Rozdział 4
Pov. Mia
Siedziałam z przyjaciółmi na fotelach zepsutego samolotu. Sylwia niestety siedziała ostatnia, bo czuła dalej w sobie wstyd z powodu tego co się stało na rytuale przejścia.
- O matko... ojciec uważa, że jestem do niczego. Zawiodłem swoich rodziców stary - powiedział smutno Alex do Marty'ego.
- No to zaekstraśnie się nie czujesz, nie? - zapytał się Marty.
- Ani ekstraśnie, ani zbyt superaśnie. Muszę to jakoś naprawić - powiedział Alex.
- No... jest coś o czym muszę wam... - chciał nam coś powiedzieć Melman, ale niestety nie dokończył.
- No co jest? - podeszła do nas Gloria i wskoczyła tak, że nasze siedzenia ruszyły - Czy mi się zdaję czy tu jest bosko? - powiedziała nam i znowu podskoczyła tak, że znowu się nam poruszyły nasze siedzenia.
- Chyba jednak zdaję - odpowiedział jej Alex lekko w niehumorze.
- I wiecie co ja powiem? Możecie mi nie uwierzyć, ale ha! Mam randkę z Moto moto. Haha! - powiedziała szczęśliwie Gloria.
- Kto to jest Moto moto? - zapytał się smutno Melman.
- Och, facet jest wielki, przystojny i wielki. Wiesz co to znaczy Moto moto? - zapytała się Gloria Melmana.
- Bliźniaki? - zapytał się Melman.
- To znaczy "ciacho ciacho" - odpowiedział Marty. Byłam w szoku, że zna afrykański.
- Ciacho ciacho? - powiedział smutno zaskoczony Melman.
- Hm, nieźle, od kiedy do znasz po afrykański? - zapytała się Gloria.
- Właśnie, od kiedy? - zapytała się i go Sylwia.
- Eee, to kwestia genów - odpowiedział Marty.
- Ach tak? Może będzie ci lepiej z cukiernikiem jak już mnie nie będzie - odpowiedział lekko wrednie Melman do Glorii. Byłam w wielkim szoku, że tak się zachowuję.
- O co ci chodzi Melman? Ja się cieszę, a ty zasłaniasz słońce - powiedziała Gloria do niego też wkurzona.
- To może lepiej rozłożycie się na innej plaży - powiedział Melman i zaczęli się oni kłucić, ale Alex, ja i Sylwia próbowaliśmy ich uspokoić, ale nie przestawali.
- Nie możesz jej po prostu tego powiedzieć? - zapytał się Alex tak, że zamilkli oboje, ale Melman szybko popatrzył się na Alex'a.
- Ty jej powiedz, co? Co ja mam jej- nie wiem o czym ty mówisz - powiedział zmieszany Melman.
- No i fajnie, to ja sobie idź - powiedziała wkurzona Gloria.
- Ach tak? To sobie pójdę - powiedział Melman i zrobił to i poszedł w swoją stronę.
- A nie musisz od razu wstawać, bo ja sobie też pójdę - powiedziała Gloria i poszła w swoją stronę też.
- Melman, Gloria! - powiedział Alex.
- Czekajcie! - powiedziałam do nich, ale nie szłam za nimi.
- Ej, no bo myślałem, że się lubicie! - powiedział Marty.
- No właśnie, Marty ma absolutną rację - powiedział Alex.
- Marty? - zapytał się on. Byłam w szoku, bo ujrzałam prawdopodobnie prawdziwego Marty'ego.
- Marty?! - był w szoku prawdziwy on. Sama byłam w szoku.
- Marty? - Alex i Sylwia zapytali się jednocześnie zaskoczeni.
- Stary, co to za jakoś chora akcja? - zapytał się Marty.
- To ty nie- ou, bo ja myślałem, że- No, ty nie jesteś nim? - pyta się zamieszany Alex.
- Myślałeś, że ten koleś... to ja? - pyta się zraniony Marty.
- Nie, nie, to nie tak jak... - próbowała wyjaśnić jakoś.
- Zaraz, ty mnie wziołeś za niego? - pyta się zebra podobny do Marty'ego.
- No nie, no... no bo jesteście... dość... tacy sami. No jesteście tacy sami no! Tak samo się śmiejecie, tak samo mówicie no i macie równą... składnie, to jest trochę straszne, no Marty... - mówił Alex, ale się lekko zatrzymał.
- To znaczy... że nie jestem jedyny w swoim rodzaju, tak? Nie różnię się niby od innych zebr? - zapytał się go smutno Marty.
- Skąd! Oczywiście, że się wyróżniasz! - powiedział tak, aby nie radzić bardziej Marty'ego. Też tak robię ze Sylwią.
- Jak?! - zapytali się jednocześnie by sprawdzić, czy na serio to zrobi, ale stał jak słup, ale widziałam doskonale, że mu to nie wychodzi.
- No okej. Okej, nie rozróżniam was. Może zacząłbyś nosić... dzwonek. Albo coś, nie wiem... - powiedział Alex, ale widziałam jak Marty się wkurza.
- Dzwonek?! - zapytał się wrednie Marty.
- Nie, nie, nie dzwonek, to nie to co chciał... - chciał powiedzieć, ale Marty mu przerwał.
- Nie. nie, nie, a może koszulkę z napisem "Mój kumpel to idiota" - powiedział wrednie Marty/
- Nie jestem idiotą! - powiedział zaskoczony zebra obok.
- Nie ty, idioto! TEN idiota!! - powiedział wkurzony Marty do Alex'a.
- Wiesz co?! Jak ty beztrosko brykałeś sobie po łące ze swoją nową rodzinką, ja miałem prawdopodobnie najgorszy dzień w swoim życiu, okej?! - powiedział też wkurzony Alex, ale widziałam jak Marty był znowu smutny.
- A ty oczywiście o sobie, jak zwykle... - powiedział smutno Marty. Rozumiałam jego ból.
- Powiedzmy, że ja mam trochę większe problemy od ciebie, Marty... o rany, no i pomyliłem cię z inną zebrą! No i co z tego? - i widział jak tamta druga zebra szła w swoją stronę - A jasne, obraź się! To wszystko na co cię stać! Najłatwiej się obrócić i odejść! - powiedział do tej zebry, ale Marty niestety był obok niego.
- Przecież tu stoję! A może to inna zebra, co?! - powiedział zawiedziony Marty i poszedł za tamtą zebrą. Alex niestety do siebie burknął z lekkiego gniewu - Taki przyjacie jak ja trafia się raz na milion, tak?! Nie no idę, bo nie mam takich problemów jak ty, cześć!! - mówił jeszcze gdy szedł za tamtą zebrą.
- To świetnie, cześć! A ze swoimi problemami poradzę sobie sam! I wiesz co?! Jesteście identyczni, a ja nie wiedziałem, który to z was, "O Boże! Który to Marty? O mój Boże! O mój Boże!", mam to gdzieś! - byłam w szoku, że tak powiedział.
- Skoro nie potrzebujesz pomocy, to sobie idę! - sobie poszłam wkurzona w swoją stronę.
- Mia! - Sylwia wołała mnie i pobiegła za mną.
- Fajna korona, szpanerze! - słyszałam jak Marty mówił do Alex'a jeszcze.
- Marty... Mia... nie chciałem... - powiedział Alex i przez to pojawiły mi się łzy na oczach i pobiegłam tam do Zuby. Widziałam lekko, jak Sylwia stała i płakała sama. Zawiodłam wszystkich... najbardziej ciebie Alex... przepraszam...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
1015 słów
Macie oto kolejny rozdział z tej książki. Mam nadzieję, że wam się podoba.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro