Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

66

Wszyscy bardzo dobrze go powitali. Oprócz Jane, która siedziała skamieniała, nawet nie uśmiechając się.

Poznałam go po kilku dniach, gdy jego ojciec zszedł się z moją mamą. Czasem Luis był zazdrosny o mnie, bo przychodził do nas podobno za często. Ale gdy zapytałam go czy coś do mnie czuje, roześmiał się. Ale po jakimś czasie Luis dostrzegł, że on nic do mnie nie ma i nawet namówiłam go, aby wyszli razem na piwo.

Jack popatrzył się na Jane z dziwną miną.

- mam nadzieję, że się dogadacie - powiedziałam, puszczając oczko.

Jane wyszła i pobiegła na ścieżkę. Jack pobiegł za nią. Nie zrozumiałam ich zachowania, więc było mi trochę głupio.
Teraz to ja żałowałam, że go tu zaprosiłam.

- czy coś powiedziałam nie tak? - zapytałam. Spojrzałam na Cleo, która była jej najlepszą przyjaciółką. Choć tak naprawdę powinnam spojrzeć na Jessie, bo Jane to przecież jej siostra cioteczna i powinny się lepiej znać.

- Nie wiedziałyście? Jack to jej były chłopak sprzed 3-4 lat! I to skończyło się bardzo źle - oznajmiła Cloe, a ja strzeliłam sobie facepalma.

Soffie...coś ty zrobiła?

Narrator:
Jane wyszła na ścieżkę. Chciała się przewietrzyć. Miała nadzieję, że jakoś wytrzyma z Jack'iem tyle czasu. No ale jak? To jej były i to ten jeden z najgorszych. Gdyby powiedziała o niej i o Jack'u dla Jessie, wiedziały by, że lepiej by było go nie zapraszać.

Nagle przybiegł Jack.

- przepraszam Jane, ale ja nie wiedziałem, że ty tu będziesz. - powiedział. - Wiem, że miałem się do ciebie nie zbliżać.

- Właśnie, dalej ta zasada jest aktualna. - odpowiedziała ostro.

- Ja chcę tylko dobrze z wami spędzić czas. Z tobą też.

- Ale ja nie chcę, nie chcę ciebie widzieć, gadać z tobą i w ogóle wszystkiego.

- Wiem, że zrobiłem wtedy źle. Proszę, wybacz mi.

Jane odwróciła się do Jack'a.

- Zdradziłeś mnie. - oznajmiła - Jak mam tobie wybaczyć? A poza tym to było 4 lata temu.

Jack jeszcze bardziej posmutniał.

- Słuchaj, z tamtą dziewczyną byłem tylko przelotnie. Zauroczyłem się, ale później tego żałowałem. Dalej żałuję, bo z tobą było mi najlepiej. Chciałbym to naprawić.

- Nie wchodzi się do tej samej rzeki. - rzekła, pewna, że on odejdzie i da jej spokój. Że już nie będzie rozprówał zaszytych i zagojonym już ran. Ale ona sama na dnie serca chciała, aby to on jej zaszywał te rany.
Czy czuła jeszcze coś do niego?

- tak naprawdę, to już dawno chciałem to naprawić. Dzwoniłem do ciebie, zostawiałem mnóstwo wiadomości, e- maili, ale to na nic.

- Zmieniłam skrzynkę odbiorczą, a telefon wyrzuciłam do śmieci. - powiedziała i usiadła na trawie, znudzona tą chodnią.
On też usiadł - obok niej.

- Czego jeszcze chcesz? - zapytała, choć bardzo dobrze wiedziała czego on chce.

- Przynajmniej tego, żebyśmy się pogodzili. Tak szczerze to ja ciebie nadal kocham, zawsze kochałem.

Jane słysząc te słowa poczuła, że serce zaczęło jej szybciej bić.

- pamiętasz, jak na siebie wpadliśmy? Albo gdy szłaś ze swoim starszym bratem, a ja byłem okropnie zazdrosny, bo myślałem, że to twój nowy chłopak? Lub gdy wrzuciłaś mnie do jeziora?

Teraz Jane nie wytrzymała i roześmiała się.

- hahaha śmieszniejsza była twoja była mina, gdy z niego wyszedłeś. - powiedziała z nieudawanym uśmiechem.

- Jeżeli chcesz, będziesz mogła jeszcze raz to zrobił, najlepiej gdy nie będę się tego spodziewał. - zaproponował.

- Napewno to zrobię - powiedziała, patrząc w jego oczy.

- A tak szczerze, czy ty czujesz coś do mnie prócz złosci i żalu? - zapytał.

- Tak. - odpowiedziała, a jego oczy się rozświetliły. - jeszcze smutek.

- Aha, ale bardzo mi zależy na tym, aby to zamieniło się w radość.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro