Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

82.Evan

Zwialiśmy z tego tłumu, gdzie było za głośno na planowanie. Weszliśmy na korytarz, na którym nikogo nie było. Mamy przynajmniej nadzieję, że nikogo nie ma.

-Ja pójdę razem z Liam'em na naszych terenach i zarządzimy ewakuacje.- Thomas odezwał się jako pierwszy.

-Jak niby chcecie to zrobić?- zapytałem zaciekawiony, obejmując ramieniem Isak'a, który opierał się o moją klatkę piersiową.

-Mamy swoje sposoby.- powiedział Liam i przybił sobie z blondynem żółwika z szatańskimi uśmiechami.- A po za tym umiemy przemawiać do tłumu, nie?

-Oczywiście.-Brad wywrócił oczami.- Może w tedy, kiedy chcieliście wyprowadzić ludzi z centrum. Wywołaliście panikę na pół miasta.

-Dobra, a kto pójdzie do świata normalsów?- Alex spojrzała po reszcie.

-Ja mogę pójść.- usłyszeliśmy z boki i wszyscy zwróciliśmy tam przerażone spojrzenia. Mikey opierał się o ścianę na rogu z zadziornym uśmiechem.- Razem z Bryce'm.-dodał i ruszył w naszą stronę ciągnąc za rękę swojego chłopaka.

-Mikey?- Liam powiedział zaskoczony.- Jak ty...? O czym ty...?

-Moją mocą jest jeden z głównych żywiołów świata.- wywrócił oczami na jego słowa.- Od kiedy tu trafiliście wiedziałem, że będzie ciekawie.

-Znowu to samo.- chłopak, który trzymał rękę Mikey'go westchnął zirytowany.

-A ty mi bucu nie wierzyłeś.- oskarżył go, wskazując na niego palcem.- A wracając. Mam tam ciocię, więc zrobienie małego zamieszania i tak nic nie zmieni.

-To znaczy?- zapytał Minho patrząc na niego oszołomionym wzrokiem.

-Tam od kiedy, wróciliście z powrotem do szkoły są trzęsienia i różne katastrofy.- odrzekł Bryce.- Skoczymy tam wieczorem, bo na razie jest niezłe zamieszanie.

-Zaraz... chcieliśmy ukrywać się przed innymi, a okazało się, że Samira i wy o nas wiedzieliście?- Isak mruknął nie dowierzając.- No na ninja się nie nadajemy.

-Mów za siebie, ja bym był wspaniały ninja.- Liam powiedział z urazą.

- Widzę, że dużo się pozmieniało.- Bryce zmienił temat, zwracając się do Scott'a.- Gratulację.

-Dzięki.- mruknął chłopak i wtulił się ufnie w klatkę piersiową Max'a, który przyglądał się podejrzliwie chłopakowi.

-Wam gratuluję związku.- zwrócił się do Brad'a i Minho, później do mnie i Isak'a, a następnie spojrzał na Liam'a i Brett'a.-W też jesteście razem?

-Co? Nie.- pisnął Liam zaskoczony i natychmiast pościł dłoń mojego przyjaciela, odsuwając się trochę dalej.

-Trzymaliście się za ręce cały czas.- zauważył, a ja dopiero skapłem się, że mówi prawdę, ale chyba nie tylko ja bo inni też zrobili miny typu "no w końcu" lub "co kurwa".

Uśmiechnąłem się delikatnie. Brett serio coś poczuł do tego chłopaka, bo jest dla niego taki inny, delikatny. Innego czy inną przeleciał by bez skrupułu w kantorku woźnego, ale przy nim jest spokojny. Tak jak Max przy Scott'ie, lub ja przy Isak'u. Te dzieciaki zmieniły nasze życie o 180 stopni. Na dobre rzecz jasne.

- Wiecie wszystko?- zapytała zaciekawiona Alex.

- To, że dyrektor jest starożytnym obrońcą naszego świata i Samira to nimfa?- zapytał Bryce.

- Nie było pytania.- bruknęła i poprawiła kosmyk włosów, który wpadł jej na oczy. Nadal nie mogę przyzwyczaić się do jej krótkich włosów, ale Connor'owi to chyba nie przeszkadza, bo lampi się na nią cały czas.- Jak wy się o tym dowiedzieliście i dlaczego nic nie mówiliście.

- To wasza misja.- odpowiedział Mikey, wzruszając ramionami.- Jako, że pochodzimy z bardzo starych rodów, bo na początku były tylko 4 żywioły, które władały ziemią, ale z czasem żaczeły się rozrastać i ich niektóre drobne moce pojawiały się u innych. Ja mam moc wiatru, a Bryce ziemi. Czyli jest moim takim jakimś mate...

- Bratnią duszą w której zakochałeś się jak tylko ją ujrzysz.- wtrąciła Alex podekscytowana.- Co? Lubię czytać o wilkołakach.

- Wracając. Nasze moce to przeciwieństwa, więc się przyciągają. Jedno nie może żyć bez drugiego. Wiatr i ziemi.- powiedział z lekki uśmiechem.

- Zdaje mi się tylko, czy on schodzi na inny tor rozmowy?- powiedział tylko do mnie po cichu Isak.

-Nie zdaje.- szepnąłem mu do ucha równie cicho.

Tak się cieszę, że on jest tu ze mną i to w obu znaczeniach. Że wybrał mnie, a nie tego całego Cola, który jak widziałem dziś rano trzymał się że rękę z tym cały Zayn'em. Ja dużo homo to w koło jest wesoło! Dzięki niemu uśmiecham się rano i to przez jego osobę, przylazłem dziś do szkoły, więc wniosek jest jeden. Chyba zaczynam się w nim zakochiwać.

-Czyli co?- prychnął Thomas.

- Żywioły przeciwne zawsze będą się przyciągać. Nie ważne gdzie są, czy jakie mają ze sobą relacje.- wzruszył ramionami Bryce.

- Ale ja i Scott nie mamy przeciwnych mocy.- zauważył Max z lekkim uśmiechem i zaniżył nos we włosach swojego chłopaka.

-Scott szukał miłości nawet nieświadomie, a ty stanąłeś na jego drodze, więc zakochał się w tobie, bo jego zwierzęce ja chciało twojej bliskości, dobrze mówię?- zapytał Mikey.

-Spasuje odpowiedz.- skomentował zmiennokształtny, a my cicho zaśmialiśmy się, kiedy zarumieniony chłopak schował swoją twarz w szyi blondyna.

- Skąd w tyle wiecie na temat mocy i tego całego bagna?- zapytał Brett i podszedł do Liam'a, który za wszelką cenę próbował zachować między nimi dystans, ale i tak uśmiechał się lekko kiedy mój przyjaciel się do niego przybliżał.

- Moja mama lubi razem z babcią dawać nam wykłady.- Bryce mruknął z niesmakiem.

- Przesadzasz.- rzekł jego chłopak i cmoknął go w policzek.

- Czyli ogień i woda też będą się przyciągać nie ważne, co się stanie.- powiedział Minho podsumowując wypowiedź chłopaków.- I Liam oraz Brett będą się przyciągać, bo ich moce to przeciwieństwa.

- Dokładnie.- powiedzieliśmy jednocześnie. - My Idziemy się spakować na wycieczkę.- dodał jeszcze Mikey i wyszli przez drzwi idąc zapewne do akademika.

Thomas jedynie westchnął wkurzony i jak by smutny, po czym spojrzał na Alex i Scott'a ostrzegawczo. Dylan uśmiechał się lekko i patrzył z nadzieją na swojego byłego chłopaka.

- Idziemy się Liam zbierać, bo za jakąś godzinę lub dwie jedziemy.- oznajmił blondyn i po prostu wyszedł.- Im szybciej tym lepiej. - dodał jeszcze.

- Um jasne.- skomentował to niebieskooki cicho. - To ja idę się spakować, bo nie mam zamiaru znowu tworzyć sobie ciuchów lub po prostu się nie przebierać. - powiesił  z obrzydzeniem w głosie.

-Pójdę z tobą, skoro wyjeżdżasz na te kilka dni.- Alex powiedziała i poszła razem z nim tak ja Brad czy Scott.

 Tylko Isak został ze mną, trzymając za rękę i patrząc w oczy. Uśmiechnąłem się szeroko i cmoknąłem go szybko w usta. Dylan poszedł do Thomas'a, pogadać z nim. Nawet nie wiem jak ten czas zleciał. Rozmawiałem z Isak'iem przez ten cały czas, czasami Brett się napatoczył, widocznie miejsca sobie znaleźć nie mógł. Z Isak'iem czas szybko leci, bo nigdy na niego nie patrzę. Patrzę w jego oczy.

- Idziecie? Chłopaki właśnie idą.- powiedziała Alex stając obok nas.

Właśnie staliśmy w głównym holu, bo tam nie chciało na się przebywać. Za dużo ludzi tam łaziło.

- Już idziemy.- rzekł mój aniołeczek i poszedł za dziewczyną, ciągnąc mnie za rękę.- Gdzie są?

-Przed szkołą.- odpowiedziała.- Będę musiała otworzyć barierę, więc Evan pomożesz mi załatać dziurę jaką zrobię?- zwróciła się do mnie, a ja skinąłem głową.

- Czemu tam jest takie zamieszanie?- zapytał blondyn.

Zmarszczyłem brwi i rzeczywiście. Zrobiło się lekkie zbiegowisko, a ludzi wciąż dochodziło. Podeszliśmy tam szybkim krokiem.

- Co się dzieje?- zapytała różowowłosa.

- Ta przyszła.- Drew warknęła wkurzona.

- Przyszli i drą mordy.- Liam machnął ręką.- Otwieraj, idziemy.

- Nigdzie nie idziecie.- warknęła Brenda. - Jest zakaz wychodzenia po za barierę!

- Ja stworzyłam tą barierę i ja wybieram, kto przez nią wyjdzie, a kto wejdzie.- powiedziała Alex pewnym głosem.

- Mam to gdzieś.- prychnęła Drew.

Nigdzie nie ma tej blond lafiryndy Soni oraz Teresy, pewnie teraz się kieruję szmata.

- Jak my ciebie.- Thomas prychnął.- Zbieramy się.- poprawił plecak na ramieniu.- Mamy ważniejsze rzeczy do roboty niż wysłuchiwanie ździry z pod latarni.

Widzę, że Dylan naprawił sprawy, bo stało obok siebie. Nie trzymali się za ręce, ale stoją obok siebie. To już sukces. Pożegnaliśmy się wszyscy z chłopakami, a te ździry robiły awanturę o byle co. Inni po prostu obserwowali nas z zaciekawieniem. Stanęliśmy z tyłu, patrząc jak Brenda próbuje przytulić się do Brett'a, a ten ją odpycha. Liam widząc to podszedł do nich i bez skrępowania wskoczył mu na ręce oplatając go nagami w okół bioder, przez co mój przyjaciel musiał złapać do pod udami. Ręce wyprostowane w łokciach skrzyżował za głową wyższego.

- Do zobaczenia.- niebieskooki zbliżył do Brett'a swoją twarz i delikatnie złożył ich usta w pocałunku, który drugi chłopak od razu oddał.

Stali tak chwilę, całując się powoli i jak najdelikatniej umieli. Jak by drugi miał za chwilę znikać. Wszyscy otworzyli szeroko oczy i buzię. A mija tej szmaciury była bezcenna. Jak by właśnie ducha zobaczyła.

- Wow.- skomentowała Alex.

Jeszcze Wendy, Edawn, Samira i Katy się napatoczyli. Nie pytali o nic tylko pożegnali się z Thomas'em. Liam w końcu zeskoczył z mojego przyjaciela z zadowolonym uśmiechem i ruszył do blondyna, zostawiając Brett'a z szerokim wyalowanym na twarzy. Też bym się cieszył jak bym zdobył, kogoś na kogo od samego początku polowałem, a nie zaraz. Zdobyłem mojego aniołka. Thomas złapał delikatnie twarz Dylan'a i cmoknął go czułe w policzek, bardzo blisko ust.

- Evan, chodź mi pomożesz.- Alex zawołała mnie, stojąc już przy barierze.

Podeszłam do niej i obserwowałem jak używając mocy, która objawiła się w złotym pyle, zrobiła drobną wyrwę w polu siłowym. Liam i Thomas szybko przez nią wyszli, a dziewczyn złapała mnie ze rękę i ponownie wystrzeliła mocą, szybko latając dziurę. Czułem jak energia z mojego ciała lekko znika, tak jak wcześniej, ale słabiej. Spojrzałem na Isak'a i uśmiechnąłem się lekko, kiedy podszedł do mnie i złapał za rękę. Teraz zaczyna się woja. Jak wrócą chłopaki to będzie trzeba wziąć się do działania.

XXXXXXXXX

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro