Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6

-Raph, a może napijesz się kawki? - spytała April zachęcająco i poprawiając Donniemu maskę.

-Sądzisz, że potrzebny mi dodatkowy dopalacz? - odparł nerwowo. - Już chyba ten stres robi za wszystkie używki świata.

-Raph, będzie dobrze tylko się tak nie spinaj - poradziła mu Emi.

-Właśnie, rozluźnij te bary bo ten płaszcz to na tobie sterczy a nie leży - rzucił Leo poprawiając mu materiał.

T'Horan ściągnął przyszłemu szwagrowi ramiona w tył.

-Stary, weź wyluzuj - dodał Mikey. - Jak tak dalej pójdzie to nie będzie kogo stawiać przed ołtarzem. Pikawa ci sądzie.

-Dobra, czaje! - krzyknął na niego brat.

Leonardo wyglądził mu jeszcze płaszcz na dole.

-Okay - rzekł. - Krocz teraz śmiało.

-Chyba już czas - powiedział Donnie.

-Będzie dobrze - pocieszała Rapha Emi. - Idziesz pod ołtarz, mówisz" tak" i po sprawie.

-Traktujesz ten ślub jak koniec świata - prychnął Casey.

Nagle do pokoju wbiegła Aishi ze zgrozą na twarzy. W fioletowej sukience, w makijażu i koku oraz na bosaka.

-O MÓJ BOŻE, MÓJ BOŻE! - krzyczała histerycznie. - Sprzedali mi za małe buty, ZA MAŁE BUTY MI SPRZEDALI!!!

-Aishi... - Karola próbowała przedrzeć się przez jej wrzask. W końcu potrząsnęła nią wołając. - AISHI, TO SĄ MOJE BUTY! 

Dziewczyna zamilkła.

-Co? - zdziwiła się.

-Tak - potwierdziła Karola. - To są moje buty. Twoje buty są tam.

Wskazała szafkę na których stały złote szpilki z połyskującymi zdobieniami.

-To są twoje buty a moje są tam - powtórzyła powoli choć drżącym głosem.

Podeszła do szafki biorąc szpilki.

-To są moje buty - rzuciła z nerwowym uśmiechem.

Karola wzięła swoje szpilki i założyła je na stopy.

-Dobra, ktoś jeszcze ma coś za małe, za duże? - spytał Raph. - Sukienka, buty, oczy, usta?

-Już jest okay. - Aishi odetchnęła z ulgą.

-Chodźcie, bo Mona pomyśli, że Raphael zwiał jej sprzed ołtarza - zaśmiał się Donnie.

⚜️⚜️⚜️

-No pięknie - zachwycała się Renet. - Będę dzisiaj fontanną łez. Obkręć się jeszcze.

Mona zrobiła to. Cała suknia aż podniosła się lekko do góry.

-Och, wyglądasz wspaniale - skomentowała M'Ikanela wchodząc do pokoju.

-Mamo. - Y'Gythgba podeszła do niej.

Matka przytuliła swoją córkę najmocniej jak tylko umiała. Sama miała na sobie bordową suknie bez ramion.

-Denerwujesz się? - spytała.

-Tylko troszkę - odparła.

-Dasz radę, wierzę w ciebie - dodała jej otuchy mama. - R'Akmort, możesz wejść!

-Jesteś pewna? - upewniał się za drzwiami.

-Tak, musisz ją zobaczyć teraz żebyś potem nie wzruszył się prowadząc ją do ołtarza.

-Dobrze, wchodzę - rzucił.

Pchnął drzwi i od razu ujrzał swoją córkę w białej sukni tak piękną jak jeszcze nigdy. Lepiej, żeby teraz się zastał niż później.

-Widać, że się waszej wysokości podoba - zaśmiała się Renet.

-Pójdziemy już - powiedziała M'Ikanela. - Poradzicie sobie?

-Tak - zapewniła ją Mona.

Renet jeszcze tylko podała przyjaciółce wiązankę złotych róż tak, jak się umawiały po czym obie z królową Salamandrii opuściły pokój.

Chwilę później ojciec z córką także zeszli na dół.  Lisa nie mogła się napatrzeć na połyskującą zbroje ojca oraz jego czerwony płaszcz.

-Nie bój się - zaśmiał się czując jak ręka jej drży.

-Nie pozwól mi upaść - poprosiła córka.

-Nigdy. Y'Gythgba, wiem, że nie byłem najlepszym ojcem i nie cofnę już tego czasu, ale mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz.

-Ojcze...ja już ci wybaczyłam. Ciesz się, że ze mną jesteś.

-Ja też. Tam za progiem jest twoja przyszłość. Jesteś gotowa by wyjść jej naprzeciw?

Stanęli przed drzwiami. Mona widziała białe stoły, kopułę z kwiatów, gości, Laufera, który miał udzielić jej ślubu oraz jego... Raphaela. Dziewczuna westchnęła.

-Tak.

Ruszyli wolnym krokiem. Gdy tylko stanęli na werandzie do ich uszu dotarły już dźwięki muzyki. To nie był typowy marsz weselny. Aishi zadbała by ten ślub był piękniejszy od innych.

Mona ściskała ramię ojca z trudem łapiąc powietrze. Starała się napiąć mięśnie by nie było widać, że drży, jednak to tylko pogarszało sprawę. Serce waliło jej jak oszalałe z nerwów i szczęścia. R'Akmort westchnął po cichu by choć on nie wyglądał na zdenerwowanego.

Dziewczyna starała się patrzeć jedynie na kopułę kwiatów, na Laufera i Raphaela, na Karolę, Emilię, Aishi i Leo, Mikey'go oraz T'Horana jako drużbę. Nawet dzięki temu z większą pewnością szła przed siebie, uśmiechała się. Przytłaczały ją jednak spojrzenia zebranych.

-Zaraz się rozpłaczę. - Renet pociągnęła nosem wyciągając kolejną chusteczkę z opakowania. - Nie wyrobię.

-Jeszcze nic się nie stało - szepnął do niej Donnie.

-Zanim coś się wydarzy to ja już nie będę nic widzieć.

-To nie płacz. Popatrz na tą drużbę. Na... Aishi.

-Ty nadal... Coś do...niej?

-Nie, to już skończony temat.

W końcu Mona wraz z ojcem dotarli pod ołtarz. R'Akmort przekazał rękę córki Raphaelowi po czym zajął miejsce obok M'Ikaneli. Mona spojrzała na Rapha a on na nią. Puścił do niej oko. Lisa uśmiechnęła się.

-Moi drodzy, zebraliśmy się tu dzisiaj by połączyć świętym węzłem małżeńskim Raphaela i Y'Gythgbę - rzekł.

Raph ścisnął Monę mocniej za ręce.

-A więc Raphael - zaczął Laufer. - Czy bierzesz sobie Y'Gythgbę za żonę i ślubujesz jej miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że nie odpuścisz jej aż do śmierci?

-Tak - odparł subtelnie a jednocześnie stanowczo.

-A czy ty Y'Gythgbo bierzesz sobie Raphaela za męża i ślubujesz mu miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że nie opuścisz go aż do śmierci?

-Tak- potwierdziła.

-Jeśli jest ktoś przeciwny związkowi tych dwojga niech przemówi teraz lub zamilknie na wieki.

Wszyscy goście spojrzeli na Laufera. No tak. On wciąż nie do końca akceptował to małżeństwo. Aishi z Karolą natomiast pilnowały spojrzeniami Casey'go.

-Małżeństwo przez was zawarte ja potwierdzam i błogosławię - dodał Laufer. Niniejszym ogłaszam was... mężem i żoną!

Młode małżeństwo zbliżyło się do siebie całując czule. Rozbrzmiały głośne brawa.

-No mówiłam - rzuciła Renet ocierając łzy. - Mówiłam, że nie wytrzymam.

.....

Z tych emocji aż mnie samej łza w oku się zakręciła.

Dedykuję ten rozdział dla JestemKarola EmilkaRaph i Monarel.

😳😳😳



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro