Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

21

- czy ja o czymś nie wiem? - zapytałam.
- ja też nie. - odparła zdziwiona i roześmiałyśmy się.

Na przerwie chciałam nauczyć się pożądnie z histori i zdać klasę, więc poszłam usiąść na schody, prowadzące do piwnicy szkoły. Wreszcie miałam święty spokój, aby się pouczyć. Otworzyłam książkę i zaczęłam czytać temat.
Nagle ktoś podszedł do mnie od tyłu. Obejrzałam się i zobaczyłam Marka.
- a więc już nie pouczę się -powiedziałam.
Mark oparł się o ścianę.
- nie będę ci przeszkadzał.
- okej, możesz zostać.
Wstałam ze schodów i powróciłam do czytania historii. Nie przejmowałam się, że on tu jest.
Po chwili chłopak obrócił mnie tak, że stałam na przeciwko niego.
- co ty robisz? Puść mnie! - krzyknęłam.
- a teraz pasuje? - zapytał, a ja znalazłam się na ścianie. Oparł ręce na moich i "przygwoździł" do ściany. Pochylac się w moją stronę, spojrzał mi w oczy.
- zwariowałeś? Zostaw mnie!
- a może nie chcem? Mam na ciebie ochotę już od dłuższego czasu, wiesz? - powiedział. Był tak blisko mnie, że czułam jego oddech na moich ustach.
Nie kręciło mnie to, wręcz przeciwnie - czułam skrępowanie. - może jedna partyjka?
- chyba śnisz, puść mnie! - krzyknęłam.
Gdy chłopak miał zamiar mnie pocałować, na ratunek zjawił się Owen.
- zostaw ją, debilu! - krzyknął i przywalił mu prosto w twarz.
- chodź! - powiedział i wybiegliśmy z piwnicy.
- tak ci dziękuję, nie wiem co bym zrobiła, gdyby nie ty. - powiedziałam.
- nie ma sprawy. Właśnie odkryłaś moją kryjówkę na uczenie się.
- okej, to chodźmy do sali.

Dobrze, że to długa przerwa - pomyślałam i podeszłam do Luisa, który stał z Marcinem i sobie gadali w najlepsze.
- czy ty wiesz co się teraz wydarzyło? - zapytałam trochę zła.
- cześć, co się stało?
- właśnie twój kumpel Mark dobierał się do mnie w szkolnej piwnicy! Krzyknęłam.
- ostro! - wciął się Maciek ze zdziwioną miną.
- zamknij się. Na szczęście był w pobliżu Owen i mi pomógł. Walnął go w twarz, aż coś mu pykło!
- o boże, ale nic ci nie jest? - powiedział wkurzonym głosem. - stary, mam u ciebie dług.
- nie ma za co.
- a ja temu Markowi to zaje*e. Będzie miał zmasakrowanął twarz! - powiedział i poszedł w stronę piwnicy.
Słyszałam tylko dźwięk uderzenia i kruchość kości.
Nagle zobaczyłam Luisa, wyłaniającego się zza ściany. Miał jednął dłoń ubrudzoną krwią.
- możemy iśc na lekcję. - powiedział z udawanym śmiechem. Pocałował mnie w policzek i wziął za rękę.

Później tak się zastanawiałam, dlaczego Mark był zawsze taki smutny. Już sprawa się wyjaśniła - zabujał się we mnie, ale wiedział, że nie może mnie mieć. Nie mogłam uwierzyć w to, co wydarzyło się w szkolnej piwnicy.
Jessie jednak zna się na chłopakach, że wybrała akurak Owena " na swoją ofiarę" do miłości.

            15.30
Pomyślałam, że dziś odwiedzę mamę i Joe'go. Jednak po dzisiejszym incudencie, Luis nie pozwolił mi isć samej.
- zapnij pasy. - powiedział, a ja wykonałam polecenie.
Włączyłam radio i akurat leciał nasza ulubiona piosenka.
- ...i nawet jeśli będzie źle, nie zapomnę o tobie. - zaczęliśmy śpiewać już reften.
- pięknie śpiewasz - powiedział Luis zatrzymując się na parkingu.
- oh, ty też skarbie. Pięknie fałszujesz.
- bardzo śmieszne. - oburzył się.
Wyszliśmy z samochodu . Zażuciłam ręce na szyję Luisa.
- ale to bardzo cudowny fałsz, tylko twój i mój. - odparłam i pocałowałam chłopaka.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro