętą twarz. Natomiast dziewczyna ostrzyła sztylety. Postanowiłam przerwać niezręczną ciszę i zadać nurtujące mnie pytanie.
- Kim jesteście? - zapytałam niepewnie.
- Jesteśmy z ruchu oporu - odparł chłopak, który mi się przyglądał.
- Ruchu oporu? - spytałam zdziwiona - Kiedy coś takiego powstało?
- Odkąd demony przejęły kilka planet, istoty którym udało się uciec, w większości przyłączyły się do nas - opowiedział, jednak jego głos wcale nie był przesiąknięty jadem, wydawał się być miły.
- Kiedy demony przejęły planety?! To przecież niemożliwe! - niemal krzyknęłam.
- Taka jest prawda, księżniczko - parsknęła dziewczyna.
- Czego ode mnie chcecie? - zapytałam bez wahania.
- To zwykły atak, mieliśmy zniszczyć rezydencję, razem z innymi, a tu nagle pojawia się grupa demonów, która kogoś obstawia i chroni, myśleliśmy, że to dowódca - odpowiedział ten z łukiem.
- Masz na myśli Aidrena? - spytałam, a wszyscy spojrzeli na mnie podejrzliwie.
- Skoro mówisz do niego po imieniu, to zapewne znasz go osobiście - skwitował chłopak, który trzymał łuk i celował do mnie. Drugi mężczyzna odszedł na bok.
- No... właściwie trudno nie poznać osoby, która cię uwięziła - powiedziałam szybko. Nie mam zamiaru wspominać, o szczegółach. Może jeśli się nie dowiedzą, puszczą mnie wolno.
- Leander, mam złe wieści - chłopak, który odszedł na bok powiedział do tego z łukiem - Oddziały zostały wyeliminowane, demony idą w naszą stronę.
- Idziemy - odpowiedział Leander - Ale ona idzie z nami - wskazał na mnie - Rada zadecyduje co z nią zrobić - dodał.
- Nie jestem przedmiotem - odparłam.
- Tak, ale jeżeli z nie pójdziesz, znowu trafisz do niewoli - powiedziała dziewczyna. Miała rację.
- Zgoda - sarknęłam. - Co mam robić? - spytałam.
- Kilka kilometrów w głąb lasu mamy otwarty portal, jednak trzeba się tam dostać pieszo - odpowiedział Leander.
- No to na co czekacie? - spytałam i zaczęłam iść w głąb lasu. Reszta wzruszyła ramionami i ruszyła do przodu.
Po kilkunastu minutach kompletnej ciszy, ktoś postawił się odezwać.
- Skoro już uciekamy wspólnie, to możemy się przedstawić - zaczęła rozmowę dziewczyna - Jestem Paige - powiedziała i zdjęła kaptur, spod którego wyłoniły się blond włosy. Chłopcy poszli w jej ślad i również zdjęli kaptury. Leander miał kruczoczarne włosy i złote oczy. Natomiast drugi chłopak miał włosy w kolorze jasnego brązu i zielone oczy.
- Nazywam się Morgan - powiedziałam i zdjęłam kaptur peleryny. - Czym właściwie jest ta wasza rada? - spytałam.
- Rada to zgromadzenie najmądrzejszych i najbardziej utytułowanych osób, w jej skład wchodzi zaledwie kilka osób na stałe, można ich porównać do Szczytu, jednakże rada funkcjonuje cały czas i wszystko planuje, to oni decydują o jeńcach i atakach ruchu oporu - opowiedziała Paige.
- Ile istot i z jakich gatunków wchodzą w skład ruchu? - zapytałam.
- Nie znam dokładnej liczby istot, ale jest nas dużo, mamy kilka siedzib, jednak nie mogę powiedzieć gdzie, my udajemy się na planetę Alarei. Co do gatunków, mamy przedstawicieli praktycznie każdego z nich, poza demonami, no chyba, że ty też wstąpisz do ruchu - powiedziała dziewczyna, chwila, co?
- Czy ty sugerujesz, że jestem demonem? - zapytałam z niedowierzaniem.
- Odkąd cię zobaczyłam się nad tym zastanawiam, jestem łowcą i wyczuwam aury poszczególnych gatunków, demony mają szaro-czarną, twoja jest fioletowo-czarna. Nigdy się z czymś takim nie spotkałam, masz w sobie coś z demona - powiedziała.
Heloł, moje wy żelusie 😙 (taką wam wymyśliłam nazwę) Dawno nie było notki, więc, no... nadrabiam zaległości. Dlaczego nazywacie mnie Polsatem? XD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro