Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6

Pov. Mia

Trzymałam się bardzo mocno Zuby, a on biegł za śladami swojego syna, aż wreszcie ujrzeliśmy wielką tamę zrobioną z drewna. Od razu zrozumiałam, że Alex został pojmany.

- Wiesz kto to zbudował? - zapytał się mnie Zuba.

- Ludzie... pewnie oni tu są - odpowiedziałam mu na pytanie - Pewnie Alex i tam jest - powiedziałam jeszcze na dodatek.

- Musimy się pośpieszyć, ale musimy się rozdzielić - zeszłam z jego grzbietu i szybko pobiegł w stronę taką by znaleźć ludzi. Ja znalazłam obóz gdzie byli... amerykanie?! Zrozumiałam wszystko... bez tych samochodów skąd wzięli pingwiny, ludzie łączą siły i robią tak by przetrwać. Rozpoznałam starszą kobietę i zauważyłam jak ludzie niosą zawiązanego Alex'a nad jeszcze niezapalonym ogniskiem, ale kobieta zapaliła, a gdy Alex próbował zgasić, to i tak powiększył się. Akurat Zuba mnie znalazł i szybko wyszliśmy z krzaków by uratować Alex'a.

- Tata! Mia! - powiedział zaskoczony Alex, a gdy Zuba zabrał Alex'a od ognia, a ja szybko wycięłam liany.

- Coś ty znowu wymyślił synu?! W ogóle nie powinno cię tu być! - i Zuba pomógł szybko Alex'owi wstać, ale gdy chcieliśmy uciec, to ludzie zatrzymali nas i celowali nas ostrymi badylami - No ładnie, ja to załatwię, jasne? - i zaczynał Zuba ryczeć na nich, ale to i tak nie dawało żadnego efektu.

- Nie tato, to amerykanie, to lud prosty i nieobliczany - powiedział mu Alex.

- Właśnie! Nie masz z nimi szans Zuba! - próbowałam też mu wytłumaczyć jakoś.

- Schowajcie się! - powiedział nam Zuba i dalej ryczał do nich.

- Chcesz żeby zwiała nam kolacja? - powiedziała starsza pani do mężczyzny. On wyciągnął broń i celował w Zubę. Ja i Alex zaczynaliśmy swoje rzeczy by ich przekonać, że to Alex, król Nowego Jorku. Alex obronił Zubę ciałem i robił sztuczkę z zmienianiem twarz. Zuba był zaskoczony tym co robiłam z Alex'em.

- Synu, Mia, co wy znowu robicie? - zapytał się nas Zuba.

- Jedyną rzecz, która nam zawsze wychodzi - powiedział Alex do Zuby. Mężczyzna był zaskoczony tym co robił Alex i zaczynał tańczyć wokół kółka, a ja tańczyłam z nim. Raz mi się udało wygrać parę konkursów i wszyscy mnie prawie znają.

- Hej, ja znam te kroki. Alex? Mia? - usłyszałam jak jeden człowiek zauważył podobne ruchy do naszego tańca. Dalej tańczyłam z Alex'em i wszyscy zaczynali wiwatować, a Zuba był zaskoczony tym wszystkim, że im się to podoba, ale ja i Alex zaczynaliśmy wolny ton.

- Ale jak oni to robią? - zapytał się człowiek, a wszyscy znowu zaczynali nam wiwatować. Ja i Alex zaczynaliśmy teraz tańczyć przy ognisku. Dalej nam wiwatowali i mówili nasze imiona na głos, a za to dołączył się Zuba tańcząc prawie jak my.

- Tata, co ty robisz? - zapytał się Alex nie przestając tańczyć.

- Tańczę ze swoim synem i jej przyjaciółką. Tak myślę - odpowiedział gubiąc się trochę.

- To nie myśl. Czuj! - powiedziałam do niego i zaczynałam tańczyć motyla z Alex'em i Zubą.

- I motylek! - powiedział Alex i zaczynaliśmy kręcić cię w kółko.

- Czuję to! Czuję to! - powiedział Zuba śmiejąc się i wszyscy razem wskoczyliśmy, machaliśmy rękoma i gdy wylądowaliśmy zrobiliśmy pozę jaką zawsze Alex robi w zoo.

- Ryczę!! - wszyscy we trójkę powiedzieliśmy jednocześnie, a ludzie wiwatowali tak, że puścili bronie.

Pov. Autor

Mia, Alex i Zuba ukłonili się na koniec, bo był niesamowite przedstawienie na ognisku.

- Aww, to było takie wzruszające... a teraz kolacja! - powiedziała starsza kobieta i wycelowała do nich.

- Tato, Mia, uważajcie! - powiedział Alex i zasłonił Mię swoim ciałem, ale gdy kobieta strzeliła to z nieba jakby spadło metalowe wiadro, które ocaliło ich życia. Wszyscy popatrzyliśmy się na górę i zobaczyliśmy samolot, który był zbudowany przez pingwinów.

- Alex! Mia! Wskakujcie! - powiedziała Sylwia do nich, a a cała trójka od razu weszliśmy do metalowego kosza.

- Stara ma gnata! Tamę możesz wysadzić? - wykrzyczał do niej Alex.

- Co?! - zapytała się nas Sylwia z góry.

- Stara ma gnata, tamę możesz wysadzić. Pszekarz dalej! - powiedział Alex do małpy, każda z nich podała tą wiadomość.

- Mówi, że "Stara, nie ma bata, tamę możesz wysadzić". Pszekarz dalej - powiedziała małpa, która normalnie mówiła i przekazał wiadomość Sylwii.

- Słuchajcie! Alex mówi, żeby wysadzić tamę! - powiedziała Sylwia do Skippera.

- No dobra - powiedział do nie i wyciągnął z góry mały mikrofon - Widzimy się na pogrzebie - powiedział do mikrofony Skipper.

- Co? - Sylwia i Marty zapytali się jednocześnie. Samolot skręcił w prawo, a na samej górze byli Gloria i Melman. Gdy samolot poleciał trochę dalej od tamy i zaczynali w nią lecieć, ale niestety tą rzeczą, która miała zniszczyć tamę to wiadro z naszą trójką.

- Nie! Przerwać manewr! Zabijesz nas! To się nie może tak skończyć! Przekarz dalej! - powiedziała wystraszona Mia, ale podczas przekazania wiadomości, pomieszało się trochę.

- Mówi "Nie przerywać manewru! Zabij nas! Trzeba wreszcie to skończyć! Kogier w szpaner!" - powiedziała do Sylwii małpa, a na końcu się uśmiecha.

- Jesteś pewien? - zapytała się go Sylwia. Dalej latał samolot w stronę tamy i wszyscy zaczynali krzyczeć, aż wreszcie tama się rozwaliła i wylała się duża masa wody. Oczywiście przy pustym wodopoju czekało dużo zwierząt na wodę, ale gdy mieli lekkie trzęsienie ziemi, to zauważyli ile wody wpływa do nich, a gdy woda przybyła, to zobaczyli Mię, Alex'a i Zubę jak stoją na metalowym koszu i machali do nich. Wybiegła z tłumu matka Alex'a i była na maksa szczęśliwa, że widzi ich całych.

- Zuba! Alekei! Mia! - wykrzyczała do nich matka i całą trójkę przytuliła - Tak się o was bałam - powiedziała pełna szczęścia. Z tłumu wyszedł wkurzony Makunga popychając innych.

- No proszę, proszę, proszę, proszę. Wiesz co, Zuba? O ile dobrze pamiętam, opuściłeś stado, a jego wręcz go wyrzucono, więc niech wam się nie wydaje, że ta farsa, cokolwiek zmieni - powiedział wkurzony Makunga do nich.

- Masz rację. Co więcej, pokornie chcemy ci ofiarować prezent w szczególny dowód uznania - pokazał Alex na torebkę, którą Makunga wyjął ją z za pleców - Męską torebkę, W mieście jest bardzo znany. Szykowna i pakowna, prawda? - powiedział Alex po darowując mu torebkę, a Makunga był zaskoczony i lekko szczęśliwy, a nie wiedział, że to tak specjalnie.

- To się nawet reguluję? No proszę, będzie mi pasować wieczorem na spacer, ale do stada i tak nie wrócisz - powiedział Makunga nie zmieniając zdania/

- Wiedziałam, że to powiesz - powiedziała Mia, a gdy dała wielki metalowy koszyk w dół i zaczęła się wielka kara od wkurzonej babci. Dostał gdzie tylko popadnie i zabrała go gdzieś za ucho zostawiając kij przywódczy, a Zuba go podniósł.

- Zasługujesz na to synu i Mia. Witajcie w naszym stadzie - powiedział Zuba do Alex'a i Mii dając im kij, a oni byli w szoku.

- Dzięki tato, ale to chyba jest twoje - powiedział Alex do niego oddając mu kij.

- Nie, nie synu. Nasze - powiedział Zuba i podniósł kij do góry i wszystkie zwierzęta były zachwycone tym, że Zuba wrócił do roli przywódcy.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

1135 słów

Oto książka, która się prawie kończy, ale jeszcze coś będzie na koniec. Moja dodatkowa scena

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro