Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

28. Tylko ludzie?

Po kilkugodzinnej wędrówce, w oddali spostrzegłam jakieś małe miasto.

- Następnym razem przy teleportacji, dokładnie określe miejsce, gdzie chcę się teleportować - powiedziałam sama do siebie.

Przekroczyłam bramę miasta, na ulicach stały stragany, a pomiędzy nimi spacerowali ludzie. Ludzie? Zaskoczona podbiegłam do pierwszej, lepszej osoby.

-Przepraszam? Czy w tym mieście są tylko ludzie? - zapytałam chłopaka, który stał tyłem do mnie.

- Tak. To miasto, jest zwane Therum - chłopak wstał. Teraz widziałam go w pełnej okazałości, wyglądał na osiemnaście, dziewiętnaście lat, miał czarne włosy i zielone oczy. - Jesteś tu nowa?

- Dopiero, co... - coś mi przerwało.

~Jeżeli już musisz być pośród ludzi, to ukryj swoje znamiona, bo zaraz ktoś rozpozna, że nie jesteś człowiekiem. Zaklęcie to ,,mroczna iluzja"

~Po co mi pomagasz?

~Mam swoje powody.

- Hej! Wszystko w porządku? - zapytał czarnowłosy.

- Tak. Po prostu zamyśliłam się - odparłam szybko. Mroczna iluzja, ukryj znamiona. - Hej co to jest? - wskazałam na byle co, a chłopak się odwrócił, w tym czasie moje znamiona zniknęły.

- O co ci chodzi? - zapytał zdziwiony.

- To był... ptak, ale odleciał. Tak w ogóle jestem Morgan - powiedziałam.

- Blake - odparł.

***Aidren PoV***

- Może mi ktoś wyjaśnić jakim cudem uciekła?! - krzyknąłem na pięciu podwładnych, którzy mieli dowodzić misją.

- Panie, ona otworzyła portal - odpowiedział przestraszony demon.

- Mogłem się spodziewać, że coś wymyśli - nigdy więcej nie zignoruję wspomnień - Macie mi ją znaleźć! - krzyknąłem na podwładnych, którzy jak poparzeni wybiegli z sali. - Co ja z tobą mam Morgan? - zapytałem samego siebie.

Podszedłem do szafki i wyjąłem dwa czarne pierścienie, w których była moc pozyskana z atrybutów i rasowych zdolności. Wsunąłem obydwa na serdeczny palec.

***Morgan PoV***

-Więc nie jestem pierwsza? - zapytałam przyszywanych rodziców Blake'a.

-Wielu ludzi uciekło tutaj, żeby się skryć przed innymi rasami. Jesteśmy powszechnie uznani za najsłabszych, więc nami pomiatają - wytłumaczyła macocha Blake'a.

-A co z wami? - zapytałam pijąc herbatę.

- Blake, oraz jego młodsza siostra, Keri, przybyli tu dziesięć lat temu, a my postanowiliśmy się nimi zająć - powiedziała kobieta.

- Blake? Nie mówiłeś, że masz siostrę - powiedziałam, na co chłopak się uśmiechnął.

-Keri ma czternaście lat, ale jest bardzo wyrośnięta, założę się, że jest wyższa od ciebie o ponad dziesięć centymetrów - odparł Blake.

-Morgan, a co z twoją rodziną? - zapytał ojczym Blake'a. Zgryzłam wargę, temat nie był zbyt wygodny.

- Nie znałam swoich rodziców - szybko skończyłam temat.

- Skoro nie masz rodziny, zatrzymaj się tutaj, wiele osób znalazło swoje miejsce na Therum, jako iż jesteś człowiekiem nikt nie będzie miał nic przeciwko - powiedziała uśmiechnięta macocha.

- Jak traktujecie przybyłe tu istoty, które nie są ludźmi? - zapytałam i odstawiłam kubek z herbatą.

- Cóż my, mieszkańcy Therum nie akceptujemy ich. Zazwyczaj, gdy jakiś przybywa, kończy się to niezbyt przyjemnie. Każdy tutaj kogoś stracił przez istoty, z tego powodu ludzie są bezlitośni. Moja córka zginęła w pożarze, który spowodował jakiś mag ognia - opowiedziała macocha Blake'a, a po jej policzku spłynęła łzy. Mężczyzna przytulił ją do swojej klatki piersiowej.

-Mamo, kto to jest? - nagle zza rogu wyłoniła się bardzo wysoką dziewczyna z czarnymi włosami.

-Keri, kochanie, poznaj Morgan. Morgan to jest Keri, moja siostra - przedstawił nas Blake.

- Morgan jest człowiekiem? - zapytała Keri, wyłaniając się zza progu. Byłam trochę zdezorientowana pytaniem.

- Tak - zaśmiał się Blake - na początku też myślałem, że nie jesteś człowiekiem.

-Czemu? - zapytałam.

- Wyglądasz zbyt idealnie, żeby być człowiekiem, Blake na pewno też tak myśli - powiedziała Keri, a ja zaśmiałam się nerwowo.

-Keri, mogłabyś pożyczyć Morgan jakieś swoje ubrania? - zapytała macocha.

- Oczywiście, ale Morgan wygląda na niższą ode mnie - powiedziała Keri i gestem ręki kazała mi wstać.

Podniosłam się z kanapy, i od razu poczułam irytację. Keri miała gdzieś z metr osiemdziesiąt, co przy moim metr sześćdziesiąt osiem, było wręcz komiczne, gdyż była ode mnie młodsza o kilka lat.

-Myślę, że znajdę jakieś ubrania, które nosiłam w zeszłym roku - powiedziała z uśmiechem, a przez moją twarz przebiegł grymas.

To dziecko żre jakieś hormony  wzrostu, czy co?

Keri chwyciła mnie za dłoń, i pociągnęła do swojego pokoju. Był on całkiem przestronny, ściany miały niebieski kolor, a na podłodze znajdowały się białe panele.

Dziewczyna podeszła do szafy i zaczęła w niej grzebać.

- Na pewno nie masz nic przeciwko temu, żebym nosiła twoje ubrania? - zapytałam, gdyż czułam się niezręcznie.

- Oczywiście, że nie. Kiedy ja tu byłam pierwszy raz, to mi dawano ciuchy, jednak bardzo szybko z nich wyrosłam. Blake mówi, że mam wzrost po matce - powiedziała Keri i podała mi odzież.

- Nie znałaś swoich rodziców? - zapytałam.

- Blake mówił, że jak byłam mała, magowie, konkretnie łowcy niewolników, napadli na nasz dom. Ojciec kazał mu mnie zabrać i uciekać. Tak właśnie tu trafiliśmy - odparła czarnowłosa. - Mamy jeden pokój gościnny, zaprowadzę cię.

Podążyłam za Keri, która zaprowadziła mnie do pokoju na końcu korytarza.

- Gdybyś czegoś potrzebowała, wiesz gdzie mnie znaleźć - dziewczyna już chciała wyjść, ale po chwili się cofnęła - Pójdziesz ze mną jutro do ogrodów, pozbierać owoce? - zapytała. Posłałam jej uśmiech i skinęłam głową.

Gdy wyszła z pokoju, położyłam ubrania na półkę i usiadłam na łóżku.

Już tyle lat zwodziłam wszystkich, że jestem człowiekiem, kilka więcej nie robi różnicy, nie? Dopóki Aidren nie odpuści, Therum będzie najlepszym schronieniem. Po raz kolejny mam zamiar wykorzystać innych do swoich celów, powinnam czuć wyrzuty sumienia?

Napisałam na rekolekcjach XDD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro