Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8(dorastanie)

//dwa lata później//

Per:IP

Chiny jest coraz straszy i coraz mniej mnie potrzebuje...
To trochę przykre bo polubiłem go jako takie wszystko bojące się dziecko.
Tak dalej się boi burzy i ma koszmary to przychodzi do mnie jednak rzadziej niż dwa lata temu czy nawet rok.

Akurat chodziłem po ogrodzie pogrążony w moich myślach jednak służąca mnie wybudziła z letargu mówiąc że mój ojciec gorzej się czuje i chce mnie widzieć być może ostatni raz więc jak strzała pobiegłem do ojca zupełnie nie gotowy na jego odejście.
W końcu ja nic nie wiem o wychowywaniu dzieci a on był moją jedyną podporą by nie zwariować...

Gdy byłem w jego komnacie usiadłem na skraju łóżka wiedzieliśmy z CN że to nieuniknione więc ojciec dał nam zadania czyli...
CN dostaje ziemię ojca a ja te które on odzyska dla Chin bym się nimi zajął do póki
Chiny nie będzie gotowy jednak mam też się nauczyć Chińskiego.

Myślałem że ojciec oszalał z tą nauką jednak był świadomy tego co mówi więc się zgodziłem z pokory w końcu zawsze jego rady były dobre i trafne do sytuacji a co najważniejsze zawsze liczył się z innymi.

Wtedy ojciec uśmiechnął się do nas Ostatni raz i zamknął oczy
CN sprawdził jego puls jednak nic nie wyczuł...
Łzy leciały mi jednak wolałem milczeć wtedy zacząłem z Chinami chodzić na lekcję chińskiego w końcu muszę go opanować do perfekcji bym nie musiał
Chiny za każdym razem prosić by mi coś przetłumaczył.

Uczyliśmy się jeszcze po lekcjach razem Chiny mi pomagał opanować jego język co jak na takiego starca jak ja jest wyczynem.
Po lekcjach poszliśmy na spacer by się przewietrzyć i odpocząć tym bardziej ja musiałem ochłonąć a CN zajmował się sprawami związanymi z pogrzebem ojca.
Jednak mi zabronił się w to angażować w końcu muszę być oparciem dla dorastającego dziecka...

Chiny:Tato wszystko dobrze?*martwi się*

IP:Tak wszystko dobrze nie zadręczaj się po prostu miałem gorszy dzień to wszystko.

Chiny:Widzę że nie mówisz mi całej prawdy...

IP:Jesteś dość spostrzegawczy jak na 8 latka...Zupełnie jak ja gdy byłem w twoim wieku...
Ale powiem ci jak będziesz starszy dokładnie czemu mam gorszy dzień.

Chiny:No dobrze.

IP:Na razie cieszmy się ze spędzonego razem czasu.

Chiny:Dobrze.*uśmiecha się*

IP:*odwzajemnia uśmiech*

Spacerowałem z Chinami dość długo gdy uznałem że już wystarczająco ochłonąłem wróciliśmy do domu
CN od razu sprawdził czy nic nam nie jest a zwłaszcza mnie...
To miłe że się martwi jednak to nie to samo co z ojcem...

Zabrałem
Chiny do swojego pokoju by z nim pograć w szachy w końcu musi się nauczyć przewidywać ruchy wroga.
Siedzieliśmy tak do kolacji bo potem musieliśmy przyjść jednak nie miałem zbytnio apetytu...

Po kolacji udałem się do mojego pokoju jednak
Chiny zatrzymał mnie chwytając za moją koszulę...
Już po wzroku wiedziałem o co chodzi i pozwoliłem mu wejść by położył się co ja uczyniłem chwilę potem...
Od kiedy jest tu Chiny czuję się jakbym na serio miał syna i tak go traktuje jak swoje dziecko a nawet powiem że jestem szczęśliwy bo mam dla kogo walczyć by się nie załamać po tych moich rozmyślaniach zasnąłem zmęczony i obejmowany przez Chiny.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro