Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

39

- wyglądasz, ale jeśli nie brałaś nigdy, to weźmiesz małą dawkę narkotyku. - powiedział Chris.

Podeszliśmy razem z Chrisem do maniaka narkotykowego - tak przynajmniej mówił Christophe, Dowena.

- masz jakiś towar przy sobie? - zapytał chłopaka, który potańcował na parkiecie z kieliszkiem wódy.
- ja miałbym nie mieć? - odparł - chodźmy na górę do łazienki.

Weszliśmy do środka, a Dawen wyjął z kieszeni kurtki torebeczkę z białym proszkiem.
- tyle? - zapytał.

Chris kiwnął głową na tak, zapłacił mu, a on wyszedł.
- weźmiesz trochę na palec. Nic ci się nie stanie.

Victoria wystawiła palec, a chłopak posypał jej na niego biały proch.
Siostra zatkała jedną dziurkę nasa i zaciągnęła się.

Nie mam pojęcia dlaczego jej na to pozwoliłam. Aby nic się nie stało.

Oczy Victorii zaczęły łzawić, a ona zaczęła kaszleć.
- i jak? - zapytał Chris.
- zaje** ście - odparła Victoria z uśmiechem, a ja się trochę zdziwiłam jej odpowiedzią.
Wróciłyśmy do grania. Victoria zakręciła butelką, no i jak myślałam, padło na Luisa.
- "pytanie" czy " wyzwanie"? - spytała.
- wyzwanie - powiedział mój chłopak z łobuzierskim uśmiechem.

Victoria zrobiła też dziwną minę i powiedziała:
- idź do łóżka z Soffie.

- co? - zdziwiłam się - hahaha nigdy.

- okej - odparł Luis, złapał mnie za rękę i poszliśmy na górę.

- oszalałeś? - powiedziałam, gdy weszliśmy do pokoju.

- nie będziemy tego robić, nie tak sobie wyobrażałem pierwszy raz z tobą - powiedział.

- a robiłeś już to kiedyś? - zapytałam, choć głupio mi trochę było, że o to pytam.

- tak, 2 razy, ale to było nic poważnego. Ciebie pokochałem naprawdę i będę kochać do końca życia i jeszcze dłużej. - powiedział, odgarniając moje włosy z czoła.

- ja ciebie też kocham, Luis - powiedziałam, a on uśmiechnął się i zaczęliśmy się namiętnie całować. Dawno tak się nie całowaliśmy - tak oszalale.
Oderwaliśmy sie od siebie, szybko oddychając.
- okej, możemy już iść - powiedziałam i zamierzałam już wyjść, ale Luis mnie zatrzymał.

- zrób jeszcze tak - powiedział i poczochrał się po głowie, dlatego jego włosy wyglądały jak po ostrym........wiecie czym.
Zrobiłam to samo i wtedy wyszliśmy.
Zrobiliśmy niezłe show. Wszyscy śmiali się, że to "zrobiliśmy" oraz klaskali.
My też śmialiśmy się, że tak ich okłamaliśmy.

Dalsza imprezka też nieźle szła. Jak na każdej imprezie: wszyscy tańczą, piją, jedzą, ogólnie dobrze się bawią.
Aż tu nagle słychać wrzaski i dopingowanie.
Poszłam razem z Victorią i Jessie do miejsca, gdzie coś się rozchodzi.
Okazało się, że w salonie biły się - a raczej ciągały za włosy i drapały po twarzach - jakieś dwie dziewczyny.
Nie znałam ich i nigdy nie widziałam.
Naprawdę żal było patrzeć jak się kaleczą zdrapując sobie nawzajem skórę.
   Na szczęście pognała do nich Amanda i próbowała razem z Chrisem je rozdzielić.
- zostaw mnie! - krzyczała blondynka, gdy ją odciągali od rozwydrzonej jak ona sama, czarnuli - muszę jej jeszcze dokopać, że zabrała mi chłopaka!
- nie zabrałam ci chłopaka! To mój brat! Nie zdążyłam ci powiedzieć, bo się na mnie żuciłaś!

Zaczęłam się śmiać w duchu z tego wszystkiego.

- jak to?! - krzyknęła Blondi - widziałam jak go całujesz!

- w policzek?! - wrzanęła - Dawid to naprawdę mój brat, głupia!

Dla blondynki faktycznie zrobiło się głupio za to, że tak na nią napadła. Śmiesznie wyglądały tak wychodzą razem z domu Amandy i Chrisa.

Znów dawno nie było rozdziału. Przepraszam za to i zapraszam do komentowania i głosowania. ❤❤❤😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro