Rozdział 7
Budzę się, bo czuję ciężar na moich nogach i brzuchu. Co do cholery ?!
Otwieram oczy i co widzę ? Na moich nogach leży Demon a na brzuchu Cerber. Nie to nie istoty z piekła rodem tylko moje ukochane dwa psiaki. A tak dokładniej to Dobermany.
Nie było ich prze tydzień w domu bo były na szkoleniu i w końcu wróciły.
Przytuliłam się do nich.
- Tak bardzo tęskniłam
- A mnie to nigdy tak nie przytulasz - powiedział z oburzeniem Calum. Skąd on się tu w ogóle wziął ? Moje psy od rasy stanęły przed łóżkiem i zaczęły warczeć. Taa nie tolerują nikogo oprócz mnie, choć mam już je rok. Calum widząc że się do niego zbliżają schował się za moim misiem. Tak za misiem mam duuuużego misia którego dostałam na urodziny od Chrisa. ( zdj. Media )
- Demon Cerber spokój.- gdy psy przestały warczeć Calum wyszedł zza misia ale nie podchodził bliżej. - Coś konkretnego ?
- Tak po pierwsze śniadanie już jest na stole a z racji ze gotował Chris to zaraz nie będzie nic wiec przyszedłem po Ciebie, po drugie Chris mówił że jak zjesz to musi z tobą pogadać w sprawie twojego wyjazdu, i najlepiej gdybyś się pospieszyła.
- Okej idę. - gdy Calum wyszedł ja udałam się do szafy i ubrałam się w :
Po ubraniu się i uczesaniu zeszłam na dół. W kuchni siedziało 15 osób no no jak na godzinę 9:30 to chyba nowy rekord. Nałożyłam sobie na talerz dwa naleśniki z owocami i skierowałam się do naszego gabinetu.
Przy biurku siedział już Chris. Usiadłam i zaczęłam jeść.
Po 10 min. Ja skończyłam jeść a on dalej się nie odezwał.
- Powiesz w końcu o co chodzi?
- O twój wyjazd...
- No tyle to sama wiem. A dokładniej ?
- Gdy będziesz już u brata, to musisz wyciągnąć kolczyki, zakryć jakoś tatuaże i najlepiej przefarbować włosy.
- Czekaj CO !? Znowu mam być tą kujonką sprzed kilku lat ?!
- To dla twojego dobra. On nie wie jak wyglądałaś kiedyś i nie wie kto jest twoją rodziną bo nikt nie zna twojego prawdziwego nazwiska. - taaak od kiedy wyjechałam nie używam swojego prawdziwego nazwiska tylko nazwiska Chrisa czyli Black. Ale w większości przypadków w ogóle go nie podaje.
- Ugh ! Okej ... - widać że odetchnął z ulgą na moje słowa - Co z moimi pojazdami ( czyt. 7 samochodów, 4 motory i 6 deskorolek , tak wiem trochę tego dużo ) ?
- Spokojnie wszystko już załatwiłem, a i tak żebyś się nie zdziwiła. Twoje pojazdy są już w drodze.
- CO ?! To czym ja mam teraz jeździć ?
- Niczym. A tak zapomniałem Ci powiedzieć - podrapał się zakłopotany po karku - wylatujesz dzisiaj .
- Jak to dzisiaj !? Nie zdążę się spakować ! Ehh dobra chłopaki mi pomogą.Tak ty też się w to wliczasz - pokazałam na niego palcem - nie myśl że się wywiniesz .
- Dobra dobra - podniósł ręce w geście poddania
- A właśnie Chris ? - patrzyłam na niego poważnie
- Tak ? - jego głos zadrżał . Jak ja umiem świetnie udawać może powinnam być aktorką ? Hm kto wie.
- Powiedz mi tylko... czy są tam jakieś wyścigi - i tu już można było usłyszeć w moim głosie wyraźną prośbę
- Haha Sky nie strasz myślałem że to coś poważnego. Ale tak są tam wyścigi - i w tym momencie już prawie tańczyłam taniec szczęścia - i z tego co wiem to twój brat jest królem . - ooo mój brat cieeekaaawe
- Hahaha już nie długo. Dobra a teraz idziemy się pakować.
* TIME SKIP *
- Nie ma mowy !
- Chris ! Albo jadą ze mną, albo ja zostaję
- Ale Sky ...
- Koniec kropka. Jadą i już. - a o co się kłócimy, a o to że gdy chciałam spakować rzeczy dla psów Chris powiedział że one zostają. A ja się bez nich nie ruszam. Ledwo tydzień wytrzymałam.
- Uhh dobra ! Ale nie wiem jak ty je wytłumaczysz bratu.
- To już moja sprawa. Gorzej z transportem.
- Zadzwonię do Toma.
- Twojego kolegi ? - kiedyś mi go przedstawiał ale jakoś nie bardzo zapadł mi w pamięć
- Tak z tego co wiem on też dzisiaj leci do Sydney wiec może je podrzuci .Będą na miejscu góra godzinę po tobie. Podwiezie je nawet pod dom.
- Skąd ta pewność? - no bo kurde nawet nie dzwonił.
- Wisi mi przysługę. - i wszystko jasne. Po tym jak już wszystko spakowałam i pożegnałam się z gangiem, Chris odwiózł mnie na lotnisko.
* TIME SKIP * znowu...
Stoję na lotnisku już jakieś 45 min. a jego dalej nie ma. A tak nie wspomniałam, w samolocie dzwoniłam do brata i mówiłam mu że wracam, a on zaoferował że po mnie przyjedzie. Tiaa.
W samolocie także ściągnęła kolczyki, przebrałam się w ubrania '' starej '' mnie i założyłam perukę żeby zakryć moje niebieskie włosy. Z tatuażami było gorzej, ale dałam radę. Nawet sprawdziłam brata i jego kolegów ( tak mieszka z 4 kolegami , dwaj razem z nim mnie kiedyś gnębili a dwóch nie kojarzę ) w bazie danych. Okazało się, że wszyscy są w gangu ( nie bardzo nam zagrażają jak za razie ) mój brat jest ich szefem. Tiaa dużo rzeczy zrobiłam w tym samolocie, ale nudziło mi się.
Dobra czekam już tu godzinę jak zaraz nie przyjedzie to ... kurwa nie ! Dzwonie po taksówkę. Po jakiś 40 minutach byłam już pod domem brata , a raczej willi , ale nie zagłębiajmy się.
Dzwonię do tych pieprzonych drzwi i dzwonie ale nikt mi kurwa nie otwiera.
- Ech muszą mieć gdzieś tu klucz. Bingo . - pod wycieraczka ehh mało pomysłowe. Otwieram drzwi i kieruję się w stronę hałasu. Okazało się, że źródłem hałasu był mój brat i jego koledzy którzy oglądali mecz w salonie. Nawet nie zauważyli gdy weszłam.
- Louis ? - nie słyszy. A wiec głośniej. - Louis !? - o teraz mnie ktoś usłyszał. Jakiś jego kolega. I on wyłączył tv przez co było słychać głośny sprzeciw.
- Chłopaki ? Kto to ? - i pokazał palcem na mnie przez co teraz pięć par oczu patrzało wprost na mnie
- Nie wiesz, że palcem się nie pokazuję ? - wiem że miałam być kujonką, ale uzgodniłam Chrisem że mogę być po części sobą. - Jak miło z twojej strony, ze po mnie przyjechałeś, nie trzeba było. - powiedziałam sarkastycznie i popatrzyłam w stronę brata. Ten jakby się nagle obudził :
- Sky! o cholera przepraszam zapomniałem. Jak ja Cie dawno nie widziałem. Tęskniłem - ta bo uwierzę. Wstał z kanapy i chciał mnie przytulić ale się odsunęłam.
- Chłopaki to jest Sky moja siostra, Sky to Liam, Harry pewnie kojarzysz a to Zayn i Niall.- mam nadzieję że nie będą jak Harry i Liam. -Od dziś moja siostra będzie z nami mieszkać.
- Cześć - taa nawet wysiliłam się na miły ton
- Cześć jestem Niall !! - wydarł się blondyn i zaczął do mnie machać. Aha ? Chyba ktoś ma za dużo energii.
- Cześć, Zayn- przedstawił się już normalnie chłopak
- A nas pewnie kojarzysz - powiedzieli równocześnie Harry i Liam , i uśmiechnęli się zadziornie. Przykro mi ale teraz już nie będziecie mnie dręczyć.
- Dobra choć pokaże Ci twój pokój. - ja wzięłam walizkę z moimi ubraniami '' bad girl '' i bronią, a brat dwie z normalnymi ciuchami. - okej naprzeciwko jest mój pokój, po po prawej pokój Liam'a po lewej Niall'a a po mojej lewej pokój Zayn'a a po prawej Harry' ego. Jak się rozpakujesz to przyjdź na dół.
- Okej - tyle zdążyłam odpowiedzieć zanim wyszedł. Gdy skończyłam się rozpakowywać zadzwonił dzwonek do drzwi. Hmm pewnie koledzy brata.
- Aaaaaaaaaa !!!! - usłyszałam krzyki całej piątki i szczekanie moim psów. W tym momencie przybiłam sobie facepalma. Zapomniałam o psach, pewnie ten kolega już je przywiózł. Czym prędzej zeszłam na dół bo wiem ze psy mogą ich zaatakować, lub oni postrzelić je. Tiaa wole pierwszą opcje. Gdy zbiegłam na dół zastałam ciekawy widok. Mianowicie wspaniała piątka chowała się za kanapa i bała się ruszyć, a moje psy szczekały i zbliżały się do nich. Oglądała bym go dalej ale trzeba coś zrobić bo zaraz ich zjedzą.
- Do nogi !! - psy posłuszne do mnie podeszły ale dalej groźnie patrzyły na chłopaków. Mina piątki bezcenna . Hahahahhaha
- Co... jak.. ty.. co !? - Louis chyba nie bardzo ogarniał o co chodzi zresztą reszta tak samo, chyba dalej przeżywali '' atak ''. Najszybciej otrząsnął się Zayn.
- Wytłumaczysz nam o co chodzi i co to za bestię ?!! - teraz ogarnęli się wszyscy, usiedli na kanapie i patrzyli na mnie wyczekująco.
- To są moje pieski.- powiedziałam jakby nigdy nic
- Pieski to jakieś bestię !!! - ojj braciszku spokojnie.
- Spokojnie to na pewno psy. Mogą z nami mieszkać prawda ? - zgodzili się wszyscy oprócz Liam'a i Harry'ego. No jakże by inaczej.
- Nie !/ Nie ma mowy ! - jaka synchronizacja
- Nie ? - popatrzyłam na nich a oni pokiwali przecząco głowami. - skoro nie to ich wygońcie - i założyłam ręce na biodra. Chłopaki chcieli podejść ale psy zaczęły warczeć. Momentalnie odskoczyli w tył. - to jak ?
- Zostają !! - znowu synchronizacja no popatrz.
- Dzięki.
- Powiesz chociaż jak się nazywają te bestię ? - Zayn ile razy można.
- To nie bestię tylko psy. I tak powiem. To Demon - pokazałam psa po mojej prawej - a to Cerber - pokazałam psa po mojej lewej.
- No nie dość że wyglądają jak bestię to się tak jeszcze nazywają ! - wydarł się Liam w moją stronę, na co psy od razu zareagowały, podniosły się na nogach i zaczęły warczeć.
- Spokój ! - psy posłusznie przestały warczeć i usiadły z powrotem obok mnie.
- Jakim cudem.. a nie ważne. Ale mogła byś je uspokoić bo zaraz wpadnie do nas dwóch chłopaków i nie chciał bym alby skończyli w szpitalu.
- Spokojnie będę ich pilnować.
- To dob.. - i tu nie dokończył bo przerwało mu dobijanie się do drzwi. Czy w tych czasach nie potrafią dzwonić albo chociaż pukać? Kogo ja oszukuje to koledzy mojego brata, czego tu się spodziewać... Louis poszedł otworzyć drzwi a ja skierowałam się do kuchni bo nie jadłam nic od śniadania a już po 14:00. Gdy byłam w połowie spożywania posiłku brat zawołał mnie, żebym poznała jego znajomym. Ah ten zaszczyt ( sarkazm ). Ale miałam być grzeczna kujonką więc idę. Wchodzę do salonu i co widzę?
Jeden z nich to Alan ( nie nie kuzyn Chrisa ) mój przeciwnik w walkach w klatce ( tak walczyłam ). Cholera mam nadzieję że mnie nie pozna. A drugi to Cameron, chłopak z mojego gangu, jest informatykiem, ale w oddziale drugim, czyli właśnie tu w Sydney.
Cholera no !!! Jeszcze jakiś jeden brunet siedzi, ale tego to akurat nie znam.
- O Sky poznaj to Alan - podał mi rękę, chyba mnie nie poznał - to Cameron - za to ten chyba mnie poznał się nie odezwał ( chwała Ci ) - a to Leo - wskazał ręką na nieznajomego
- Hej - uśmiechnęłam się nieśmiało ( trzeba udawać tak )
- Leo od dziś będzie z nami mieszkać. Nie masz nic przeciwko ?
- I tak nie ma nic do gadania, to nie jej dom, nie wiem co tu w ogóle robi.- tia Harry chyba dalej za mną nie przepada. A ja jako '' nieśmiała '' opuściłam głowę.
- Harry - warknął mój brat - rozmawialiśmy o tym - czyżby mnie coś ominęło ?
- Nie nie przeszkadza mi to. Ja idę na spacer z psami, będę za jakieś półtorej godziny.
- Nie pójdziesz sama, jeszcze ktoś Cię napadnie.
- A kto by chciał - Harry musiał dodać swoje trzy grosze.
- Harry ! Nie ma opcji że idziesz sama.
- Nikt ze mną nie pójdzie, a z resztą psy mnie ochronią.
- Ja mogę iść, znam okolicę a po za tym nie chcę mi się siedzieć w chacie - kurde Leo , a Louis był już przekonany by mnie puścić.
- Okej Leo idzie z Tobą.
- No dobrze. To chodźmy. - gdy ubrałam buty i zapięłam psy wyszliśmy na dwór szliśmy już jakieś 30 minut ale nie odezwałam się ani słowem, w końcu trzeba grać.
- Może ja wezmę jednego będzie Ci wygodniej.
- To chyba nie jest dobry pomysł. Nie bardzo lubią obcych.
- To widzę że masz dwóch osobistych ochroniarzy.
- Hehe można tak powiedzieć. - szliśmy w ciszy ale znowu musiał się odezwać .
- Powiedz mi coś o sobie.
- Chyba nie ma co opowiadać, mam nudne życie i jestem mało rozrywkową osobą - tia chyba jak śpię.
- No weź nie wierzę. To zróbmy tak ja opowiem o sobie a potem ty o sobie.Może być?
- No dobra.
- Więc jestem Leo Brown. Mam tyle lat co ty. Chodzę do liceum Minev High * jestem kapitanem w drużynie Football'owej. Moja mama zginęła w katastrofie lotniczej gdy miałem 12 lat a tata po śmierci mamy zaczął pić i przestał nawet pracować a był prokuratorem. Gdy miałem 14 lat kiedyś po szkole przyszedłem do domu, i zastałem ojca martwego. Okazało się, że zapił się na śmierć. On tego momentu mieszkałem z wujkiem ale teraz wujek wyjechał a ja przeprowadziłem się do was. - kurde niby mu wierze ale i tak go sprawdzę. - teraz twoja kolej
- No dobra. Jestem Sky Tommlison mam tyle lat co ty prawdopodobnie będę chodziła do tej samej szkoły i - nie dokończyłam bo przerwał mi dzwonek mojego telefonu. Popatrzyłam na wyświetlacz i zauważyłam numer brata . Skąd on ma mój numer, nie dawałam mu go. Ech odebrałam.
- Tak ? Coś się stało?
- Ty się jeszcze pytasz ! Nie ma was już 4 godziny a miałaś być półtorej!!Gdzie jesteście ?! - Rozejrzałam się i akurat byliśmy pod domem. Jak ?
- Pod domem już wchodzę.
- No ja mam nadzieję. - i się rozłączył.
- No to chyba tyle na dziś.
- Dokończymy to kiedyś.
- Yhym - chyba nie bardzo przekonująco
- Obiecaj . - powiedział jak już weszliśmy do domu i w tym momencie wszyscy którzy siedzieli w salonie popatrzeli się na nas.
- No obiecuję.
- Gdzie wy byliście! - o jaki kochany braciszek ( czekaj bo uwierzę yhy ) - i co obiecujesz ?
- To moja wina, wyciągnąłem ją do kawiarni Primo, i trochę nam zeszło. I obiecała mi że jeszcze tam pójdzie ze mną. - on mnie broni wow
- Aha no okej ale następnym razem zadzwońcie.
- Dobrze nas... - czy każdą rozmowę musi mi przerywać telefon ? Wyciągnęłam go z kieszeni i zobaczyłam zdjęcie moje i Chrisa jak robiliśmy śmieszne miny. Zastanawiałam się czy odebrać przy nich.
- Nie krępuj się. Odbierz - o nagle miły Liam no co za odmiana. Ale odbiorę. Najwyżej będę rozmawiać po Hiszpańsku.
- - - - - - - - - - - - - - - - -
Hej tak to znowu ja .
Jak myślicie po co Chris dzwoni do Sky? I czy Leo będzie chciał coś wzamian za obronę ?
Jak macie jakieś uwagi albo rady do mnie to piszcie.
CrazyO.o
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro