Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

27. Ja i ty?

- Nam? - zapytałam.

- Tenebris nie mówiła? - zapytał z wrednym uśmiechem. - Demony, i wszystko inne powstało dla niej. Robię to wszystko dla niej.

- Co ona ci obiecała? - zapytałam. Twarz Aidrena była kilka centymetrów oddalona od mojej.

- Zawróciłaś rodzeństwu Gerver w głowie. Aiden i Adrian tak bardzo cię pragnęli, teraz ja czuję ich wielkie pragnienie. Tenebris wie, czego pragniemy i daje nam to wzamian za przysługę. Wzamian za to co robię dla niej, ona obiecała mi władzę, u twojego boku - powiedział.

- Nie mam zamiaru brać udziału w waszym chorym planie rządzenia światem, a tym bardziej nie mam zamiaru być z tobą - parsknęłam mu prosto w twarz, jednocześnie patrząc hardo w jego oczy.

- Na szczęście mam rozwiązanie dla twojej niechęci, a raczej dla obydwu spraw. Nie martw się, za chwilę twoje obawy znikną, a ja osiągnę cel - odpowiedział. Nie wiem co on chce zrobić, ale nie mogę na to pozwolić.

- Atrybut ciemności. Skrzydła z piekła! Osłona cienia! - poczułam ból w plecach i zobaczyłam zdezorientowanie na twarzy blondyna. Gdy tylko pojawiły się moje czarne skrzydła, bez wahania wzbiłam się w powietrze, a następnie wleciałam w okno, przez co odłamki szkła mnie poraniły, ale adrenalina złagodziła ból. Rozglądnęłam się po dworze. Niebo było granatowo - czarne, bez gwiazd, czy księżyca.

- Cholera gdzie ja jestem? - zapytałam samą siebie, i zaczęłam oddalać się od wielkiej rezydencji.

Wszystko wydawało się tu jakieś inne i dziwne. Tylko jedna osoba może mi pomóc się stąd wydostać. Mimo iż to ona mnie wrobiła i wywołała tą sytuację. Jest ostatnią deską ratunku.

~Ty wredna małpo, pomóż mi!

~Prosisz mnie o pomoc? Musisz być naprawdę zdesperowana.

~To ty mnie w to wciągnęłaś!

~Możesz mówić jaśniej?

~Aidren.

~Już ci mówiłam, że zrobię wszystko żeby dokonać swojej zemsty, a ty tylko utrudniasz całą sprawę.

~Później się pokłócimy, teraz powiedz mi jak do cholery uciec z wymiaru demonów!

~Przecież moim celem było to, żebyś się tutaj znalazła, przy Aidrenie.

~Zgaduję, że jeśli chcę uciec, to jestem zdana na siebie?

~Zgadłaś, poza tym on nie da ci uciec.

Dobra Morgan skup się, na pewno mogę się wydostać sama. Tylko muszę pomyśleć. Jeżeli tutaj nie ma gwiazd, to oznacza, że nie ma innych planet, czyli... jestem w innym wymiarze. Jedyną możliwością jest teleportacja, przydałby się Custos Scott.

Chociaż, może bym sama spróbowała?

W prawdzie jest to rzadka umiejętność, ale Tenebris nie żałowała mocy tworząc mnie.
Wylądowałam pomiędzy drzwiami i rozglądnęłam się, czy nikogo nie ma w pobliżu. Tylko jakie zaklęcie otwiera portal?

- Portal ciemności - zaklęcie wpadło mi do głowy, a przede mną otworzył się niewielki portal - Dlaczego ten Scotta był większy? - zapytałam sama siebie, ale po chwili uderzyłam się w czoło. Otwieram portal po raz pierwszy i oczekuję, że będzie taki duży, jak portal doświadczonego Custosa?

Nagle spostrzegłam, że moje fioletowo - czarne przejście, zaczęło się zmniejszać. Jak poparzona rozpięłam skrzydła i wleciałam w nie, w ostatniej chwili.

***

Upadłam na trawę, a następnie schowałam skrzydła. Następnie podniosłam się do siadu. Rozglądnęłam się.

Na błękitnym niebie nie było ani jednej chmurki. Wiał przyjemny, letni wietrzyk. Wokoło mnie znajdował się tylko las. Wstałam z ziemi i zaczęłam iść w nieznanym mi kierunku.

Odwaliło mi, bo znów coś napisałam? Może.

Piszcie mi w komentarzach brawa (👏)  XD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro