5(powrót do domu"część 2")
Per:CN
Wstałem rano i od razu zabrałem IP na osobności by pogadać i mu wszystko wyjaśnić.
Jednak widok brata zabrał mi całe powietrze z płuc.
Nie dość że nie daleko obozu walały się martwe ciała to jeszcze były zmasakrowane a sam IP cały we krwi co dopiero teraz zobaczyłem...
Gdy minął pierwszy szok udałem się z nim na osobności byśmy pogadali.
CN:IP nie możesz tak mówić do dziecka a zwłaszcza tym którym masz się zająć i zastąpić ojca.
IP:Bo co?!
To dziecko jest nam całkowicie obce równie dobrze możemy sami je zabić i zgonić to na Mongolię.
CN:IP nie ma takiej możliwości!
A co gdyby to był Rzesza?
Nim też byś się nie zajął?
IP:Rzesza a to dziecko to zupełnie co innego.
CN:Wcale nie jest co innego!
Rzesza oraz Chiny to dzieci które potrzebują rodzica i wsparcia z jego strony a nie krytyki i wrzasków na nich że powinno zdechnąć!
IP:Jak ci tak na nim zależy to se go weź ja się nie przyłożę do tego by się nim zajmować.
CN:Ojciec tobie kazał się nim zająć to chociaż uszanuj jego decyzję.
IP:Jak ja was nienawidzę...*wzdycha*
...Ok ale robię to ze względu na ojca.
CN:Wracajmy musimy się śpieszyć by przekroczyć Chińsko-Rosyjską granicę i jeszcze wspomnisz moje słowa.
IP:Ok...Jezu co ci się tak śpieszy?
Dzieciak ci w domu nie płacze bo z ojcem jest.
CN:Bo ty zabijesz każdego kto się zbliży do obozu i tych ludzi mi szkoda oraz tęsknie za moim synkiem.
IP:Jak se chcesz...Ej! Ja chociaż coś robię a ty mazgaisz się!
CN:Tak zabijasz i krzyczysz...*ucieka*
IP:*goni go*WRACAJ TU TY CHOLERO JEDNA TO CI TYLKO STOLICĘ SKRÓCĘ!!!!
CN:Nie trzeba!!!*panika co jego brat miał na myśli*
Chiny:*obudził się i patrzy co się dzieje zaspany*
CN:Dobra spokój bo teraz zachowujemy się gorzej niż dzieci.
Chiny:Ej!
IP:*śmieje się*Jeszcze u dziecka zrób se wroga na serio godnych rywali sobie dobierasz.
Po naszej rozmowie i mojej ucieczce przed wkurzonym
IP ruszyliśmy w dalszą drogę powrotną do domu i podczas jazdy dałem IP Chiny by pogadali.
Widziałem po jego minie że nie zabardzo cieszy go to tym bardziej że Chiny ciągle się na niego patrzył.
Po kilku minutach zaczął to ignorować a Chiny zaczął go przepraszać za to co wczoraj robił zrozumiał że to było lekko myślne i powinien być bardziej cierpliwy.
IP wybaczył dziecku w końcu nie rozumie tyle co ja czy mój brat albo inni dorośli.
Wszyscy w miasteczku uzupełniliśmy zapasy konie zjadły napiły się oraz odpoczęły tak samo my zaś Chiny kupił sobie coś do jedzenia za ostatnie swoje pieniądze a IP załatwił mu nauczyciela mówiąc "załatwił" mam na myśli zastraszył w jakimś odosobnionym miejscu znam go za dobrze więc wiem że jest do tego zdolny czasem zastanawiam się jakim cudem geny się wymieszały by stworzyć jego maszyną do zabijania a nie na przykład mnie.
Po wszystkim jechaliśmy dalej ale jednak bez zaczepki się nie obyło... Ponownie zostaliśmy zaatakowani jednak po ubiorze widzę że to wroga armia po spięciu Chin widziałem że rozpoznaje czyje to wojsko.
IP sam się nimi zajął a widać że nie spał całą noc i poprzedniej nocy zabił kilku ludzi Mongolii bo poznałem ich po ubiorze.
Brat jedynie uśmiechnął się do nich pokazując ostre zęby które w naszej rodzinie są dziedziczone co ich zamurowało i widać było strach w ich oczach.
IP wyjął z pochwy swój miecz i jednym sprawnym ruchem pozbawił ich życia.
Chiny za to zafascynowany obserwował to wszystko co jest niepokojące w jego wieku i nawet nie dał se zasłonić oczu.
Postanowiłem zapytać Chiny czyje to wojsko gdy będzieny w domu teraz to nie jest najlepszy moment zwłaszcza że Chiny dopiero zaczyna nam ufać.
Gdy mogliśmy ponownie ruszyć co też zrobiliśmy nikt nie chciał się odezwać ta cisza była nieprzyjemna.
A po kilku dniach byliśmy przy granicy Rosyjskiej a po jej przekroczeniu pokazanie
Chinom różnorodności na zachodzie w strojach,kulturze i jedzieniu.
Chiny był zafascynowany obserwował wszystkie stragany z jedzeniem i ozdobami czy jeszcze innymi rzeczami zatrzymał się przy jednym gdzie były matrioszki to IP mu jedną kupił i powiedział co to matrioszka otwierając i wyciagając mniejszą panią z tej dużej oraz kupił mu coś do jedzenia z pieczywa co Chinom zasmakowało i to bardzo.
Dostał jeszcze nowe ubrania w końcu nie wiemy jaka zima jest w jego kraju bo u nas to czasem potrafi być groźnie zwłaszcza podczas śnieżycy jednak na terenach
Niemieckich żadko są jednak tutaj to codzienność.
Gdy dotarliśmy do domu to od razu zsiedliśmy z koni i zabraliśmy
Chiny przed oblicze naszego ojca by go poznał i powiedział co i jak ciesząc się że dziecku nic nie jest.
IP powiedział ojcu że misja bez przeszkód była i sprowadziliśmy syna Cesarstwa Chin nie mówiąc o masakrach jakie zrobił w obie strony lepiej dla ojca w jego stanie silniejsze emocje mogą pogorszyć jego już i tak zły stan który jak na razie dobrze ukrywa przed IP.
Ojciec uśmiechnął się i wydał oświadczenie że ja przejmuje po nim władze zaś IP będzie moją prawą ręką zgodziliśmy się z jego orzeczeniem i pozwoliliśmy sobie na uściskanie go co IP od razu powiedział jednemu z doradców który zawsze trzymał nas na dystans od ojca za dziecka by nie przeszkadzać mu w pracy
"mi wolno ojca przytulić więc Gilbert nie wtrącaj się bo wylecisz z roboty na bruk!".
Wieczorem kolacja ja z moim synkiem siedziałem przy stole
IP obok Chin a ojciec tak by nas wszystkich widzieć rozmawialiśmy o błahostkach lub wspominaliśmy dawne czasy a po kolacji wszyscy poszliśmy spać do siebie jednak zgaduje
Chiny śpi z IP tak samo
Rzesza ze mną jednak obaj wiemy że musimy ich chronić mimo wszystko i na bok odstawić wszystko co było jak wściekłość czy brak cierpliwości zwłaszcza IP na Chiny i nie chęć do dzieci.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro