Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

43

Był czwartek. Godzina 12.00. Już 3 raz spóźniłam się do kwiaciarni. Pani Lizzy będzie na mnie zła.
Wyszłam z Luisem. Pocałowaliśmy się i każdy rozszedł się w swoją stronę, czy do pracy.
Podbiegłam do pasów.
Samochód....samochód... samochód.
Czy któryś się zatrzyma?
Jej! Jakiś pan zachamował. Więc przeszłam.

Może zdążę do kwiaciarni? Mam jeszcze 2 minuty.

Ale pani z drugiej strony nie zdążyła zachamować.
Pisk opon!
Ale co z tego, jak i tak ja leżałam metr od samochodu.

Ból...piekielny ból głowy. Mgła przed oczami i stłumione głosy:

- co ja zrobi...? - mówiła pani, ale głos uciął się, a ja zapadłam w głęboki sen i ciemność.

*         *          *
Luis:

Piękne słońce obsypywało promieniami słońca. Jeszcze kilka minut spóźnienia i szef mnie zwolni.
Wreszcie dotarłem na miejsce. To była duża restauracja. Moi rodzice tu się poznali, a ja tu pracuję. Co za zbieg okoliczności. Weszłem do lokalu.
- sieman Luis - powiedział Mike, jeden z kelnerów, który właśnie zanosił przystawki.
- siemka!

Podeszłem do szafki, gdzie znajdowały się eleganckie "fartuchy" dla kelnerów. Ale nagle zadzwonił telefon.
To mama Soffie.

Odebrałem.
- halo? Dzień dobry - powiedziałem rozpromieniony i zarazem zdziwiony tym telefonem.

- witaj Luis - odparła, ale słyszałem jej smutek w głosie. - możesz przyjechać do głównego szpitala?

Co?

- jasne, że mogę. Ale co się stało? - zapytałem wstrząśnięty.

Głucha cisza i..
- Soffie jest ranna.

Zamarłem.

- już jadę. - powiedziałem.

Kur**a!
Żuciłem fartuchi podeszłem do Kamila, aby powiedzieć, żeby poszedł za mnie.
- pewnie, ziomek. Jeżeli musisz iść do tego szpitala, ja będę za ciebie.

- dzięki, Kamil. Jestem twoim dłużnikiem.

Wybiegłem z restauracji, chwyciłem za kluczyki z kieszeni i wsiadłem za kółko. Ruszyłem jak opętany.

*     *     *
Wbiegłem do szpitala i zaczęłem szukać sali, gdzie mogłaby być Soffie.
Jest! Znalazłem.
Gdy weszłem do sali, zobaczyłem moją księżniczkę z zabandażowaną głową oraz jej przyjaciółki wraz z mamą i ciocią May.
Usiadłem przy niej i wziąłem ją za rękę. Była taka zimna.
- w drodze do kwiaciarni, uderzył w nią samochód. Nie wiem jak to się stało. - powiedziała jej mama, ze łzami w oczach.

Byłem zdruzgotany tym, że gdy coś się dzieje, mnie nie ma przy niej.

Wreszcie lekarz przyszedł do sali, trzymając w rękach teczkę.
- panie doktorze, czy z Soffie jest wszystko w porządku? - powiedziałem, dalej trzymając jej dłoń.

Lekarz podszedł bliżej, zastanawiając się jak to dyskretnie powiedzieć.
- Panna Soffie jest teraz w chwilowej śpiączce, ale jesteśmy pewni, że się obudzi - odparł lekarz, a większość z nas tutaj zgromadzonych westchnęła. - jednak......... Po obudzeniu się, zrobimy kilka badań, aby sprawdzić, czy oprócz urazu głowy nic jej innego nie dolega.

Pokiwałem głową, a lekarz uśmiechnął się smutno i wyszedł.

Odwróciłem się do Soff i pocałowałem ją w czoło.

Moja piękna...

*         *         *
Poszedłem do kwiaciarni pani Lizzy, aby przekazać jej, że Soffie jest w szpitalu i w najbliższym czasie nie przyjdzie do pracy. Natomiast Pani Lizzy stała tylko przy ladzie i ozdabiała wstążką kolejną różę. Zastanawiałem się, czy ona w ogóle coś rozumiała lub czy to ją obchodziło. Wybaczyłem jej tylko dlatego, że miała może 80 lat.
- jest mi bardzo przykro, że nie przyszła dziś do kwiaciarni. Mam roboty pełne ręce. - odparła skrzeczliwie.

Jednak nie, nie wybaczam jej. Zamiast przejąć się tym, że jest w szpitalu, przejmuje się swoją pracą.

- była bardzo miłą dziewczyną, żal mi, że już jej przy nas nie ma - powiedziała smutno, a ja miałem ochotę plasknąć sobie w twarz.

- pani Lizzy, ale ona nie zmarła. Miała wypadek, ale to raczej nic poważnego.

Jej twarz od razu rozpromieniała.
- ojej! Jak się cieszę! To jednak będzie u mnie pracować!

-------------------------------
Przepraszam, że tak dawno nic nie pisałam. To tylko ze względu na szkołę, teraz mam dużo nauki, a tym bardziej niedługo bierzmowanie.
Ale myślę, że się podoba ❤💜💚❤💙💜💛❤💙
Klik tu👇

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro