Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

65

Ten cały pomysł, żebyśmy się spotkali naprawdę był genialny. Dlaczego wcześniej o tym nie pomyślałam?
W każdym razie, nie mieliśmy zamiaru długo czekać na to spotkanie.

Mieliśmy się wszyscy spotkać w restauracji, w której się lepiej  poznaliśmy. To był sylwester i to niezły. Nie mogę się doczekać, aż ich wszystkich uściskam i wysłucham opowieści. Przecież minęły 2 - 3 lata! A my się nawet nie spotkaliśmy, bo wszyscy wyjechali w inną stronę.

Jessie wymyśliła, że moglibyśmy przebrać się w bardzo młodzieżowy outfit. Taki, jaki kiedyś każdy z nas nosił, będąc młodszy.

Ubrałam się dość zwyczajnie: białe trampki, klasyczna czerwona koszula i jeansy z wysokim stanem.

- Peszysz się trochę? - pytam Luis'a, poprawiając make - up.

- Nie, to są nasi kumple i nawet jeżeli coś nie pójdzie, nie będę się tym martwił. - powiedział - a ty?

- Jestem tylko podekscytowana, podobnie jak zawsze na rozpoczęcie nowego roku szkolnego.

- I jak? - zapytał, odwracając się. Miał na sobie dokładnie to samo, co w dniu, w którym się poznaliśmy. Biały t-shirt i czarne rurki. Aż mi się przypomniał tamten dzień. Do tego założył jeszcze granatową bluzę adidas.

- Czy ubrałeś się tak przypadkowo? - zapytałam, ciekawa co mi odpowie.

- Tak, a co? - powiedział.

- nic.

Dokończyłam malowanie kreski na powiece.
Luis podszedł do mnie z tyłu i pocałował mnie w szyję.

- Myślisz, że bym zapomniał, jak byliśmy ubrani? - odparł, pomiędzy pocałunkami. - Gdy się poznaliśmy miałaś na sobie czarne spodnie, czarną bluzę nike i czarną ramoneskę. I choć wyglądałaś przerażająco, zapamiętałem.

Wow, to się nie spodziewałam. Nawet ja nie pamiętam jak byłam ubrana - ale czy to ważne?

- jesteś wspaniały - oznajmiłam, odwracając się do niego i całując raz po raz jego usta.

- bo to ja -

I ta skromność...

- ale wiesz, uważam, że to ty jesteś wspanialsza, piękniejsza i bardziej wyjątkowa niż ja. I bardzo się z tego cieszę.

Znów pocałunek, mua!

- wiem! No tak, jeszcze ramoneska! - powiedziałam i pobiegłam do szafy.

Godzinę później byliśmy w lokalu. Jessie i Owen już tam byli. Naprawdę wyglądali jak siedemnastolatkowie. Jessie miała na sobie jeansową bluzę, która kolorem pasowała do jej turkusowo - niebieskich włosów. Dostrzegłam jeszcze jej kolczyk w nosie, który lepiej odwzorowywał buntowniczą nastolatkę.
Owen przeszedł samego siebie i założył fulkap, który był bardzo popularny w naszych " czasach".

Siedzieliśmy tak tak razem i czekaliśmy na kolejne pary.

Na początku przyjechali Franca z Patrikiem, później przyjechała Jane, następnie Cloe i Hamon, Melanie i Harry. Tylko Dextera nie było, ale zadzwonił do nas później i powiedział, że ma bardzo ważny wyjazd w sprawie pracy. Cóż, nie wszyscy mogli z nami być i coś czułam, że będzie brakować jednego z kolorów naszej tęczy.

No i jak zwykle....wszyscy wpadliśmy sobie w ramiona! To było coś cudownego. Nie dość, że ludzie przed knajpą się na nas gapili jak na jakichś popaprańców, tp na dodatek kelnerzy chcieli nas usunąć z chodnika przed nią.

Ale opanowaliśmy się i weszliśmy do środka. Wszyscy byli tacy szczęśliwi i pełni energi, że większość zdecydowała, abyśmy poszli w jakieś bardziej wyluzowane miejsce. To było miejsce, gdzie siedzieliśmy kiedyś razem i to tylko czasem. Tym miejscem była łąko - las, daleko od miasta i spalin oraz z miejscem na rozpalenie ogniska.

Wtedy sobie przypomniałam - brakuje jeszcze jednego gościa. Ale na szczęście miałam jego numer, więc bez problemu zadzwoniłam.

Może dobrze się stało, że się spóźnił, ale przyszedł do nas.

- Chcę wam przedstawić Jack'a - powiedziałam, wskazując na chłopaka. - jest to syn Gary' ego, chłopaka mojej mamy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro