Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

68.Isak

Z uśmiechem wszedłem do akademika. Max naprawdę kocha Scott'a, widać to w jego oczach. Ale czas na jego próbę, hormony bruneta.

Razem z resztą stanęliśmy na holu i spojrzeliśmy po sobie, a raczej na Thomas i jego chłopaka. Byli cali w błocie, tylko oczy było widać. 

-Co wy zrobiliście?- zapytała po chwili ciszy Alex.

-To przez niego.-syknął blondyn.

-Przeze mnie?-Dylan spojrzał na niego oburzony.- Ty chciałeś iść w tamtą stronę.

-No i? Ale to ty nie masz w ogóle orientacji przestrzennej.- ochrzanił go czekoladowooki.

-Zamiast robić tu jakieś wojny domowe, skupimy się na tym co wywołało te trzęsienie.- westchnął Evan stając obok mnie. 

To drugi powód mojego uśmiechu. Niebieskooki chłopak, który powiedział mi  dużo miłych rzeczy. Dziwnie się czułem, kiedy ignorowałem go, a teraz jak bym latał. Naprawdę nie wiem o co w tym chodzi, ale mam nadzieję, że zostaniemy przyjaciółmi, mimo tego co się stało.

-Budynki się prawie na nas zawaliły.- mruknął Connor i podrapał się po karku.- Ale Alex uratowała nam tyłki.

-Wcale nie.- uśmiechnęła się, a oczka jej zabłyszczały.-Nawat nie wiemy przez co zawaliły się budynki.

-Yyyhhyym.- Liam spojrzał na Brett'a niepewnie.- Bo jest taka sprawa..

-Co narobiliście?- zapytał od razu Minho. 

-Bo to było tak, że .. to wszystko wina kreta!- krzyknął i pokazał ręką na wysokiego chłopaka.- To był jego pomysł!

-Wiesz co!- oburzył się Brett.- To był twój pomysł!

-Kto normalny słucha się moich pomysłów?Tylko taki idiota jak ty!- wypomniał i pokazał mu język.

-Jesteś jak dziecko.- okręcił głową na boki.-A no tak masz 16 lat i jeszcze nie dojrzałeś!

-Jakoś ci to wcześniej nie przeszkadzało!- wydarł się i oburzony ruszył w stronę pokoju. 

-Liam, kurwa!- krzyknął, chcąc pójść za nim, ale powstrzymał go Connor.

-O czym wy pierdolicie?- zapytał i złapał za jego ramię.

-Razem z tym krzykaczem wysłaliśmy falę ultradźwiękową w której była zawarta moja moc, której zadaniem było unicestwić te kulę w dość dużym zasięgu.- oznajmił, a potem wręcz pobiegł za chłopakiem. 

-Od kiedy oni się znają na takim czymś?- zdziwił się Dylan, przez co zabawnie wyglądał ze zmarszczonymi brwiami. 

-Bardziej mnie zastanawia skąd Liam wziął taki pomysł.- Brad wyglądał na zszokowanego, ale szybko złapał Minho za rękę i razem ruszyli korytarzem zapewne do pokoju. 

- Ta szkoła ma na nas zły wpływ.-Alex pokiwała głową na boki po czym spojrzała na karmelowowłosego.-Idziemy zobaczyć jak tam ma się Katy i reszta?

-Jasne.- chłopak uśmiechnął się szeroko i już ich nie było.

-Czyli się rozchodzimy?- Thomas pokiwał głową.- To gówno zasycha. Idę się myć.

-Idę z tobą!- szatyn natychmiast się rozpromienił.- Umyję ci plecki!

-Po moim kurwa trupie! Umiem się kuźwa myć! Nie jestem jakimś bezmózgowcem! Możesz postać pod drzwiami!- usłyszeliśmy jeszcze z korytarza krzyki blondyna. 

Spojrzałem ukradkiem na blondyna, który patrzył na mnie uważnie. Dziwnie czuję się pod jego spojrzeniem. Tak jak by palił mi skórę, ale w przyjemny sposób. 

-Isak.- rzekł, kiedy ruszyliśmy razem w stronę akademika.- Muszę ci coś powiedzieć.

-To mów.- zaśmiałem się cicho, kiedy weszliśmy do holu.

-Chodzi o to, że ja..- zaczął, ale urwał szybko, a ja poczułem jak ktoś mnie podnosi i przytula.

Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, kiedy wtuliłem się w Cola. Jest taki tulaśny!  Właśnie Cole... Czuję coś do niego, bo jak można by był nie czuć czegoś do takiego chłopaka. Jest miły, kochany, a przede wszystkim potrafi rozśmieszać. Jednak nie potrafię zrozumieć tego co czuję moje serce. Za każdym razem jak na niego patrzę, albo przytulam mam wrażenie, że coś jest nie tak. 

Jego miękkie włosy łaskotały mnie po policzkach, a silne ramiona trzymały mnie za talię. Dzięki nim czuję się bezpiecznie. Po chwili odsunąłem się od niego i spojrzałem na Evan'a.

-Co chciałeś mi powiedzieć?- zapytałem, bo zaciekawił mnie swoimi podchodami.

-Nie ważne. Powiem ci kiedy indziej.- posłał mi sztuczny uśmiech i ruszył korytarzem, zapewne do swojego pokoju. 

-Ale...- mruknąłem zdziwiony jego zachowaniem.- Evan.

-Co mu jest?- zapytał Cole, kiedy postawił mnie na nogi. 

-Nie wiem.- odrzekłem szczerze i spojrzałem mu w oczy.

Taki ładny brązowy odcień, ale znowu poczucie, że coś jest nie tak.  Dziwne to się robi, lecz tylko tak trochę, albo mega dziwne.

-Tęskniłem.- powiedział czarnowłosy i cmoknął mnie w policzek.

-Widzieliśmy się zaledwie kilka godzin temu.- pokiwałem głową na boki nie dowierzając w jego słowa.

-No i co z tego?- zrobił słodką minkę i pociągnął mnie za rękę w stronę mojego pokoju, bo ostatnio mu go pokazałem.

-Nic.- rzekłem z uśmiechem na ustach. 

Resztę dnia przesiedziałem z Cole'm gadając o głupotach. W jego towarzystwie naprawdę czuje się swobodnie. Mam wrażenie jak byśmy znali się od lat, a znamy się ledwo tydzień! Jednak kiedy nadszedł wieczór, chłopak pożegnał się ze mną i życzył kolorowych snów, oczywiście odpowiedziałem mu tym samym. Położyłem się do łóżka, uprzednio trochę się tam myjąc oraz przebierając w piżamę. Oczy zamknęły się mi szybko, bo to był ciężki dzień. Nie tylko jednak dla mnie. Dla wszystkich ten dzień był pojebany. Westchnąłem cicho i nawet nie musiałem się długo męczyć, bo od razu odpłynąłem do krainy snów.

Znalazłem się w ciemnym pomieszczeniu, jednak na mnie opadał blask białego światła. Nie było nikogo w okół mnie, ale nagle białe światło padło na sylwetkę chłopaka obok mnie.

- Cole?- zapytałem i szybko podeszłam do niego, łapiąc go za ręce.

- Isak.- szepnął i wyczułem w jego głosie napięcie.- Muszę ci coś powiedzieć.

- To mów.- uśmiechnąłem się delikatnie.

- Bo ja..- położyłem mu jedną dłoń na policzku.- Kocham cię.- mruknąłem, a ja mrugnąłem zdziwiony. Przesłyszałem się. Kiedy otworzyłem oczy nie napotkałem tych brązowych przy których czołem się bezpiecznie, lecz niebieskie, dzięki którym czułem ciarki na całym ciele.- Bardzo cię kocham Isak.

-Evan.- szepnąłem zaskoczony.

Nie odsunąłem się od niego, moje ciało chciało jego bliskości. Nawet nie wiem kiedy, ale moje ręce znalazły się na moich policzkach. Patrzałem mu w oczy jak zaczarowany. Zawsze mnie hipnotyzowały, ale teraz jest jeszcze inaczej. 

- Daj mi szansę.- rzekł.

Nagle coś zabrało mi tlen z płuc, a do oczu napłynęły łzy.

Zerwałem się do siadu ciężko oddychając i trzymając się za szyję, w której chwilę temu nie było ani grama tlenu.

- Kuźwa...- szepnąłem i zerknęłem na zegarek na ścianie.- Jebana pierwsza w nocy.

Jednak zamiast znowu położyć się na plecy mój organizm kazał mi wstać. Mieliście tak kiedyś, kiedy macie ochotę spać, a wasze jebane ciało samo wstaję i wychodzi z pokoju. Jeszcze nawet kapci nie założyłem! A ta podłoga jest lodowata. Nawet nie wiem gdzie idę, wiem tylko że w stronę wyjścia. Jednak po co to nie wiem! Idąc tak zacząłem się zastanawiać czemu śnił mi się Evan. Czyżby moja podświadomość mówiła mi żebym mu nie ufał? Ale dlaczego pokazał mi go w takiej dziwnej sytuacji? Mam wrażenie, że to coś maiło mi przekazać. Może chciało mi to przekazać, żaby dokończył rozmowę z Evan'em?

Pogubiłem się już w tym wszystkim.

- Isak?- usłyszałem i przechyliłem głowę lekko w  lewą stronę.

Stał tak Scott, który pocierał oczy lekko zaspany. Zdaje mi się czy jego szyja znowu dostała wysypki? Pewnie hormony mu szaleją...biedny Max, ale pewnie mu to nie przeszkadza. 

- Co ty tu robisz?- zapytałem, kiedy nasze kroki były skierowane w jedną stronę. Czyli na główny hol.

- A ty?- ziewnął przeciągle i zamlaskał słodko.- Obudziłem się przed chwilą, a moje nogi same pognały tutaj! Zdążyłem jedynie założyć kapcie na nogi.

- Ty chociaż kapcie założyłeś.- powiedziałem i zmarszczyłem brwi.- Jak udało ci się wyjść z łóżka?

- Trudno było, bo Max mnie mocno przytula. Jest w tedy tak cieplutko i milusio.- rozmarzył się.- ale to nie ważne. Po prostu mruknąłem, że muszę siku i mnie puścił.

- Ja musiałem się wyrywać.- Thomas, który stał na głównym holu odepchnął się od ściany i spojrzał na nas.- Was też coś tu przyprowadziło?

- Tak.- skomentowałem i rozejrzałem się po pomieszczeniu.

Byliśmy tu wszyscy. Liam spał na stojąco, pochrapując pod nosem, Alex kołysała się w przód i w tył nucąc cicho jąkać kołysankę, a Brad natomiast piąstkami tarł oczy, żeby mu się nie zamknęły. Tylko Thomas wyglądał na rozbudzonego.

- Ale co nas tu niby mogło przyprowadzić?- zapytał Brad podchodząc do nas.

- Ta szkoła jest jebnięta  po całości, więc się nie zdziwię jak to będą duchy.- brunet odrzekł cicho pod nosem.

- Tak jasne.- Alex podrapała się po policzku, stając w bezruchu.- Czyli po co my tu stoimy? Powinniśmy odpoczywać, bo musimy szukać śladów i odpowiedzi na pytania.

- Masz rację.- blondyn skonał głową.- Ale po coś tu jesteśmy, nieprawdaż? Po tym jak Liam'a opętało...

- To coś mówiło o silnych emocjach.- wywrócił się Brad.

-Liam!- Alex szturchnęła chłopakiem dość mocno, co poskutkowało tym, że obudził się z piskiem.

- Tylko nie bij!- powiedział i zakrył się rękoma.

- Jasne, że będę, ale to za chwilę.- machnęłam ręką.- Dlaczego to cię opętało? Mówiło o silnych emocjach, czy jakoś tak.

- A no tak zapomniałem wam powiedzieć.- rzekł i nagle rozbudzony złapał się za włosy.

- Jak można zapomnieć o czymś powiedzieć, a szczególnie teraz?- prychnął Scott zbulwersowany.

- Normalnie ciumoku.- machnął ręką.- Chodzi o to, że widziałem...

Nagle drzwi do pokoju w którym był badany Scott otworzyły się gwałtownie, a we framudze drzwi można było zobaczyć ciemną sylwetkę.

- Wchodźcie.- powiedział głos, który przyprawił mnie o ciarki.

Jeszcze tego mam brakowało...

XXXXXXXXX

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro