Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 28

Pov. Rosie

Sześć tygodni minęło jak z bicza strzelił, więc we wtorek po tym długim czasie, wszyscy oczekiwali na przyjście gwiazdy szkoły. Każda laska mówiła tylko o nim, że może teraz ją zauważy, Natalie skakała od jednej osoby do drugiej, jakby miała robaki w dupie i opowiadała historyjki jak się opiekowała swoim chłopakiem przez te kilka tygodni.

Z tego co mówi ona i jego koledzy, ma już się dobrze, po złamanej ręce i nodze nie ma już śladu, a dzisiaj wraca do szkoły. Wszyscy są szczęśliwi. Wszystko będzie w końcu cholera na miejscu. Przynajmniej mam taką nadzieję.

Przez pierwsze dni po naszym 'rozstaniu' nie chciałam z nikim gadać. Wróciłam tego dnia do domu i poszłam do swojego pokoju. Rodzice się nie przejęli, tłumaczyli to jako kolejne 'nastoletnie humorki'. I niech tak myślą. Nie spałam pierwszej nocy, bo nie mogłam. Cały czas chodziły mi po głowie słowa chłopaka 'Spotkanie ciebie, to była najlepsza przygoda w moim życiu'. Nic nie znaczący kurwa epizod.

Pierwsze dni czułam się jak gówno.

Czułam się, jakby ktoś wziął moje uczucia w pięść i walnął nimi o ścianę, a potem podeptał. Przez te dwa miesiące robiłam sobie nadzieję, na nic. Gdybym wiedziała wcześniej, na pewno bym do tego nie dopuściła.

Koniec końców, pozbierałam się. Nie widziałam go ponad miesiąc. Skupiłam się na nauce, trenowaniu kickboxingu i spotykaniu ze znajomymi. Nie zamierzałam kończyć swojego życia na jakimś nic nieznaczącym dupku. Co więcej, bardziej zbliżyłam się z chłopakiem, który pracował w budynku, gdzie chodziłam trenować. Blondyn o imieniu Tom pomagał mi uczyć się nowych ciosów, dzięki czemu radziłam sobie coraz lepiej. Widzieliśmy się razem już kilka razy na kawie i spacerze. Szczerze? Podobało mi się to. Czy czułam się jak przy chłopaku od motocykli? Nie. Ale nie mogłam nad tym za bardzo myśleć.

Tymczasem jest wtorek. Stoję przy swojej szafce i czekam, aż przyjdą moje przyjaciółki, które już 10 minut temu miały być w szkole. Za 5 minut dzwonek. Kiedy jednak spojrzałam w kierunku wejścia do szkoły nie dość, że zobaczyłam wchodzące Nicole i Mię, ale kilka kroków za nimi elitę szkoły. PEŁNĄ elitę. Czyli ON też tam jest. Dziewczyny podeszły do mnie i się przywitały.

-Widziałaś? - spytała wątpiącym tonem Nicole, spoglądając w kierunku wejścia. Powiedziałam dziewczynom o wszystkim kilka dni po tym, jak ostatni raz widziałam się z chłopakiem. Zaczęły się przejmować, więc nie zamierzałam trzymać tego w tajemnicy.

-Tak - odparłam i mimo tego, że nie chciałam tego widzieć, moja ciekawość była silniejsza.

Wszedł do szkoły pewny siebie w czarnych spodniach i obcisłej, białej bluzce na długi rękaw. Na ramieniu miał plecak. Wokół niego kroczyli Justin, Patrick, Natalie i jeszcze kilka osób z jego ekipy. Dużo osób co chwila się z nim witało, przybijało piątki i przytulało. Stałam na drugim końcu korytarza i patrzyłam tylko, jak Natalie idzie cały czas obok niego, a on trzyma ją za rękę. W końcu ona go przyciągnęła do siebie i pocałowała głęboko i natarczywie.

Wzięłam głęboki oddech.

Rosie skończ. To nie ma sensu. Nie patrz się.

Ale nie mogłam, patrzyłam, jak się całują. Wokół nich zaczęły się oklaski i wiwaty.

-Nie patrz na to - powiedziała Mia, a ja pokiwałam głową i ruszyłam w kierunku sali, gdzie miałam mieć lekcje. Chemia.

Weszłam do klasy równo z dzwonkiem i zajęłam wolne miejsce. Na chemii zazwyczaj siedziałam z Maxem. Właśnie wszedł do klasy, a jak mnie zobaczył to się uśmiechnął i przytulił na powitanie.

-Jak tam? - spytał siadając obok mnie.

-Dobrze - powiedziałam. Chyba niezbyt przekonująco, ponieważ tylko na mnie spojrzał i się skrzywił.

-No chyba jednak nie - spojrzał na mnie - Co się dzieje? - spytał z troską.

Wzruszyłam ramionami i spojrzałam w kierunki drzwi, gdzie wchodził Nathan, a za nim nauczycielka.

-Proszę, proszę - spojrzała na niego - Ktoś tu zaszczycił nas swoją obecnością - powiedziała pani Leckson - Mam nadzieję panie Morgan, że odbudował pan nie tylko swoje kości, ale też chęć do nauki - cała klasa się zaśmiała, a chłopak, jak zwykle wyluzowany i uśmiechnięty zaczął iść w stronę ławki i po drodze odezwał się:

-Tak, pani profesor, ja też mam taką nadzieję - jak na nieszczęście, musiał usiąść za mną i Maxem. Nie zwracając na mnie większej uwagi, przez co mój humor znowu się pogorszył.

Pani podyktowała temat i zaczęła go od razu tłumaczyć. Max przysunął się do mnie i powiedział na ucho:

-Widzę, że coś jest nie tak - spojrzałam na niego - Jako twój przyjaciel mam za zadanie cię rozbawić.

-Co? - spytałam nie rozumiejąc o co mu chodzi.

Do końca lekcji już załapałam. Chłopak cały czas mówił mi bezsensowne żarty, które nie były śmieszne, przez co opowiadanie ich stawało się zabawne. Nauczycielka ze 3 razy zwracała nam uwagę, aż w końcu wzięła Maxa do tablicy, co wywołało u mnie jeszcze większy śmiech. Ustał przy jej biurku i z cwaniackim uśmiechem cały czas odpowiadał nie wiem na wszystkie pytania, które ona mu zadawała. Cała klasa miała ubaw z tego, że nauczycielka się denerwowała, a chłopak jeszcze bardziej dolewał oliwy do ognia. Wyszło na to, że skończył z 1 w dzienniku i uwagą, za przeszkadzanie na lekcji.

Kiedy wracał do ławki uśmiechnięty od ucha do ucha, zadzwonił dzwonek i wszyscy zaczęli się pakować.

-Przepraszam - powiedziałam, śmiejąc się i go przytulając - Nie wiedziałam, że weźmie cię aż do tablicy.

Chłopak spojrzał na mnie z rozbawieniem.

-Przestań. Warto było, przynajmniej teraz się uśmiechasz - faktycznie. Strasznie poprawił mi humor, swoimi nieśmiesznymi żartami.

-Widzisz - wzięłam plecak na ramiona i wyszłam równocześnie z nim z sali - Poskutkowało. Jesteś super przyjacielem - chłopak objął mnie za ramię.

-Jestem najlepszym, najzabawniejszym, najprzystojniejszym...

-Mam nadzieję, że o mnie mówisz - powiedział Mike, podchodząc do nas z Joshem.

-Chciałbyś - powiedział Max i go szturchnął, na co ten mu oddał.

-Jak dzieci - powiedziała Nicole, a za nią pojawiła się Mia.

-Idziemy dzisiaj gdzieś po szkole? - spytała Mia - Ros, piszesz się? - spojrzała w moim kierunku. W sumie. I tak nie mam nic ciekawszego do roboty.

-Mogę iść.

-Ale my nie możemy - powiedział Josh - Mamy trening na stadionie.

-Chodźcie z nami - powiedział Mike, spoglądając na Nicole. Coś między tą dwójką się dzieje. Spojrzałam na Mię, a ona mrugnęła do mnie znacząco, na co ja się uśmiechnęłam.

-Tak, możemy iść - powiedziałam i uśmiechnęłam się.

*****************************************

Trening miał być po lekcjach, dlatego kiedy skończyły się lekcje, chłopcy poszli do szatni się przebrać, a my głodne ruszyłyśmy w kierunku jakiegoś sklepu.

-No - zaczęła Mia - To co tam u ciebie i Mike'a? - spytała spoglądając na Nicole.

-A co ma się dziać? - odparła dziewczyna, a Mia przekręciła oczami.

-Słuchaj kogo, jak kogo, ale mnie nie oszukasz - powiedziała, a ja spojrzałam na nią.

-Ja też ślepa nie jestem - Nicole zarumieniła się.

Na dworzu nie było tak ciepło. Jest już jesień, niedługo zacznie się zima, więc robi się coraz chłodniej.

Weszłyśmy właśnie do sklepu, każda z nas kupiła to, co chciała i zaraz z niego wyszłyśmy.

-No więc - zaczęła Nicole - Tak jakby, Mike, mi się trochę, może, jakoś... - zaczęła dukać, a my z Mią czekałyśmy z niecierpliwością, aż w końcu dokończy - Ughh, no po prostu mi się podoba.

Uśmiechnęłyśmy się z Mią.

-To wspaniale! - krzyknęłam i ją objęłam. Do uścisku przyłączyła się Mia.

-No niby tak - odparła Nicole. Szłyśmy w kierunku szkoły - Ale nie jestem pewna, czy on uważa to samo o mnie.

-No jak to?? - zaczęła Mia - Przecież dziewczyno, on gapi się na ciebie cały czas, nie spuszcza z ciebie wzroku i na dodatek, spytał się czy przyjdziesz dzisiaj na trening!

-Spytał się nas wszystkich - powiedziała Nicole.

-Nieprawda - przejęłam pałeczkę - Mówił to do nas, ale miał na myśli głównie ciebie.

-A skąd to niby wiesz? - spojrzała na mnie dziewczyna.

-Stąd, że się na ciebie gapił, jak to mówił - wytłumaczyłam.

Nicole westchnęła.

-Nie wiem. Zobaczymy co z tego będzie. Na razie chodźcie na trening.

Weszłyśmy na teren szkoły i ruszyłyśmy w kierunku stadionu. Było już po południu i robiło się coraz zimniej. Miałam na sobie skórzaną kurtkę, która nie dawała mi dużo ciepła.

-Zimno mi - powiedziałam do dziewczyn. One z kolei wyciągnęły rękawiczki. Spojrzałam na nie krzywo - Skąd wy macie takie rzeczy w plecaku??

-Z Mią chodzimy pieszo do szkoły, a że dzisiaj było zimno, to uznałyśmy, że założymy je rano- powiedziała uśmiechnięta Nicole, która była ciepło ubrana.

Dobra, jakoś wytrzymam.

Weszłyśmy na trybuny, w momencie, kiedy drużyna wybiegła na boisko się rozgrzewać.

-Od razu mi się gorąco zrobiło - odparła Mia, a Nicole się uśmiechnęła - Myślisz, że będzie Nathan? - spytała Mia.

-Nie wiem - odparłam - Nie interesuje mnie to - w tym momencie jedyne co mnie obchodzi to to, jak zimno mi jest. I nagle sobie przypomniałam, że mam w szafce chustkę na szyję.

-Ej dziewczyny - powiedziałam energicznie wstając - Ja idę do szkoły. W szafce mam chustkę - mówiłam to im już kierując się w stronę wejścia do szkoły.

Szybko znalazłam się w środku i ruszyłam w kierunku mojej szafki. Wpisałam kod i wyjęłam z niej szukaną rzecz. Matko, jak dobrze, że ona tu jest. Inaczej bym zamarzła.

Zamknęłam szafkę i ruszyłam w kierunku wyjścia, ale uznałam, że wrócę teraz krótszą drogą. Poszłam w stronę szatni chłopców.

Może spotkam się jutro z Tomem? Nie mam żadnych planów, a przed treningiem możemy gdzieś razem wyskoczyć. Spodobała mi się ta myśl i zapamiętałam, żeby potem do niego napisać.

Właśnie myślałam o jutrzejszym spotkaniu, gdy przechodząc obok szatni, gdzie przebierają się chłopcy, ktoś wziął mnie mocno za ramię, otworzył drzwi do schowka na sprzęt i dosłownie wrzucił mnie tam, zamykając za sobą drzwi.

Słyszałam tylko oddech, a ktoś trzymał mnie za nadgarstki. Próbowałam się wyrwać i kopać, ale najwyraźniej chłopak był o wiele silniejszy. Potem zapalił światło.

-Czego ode mnie chcesz? - powiedziałam zaskoczona. Gniew zaczął we mnie wzrastać.

Nathan przycisnął mnie do ściany i jego twarz znalazła się niebezpiecznie blisko mojej.

-Tylko jednego, czego chcę od dawna - odparł, po czym przywarł swoimi ustami do moich.

Zaskoczenie, jakie malowało się na mojej twarzy, było na pewno godne Oscara. Gwarantuję to wam.

Jego usta były ciepłe i miękkie w przeciwieństwie do moich zimnych. Trzymał moje nadgarstki wysoko nad głową, przez co nie mogłam się wyrwać. Chwilę po prostu nic się nie działo. Nie wiedziałam jak na to zareagować. Ale potem zrobiłam najgorsze. Zamknęłam oczy i odwzajemniłam pocałunek.

Chłopak widząc to uśmiechnął się lekko i korzystając z okazji powoli otworzył mi usta i wprowadził swój język do nich. Oddech mi przyspieszył, a czując, że zaczyna mnie całować, zaczęłam kontynuować co zaczął. Otworzyłam szerzej usta, aby nasze języki zaczęły razem tańczyć. Na początku wolno i romantycznie. Ocierały się o siebie niepewnie, ale chwilę po tym nie było już śladu romantyzmu. Wszystko zaczęło być bardziej głębsze i ekscytujące. Życie chwilą zabrało mi rozsądek.

Nathan puścił moje nadgarstki, a ja od razu wszczepiłam dłonie w jego włosy i objęłam go. On przeniósł swoje ręce na moje biodra, uniósł mnie, oparł plecami o ścianę i stanął między moimi nogami. Teraz znajdowaliśmy się na tej samej wysokości. Objęłam go nogami w pasie, przez co przyciągnęłam go jeszcze bliżej. Chłopak pogłębił pocałunek i złapał mnie za pośladek. Wszystko odbiło się w moim podbrzuszu, a w uszach dzwoniło mi podniecenie. Pociągnęłam go za włosy, przez co on wydał jęk. Uśmiechnęłam się. Wziął moją dolną wargę i zaczął ją ssać. Wydałam jęk. Co za wspaniałe uczucie. Potem przeszedł do szyi, gdzie zaczął ją lekko podgryzać, ssać i całować. Wszystko na raz. To co czułam, było nie do opisania. Odchyliłam głowę, żeby dać mu więcej dostępy do szyi. Znów wrócił do moich ust i zaczął je zachłannie całować.

To było cudowne. Ten chłopak był cudowny. Ten sam, który spotykał się z tobą dwa miesiące. Ten sam, który 6 tygodni temu powiedział, że nic to nie znaczyło. Ten co powiedział, że byłaś najlepszą przygodą w jego życiu. A ty cholera znowu malujesz mu kolejny epizod. Rosie, opanuj się!

Rozsądek wrócił na swoje miejsce i z trudem oderwałam się od chłopaka.

-Nie - wydyszałam. Spojrzał na mnie zaskoczony, a ja zdjęłam nogi z jego pasa i wyswobodziłam się z jego objęć. On też dyszał - Nie mogę Nathan.

-Czemu? - spytał szybko oddychając.

-Nie chce być kolejnym epizodem w twoim życiu - powiedziałam i zaczęłam się od niego odsuwać. Złapał mnie za rękę.

-To nie tak - powiedział - Daj mi to wytłumaczyć.

-Żebyś znowu mnie zranił - spytałam z pretensją?

-Nie, ale...

Przerwało walenie do drzwi sąsiedniego pomieszczenia.

-Nathan kurwa gdzie jesteś!? Czekamy na ciebie!! - wrzasnął chyba trener, nie jestem pewna.

Spojrzałam na chłopaka, który nadal szybko oddychał.

-Idź, czekają na ciebie - powiedziałam i sama wyszłam ze schowka.

Mina, jak się nie myliłam, trenera była bezcenna, gdy oboje wyszliśmy ze schowka. Od razu ruszyłam na trybuny do dziewczyn. Cała roztrzęsiona tym co się przed chwilą stało.

-Czemu cię tak długo nie było? - spytała Nicola.

-Musiałam załatwić jedną rzecz - odparłam i usiadłam koło nich.

-Jaką rzecz? - dopytywała Mia - Musiała cię rozgrzać bo masz rumieńce - zaczęła się śmiać z Nicole, a ja się smutno uśmiechnęłam i powiedziałam pod nosem tak, żeby nie usłyszały.

-Nawet nie wiesz jak.

Hejka!! Dzisiaj strasznie długi rozdział pobiłam samą siebie XD to dlatego, że przez cały tydzień nic nie było ;* Jest niesprawdzany, mogą być błędy, mam zamiar sprawdzić go potem ;) Dziękuję oczywiście za wszystkie gwiazdki, komentarze i wyświetlenia! Jest już ich tyle, że naprawdę nie wiem jak wam dziękować <3 Tymczasem, życzę dużo sił na ten tydzień nauki, miłego wieczoru, do następnego ;**** <3 !

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro