1/2~*~
Stałam spokojnie na brzegu plaży, a wiatr owiewał mą twarz, burząc tak starannie ułożoną wcześniej fryzurę. To było już kompletnie nie ważne. Jestem dziś ślicznie ubrana tylko dla niego, a jego tu nie ma, zawalił kolejny już raz z kolei. Specjalnie chciałam dziś dobrze wyglądać w jego oczach. Powinnam teraz płakać jak wszystkie dziewczyny, które znalazły się w takiej sytuacji. W szczególności, że dziś nie był to zwykły dzień jako para...
Zrezygnowanie zalało mnie całą, wszystkiego mi się odechciało robić. Całe wyczekiwanie na ten jeden jedyny moment i podekscytowanie wokół wydarzenia wyparowało. Miałam na myśli naszą rocznicę.
Zerknęłam na złoty zegarek będącym prezentem od niego, było godzinę po ustalonym czasie. Powinno mnie już tu dawno nie być. Nie chciałam jeszcze wracać. Miejsce idealnie nadawało się do myślenia i ochłonięcia z wszelkich na kumulowanych w sobie emocji. Głównym tematem rozmyślań jest to czy aby na pewno dobrze postępuje, no bo ile razy można komuś wybaczać, każdy ma swoją granice tolerancji. Kropla za kroplą, żalu do drugiej osoby przybywa, z każdym kolejnym zdarzeniem i wypadkiem.
Zbyt wiele.
Rozejrzałam się wokół i nie zobaczyłam żadnej samotnej osoby prócz mnie. Wokół były same szczęśliwe pary co teraz mnie niezmiernie irytowało. Powinnam być jedną nich, z tą oto myślą zeszłam z pomostu, by ruszyć na nieszczęsny spacer po plaży. Pochyliłam się i zdjęłam sandały na lekkim koturnie, trzymając je w ręku bujałam nimi w przód i w tył w rytmie kroków.
Nie spieszyło mi się, bo i niby czemu. Rodzice nie będą się martwić, gdyż dzieckiem nie jestem już od dawna i lata temu wyprowadziłam się od nich oraz mieszkam w swoich czterech ścianach. Ciasnych, ale własnych jak to się mówi.
Nie wiedziałam jak się czuć. Mój luby olał mnie totalnie, nie pisząc żadnego usprawiedliwienia nawet głupiego dlaczego go nie ma. Zero. Tak więc miałam czysty spokój i nikt się nie próbował ze mną skontaktować. Z jednej strony nie mam nikogo kto by się mną interesował i do mnie często pisał, więc nikt mnie nie irytował. Z drugiej chce się mieć takie osoby, jak smutno. Sprzeczności życia czyż nie? Cały czas się przytrafiają.
Docierałam już do końca trasy i pozostało mi wrócić się i przejść to samą drogą jaką szłam, albo wybrać okrężną trochę dłuższą. Zastanawiając się obserwowałam przedstawienie jakim było zachód słońca nad taflą wody. Zdecydowanie dłuższa. Ruszyłam dalej, wyciągnęłam komórkę z mojej małej czerwonej torebki, którą miałam wraz ze sobą. Weszłam w listę konwersacji i wybrałam jego osobę, wyświetliła mi się przed oczami nasza wcześniejsza konwersacja, którą prowadziliśmy umawiając się na tą rocznicową randkę. Nie ma co sobie przypominać, podjęłam decyzje.
Do Alex♥
"Chcę Ci tylko przekazać, że miło spędziłam czas i wiele przemyślałam. Wahałam się nad twoją propozycją, lecz dziś podjęłam decyzje na naszą wspólną korzyść. Byłam jeszcze dziś rano na Tak. Teraz jednak moja odpowiedź brzmi Nie. Twoim zachowaniem potwierdziłeś, że miałam rację wahając się. Nie chce z tobą zamieszkać i rozpocząć kolejny etap w wspólnym życiu. Dodatkowo zakończymy nasz związek.
Niegdyś twoja... Nell "
Poczułam taką jakąś ulgę, gdy nacisnęłam ten przycisk wyślij. "Dobrze zrobiłam" powtarzałam sobie w myślach niczym mantrę, odganiając tym pozostałe jakiekolwiek sentymenty.
Nadal znajdowałam się na plaży, ale byłam już blisko miejsca docelowego czyli tam, gdzie zaparkowałem samochodu. Kierowałam się cały czas prosto, gdy zaczęłam słyszeć płynąca skądś taneczną muzykę, ale nie znałam jej konkretnego źródła pochodzenia. Zaczęłam się rozglądać wokół mając nadzieje zaspokoić moją ciekawość.
Zabawiłabym się dziś - przeszło mi przez myśl.
Kierowana impulsem, skierowałam się w kierunku jak mniemam miejsca z muzyką. Jednak szłam dobrze, gdyż z każdą chwilą dźwięki stawały się dla mnie coraz to wyraźniejsze i głośniejsze. Minęłam róg jednego z stojących tu domów nadal rozglądając się, aby w końcu znaleźć to czego chciałam.
Stała tam grupa roześmianych ludzi zapewne dobrze się bawiących. Wyglądali na takich, któży się znają raczej dłużej i byli częścią wielkiej ekipy. Czyli nici z szalonego planu wproszenia się eh. Miałam nadzieję, że to jakaś zwykła impreza letnia ma plaży i każdy może dołączyć. Trochę szkoda mojego zachodu z przyjściem tu. Nie dołączę do roześmianego grona, widać dane mi jest dziś być kompletnie samą.
Po tej kalkulacji, że nie lepiej nie ryzykować pójścia i odesłania, bo to prywatna impreza zarządziłam taktyczny odwrót. Najwidoczniej nie pozostałam nie zauważona przez kogoś z nich, a zdradził to niespodziewany uścisk czyjejś ręki na mym ramieniu. Przeszedł mnie dreszcz, gdyż miałam je odkryte w sukience i mimowolnie zrobiło mi się cieplej ze strachu.
Upss zapewne to ktoś od nich oby tylko nie miała problemów. - zaczęłam gorączkowo myśleć.
Odwróciłam się powoli przywołując mam nadzieje naturalny uśmiech co ma dać większe szanse na wybrnięcie z sytuacji. Pierwsze wrażenie jest najważniejsze. Taki sam wielki uśmiech jak mój przywitał mnie w momencie spojrzenia na twarz nieznanej mi osoby. Wow
Co za przystojna twarz i do tego te jego śmiejące się oczy!
Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Byśmy zapewne tak stali i uśmiechali się dalej, ale najwidoczniej zauważył, że sama nie zamierzam rozpocząć rozmowy.
- Część chcesz się może dołączyć do zabawy?- jego głos także mnie powalił swą miękkością, że mogłabym zapłacić by słuchać go zasypiając... PFff muszę się wybić z tego toku myślenia!
- Co tam za myśli krążą w tej główie ? - pytał dalej nie otrzymując żadnej ode mnie odpowiedzi.
- Hmm Nie dzięki za propozycję, ale muszę się zbierać i wracać do domu.- odpowiedziałam mu machając na pożegnanie jednocześnie starając się odejść. I nów ten dotyk.
- Widziałem, że się na nas patrzyłaś, więc nie wstydź się i choć dołącz do nas. Najpierw odłóżmy może ten formalny ton. Jestem Taeyang ^^ a ty ?
- Nie wstydzę się! Myślałam po prostu, że to PRYWATNA impreza i właśnie po cichu chciałam....- nie dane mi było jednak dokończyć odpowiedzi, w której to sama potwierdziłam przez przypadek moje zainteresowanie.
- Znasz teraz mnie. więc choć tam wraz ze mną...nie powiedziałaś mi nadal twojego imienia. - dalej nie ustępował.
- Miło mi. - odpowiedziałam krótko podając mu rękę, kusiło mnie by z nim zostać. Biło od niego przyjemne ciepło i jakby pozytywna energia????. Zauważyłam, że uniósł brew i czekał na dalszą odpowiedź.
-No doobraa Nell jestem lepiej?.
- Bardzo bardzo lepiej. Sama jesteś? - pytanie jak te potencjalnie zapytane samotnej kobiety o późnej godzinie powinno wzbudzić strach lecz nic takiego się nie działo. Co niezmiernie mnie dziwiło, gdyż nie byłam ufną osobą w kontaktach z obcymi.
- Widzisz kogoś ze mną niby?- uderzył jednocześnie w mój nowy od dziś czuły punkt eh.
- Spokojnie tak tylko myślę, że ktoś tak uroczy jak ty nie może być sam w tej romantycznej scenerii.- powiedział posyłając przy tym swój boski uśmiech, teraz to kompletnie poleciał po bandzie.
- Jeszcze jakieś uwagi do mojej osoby?- najwidoczniej wyczuł nareszcie sytuację.
- Nie Niell. Chodź. - roztapiam się od jego głosu dosłownie ottoke??!?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro