!9!Lydia
Rano obudziłam się w pełni energii. Nie ważne co się wczoraj stało. Chociaż chyba dużo. Z tego co mi wiadomo Teo pokłócił się ostro z Dorian'em, bo starszy coś odwalił razem z Carlos'em. Austin ponoć już w nocy miał gorączkę i to wysoką. Rebeka upiła się i spała u Taylor'a. Jedyne co chyba było pozytywne to to, że nikt się nie pozabijał i mój braciszek w końcu zaczął dogadywać się z Gabriel'em. Nie wiem co się stało, ale jest okej. Bynajmniej mam nadzieję, że jest okej. Ryan mówił mi jeszcze na odchodne, że dziś trzeba zebrać wszystkich i pogadać z nimi, bo mimo wczorajszego zajścia musi być między nami dobrze.
Ubrałam się i ogarnęłam w łazience i zeszłam na dół, mijając zaspanego tatę Max'a. Uśmiechnął się do mnie i z powrotem wrócił do pokoju. Musi chyba odespać, bo to on odprowadzał wszystkich do domów i ogarnął trochę, znaczy wszystko po naszej zabawie. Przegrał z tatą Scott'em zakład i musiał to zrobić.
Spojrzałam na wyświetlacz telefonu i zmarszczyłem brwi. Jak to 6 rano? Przecież położyłam się spać około północy. Weszłam do salonu i zdziwiłam się jeszcze bardziej widząc Cameron'a siedzącego na kanapkę i kubkiem kakao w ręce.
Oho!
Jak mój braciak ma czekoladowy napój w ręce i wstaję rano to coś go trapi. Jeszcze wczoraj ta dziwna sytuacja z wczoraj. Naprawdę nie podoba mi się to, ale skoro Cameron został do czegoś wyznaczony to nie będę się wtrącać. To najwidoczniej jego zadanie.
- Ej?- zaczepiłam go i usiadłam obok niego na kanapie.- Co jest młody? Czemu nie śpisz?
-Nie wiem.- westchnął męczeniczo i spojrzał na mnie smutnym wzrokiem.
- Yhym.- odchrzaknęłam.- Możesz mi zaufać. Wiesz dobrze, że nikomu nic nie powiedziem.
- Wiem Lydia, wiem.- odpowiedział i odłożył kubek na stolik, stojący z boku. Usiadł bokiem i oparł czoło o moje ramię, a ja objąłem go ramieniem.- Chodzi o to, że Rebece, nie?
- Tak? - mruknęłam zaciekawiona.
- Jest zakochana w Taylor'ze od kilku lat.- wyznał, a ja podniosłam lekko brwi do góry. Zauważyłam, że Rebeka unika go jak ognia i podobne takie, ale że zakochana? To mnie zagiął.- A mi on też się zaczął podobać. Nie wiem, co zrobić. Nie chcę starcić przyjaciółki, a dodatkowo nie chcę zranić Gabriel'a, bo to jego przyjaciel. Pogubiłem się.
- Czekaj, co?- wyksztusiłam.- Podoba ci się Taylor? Chlopak w który jest zakocha twoja przyjaciółka, a jednocześnie jest on przyjacielem chłopaka, który adoruje cię od ponad roku? Jezuśku..
- Co ja mam robić siostra?- zapytał, a ja po raz pierwszy usłyszałam taki ton jego głosu. Był załamany.
- Cameron.- pogłaskała go po włosach.- Rebeka jest wyrozumiała i powinna cię zrozumieć, a Gabriel to Gabriel, zrobisz go to prawda, ale nie jest on taki głupi, również zrozumie. Wszytko się ułoży. A teraz nie smutamy się! Pijemy kakao i oglądamy jakaś komedie?
Spojrzał na mnie uradowany i wiedziałam, że humor mu się natychmiast polepszył. Po jakimś czasie oglądania "Jak romantycznie" dołączył się tata Scott, a po chwili również tata Max. Zdążyliśmy obejrzeć film i jeszcze zjeść śniadanie, za nim z wyszliśmy w domu z dobrymi humorami.
Mój brat ma naprawdę trochę problem, ale musi sam sobie z tym poradzić, bo to jego serduszko i jego sprawy miłosne. Ja mieszać się nie będę.
-Cześć Lydia.- usłyszałam i spojrzałam na Ryan'a, który podszedł do mnie z wielkim uśmiechem na ustach.- Jak tam się spało?
-Na pewno lepiej niż ci.- mruknęłam zauważając jego że aż fioletowe wory pod oczami.- A gdzie reszta ekipy?
-Austin chory, Leo gdzieś tam krąży, a za nim Dorian, błagając o wybaczenie po wczorajszym. Rebeki nie ma. Taylor jest, ale nieobecny, skontaktować się z nim nie można. Carlos'a i Gabriel'a nie ma. A Cameron przyszedł z tobą.- dostałam całe streszczenie dzisiejszej listy osób od chłopaka.
-Biedny Austin.- mruknęłam.- Zawsze miał słabą odporność, a przez tych głupków jest teraz chory!
Podniosłam głos widząc Dorian'a na horyzoncie. Chłopak jedynie spojrzał na mnie wymownie, a potem znowu za maszerował po śladach Leo. Oni serio zachowują się jak zakochani idioci. Może Cameron ma rację odnoście tych shipów? Czy jak to tam szło.
-Dobra choć na lekcje.- Ryan złapał mnie za rękę i odprowadził pod klasę.
Nawet się nie obejrzałam, a nadeszła sobota. Wszyscy byli wyczerpani tym wszystkim. A w skrócie, Leo nadal jest obrażoną księżniczką, a Dorian nie wie co ma już robić, Austin zdrowieje, ale nie idzie mu łatwo, Cameron za wszelką cenę unika Taylor'a i Rebeki, a dziewczyna nie wie o co chodzi i zaczyna wariować, próbując z nim za wszelką cenę porozmawiać, Carlos zachowuję się równie dziwnie, ale próbuje to ukryć, a Gabriel nadal podrywa mojego brata. Trochę mi go szkoda.
W sumie tylko ja, Ryan, Taylor oraz Gabi zachowujemy się normalnie. Aktualnie to siedzimy u mnie w salonie, ustalając nasz plan ćwiczeń na najbliższe miesiące. Panuje tak sztywna atmosfera, że prasować na niej ciuchy można by było.
-Może ja i Leo będziemy ćwiczyć w poniedziałki i czwartki?- zaproponował Dorian.
-Nie będę z tobą ćwiczył.- odpowiedział niebieskooki i spojrzał na zegarek, znowu.
-Do domu ci tak śpieszno?- zapytał Taylor.
-Co?- zdziwił się chłopak.
-Co chwila zerkasz na zegarek Leo.- wyjaśniłam.- Czekasz na kogoś?
-Nie no co ty.- odpowiedział szybko i odwrócił wzrok, patrząc na telewizor w którym leciał jakiś głupi i bezsensowny serial.
-Aha.- białowłosy mruknął głośno.- Leo zapewne umówił się na randkę!
-Zgłupiałeś do reszty?- Dorian bruknął na niego i zastrzelił wzrokiem.
- To już nierealne, o on nigdy mądry nie był.- zaśmiał się Ryan, a my razem z nim, kiedy Carlos walnął mu w ramię.
- Zrobimy tak i bez gadanie.- Cameron nagle wyprostował się czym przyprawił większość z nas o zawał serca.- Każdy z nas będzie ćwiczył w paraz, ćwiczenia dobierze nam Lydia i może też nasi rodzice. Poniedziałek- Lydia i Ryan, wtorek- Leo, Dorian,środa- Austin i Carlos, czwartek- Rebeka, Taylor, piątek-ja będę z... Gabriel'em.- rzekł poważnie i zapisał wszystko na kartce, po czym mi ją podał.
-Jesteś pewny?- spojrzałam na niego zdziwiona, a ten skinął głową.
Mógł skorzystać z okazji i zbliżyć się do Taylor'a, albo spędzić czas z Rebeką i z nią pogadać. Jednak mój brat ma za duże serducho i chcę, żeby oni byli razem. Aniołek.
-Dobra. To są nasze drużyny i..- zaczęłam, ale przerwało mi trzaśniecie drzwiami i głośny krzyk z korytarza.
-Kto się stęsknił?!
YYYYYYYYY
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro