Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 32

Po tym jak Nathan się wykąpał, uznałam, że chcę wrócić do domu. Chłopak niechętnie się zgodził, ale zawiózł mnie, obiecując, że się do mnie odezwie.

W domu od razu położyłam się na łóżko, sięgnęłam po moje słuchawki i włączyłam muzykę. Kac kacem, ale z muzyki nigdy nie zrezygnuję. Nic mi się nie chce. Najlepiej, zostałabym w łóżku do końca dnia, ale wiedziałam, że tak nie mogę. Muszę coś zrobić. Mam tyle nauki, ale nie chce mi się nawet siadać do tego biurka, więc sobie odpuszczę i odrobię ją jutro. Ale to wszystko nie zmienia faktu, że muszę dzisiaj jakoś "wrócić do życia".

Jak na zawołanie odezwał się mój telefon.

Tom: Masz chęć dzisiaj na trening?

Ja: Tak, to jest coś czego dzisiaj potrzebuję

Tom: To o 19 będę po twoim blokiem.

Ja: Kk

Odłożyłam telefon obok siebie, słuchając nadal muzyki. Muszę uporządkować to co się dzieje. To co się dzieje między mną a Nathanem, a jednocześnie przemyśleć co zrobić z Tomem. Nie mogę mu dawać nadziei na coś, czego może nie być. Nie czuję się przy nim, jak przy...

Nie. Koniec.

Nie mogę w ten sposób myśleć.

Ale nie mogę zrozumieć Nathana.

Czemu ten cały zamęt? Od kiedy przejmuje się dziewczynami? A jeżeli będę kolejną z jego zdobyczy i tylko na tym ucierpię... znowu.

I czemu do cholery nie pamiętam nic z wczoraj?! A konkretnie z nocy? A w ogóle co mi odwaliło, żeby robić takie rzeczy? Rosie, jaką znam w życiu by się nie odważyła na coś takiego...

Z takim wnioskiem zapadłam w sen.

***********************************

Przebudziłam się około 17 i uznałam, że zanim pójdę na trening coś zjem i pogadam z rodzicami. Zeszłam na dół, gdzie oboje oglądali telewizję i jednocześnie robili coś na swoich laptopach. Poszłam prosto do kuchni po jakąś przekąskę, a że nie mogłam znaleźć nic konkretnego to skończyło się na bananie. Chwilę pogadałam z rodzicami (mimo tego, że rozmowa się nie kleiła) i wróciłam na górę przebrać się w rzeczy na trening. Chyba im i mnie także zaczęły przechodzić wszystkie emocje związane z wypadkiem chłopaka, dlatego wszystko wróciło do normy: oni mnie ignorują, ja ignoruję ich.

Weszłam do pokoju, sięgnęłam do szafy i wyjęłam z niej legginsy i bluzkę na ramiączka, po czym spakowałam te rzeczy do swojej sportowej torby.

Po 19 dostałam SMSa od Toma, że jest już pod moim domem. Wychodząc, krzyknęłam rodzicom, że mam klucze i wrócę ok. 22, a następnie podbiegłam do czerwonego BMW stojącego na podjeździe. Podbiegłam od strony pasażera, po czym otworzyłam drzwi i wsiadłam do środka.

-Witaj - powiedział uśmiechnięty Tom, a potem niespodziewanie przysunął się do mnie i dał całusa w policzek i ruszył.

-Um.. hej - odparłam trochę speszona. Okej, w życiu dwóch chłopaków, nie pocałowało mnie tego samego dnia. I w życiu, nie miałam takiego mętliku w głowie co teraz.

Zanim dotarliśmy do miejsca, gdzie trenowaliśmy prowadziliśmy luźną gadkę o duperelach, do momentu, kiedy blondyn nie spytał:

-A jak wróciłaś wczoraj po imprezie do domu? - spojrzał na mnie - Jeszcze raz przepraszam, że cię zostawiłem, naprawdę.

-Spokojnie, nic się nie stało - uśmiechnęłam się, na co on mi odwzajemnił tym samym.

-No więc? - spytał, a ja zaniemówiłam. Oczekiwał odpowiedzi na pytanie.

-Więc, spałam u Nathana - powiedziałam z nutą niepokoju i zerknęłam na niego, żeby zobaczyć jego reakcję.

-To, hmm, to dobrze, że po nocy nie wracałaś - powiedział też trochę zmieszany. To, co powiedziałam brzmiało trochę dwuznacznie, no ale cóż, nie zamierzałam kłamać. Ale nic więcej, przecież nie musi wiedzieć...

Na miejsce dojechaliśmy tylko przy muzyce, która leciała w radiu.

Wysiedliśmy z samochodu i ruszyliśmy w kierunku wejścia. Dzisiaj, był aż natłok ludzi, którzy kumulowali się na siłowni, fitnessach i innych treningach, które można tam sobie wykupić. Dałam karnet, który wykupiłam kilka tygodni temu i poszłam prosto w kierunku swojej szatni, umawiając się z Tomem, że zobaczymy się przed salką, w której zazwyczaj trenujemy.

Weszłam do szatni, gdzie również było mnóstwo osób zarówno w moim jak i w starszym wieku. Szybko znalazłam swoją szafkę, przebrałam się w swoje rzeczy, wzięłam rękawice i poszłam w kierunku salki, gdzie przed nią czekał na mnie Tom.

Oczywiście, miał na sobie krótkie spodenki i luźną czarną koszulkę.

-Gotowa? - spytał uśmiechnięty. Uff... Na szczęście to całe napięcie, które gromadziło się w samochodzie już zniknęło.

-Jasne - odwzajemniłam uśmiech  weszliśmy na salkę. Było tam sporo facetów, którzy wykonywali najróżniejsze ćwiczenia, lub też podnosili sztangi i tym podobne i kilka kobiet, które też wykonywały jakieś ćwiczenia.

-Dobra, najpierw się rozgrzej, a potem poćwiczymy ciosy i kopnięcia, które ostatnio chcieliśmy, żebyś zapamiętała - pokiwałam głową i znalazłam wolne miejsce, żeby zrobić sobie krótką rozgrzewkę. Po niej podeszłam do blondyna, który kazał założyć mi rękawice i podejść do worka, który zwisał z sufitu. I tak rozpoczął się nasz trening.

Po 30 minutach kopania, obijania i wszystkiego innego co jest jeszcze możliwe opadłam leniwie na maty, które były na podłodze i głęboko oddychałam cała zmęczona. Przez te pół godziny ludzi z salki ubyło z ponad połowę i nie było już tak ciasno. Czułam jak pot spływa mi po plecach i czole. Zamknęłam oczy, ale zaraz je otworzyłam.

-Dawaj dawaj - powiedział uśmiechnięty blondyn, który najwyraźniej miał ubaw, że nie miałam siły na więcej. Podał mi rękę, a ja się podniosłam i ruszyłam do ściany, gdzie stała mała ławka i sięgnęłam po butelkę z wodą.

-Nie mam siły na więcej - rzuciłam.

-I tak dzisiaj wykonałaś dobrą robotę. Myślałem, że przez ten czas co nie ćwiczyłaś kondycja ci osłabła.

-Taa, chciałbyś - odparłam, a on do mnie mrugnął.

-Dobra, chcesz jeszcze z 10 minut poćwiczyć ciosy i skończyć? - westchnęłam.

-Dobra, mogę - i zaczęłam zakładać ponownie rękawice, a Tom odszedł w kierunku jakiś sztang i powiedział, że zaraz przyjdzie. Tymczasem, moją uwagę przykuł ruch przy drzwiach. Posłałam tam wzrok i ujrzałam Nathana.

Cholera.

I to w krótkich spodenkach oraz mocno obcisłej białej bluzce, która zahaczała o rysy jego mięśni. Nie muszę chyba mówić, że wyglądał jak młody bóg. Tym bardziej, że jego włosy były w tym nieładzie, który uwielbiam. Zaraz, co? Nie, nie uwielbiam, tylko po prostu lubię jak ma tak ułożone włosy. A poza tym, co on tu robi?

-Ros? - nawet nie wiedziałam, kiedy podszedł do mnie na tyle blisko, że mogłam zobaczyć z bliska jego twarz i usta, których dzisiaj rano smakowałam... Boże.. O czym ja myślę, do cholery? - Co ty tu robisz? - spytał. Nie umiałam rozpoznać jego tonu, czy był zaniepokojony, zaskoczony czy może zadowolony.

-Ja? - spytałam. No o ciebie chodzi idiotko... - Ja przyszłam poćwiczyć trochę - pokazałam na rękawice, które właśnie zakładałam.

-Oh, mogłaś napisać, a bym z tobą przyjechał, nie musiałaś tu sama...

-Rosie, idziesz? - i nagle znikąd pojawił się Tom. Nathan posłał do niego wzrok, a potem przeszył mnie swoim spojrzeniem.

-Tom? - powiedział na tyle głośno, że chłopak obok musiał usłyszeć.

-Nathan, siema stary, dawno cię tu nie widziałem - powiedział uśmiechnięty blondyn i podszedł do chłopaka, przybijając mu piątkę - Co tu robisz?

-Ja...

-Nathan? - usłyszałam dziewczęcy głos zza pleców bruneta. Ujrzałam wysoką, szczupłą szatynkę, ubraną TYLKO w sportowy stanik i krótkie, obcisłe spodenki - Kto to jest? - posłała mi nieciekawe spojrzenie.

-Olivia to jest Rosie, Rosie to Olivia, jestem jej trenerem -odparł. Aha, kurwa, co? Co to ma kurwa znaczyć jeszcze raz? - A co z tobą robi Tom? - spytał trochę bardziej spięty i zdenerwowany?

-Tom uczy mnie kickboxingu - powiedziałam dumnie zakładając ręce na ręce.

Dobra, czyli najwyraźniej to co było rano nie miało znaczenia. Nie wiem co mam o wszystkim myśleć. Czemu do kurwy musi być trenerem jakieś dziewczyny? Nie mówię, że jestem lepsza, bo sama za trenera mam Toma, z którym się dzisiaj spotkałam, ale mój gniew, kiedy patrzyłam na dziewczynę, opierającą się o bruneta, wciąż i wciąż narastał.

-Czemu mi nie powiedziałaś? Przecież mogłem z tobą trenować - spytał z pretensją i chyba trochę ze złością, marszcząc brwi.

Nie no kurwa serio? - pomyślałam - Znajdujemy się w tej samej sytuacji, ty wziąłeś jakąś laskę tutaj, ja wzięłam faceta, a całą winę zrzucasz na mnie?

Emocje w środku coraz bardziej we mnie rosły.

-Ty już masz kogo trenować - odpowiedziałam mu z taką samą pretensją i wskazałam na dziewczynę obok niego.

-Czy moglibyśmy już iść? - warknęła dziewczyna i odwróciła się na przeciwną stronę sali. Widać, że również nie była zadowolona z tego, że tu jest.

-I my też? - spytał Tom, patrząc na mnie.

-Jasne - odparłam, patrząc cały czas na Nathana i jego oczy, które ciemniały z każdą sekundą.

Odwróciłam się i dokończyłam zakładanie rękawic.

Jednak zanim zdążyłam je założyć, poczułam ciepły oddech koło ucha.

-Założyłaś bardzo, ale to bardzo obcisłe legginsy - powiedział - Jeżeli zobaczę, że Tom chodź cię dotknie nie ręczę za siebie Ros - zagroził. Hmm... Widzę, że nie tylko ja jestem tu zazdrosna..

Nie, ja nie jestem zazdrosna.

Prychnęłam i odwróciłam się do niego.

-Ach tak? - uśmiechnęłam się - A co robi ta lalunia z tobą? - powiedziałam, wciskając w to pytanie jak najwięcej ironii.

Zmarszczył brwi.

-Jestem tylko jej trenerem Ros - powiedział.

-Tak samo, jak Tom jest moim - uśmiechnęłam się - Wybacz, mam jeszcze kilka minut treningu - powiedziałam i ruszyłam w kierunku Toma, który czekał na mnie, zostawiając chłopaka w zaskoczeniu.

Nathan również poszedł w kierunku niejakiej Olivii.

-Już? - powiedział Tom, a ja pokiwałam głową - Dobra, to w takim razie jeszcze kilka ciosów, rozciąganie i koniec.

Zaczęłam wymierzać kopnięcia i ciosy w stronę worka zwisającego z sufitu, kiedy przyszła mi myśl, że mogę wykorzystać w jakiś sposób to, że Nathan znajduje się kilka metrów za mną.

Pogratulowałam sobie tej myśli i uznałam, że wdrożę plan w życie.

Kiedy przyszedł czas na rozciąganie, specjalnie ustałam tyłem do niego i zaczęłam się wyginać. Tom pokazywał mi najróżniejsze ćwiczenia, a ja je wykonywałam, ignorując to, że jestem zmęczona, ale chcąc osiągnąć zamierzony efekt. Uznałam, że zerknę tylko ukradkiem jak mój "przyjaciel" radzi sobie z Olivią. Odwróciłam się na chwilę, co było błędem bo Nathan wpatrywał się we mnie ciemnymi oczami, głęboko oddychając.

Znam ten wzrok i wiem co oznacza.

Uśmiechnęłam się w myślach, a do rzeczywistości przywołał mnie głos Toma.

-To co, skończymy na dzisiaj? - powiedział blondyn uśmiechając się, a ja pokiwałam głową. Podeszłam do ławki i wzięłam ręcznik oraz butelkę wody. Zanim jednak opuściłam salkę, zobaczyłam jak Nathan obejmuje dziewczynę od tyłu i trzyma za biodra. W podobny sposób pokazywał mi na pierwszym treningu podstawy kickboxingu.

Aha, czyli to też nie było nic specjalnego.

Co za pieprzony dupek.

Prychnęłam, pokręciłam głową i sfrustrowana wyszłam z salki, ruszając prosto do szatni. W niej z kolei nie znajdował się już nikt, dlatego mogłam sobie pozwolić na odrobinę prywatności.

Stałam właśnie w samym staniku sportowy, przebierając się, kiedy usłyszałam głośne trzaśnięcie drzwiami.

-Co ty kurwa robisz? - usłyszałam, zanim się w ogóle obejrzałam. Na środku stał Nathan, który patrzył się na mnie z gniewem.

-Ja co robię? - spytałam zdezorientowana i w ogóle nie przejmując się tym, że stoję przed nim tylko w staniku - To ty chyba pomyliłeś szatnię?

-Wiesz o co mi chodzi - zaczął podchodząc do mnie coraz bliżej - Co ty do kurwy wyrabiasz?

-A co konkretnie masz na myśli? - warknęłam.

-Dobrze wiesz o co mi chodzi - powiedział i teraz znajdował się pół metra ode mnie.

-Chyba jednak nie - rzuciłam - A ty? Twoja lalunia będzie cię szukać idź do niej - prychnęłam i już miałam się odwrócić, kiedy brunet przygwoździł mnie do szafek, które znajdowały się za moimi plecami.

Z zaskoczenia nie oddałam pocałunku, ale po chwili to zrobiłam. Jego cudowne usta zaatakowały mnie nie z namiętnością czy uczuciem, ale z gniewem i frustracją, dlatego odpowiedziałam mu tym samym. Złapał mnie ręką za pośladek i zaczął go ugniatać a drugą włożył w moje włosy.

Nie, nie dam się teraz omamić.

Odepchnęłam go od siebie z gniewem za to, co zrobił.

-Nie, jesteś skończonym dupkiem - powiedziałam, szybko oddychając.

-Wiem - powiedział i wrócił do całowania mojej szyi, przy okazji gryząc ją. Jęknęłam.

-Nie, ty nie rozumiesz - rzuciłam między jego pocałunkami - Mam. Dość.

-Czego mała? - przeszedł rękoma do moich piersi i zaczął jedną ugniatać, a wszystko odbiło mi się w podbrzuszu.

-Tego, że najpierw obiecujesz, a potem spotykasz się z jakąś laską - wydyszałam.

-A ty spotkałaś się z Tomem, chcę ci przypomnieć -nadal całował moją szyję i miał rękę na mojej piersi.

-To tylko kolega - jęknęłam, kiedy jeszcze bardziej przyszpilił mnie do ściany, a ja poczułam na podbrzuszu jego wybrzuszenie w spodenkach, które wbijało mi się w skórę.

-Gdyby był kolegą, nie zjadałby wzrokiem twojego tyłka - warknął i wrócił do ust, atakując je.

-Nie zjadał - powiedziałam między pocałunkami, wszczepiając ręce w jego włosy.

Boże, jak ja nie potrafię sie oprzeć temu facetowi...

-Owszem tak - powiedział gorzko i pogłębił pocałunek. Tym razem to ja zaczęłam ssać jego dolną wargę, a on zdusił jęk.

Uśmiechnęłam się.

Ale zadowolenie zaraz zniknęło.

-Rosie, idziesz?  - usłyszałam pukanie Toma do szatni. Od razu oderwałam się od Nathana i zdyszana zawołałam.

-Tak, tak zaraz przyjdę, przebieram się - spojrzałam na bruneta, a w jego oczach widziałam podniecenie.

-Czekam w samochodzie - usłyszałam, a potem nastała cisza. Żadne z nas nic nie mówiło, tylko oboje szybko oddychaliśmy.

Chłopak nadal trzymał mnie za pupę, a ja trzymałam dłoń w jego włosach.

-To co rano mówiłem, jest nadal aktualne.

-Chyba już nie, złamałeś obietnicę - powiedziałam.

-Zmusiłaś mnie do tego swoim tyłkiem - odparł i ścisnął go na potwierdzenie, po czym odsunął się ode mnie i spojrzał na swoje krocze - Patrz do czego doprowadziłaś, muszę się tego pozbyć, zanim wrócę na salkę - powiedział i spojrzał na mnie z powrotem - Nadal nie zamierzam rezygnować z tego co mówiłem rano - i wyszedł z damskiej szatni, zostawiając mnie z bałaganem w głowie.

Siemanko Wam wszystkim! Dla tych, którzy nie czytali wpisu, jeszcze raz przepraszam za to, że nie było maratonu... Myślałam, że jak będzie wolne, to będę miała więcej czasu, a tu było wręcz na odwrót :/ Nie miałam kiedy tego zrobić, dlatego jeszcze raz przepraszam i mam nadzieję, że mi wybaczycie. Dzisiaj rozdział mega długi, mam nadzieję, że wam nie przeszkadza to i był w miarę ciekawy :) Życzę miłego weekendu i całego przyszłego tygodnia :) Następny rozdział za tydzień ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro