Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

32. Pokaże ci prawdziwą magię.

- Czekam na ciebie cukiereczku, dołącz do mnie na scenie - Aidren świetnie się bawił.

- Zostaw moją córkę! - nagle obok Blake'a pojawił się jego ojczym. Władca demonów tylko posłał mu wredny uśmiech, ale o dziwo puścił oparzoną szyję Keri i trzymał rozpłakaną dziewczynę w pasie.

- Naprawdę zaczynacie mnie nudzić - parsknął blondyn. Następnie rozpalił rękę, którą niedawno trzymał szyję Keri - Mam taki pomysł, odlicze od dziesięciu do zera, a następnie spale ją na popiół, chyba, że aniołek ją uratuje - wzięłam głęboki oddech, nie znam go bardzo długo, ale wystarczająco, aby powiedzieć, że on nie blefuje, jest gotowy zrobić  wszystko, żeby osiągnąć swój cel - Twój wybór cukierczeku.

Jednym słowem życie dziewczyny jest w moich rękach.

- "Cukiereczku"? "Aniołku"? Do kogo ty mówisz?! - krzyknął ojciec Keri z mieczem w ręku.

- Też o tym myślałem, czyżby twoja miłość była w tłumie? W takim razie, może ja zacznę jej grozić mieczem? - w głosie Blake'a można było wyczuć niepewność. On nie był tak 'zniszczony' jak Aidren, nie był zepsuty i bezwzględny.

- Ona nie dałaby ci szansy na zbliżenie broni, prędzej zmieniłaby cię w cień - odparł Aidren, który nagle spoważniał.

- Tatuś... - załkała dziewczynka.

- Nie bój się kochanie, nic ci nie będzie - odpowiedział ojczym Keri.

- Czyli zaczynamy odliczanie - Aidren był jak zawsze pewny siebie - Dziesięć, dziewięć, osiem, siedem... - nie mam pojęcia co robić, jestem jak sparaliżowana, każdy zły ruch może się zakończyć czyjąś śmiercią. Znowu ten sam dylemat, ujawnić się czy pozostać w ukryciu? Jeśli się ujawnię, Aidren dostanie to czego chce, jeżeli zostanę w ukryciu zabije Keri, a następnie mnie dorwie.

- Tak czy tak kończę jako przegrana - parsknęłam.

- Cztery, trzy, dwa... - przerwałam mu.

- Stój! - krzyknęłam.

- Powstrzymaj mnie - odpowiedział poważny i gwałtownie złapał dziewczynę za twarz rozpaloną dłonią.

- Dość! Kula ciemności -  strzeliłam w blondyna, ale on zrobił gwałtowny unik i oderwał dłoń od twarzy dziewczyny, która upadła na ziemię. Od razu podbiegł do niej Blake i jej ojczym.

- Zuch dziewczynka, wiedziałem, że nie dasz jej umrzeć - zaklaskał Aidren.

- Ty naprawdę jesteś w stanie zrobić wszystko - parsknęłam, a następnie posłałam w jego stronę fale ciemnej energii, której chłopak umknął.

- O co ty chodzi?! - krzyknął Blake.

- Sprawy miłosne - odparł blondyn.

- Możesz pomarzyć - odpowiedziałam i strzeliłam w niego kulą ciemności, a on osłonił się tarczą ognia.

- Morgan? - zapytał Blake, wciąż niedowierzając.

- Blake, ja... - chciałam podejść do leżącej, zapłakanej Keri, jednak ciemnowłosy zagrodził mi drogę mieczem.

- Nie podchodź do niej, jesteś taka sama jak on - wskazał na Aidrena.

- Osądzasz, że jesteśmy podobni, tylko dla tego, bo go znam? - zapytałam niedowierzając.

- Okłamałaś wszystkich, pogrywałaś sobie ze mną i wolałaś patrzeć na męczarnie mojej siostry, zamiast od razu jej pomóc - parsknął Blake.

- To dzięki mnie jeszcze żyje. Ty tylko sobie gadałeś z Aidrenem, zamiast cokolwiek zrobić - odpowiedziałam.

- Gdyby nie ty, on by się tu nigdy nie pojawił, a teraz Keri musi cierpieć, przez wasze zabawy - syknął Blake.

- Zabawy?! Tobie to wygląda na zabawę!? - zapytałam.

- Najlepiej odejdź stąd i nigdy nie wracaj, jeśli tego nie zrobisz teraz zabijemy was oboje - odparł Blake.

Aidren wybuchł śmiechem.

- Wy naprawdę myślicie, że jesteście w stanie mnie zabić? - zapytał Aidren.

- Znamy twoje sztuczki, które pokazałeś na Keri - odparł Blake.

- Zaraz wam pokaże prawdziwą magię. Języki ognia  - blondyn rzucił swego rodzaju ogniste macki, na domy mieszkańców, którzy w popłochu zaczęli z nich uciekać, albo starali się ugasić płomienie. - Demony - Wtem pojawiła się duża grupa demonów, która zaczęła atakować mieszkańców. Nim się zorientowałam co się stało, Aidren stanął za mną i położył ręce na ramionach, a następnie szepnął do ucha - Twoja kolej.

- Nie - ucięłam. - Nie mam zamiaru tego robić.

Gdy się mu postawiłam poczułam jak mocniej zaciska palce na moich ramionach, przez co syknęłam.

- Rób co mó... - nagle przed nami pojawiło się pięć portali. - Co do jasnej...

Z portali zaczęły wychodzić wampiry, przygotowane do walki. Było ich mniej więcej tyle co demonów Aidrena. Po chwili pojawił się szósty portal, z którego wyszli Regan, Brandon i Kevin.

- Poddajcie się ludzie i demony, mamy po naszej stronie młodą Tenebris - powiedział dowódca i spojrzał na Regan. Czyli ona wciąż ciągnie tą szopkę.

- Będzie zabawnie - odpowiedział Aidren.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro