Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

21. Coraz większe zamieszanie.

Obudziłam się z okropnym bólem głowy.

- O Bogowie - położyłam rękę na swojej skroni. Nie potrzebnie wczoraj tyle piłam. Niechętnie i niezgrabnie wstałam z łóżka, a następnie powoli poczłapałam do łazienki, lekko kołysząc się na nogach. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze: wielkie wory pod oczami, wczorajsze ubrania, od których czuć alkohol na kilometr i rozczochrane włosy. Jednym słowem katastrofa.

Zdjęłam ciuchy i wzięłam szybki prysznic, po którym poczułam się trochę lepiej. Nie miałam już wrażenia, że wyglądam jakbym się urwała z meliny. Mimo to głową wciąż sprawiała nieprzyjemny ból, a jedyne o czym marzyłam to łóżko i odpoczynek. Ubrałam łososiową bluzkę z długim rękawem i białe jeansy. Od kilku dni przestałam zamalowywać tatuaże i poprostu zaczęłam nosić dłuższe i bardziej zakrywające ubrania. Zresztą nikt na mnie nie zwraca uwagii, wszystko kręci się wokół Regan, która swoją drogą najwyraźniej nie ma zamiaru przyznać się do kłamstwa.

Spojrzałam na siebie jeszcze raz.
"Po takiej ilości alkoholu lepiej nie będzie". Powiedziałam sobie w głowie i skierowałam się do kuchni po wodę, oraz coś przeciwbólowego. Powolnie zeszłam po schodach i spacerowałam korytarzem prowadzącym do kuchni. W domniemanym pomieszczeniu znajdowali się Kevin i Brandon, najwyraźniej coś kombinowali.

- Jak tam Morgan?! - krzyknął Kevin - odczułam okropne pulsowanie skroni, od razu załapałam się za głowę.

- Pół tonu ciszej - wymamrotałam - Ja tu umieram. Łeb mi pęka - powiedziałam i wzięłam do ręki butelkę wody mineralnej. Poczułam, że coś odbiło się od moich pleców - Ej! - podniosłam głos i spojrzałam na podłogę. Ktoś we mnie rzucił tabletkami. - Dzięki - podniosłam opakowanie, i wzięłam dwie pigułki, które popiłam wodą. Podeszłam do białej sofy i opadłam na nią.

- Pokonana przez kac? - zapytał Kevin, który również leżał na tapczanie.

- Weź mnie nie denerwuj - odparłam cicho.

- To, w którym klubie tak cię załatwili? - przysiadł się do nas Brandon i podał mi szklankę wody, którą opróżniłam.

- Mysterium - powiedziałam i odłożyłam szklankę - Gdzie Aiden?

- Dostał rano wezwanie od rady miasta, nie wiadomo jak, ale dowiedzieli się o tym, że jest spokrewniony z Adrianem, przynajmniej tak wynikało z listu, który mu zabrałem z pokoju - opowiedział Brandon. Podniosłam lekko głowę, i przymrużyłam oczy ze względu na ostre światło.

- Zabrałeś mu list? - zapytałam.

- Wolę określenie ''pożyczyłem'' - odparł Brandon.

- Gościu ma przerąbane - skwitował Kevin.

Naszą rozmowę przerwało głośne trzaśnięcie drzwiami. Od razu zakryłam uszy i spojrzałam na drzwi wejściowe.

- Jak bardzo oberwałeś? - zapytał Kevin.

- Jeszcze nie oberwałem, a wy musicie się zbierać - powiedział Aiden.

- No nie... - wymamrotałam niezadowolona.

- Zostaliśmy w czwórkę wezwani na Szczyt - odparł, a nasza trójka poderwała się z tapczanu.

- Co?! - wykrzyknęli Kevin i Brandon. Na co moja głowa prawie eksplodowała.

- Zacytuję to co usłyszałem na spotkaniu  ,,Z racji iż nie obecna trójka, przebywała wiele lat w towarzystwie zarówno twoim jak i panny Hialy, muszą stawić się z tobą na szczyt" - dokończył wypowiedź.

- Ile mamy czasu? - zapytał Brandon.

- Za sześć godzin, pod ratuszem otworzy się portal prowadzący na Feros, więc radzę się zacząć pakować - odpowiedział.

Nagle zmęczenie zastąpił stres, a ja wręcz pobiegłam do swojego pokoju.

Feros jest planetą nocy, oświetla ją dwadzieścia sześć księżyców, a słońce nigdy tam nie wstaje. Można powiedzieć, że tam panuje wieczna noc. Feros zamieszkują wampiry, dla których owe warunki są idealne.

Czym jest sam Szczyt? Szczyt to pewne wyjątkowe wydarzenia, które odbywa się nieregularnie. Przewodniczący Szczytu zwołuje dwóch przedstawicieli z każdego gatunku (przedstawicielami mogą być jedynie osoby rządzące światami). Następnie ściąga istoty z listy Potestatem. Na tej oto liście znajdują się postacie, które są nietypowo potężne i przejawiają więcej niezwykłych zdolności, albo bardziej specyficzne niż reszta gatunku. A na sam koniec, wzywa osoby, które mają być głównym tematem spotkania Szczytu. I tym razem są to Regan i Aiden, a z niewiadomego powodu chcą widzieć również mnie, Kevina i Brandona. Na Szczyt nie ma wstępu nikt poza zaproszonymi ludźmi, a informacje na nim przekazywane są w większości bardzo poufne, z tego powodu do opini publicznej dociera zaledwie kilka procent postanowień i wiadomości ze Szczytu.

Wzięłam torbę i spakowałam codzienne ubrania, oraz kosmetyki. Następnie podeszłam do szafy i zaczęłam poszukiwania oficjalnej sukienki. Od razu w oczy rzuciła mi się: odcinana w pasie, kremowobiała sukienka z granatową koronką. Koronka tworzyła krótkie rekawy sukni i zdobiła jasny materiał do odcięcia w pasie. Również na dole sukienki, która sięgała do kolan, można było zauważyć granatowe wzory (media). Do tego wyjęłam z szafki białe szpilki, a następnie wszystko spakowałam do torby. Spojrzałam na zegar, zostały mi trzy godziny, a praktycznie byłam już gotowa. Postanowiłam uciąć sobie krótką drzemkę przed podróżą.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro