rozdział 19
Cole
Dolecieliśmy na miejsce. Po jakieś godzinie poszukiwań, znaleźliśmy małą jaskinię. Weszliśmy do środka. Było ciemno, a dookoła leżało mnóstwo śniegu. W oddali zobaczyliśmy światło. Poszliśmy w tamtym kierunku. To miejsce wyglądało inaczej. Wszystko było zrobione z lodu. Dookoła stały wielkie mury, a za nimi wspaniały zamek. Przeszliśmy przez ogromną bramę, i znaleźliśmy się w pięknym ogrodzie. Rosły tutaj róże. Miały różne kolory. Zerwałem jedną z nich. Dam ją Inez, może wtedy zgodzi się pójść ze mną na randkę. Swoją drogą, ciekawe dlaczego Kai mnie wtedy zaatakował. Bo ani mi tego nie wyjaśnił, ani nie przeprosił. Doszliśmy do bram zamku. Zapukałem. Wtedy drzwi same zaczęły się otwierać. Weszliśmy do środka. Staliśmy w wielkim holu. Poszliśmy pięknie przyozdobionymi schodami na górę. Znaleźliśmy się w sali tronowej. Na wielkim lodowym tronie, siedziała dziewczyna, która miała około 16 lat. Jej skóra była biała jak śnieg, strasznie jasne blond włosy upięła w "kłosa", miała na sobie niebieską suknie, która mieniła się na srebrno.
-Witajcie! - przemówiła dziwnie zimnym głosem - Kim jesteście, i po co przyszliście?
- Jesteśmy ninja, i szukamy miecza świątyni. - odpowiedział Zane.
- To wy wiele razy ratowaliście krainę Ninjago? - zapytała
- Tak.
- A gdzie jest wybraniec? - w jej głosie dało się usłyszeć niepokój.
- Nie mógł z nami wyruszyć. - odpowiedziałem poirytowany - A teraz powiedz jak się nazywasz, i co wiesz o mieczu świątyni?
- Jestem królowa Elza, a wasz miecz trzymam w swoim zamku.
- Pokażesz nam go?
- Może....- powiedziała zamyślona - Chodźcie.
Zeszła z tronu i prowadziła nas w głąb zamku. Przeszliśmy kilka korytarzy, a wszystkie wyglądały tak samo. Muszę być czujny, bo ona najprawdopodobniej prowadzi nas w pułapkę. Doszliśmy do dużego pokoju, w którym na podeście, leżał miecz świątyni.
- Pewnie chcielibyście go zabrać. - powiedziała przebiegle
- Tak, potrzebujemy go do ocalenia naszej krainy. - powiedział Kai
- Niestety to nie możliwe.
- Czemu?
- Bo w życiu nie ma nic za darmo.
- Czego chcesz? - spytałem
- Ciebie.
- Po co!
- Nie wiem. Potem zadecyduję. - wzruszyła ramionami - To jak? Zostajesz? W zamian dostaniecie miecz. Prawdziwy bohater poświęciłby wszystko za swoją krainę.
- J-ja.. - zacząłem, nie mogłem się zdecydować. Widziałem, że chłopcy nie chcą żebym to robił. Spojrzałem na Elzę. Bawiła ją ta sytuacja. Jej wcześniej łagodna twarz, przybrała złowrogi wyraz. - J-ja zostanę.
No i mamy 3 rozdziały w jeden dzień! Jak wam się podoba zła Elza?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro