Rozdział 3
Pov.Sky
- Ehh i gadaj tu z kobietą - i tu ma rację, ze mną się nie wygra
- Idziesz czy nie ? - no bo kurde stoi w miejscu i gada do siebie
- A tak idę- wsiedliśmy do mojego auta, ( które oczywiście ja prowadziłam ) i ruszyliśmy w stronę Mc donalda. Oczywiście nie obeszło się bez darcia ryja na cały samochód. Dojechaliśmy na parking i tylko gdy wysiedliśmy grupka chłopaków, która stała przy wejściu ruszyła w naszą stronę
- Haha co jesteś aż taką pokraką, że dziewczyna musi Cię wozić haha - cała grupka zaśmiała się razem z nim
- A ty co ? Jesteś taki słaby, że wszędzie musisz chodzić z obstawą ?
- Dziewczynko nie pozwalaj sobie- warknął w moją stronę. O nie to się dla niego dobrze nie skończy .
- Bo co mi zrobisz ? - i w tym momencie ruszył w moją stronę,
- Nie radzę- Will ma rację ale jak wolisz. Gdy znalazł się już blisko mnie podniósł rękę by mnie uderzyć. O nie przegiąłeś. W tym samym momencie złapałam go za rękę i wykręciłam tak że uklęknął przede mną. Dodatkowo dostał kopniaka w brzuch.
- Nie. Waż. Się. Podnosić. Na. Mnie. Ręki. - wysyczałam w jego stronę. Gdy się podnosił dostał jeszcze raz .
- Mówiłem.
- A tak na marginesie, fajnych masz kolegów...- i pokazałam gestem ręki w stronę jego kolegów którzy stali i przypatrywali się tej akcji - nie ma co. Normalnie pozazdrościć..- razem z Will'em ruszyliśmy w stronę wejścia.
- Co podać ? - zapytała się nas kasjerka
- Dwa bic-maki i cola i nuggets'y, frytki iiiii ?? Yyymm ... chessburgera
- To wszystko ?
- Will debilu chcesz coś jeszcze !!??- wykrzyczałam do willa który siedział już przy stoliku
- Niee !!
- Nie dzięki, to wszystko - zapłaciłam kwotę która wyszła i ruszyłam do naszego stolika.Siedziała przy nim jakaś dziewczyna ( jeśli kogoś kto ma na sobie trzy tonu tapety na ryju można nazwać dziewczyną ), gdy tylko Will mnie zobaczył wysłał mi błagalne spojrzenie. Normalnie bym się pośmiała ale jednak postanowiłam mu pomóc.
- Hej skarbie już jestem :) - podeszłam i pocałowałam go w policzek - przepraszam że tak długo musiałeś na mnie czekać - w tym momencie odwróciłam się w jej stronę - tobie już dziękujemy, możesz sobie iść burdel to nie tu - uśmiechnęłam się do niej sztucznie
- Nie ja się nigdzie nie ruszam - odpowiedziała mi tym swoim piszczącym głosem
- Kurwa słuchaj bo powtórzę tylko raz ... Wypad stąd i to już - warknęłam w jej stronę. Dziewczyna skuliła się i odeszła od stolika
- Masz gust Will nie ma co - poczujcie ten sarkazm
- Sama się przysiadła i nie mogłem się jej pozbyć
- Och bo tak ciężko pozbyć się jednej dziewczyny ... Z twoim wyglądem to powinno być proste
* TIME SKIP - W SAMOCHODZIE *
- Sky ? Pojedziemy jeszcze do sklepu ?
- Ta spoko
Wjeżdżając na parking w ogóle nie zwolniłam a może i nawet przyspieszyłam i driftując zabarkowałam na odpowiednim miejscu.
- Musiałaś :D
- To jest silniejsze ode mnie :D
- Dobra co kupujemy ? - zapytał Will biorąc sklepowy wózek.
- Jak to co ?! To co zawsze !!! - Wykrzyknęłam i wskoczyłam do wózka.
- To lecimy !!! :) - i ruszyliśmy na dział z żelkami. Panie przy półkach koło których przejeżdżaliśmy ( a było ich sporo bo żelki były na końcu sklepu ) posyłali nam karcące spojrzenia.
- Dobra bioreeee... te,te , te, te jeszcze te o i podaj jeszcze tamte.
Dobra bierzemy jeszcze ciastka z czekoladą, dwie czekolady oreo , jedna milke, gorącą czekoladę i pianki.
- Nie za dużo.??? Haha
-Hmm nie
- Dobra ja chcę chipsy z trzy paczki, jakieś żelki, orzeszki dobra jedziemy jeszcze na piwo
- Alkoholik... - mruknęłam pod nosem
- Ejj słyszałem! - i ruszyliśmy w stronę przedziału z alkoholem.
- Miałeś!
Oczywiście ja w wózku pomiędzy wszystkimi naszymi zakupami, i ,,śpiewaliśmy " ( czyt. darliśmy ryja ) jakieś piosenki na cały sklep, że wszyscy posyłali nam dziwne spojrzenia. No ale kto by się tym przejmował. Gdy skończyliśmy zakupy ruszyliśmy w stronę naszego domu.
Gdy jechaliśmy zadzwonił mój telefon ( pochylone Sky, podkreślone Chris )
- Elo co tam ?
- Gdzie jesteś ?!? - słyszałam, że był zdenerwowany
- Brownie co się dzieję?
- Sky do cholery gdzie jesteś ?! - coś się musiało stać
- W samochodzie razem z Will'em właśnie jedziemy do domu. Ale co się stało ?
- Przyjedźcie prosto do bazy, najszybciej jak się da !!! - i się rozłączył.
Od razu zawróciłam samochód i jeszcze szybciej skierowałam się w stronę naszej bazy .
- Sky ? O co chodzi ?
- Tak właściwie to sama nie wiem, dzwonił Chris był zdenerwowany, powiedział że mamy być w bazie jak najszybciej.
Całą drogę przesiedzieliśmy w ciszy, ale nie była to krępujaca cisza.
Gdy dojechaliśmy jak najszybciej wyszliśmy z samochodu i skierowaliśmy się do sali w której zawsze mamy zebrania.
W środku nie było wszystkich, a Max ( chłopak z gangu ) miał zabandażowaną prawą rękę, wiedziałam że coś się stało.
- Chris co się stało. Dlaczego nie ma wszystkich i czemu Max ma zabandażowaną rękę???
- Ehh pamiętasz, że chłopaki mieli jechać odebrać towar?
Miało być tak jak zawsze czyli jadą odbierają towar płacą i wracają. Bez świadków czy czegoś podobnego. Gdy byli na miejscu i mieli odbierać nasz towar napadł na nich Gang Cienia. 5 naszych jest w ciężkim stanie są w naszym szpitalu, 2 odpoczywa po ataku są poobijani i mają kilka niegroźnych ran dlatego ich tu nie ma a Max miał ranę od noża na ręce dlatego ma zabandażowaną. - z wrażenia musiałam usiąść ale...
- Chris co zabrali, ilu ich było i skąd wiedzieli o tym gdzie odbieramy towar. I do jasnej cholery dlaczego nikt nie poinformował mnie wcześniej !!!? - o takiej sprawie powinnam wiedzieć pierwsza a nie ostatnia.
- Sky uspokój się nie po.. - nie dokończył
- Jak mam się uspokoić skoro nasi ludzie, nasza ,,rodzina " jest ranna, 5 z nich jest w stanie krytycznym w szpitalu i jakimś cudem dowiedzieli się gdzie odbieramy towar !!!
Więc pytam jeszcze raz co i ile zabrali, ilu ich było i jak do cholery dowiedzieli się o miejscu w którym odbieramy towar ?? - ostatnie zdanie powiedziałam już bardziej spokojnie. W pomieszczeniu panowała cisza, nikt się nawet nie odważył odezwać a ja dalej nie dostałam odpowiedzi ...
- I ? - mówcie żeś
- Zabrali dwie walizki z prochami, trzy z bronią palną i dwie z nożami i sztyletami.
Było 12 osób.
- Japierdole ... - mruknęłam do siebie ale przez ciszę która panowała chyba wszyscy mnie usłyszeli - dobra a łaskawie mi powiecie skąd wiedzieli gdzie i kiedy ?
- Ehh pamiętasz Kubę ?
- Brunet, niski , tatuaż węża na całych plecach , okulary, jeden z naszych ?
- Tak
- Co z nim ?
- Wydał nas. Współpracował z nimi ... - no teraz to jestem na maksa wkurzona .
- Źle się to dla niego skończy... - wysyczałam z wyczuwalnych jadem w głosie. Niektórzy skulili się pod jego wpływem - Logan, Jason, Aaron, Michael, Camil i Filip i Sean zbierajcie się !
- Sky ? Co ty chcesz zrobić ?
- Złożymy Kubie wizytę i kulturalnie powiadomimy go, że nie należy do naszego gangu.
Chłopaki idziemy! - po tych słowach skierowałam się razem z chłopakami w stronę drzwi - A i Dicky ( nasz informatyk ) sprawdź gdzie zostawili nasz towar i zobacz jak tam nasi dostawcy. Na GPS w moim aucie podeślij ich aktualny pobyt.
- Robi się!
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Hejooooooo
Mam nadzieję, że się wam podoba.
Akcja się dopiero rozkręca...
To dopiero trzeci rozdział, ale mam nadzieję, że zostaniecie na resztę.
Do zobaczenia. !!
CrazyO.o
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro