Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

23

Obudziłam się bardzo wcześnie. Wstałam i podeszłam do okna. Spojrzałam na nasze bałwanki;

Choć mogłabym iść jeszcze spać, to wstałam i poszłam zrobić sobie capucino.
- o, jaki ranny ptaszek z ciebie - powiedział Luis. Miał taki boski głos. Złapał mnie w talii i pocałował mnie w szyję.
Od razu się zaśmiałam.
- mam tam łaskotki - odparłam.
- a gdzie nie masz? - zapytał i ugryzł mnie lekko w płatek ucha.
- tu też mam - odparłam śmiejąc się. - co ty dziś taki radosny?
- to choć pokażę ci coś. - zaproponował i chwycił mnie za rękę. Pociągnął mnie do salonu a tam zobaczyłam...
- pogodnych Mikołajek! - krzyknął Luis.

Zobaczyłam wielkiego puszystego misia...
Od razu się na niego rzuciłam piszcząc.
- o jejku!

Od razu się ocknęłam i przypomniało mi się, że ja nic nie mam dla Luisa.
- ale...ja nic dla ciebie nie mam. - powiedziałam smutno jak małe dziecko.
- nie masz? A to? - zapytał zdziwiony.
Nagle złączył nasze usta w całość bardzo namiętnie.

W szkole panował zupełny chaos. Jak zwykle. Nasza buda nie należy do tych spokojnych i kulturalnych - wręcz przeciwnie.
W szatni, gdy zmieniałam buty podbiegła do mnie radośnie Jessie.
- hej, Jess. Co tam? - zapytałam odkładając mój worek na miejsce.
- spoko. Owen zaprosił mnie na mega fantastyczną randkę! On serio jest idealny. Zaprosił nas do kafejki dla zakochanych. Nie wiem co to miało znaczyć, że dla zakochanych , ale nie wnikam. Ważne, że było super. A jego oczy...- opowiadała Jess, ledwo stojąc z przejęcia. Była taka szczęśliwa.
- nieźle! Więc życzę wam szczęścia i małych prosiątek. - odparłam i przytuliłam przyjaciółkę.
- a gdzie posiałaś Luisa?
- gdzieś poszedł z Owenem. - i po chwili dodałam - widziałaś dziś Marka? Pewnie nie przyszedł do szkoły z powodu blizny i opuchnięcia nosa.
- raczej tak, nie zapomnij prezentu na Mikołajki przynieść dla mnie do szkoły. Fajnie, że siebie nawzajem wylosowałyśmy.

          5 dni później:
Te 5 dni w szkole minęły tak jak zwykle. Nauka, sprawdziany, kartkówki itd. No i jeszcze Mikołajki.
Po szkole w piątek byłam zadowolona, że to już weekend. Pomyślałam, że moglibyśmy iść całą paczką ( oprócz Marka ) iść na jakąś imprezę. Chcem się wyszaleć.
- miśku, idziemy dziś na impre? Tak dawno nie byliśmy. - poprosiłam Luisa. Byliśmy już w domu i jedliśmy kolację.
- hej, to dobry pomysł! Dzwonimy do kumpli i ch porywamy. - zaproponował.
- zgoda.
Po 15 minutach Jess, Owen i nowy kumpel  Spen byli już u nas w domu.
Jess ubrała się u mnie. Trwało to godzinę, ale efekt końcowy jest the best.


A do tego wzięła kremową kopertówkę.

Ja ubrana byłam w taką sukieneczkę:

Czerwone szpilki, kopertówka i można iść. Nie myślcie, że zapomniałam o makijażu.
- jesteś gotowa? - zapytała
Jess prawie już wychodząc.
- zawsze.
Zeszłyśmy ze schodów i usłyszałyśmy głosy entuzjazmu oraz uśmiechy na ustach chłopaków.
- pięknie wyglądacie - powiedzieli chórem na co wszyscy się roześmieliśmy.

Nowy rozdział! Zostawcie coś po sobie, jeżeli się podoba. Buziaki 😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro