Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

31. Kłopoty zawsze mnie znajdą.

Moje serce zatrzymało się na kilka sekund, a świat zwolnił. Z tłumu zaczął się wyłaniać blondyn. Znam te włosy, dumny sposób poruszania, umięśnioną sylwetkę.

- Aidren Gerver - szepnęłam. Chłopak zapewne usłyszał, bo zobaczyłam na jego twarzy chytry uśmieszek. - Cholera.

Blondyn wszedł na podwyższenie i stanął obok Keri, która nieświadoma zagrożenia, jakie stanowi owy mężczyzna uśmiechała się i wyglądała na oczarowaną jego urodą. Nie ważne jak bardzo bym chciała, nie mogę powiedzieć, że jest brzydki, albo odrażający. Wygląda jak pieprzona gwiazda filmowa.

- Teraz para królewska powinna zatańczyć, żeby otworzyć potańcówkę - powiedział mężczyzna. Keri wręcz wniebowzięta, niemal rzuciła się na Aidrena.

On pewnie ma jakiś nóż i zaraz ją zabije. Jeżeli teraz ucieknę ten furiat spali to miasto, jeżeli zostanę, dorwie mnie.

Puszczono wolną muzykę, a 'para królewska' zaczęła tańczyć, patrzyłam na każdy jego ruch, gdy robił jakiś gwałtownieszy wstrzymywałam oddech.

- On się ze mną bawi - parsknęłam pod nosem.

Aidren wie, że nie zaatakuje bez powodu, tylko w ostateczności, bo nie chcę się ujawnić. Pogrywa sobie. Keri jest wtulona w jego silne ramiona, ona czuje się bezpiecznie, złudne poczucie bezpieczeństwa. Modlę się o koniec piosenki, żeby ten koszmar się skończył.

Przynajmniej nie ja tańczę.

Wtem słyszę ostatnie takty melodii i wiem, że nareszcie mogę wziąć oddech. Jednak moje marzenie o spokoju, zostało zdeptane w momencie, gdy melodia ucichła.

Aidren trzymał Keri w pasie i złapał ręką ze jej szyję. Cały tłum od razu zaniemówił, a Blake i kilka osób chciało rzucić się na pomoc dziewczynie.

- Nie radzę - powiedział Aidren - Jeden niewłaściwy ruch, a ona padnie martwa - lekko się zaśmiał i dla pokazu stworzył na swojej ręce ogień i lekko podpalił jej szyję, na co dziewczynka krzyknęła z bólu. Dziewczyna zaczęła szlochać.

- Pieprzony sadysta - warknęłam.

- Zostaw ją! - krzyknął Blake.

- Sama nie jesteś lepsza, pamiętasz Megan? - zapytał blondyn.

- O czym ty mówisz?! - krzyknął Blake i zaczął powoli wchodzić na podwyższenie, a razem z nim kilka mężczyzn. Kobiety z dziećmi oddaliły się od sceny, a Keri płakała.

Ja wiedziałam, że on mówi do mnie. Miał rację, miał cholerną rację. Patrząc na sprawę z Megan, również jestem sadystką. Narażam wszystkich dla siebie.

- Jeden krok bliżej, a twoja siostra zawyje w agonii - powiedział Aidren do Blake'a, który zbliżał się do niego i Keri. - Bo wiesz, ogień to bardzo niebezpieczny żywioł, chwila nieuwagi - znów podpalił rękę, którą trzymał na szyji Keri, dziewczynka zapiszczała z bólu. Nikt nie wiedział co robić, z jednej strony każdy (praktycznie) chciał jej pomóc, a z drugiej wszyscy bali się reakcji Aidrena.

- Czego chcesz od mojej siostry potworze?! - zapytał wściekły Blake, na co Aidren wybuchł śmiechem.

- Od tego nic nie wartego śmiecia? - spytał Aidren, próbując hamować śmiech. Podczas gdy dziewczynka płakała.

- Nie waż się tak do niej mówić! Jest warta więcej niż całe twoje życie! - krzyknął Blake.

- Słuchaj chłopczyku, twoja siostra to tylko pionek do celu. Szczerze? Mogę was wszystkich zabić i nikt z was nie będzie w stanie mnie powstrzymać, zaczynam się irytować, więc to zrobię, chyba, że 'ona' mnie powstrzyma - odparł Aidren.

- 'Ona'? - zapytał Blake.

- Chyba nie chcesz aniołeczku, żebym skrzywdził tą dziewczynę, uratuj ją, wiem, że tu jesteś - powiedział Aidren.

Dobrze wiem do kogo mówił.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro