Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

37. Pierścień.

Nagle do pokoju wszedł Aidren, a runy zgasły.

- No ładnie, zaskoczyłaś mnie - powiedział blondyn.

- Wybacz, że przeszkodziłam ci w usmażeniu mnie - parsknęłam.

- Nie usmażyłoby cię, miałaś tylko stracić przytomność, ale najwyraźniej masz silniejszą wolę, niż mi się wydawało, poza tym ta moc... Nigdy nie słyszałem o kimś, kto byłby w stanie tworzyć i władać błyskawicami - odparł z zaciekawieniem.

- Po co tu przyszłeś? - zapytałam.

- Mam coś dla ciebie - odpowiedział tajemniczo Aidren. - Możesz już zdjąć tą barierę - dodał, patrząc na moją tarczę błyskawic.

Niepewnie opuściłam osłonę, w końcu i tak jestem w niewoli, jeśli chce mnie zabić i tak to zrobi.

- Czyżbyś miał dla mnie jakieś krwiożercze zwierzę, albo truciznę - w końcu mogłam się po nim spodziewać wszystkiego.

- Moim podarunkiem dla ciebie jest pierścień - wyciągnął małą poduszeczkę z czarnym pierścionkiem.

Zrobiłam kwaśną minę, on nie dałby mi tego z dobrego serca. Chłopak bez ostrzeżenia wsunął pierścień na mój serdeczny palec. A na czarnym pierścionku pojawiły się przepiękne, złote zdobienia.

Otrząsnęłam się i spróbowałam zdjąć ozdobę, jednak ona nawet nie drgnęła.

- No dobra, mów co to jest? Jakaś blokada mocy, osłabienie, czy co? - zapytałam zirytowana.

- Czemu od razu myślisz, że to nie jest zwykły pierścionek? - zapytał Aidren, udając urażonego.

- Zwykły pierścionek da się zdjąć - odparłam z irytacją.

- Ten również jest zwyczajny, tylko po prostu nie da się go ściągnąć - odpowiedział z wymalowanym uśmiechem.

Uniosłam pytająco brew, a następnie spojrzałam na ozdobę. Definitywnie jest z nią coś nie tak. Delikatnie przesunęłam palcem drugiej ręki po złotych zdobieniach i w tym momencie poczułam lekki ból skroni, jednak nie przejęłam się tym, gdyż był on zapewne spowodowany tym, że gwałtownie poleciałam, oraz uderzyłam w ścianę kilka minut temu.

Nagle poczułam jak ściany się lekko zatrzęsły, Aidren wydawał się być zmieszany, oraz zdziwiony, ale po kilku sekundach jego wyraz twarzy stał się obojętny. Jednym ruchem ręki popchnął mnie na podłogę i zapytał:

- Coś ty zrobiła?

- O czym ty mówisz? - spytałam zakłopotana.

- Cholera - parsknął blondyn. - Nic nie kombinuj, siedź cicho, ani słowa. Zaraz ktoś po ciebie przyjdzie - dodał.

- Kto nie znajdzie, o co chodzi, Aid... - w tym momencie drzwi gwałtownie trzasnęły.

O co tu chodziło? Mam złe przeczucia co do tej sprawy.

***Aidren PoV***

Gwałtownie trzasnąłem drzwiami, nie mam czasu na pytania, zresztą i tak nie potrzebna jej ta wiedza. Pobiegłem do centrum dowodzenia i zacząłem sprawdzać alarm.

- Kurna, nie teraz - sarknąłem.

Nie sądziłem, że komuś uda się odnaleźć tą bazę, w prawdzie nie jest ona główną centralą, ale sam fakt, że oni mnie znaleźli nie wróżył dobrze.

Wtem drzwi od pokoju się uchyliły i dostrzegłem trzech dowódców, którzy rządzili swoimi jednostkami w tej bazie. Przyklękneli na jedno kolano i pochylili przede mną głowy.

- Panie - powiedział jeden. - Doniesienia się sprawdziły, buntownicy, którzy swą się ruchem oporu zaatakowali bazę. Nie jest ich dużo, ale są dobrze wyszkoleni i zorganizowani.

- To nie będzie decydująca bitwa, ale musimy wygrać - odparłem - Andrew, twój oddział idzie sprawdzić korytarze w sekcji A i wytępić szkodniki, Bleck wy sprawdzicie sekcję B, Richard, ty masz najważniejsze zadanie, musisz z oddziałem przetransportować Morgan na Peragię. Musicie działać w ukryciu, żeby nikt jej nie dostrzegł, ani ona nie dostrzegła ich, weź dziesięciu najlepszych ze swojej drużyny, reszta twojej grupy pójdzie ze mną. Pamiętaj tylko, że ona nie może się dowiedzieć - rozkazałem, a Andrew i Bleck opuścili pokój.

- Czego nie może się dowiedzieć? - zapytał Richard.

- Bo widzisz... podczas gdy Morgan przebywała w Therum, my zajęliśmy kilka planet, jednak ona nie wie o ruchu oporu, ani o podbitych światach i ma tak zostać. Jest mi to na rękę w wielu sprawach, a teraz idź - rozkazałem, a Richard skinął głową i wyszedł.

Pamiętam ten moment, gdy demony dowiedziały się, że to ona jest dziedziczką Tenebris i chciały ją zniszczyć, ale wtedy było już za późno ich umysły były całkowicie zniewolone przeze mnie. Niestety mogę rządzić jedynie demonami, cóż, dopóki reszta światów również nie ulegnie. Wtedy armia się powiększy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro