Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1.

Dym papierosowy - coś, co mnie kusi do zapalenia jeszcze jednego papierosa. Może i jestem uzależniona, ale mam to gdzieś.
Kolejny dzień mija tak samo: śniadanie, papieros, buda, papieros, obiad, papieros, kolacja. No i jeszcze kilka papierosów gdzieś pomiędzy. Czy chcę czy nie chcę, palę. Nie mogę się od tego uwolnić, za każdym razem coś mnie do tego kusi: weź jeszcze jednego. Ktoś mnie kiedyś nimi poczęstował, myślałam, że nasza znajomość przetrwa i będziemy super koleżankami. Ale to był tylko biznes, aby sprzedać jak najwięcej papierosów. Wiem, że jestem uzależniona od nich. Czasem też coś tam wciągnę, to mnie odpręża i lepiej się czuję. Albo chcę poczuć się lepiej. Nie zrozumie tego nikt, kto nie jest uzależniony.

Mam 19 lat. Moi rodzice zginęli w wypadku. Nie pamiętam ich ani trochę. Oglądałam kiedyś jakieś zakurzone zdjęcia i to wszystko.

Jestem Soffie Jorgus, a to moja historia.

8.50
Ups...spóźniłam się do tej głupiej budy...wrrr...czego ja tam idę... Chyba tylko spotkać się z tymi ciulami. Każdy mnie tam zna...ale nikt nie lubi. Przywykłam do tego i już nie jest tak źle. Każdy doprowadza mnie do szału... Nie nawidzą mnie, może za to kim jestem albo za to, że kimś nie jestem. Dla ludzi z tego liceum liczy się tylko to, co masz na sobie, jak wyglądasz.

- no elo, jak tam dzień nieudaczniku!? Jak tam starzy? - zawołał do mnie jakiś typ na stołówce. - A no tak, ty ich nie masz!

Była długa przerwa i musiałam iść na stołówkę, by nie chodzić cały dzień głodna.

- spadaj głupolu...- odrzuciłam i usiadłam na końcu stołówki- sama. Nigdy, przez całe moje życie z tego co pamiętam nie miałam przyjaciółki. Nie miałam osoby, której mogę zaufać, z którą będę się dzielić smutkiem i radością. Choć i tak w moim życiu brakuje szczęścia...przywykłam do tego. Zawsze każdy się ze mnie śmiał. Teraz, choć ludzie są już dorośli i mają swój rozum, nic się nie zmieniło.

Dziś do szkoły ubrałam czarne getry, czarną bluzę Nike i trapery. Zrobiłam ostry, ciemny makijaż. Nauczyciele już przywykli do tego, że nic nie pomogą ich uwagi dotyczące mojego makijażu. Oficjalnie pilnuje mnie wujek, który jest ode mnie 10 lat starszy. Niezawiele co? Ale i tak ma mnie w dupie. Bierze tylko za mnie hajs. Nie interesuje się mną. Można powiedzieć, że moje życie to wielki SYF, który mi coraz bardziej odpowiada.

Wtorek 10:15
Lekcja fizyki. Najgorsza jaka mogła by być. A, już mówiłam, że się nie przejmuję nauką, nie? Nie? To mówię to teraz.

- Dzień dobry, dziś mamy niesamowity dzień, ponieważ do waszej klasy przepisał się pewien chłopak.- powiedziała nauczycielka od fizy. - ucieszyłabym się, gdybyście go ładnie traktowali.

Wszyscy zaczęli prowadzić ciche rozmowy. Ja sie nie przejmowałam. Nie interesują mnie chłopcy, dziewczyny też nie, tylko po prostu nie umieją mnie zrozumieć. A on to pewnie znowu jakiś debil, który mnie znienawidzi. Nagle do sali wszedł ten typ.

Wszyscy na niego patrzyli z zaciekawieniem.
Gdy go zobaczyłam, aż się podniosłam z krzesła. Był dość wysoki, chudy, ale wysportowany, miał niebieskie oczy i brązowe włosy. Grzywka była ulizana do góry, a na czoło spadały pojedyńcze pasma włosów. Jego uśmiech był taki słodki. "Cudowny" pomyślałam, ale i tak nie chciało mi się wierzyć, że był by inny od reszty szkoły. Przeważnie tacy jak on są najgorsi.

- to Luis Grein. - powiedziała Dr. Trees. - opowiedz coś o sobie.

-cześć, jestem Luis, lubię jeździć na desce, a interesuję się tańcem. - powiedział. Zdziwiłam się, że lubi to co ja. Kocham tańczyć, a raczej kochałam, ale od czasu, gdy palę, nic nie robię w kierunku tańca i rzadko kiedy jeżdżę na deskorolce.

- dobrze Luis, usiądź z tyłu z... Soffie. - jak to powiedziała Dr. Tees, aż mi serce walneło. "Ja z takim cudem mam siedzieć?" - znowu te myśli, nie, nie chcę w ten sposób myśleć. On jest taki jak wszyscy - to pewnie dupek. Miałam przeczucie, że jest taki sam jak reszta chłopaków. Jak wszyscy chłopcy, którzy śmieją się z drobnego błędu, chamsko się zachowują wobec dziewczyn i nie mają serca. A przynajmniej mnie tak traktują, a ja zaczęłam być taka, jak mnie przezywali. Inne dziewczyny mają wszystko.

- hej - powiedział gdy usiadł obok. - jestem Luis.

- siema - odpowiedziałam ponuro - wiem jak masz na imię.
- a ty?...- zapytał.

Wtedy odwróciła sie Scailet i odpowiedziała:
- ona to Soffie Jorgus.
- zamknij się, Scailet! I się nie odwracaj! - wkurzyłam się.

- okej, okej.

- dzięki. - Luis spojrzał na tę zołzę. A później znowu na mnie - czemu jesteś taka zła?

- a co? Coś przeszkadza ci? Chcesz się wyśmiewać to się wyśmiewaj, mam to gdzieś.

- panno Jorgus! To już za wiele, wstawiam pani jedynkę za gadanie i utrudnianie pracy innym!- krzyknęła ta baba od fizy.

- proszę pani, to ja ją zagadywałem, niech pani nie wstawia jej jedynki, może pani wstawić ją dla mnie.- obstał za mną Luis. Nikt nigdy za mną nie obstał. Poczułam się trochę ważna. Ale nie zmieniłam zdania co do niego.

- niech ci będzie, ale to ostatnia uwaga. Jesteś nowym uczniem, więc wam daruję. - odparła baba.

***
Nie mogłam nic nie powiedzieć temu kolesiowi, więc podeszłam do niego na przerwie. Gdy do niego szłam, ktoś rzucił jakimś ciastkiem. Prawdopodobnie we mnie. Przyzwyczaiłam się. Zrobiłam unik i podeszłam do Luisa.

- Dzięki za te obstanie na lekcji. - powiedziałam z lekko opuszczoną głową.

- drobiazg. - powiedział lekko się uśmiechając.

Miałam już odejść, ale on złapał mnie za nadgarstek. Popatrzyłam się na niego, w te niebieskie oczy, były piękne. On też patrzył się na mnie i w końcu powiedział z rozbawieniem:
- czy ktoś ci mówił, że masz piękne oczy? - zapytał, a ja się zarumieniłam - zostań ze mną. Nikt nie zagaduje do mnie oprócz ciebie.

- to miło -odpowiedziałam krótko i bez emocji.

- mam pomysł. Dziś po szkole pójdziemy na lody. Tylko ty i ja - zaproponował, a ja wytrzeszczyłam oczy.- oj nie takie lody, nie bój się. Do cukierni.

-no.... zgoda, możemy iść - powiedziałam i poszłam szybko.

To narazie początek. Mam nadzieję, że spodoba wam się. Jest to moja pierwsza książka, więc wybaczcie mi tę masę błędów. Pozostawcie jakiś ślad po sobie. Buziaki ;*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro