Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2

Pov. Autor

Nasza nowa ekipa poszła do zwierząt by poprosić ich o pomoc. Dziewczyny oczywiście poszły za nimi do nich. Alex najpierw powiedział im, że się on tym zajmie. I zaczynał dziwnie, ale... wszyscy milczeli i patrzeli na naszą grupę.

- Ja, Alex. Ja i... moim bracia. Fruu! Fruu! Wielki blaszany ptak! A potem, bezwładnie, fiuuu... blask, ziemia! - i uderzył twarzą w ziemię - I bum! - i pomachał łapami na znak takiego niby wybuchu - Leczy, my tu nadchodzić. My dawać wasze szczęście i dobra wola! - zakończył Alex, a Sylwia i Mia próbowały powstrzymać śmiech.

- Te plonsy, to była katastrofy lotnicze? - zapytała się Alex'sa hipopotamica.

- Tak, bo- tak, bo ja... chciałem, yyy... sory. Hehe - poczuł się trochę głupio Alex.

- Zaraz, to wy jesteście z poza rezerwatu?! - zapytał się zaskoczona żyrafa.

- No, i to całkiem. Z zoo w Central Parku, dokładnie - gdy Alex to powiedział, to wszystkie zwierzęta zaczęły rozmawiać, a gdy sama Sylwia usłyszała to, to od razu rozpoznała Alex'sa, króla Nowego Jorku. Wyszedł z tłumu Zuba i zaryczał tak by zamilkli, za to ekipa popatrzyła się zaskoczona na niego, ale później Zuba zakaszlał, podeszła do niego żona.

- Kochanie, bo się spocisz - powiedziała do niego żona.

- Co tu się znowu dzieje? O co ten cały raban? - zapytał się Zuba.

- Bo oni mówią, że są... z poza rezerwatu - odpowiedział im słoń pokazując na nich.

- Bzdura. To niemożliwe. Poza rezerwatem żyją tylko człowieki - powiedział Zuba i podszedł do nich, ale Alex popatrzył się na Zuby jakby go pamiętał.

- Ja cię chyba... kojarzę. Czy ja cię... z kąś znam? - zapytał się zaciekawiony Alex.

- Niby jak sobie poradziliście z kusownikami? - zapytał się Zuba patrząc się na ekipę.

- Kuso...? Kiedy nie było, żadnych kuso... - Gloria nie dokończyła, bo Zuba zobaczył jak Alex patrzył się na niego.

- A ty na co się gapisz?! - zapytał się lekko wkurzony Zuba.

- Ja? Na nic - odpowiedział szybko Alex.

- Nie potrzebna nam przy wodopoju więcej gęb do napełnienia. Więc zabierajcie manatki i wracajcie tam skąd przyszliście, szczególnie wy człowieki - powiedział im Zuba gdy popatrzył się na Sylwię i na Mię.

- Ale pan nic nie rozumie... - próbowała powiedzieć Sylwia do Zuby, ale nic i tak nie pomogło.

- Dobra, a czy jest tu jakiś kierownik czy z kimś, w z którym mógłbym pogadać? - zapytał się Alex.

- Ooo, rozumiem. Ty mi rzucasz wyzwanie! - powiedział znowu lekko wkurzony Zuba.

- Co?! Nie, nie, to nie tak! - mówił lekko przerażony Alex, a żona Zuby popatrzyła się bardzo wyraźnie na Alex'sa jakby też skądś znała go.

- A mi się właśnie wydaję, że tak! - powiedział Zuba do Alex'sa.

- Chwileczke! Zuba! - odsunęła Zubę od Alex'sa i lepiej się przyjrzała Alex'sowi - Alekei? Czy to... ty? - zapytała się go zaskoczona.

- Nie, mam na imię Alex. Alex. Tak jak klinex - poprawił ją Alex. Niestety Alex nie rozumiał co jest grane. Ale gdy żona Zuby zobaczyła znanie na łapie Alex'sa to wiedziała doskonale, że to jest jej zaginiony syn.

- Zuba, spójrz - pokazała mu znanie Alex'sa na łapie.

- A, to? Nawet lekarz to oglądał i potwierdził, że to jest jakby... znanie, poniekąd - powiedział im Alex jak oglądali jego znanie na jego łapie.

- Znanie... - powiedział zaskoczony Zuba.

- No dobra, robi się tutaj... dziwne? - powiedział zakłopotany Alex.

- Skarbie... to naprawdę on... - powiedział Zuba patrząc się na Alex'sa bardzo zaskoczony.

- Co? - zapytał się zaskoczony Alex i patrzył na nich zaskoczony.

- To naprawdę ty - powiedział po raz kolejny Zuba i pokazał znanie podobnie do Alex'sa. Popatrzył na jego łapę i na swoją i rzeczywiście, to jest prawda. Alex jest ich synem, a sama Sylwia i Mia były zaskoczone z tego wszystkiego.

- Łoł - powiedział zaskoczony Alex i popatrzył się na swoich rodziców.

Po tym wszystkim, Mia, Sylwia i Alex byli wśród lwi, bo Zuba polubił od razu dziewczyn

Pov. Mia

Podczas gdy lwy trzymały Alex'sa na ramionach jak w takim typowym koncercie, ale na końcu, spadł i ujrzał na jakiegoś lwa, którego sama go widzę pierwszy raz na oczy tutaj. Miał typowe czarne włosy jak jacyś przystojniacy, ale miał lekko białe pasemko na włosach.

- Oj! Ojej, hehe - powiedział niby zakłopotany, ale rodzice Alex'sa, Sylwia i ja pomogliśmy mu wstać - Nie chcę wam psuć zabawy, ale... niektóre lwy ciekawiły się czy wkrótce wygnasz swojego syna ze stada - powiedział do nas lew.

- Ale o czym ty pleciesz Makunga? - zapytał się go Zuba.

- Aż mi głupio, niektóre lwy mówiły, że nie odbył rytuału przejścia i bla, bla, bla, więc nie może... być członkiem naszego stada. No nonsens - powiedział na Makunga.

- Rzeczywiście, zapomniałem o rytuale przejścia - powiedział zaskoczony Zuba.

- A co to jest ten "rytuał przejścia"? - zapytał się zaskoczony Alex.

- Właśnie, co to takiego? - zapytała się Sylwia.

- To taki rytuał, gdzie młody lew musi pokazać na co go stać, by mógł zostać w stadzie - odpowiedział im Zuba.

- O, ja lubię takie rzeczy. Rozstroję grzywę, rozczochram włosy i pokarzę im kim jest Alakai! - powiedział zadowolony Alex.

- Alekei - poprawiła go mama.

- Alekei! To nawet ładniej - powiedział Alex.

- No to z samego rana zaczniemy rytuał przejścia - powiedział Zuba do Alex'sa z uśmiechem na twarzy. Aż nawet sama się uśmiechnęła.

- Możemy też tam przyjść. I tak nie mamy nic do roboty jutro - powiedziałam do Zuby.

- To miło z waszej strony dziewczęta - powiedziała do nas mama.

- Nie ma sprawy - powiedziała Sylwia z uśmiechem.

- No to... życzę ci powodzenia Alekei - powiedział Makunga do Alex'sa.

- W moich stronach mówi się "połam nogi stary" - powiedział Alex.

- No, i moja krew! - powiedział Zuba i wszyscy poszliśmy w swoją stronę.

Gdy dziewczyny wróciły do hotelu na noc...

Ja i Sylwia siedziałyśmy na swoich łóżka ubrane w swoje piżamy i oglądały filmy, ale ciągle coś Sylwia miała w głowie.

- Nie no, nie rozumiem... jak niby umiem z nimi teraz rozmawiać, skoro wcześniej nie umiałam? - zapytała się mnie Sylwia.

- Sama nie wiem... może coś zrobiłaś tak, że ich rozumiesz. Ja umiem od kiedy zaczęłam gadać z zwierzętami - powiedziałam Sylwii, ale niestety to jej nie pomogło.

- Ale ty gadałaś z nimi, a ja nie. Na pewno nic sobie nie zrobiłam - powiedziała lekko zmartwiona Sylwia i położyła się na łóżku.

- No wiesz... czasami nawet sama waliłaś się o górne łóżko swojej starszej siostry, pamiętasz? Może to przez ostatnie uderzenie w głowę- podpowiedziałam jej widocznie.

- Ugh... nie chcę nawet o tym myśleć. Wiesz jak do na maksa boli? Nasze piętrowe łóżko jest zrobione z takiej płyty do mebli - powiedziała mi Sylwia.

- Wiem, wiem, mówiła mi to kiedyś - powiedziałam jej.

- No dobra... lepiej już pójdę wcześniej spać... dobranoc Mia - powiedziała mi jeszcze przed spanie i się przykryła kąłdrą.

- Dobranoc Sylwia - odpowiedziałam jej tym samy. W sumie prawda... przez uderzenie się w głowę nie dawałoby rady by mogła z nimi jakoś gadać. Sama już byłam pełna w myślach, więc wyłączyłam telewizor i poszłam sama spać, ale szybko też wyłączyłam światło. Czeka nas wielki dzień jutro.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

1179 słów

Ło Jezu... znowu dużo słów. Mam nadzieję, że wam się podoba taka oto książka

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro