Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

!63!Rebeka

W WYMIARZE ALTERNATYWNYM

Martwię się o wszystko. Jesteśmy tu już długo i nadal razem z Izuku nie znaleźliśmy rozwiązania, co mnie dobija jeszcze bardziej. Mam wrażenie, że świat jest przeciw nam. 

Musieliśmy się przyzwyczaić do innego otoczenia i innych, a chłopak miał o tyle trudniej, że musi udawac ciążę. Szkoda mi go, bo widzę czasami przerażenie w jego oczach jak Shoto go obejmuję, lub całuję, ale ja nie mam lepiej. Muszę się uganiać za Taylorem, bo ten stąd to cykor chodzący i się boi nawet mnie przytulić. Ale nawet nie zdawałam sobie sprawy jak się tu pojawiłam, że widzę, nie wiem co jest tym spowodowane, ale tego też się dowiem. 

Trenujemy z nimi i udoskonalamy swoje moce, co jest mi na rękę. Jednak z dnia na dzień tutaj czuję się dziwniej. 

-O boże..- szepnęłam sama do siebie ściągając bluzkę z ramion i oglądając swoje ciało. Na każdym jej skrawku są jakieś znamiona, co mnie przeraża jeszcze bardziej. O co tu chodzi, co? Każde przedstawia jakiegoś człowieka, ale w innej scenerii. Wygląda to jak komiks, a nie przypominam sobie żeby chciała takie coś na ciele.

Ponownie narzuciłam na siebie koszulę i postanowiłam znaleźć Izuku i z nim porozmawiać. Po drodze mijał Leo i Camerona którzy obdarowują mnie obojętnym spojrzeniem, ale jakoś specjam]lnie się tym nie przejmuję. To nie są moi przyjaciele. 

-Deku możemy porozmawiać?- pytam się ostro i chłodno chłopaka, a ten mi kiwa głową na zgodę i szybko wydostaje się z ramion swojego chłopaka. Szybko znajdujemy jakieś ciche miejsce, a ja mu pokazuję nowe znamiona. 

-Nie mam pojęcia co one mogą przedstawiać Rebeka.- rzekł zdezorientowany i spojrzał na mnie smutym wzrokiem.

-Ej spokojnie.- rzuciłam i przytuliłam go.- Jeszcze niedługo i się stąd wydostaniemy, objecuje ci to.-powiedziałam pewnie i odsunęłam go na długość ramion, trzymając go za barki.- Pamiętasz jesteśmy coraz bliżej rozwiązania zagadki.- ten jedynie skinął głową i się rozeszliśmy w swoje strony. 

Mijały kolejne dni i nic się szczególnego nie wydarzało, nie wliczając w to że zobaczyłam coś czego nie chciałam, moje oczy już nie są dziewicze. Lekcja pierwsza jest taka, żeby bez pukania nie wchodzić do pokoju Morro bez pukania, bo to co zobaczysz już nie odzobaczysz! A druga, żeby nauczyć się pierwszej na pamięć, by nie popełnić tego błędu ponownie, wchodzą do pokoju Kirishimy. Nie wiedziałam, że chłopaki są tacy niewyżyci!

Nie wiedząc co ze sobą zrobić usiadłam w salonie i zaczęłam oglądać telewizje, a po chwili obok mnie usiadła Lydia, zdziwiłam się i zerknęłam na nią kątek oka, a ta prychnęła,

-Mnie nie oszukasz.- rzekła chłodno i spojrzała na mnie uważnie.-Obserwuję cię od dłuższego czasu i nie wiem skąd się urwałaś i co zamierzasz, ale jak skrzywdzisz moich przyjaciół to oberwę cię ze skóry i powieszę ją tutaj.- wskazała głową na miejsce nad telewizorem.- Rozumimy się? 

Jednak jest coś wspólnego między tą Lydią, a nasz Lydią. Oboje bronią swojej rodziny. Jedna czy ona mi teraz grozi? Dobra nieważne. 

Uśmiechnęłam się lekko na to uczucie w klatce, bo wiem, że nie jest taką suką, za jaką się podaje. Jednak ma serce, ale ubiera się jak pijawka czekając na dawce. Spojrzałam na nią, a rudowłosa z żelazną miną wpatrywała się w ekran, gdzie za chwilę ja patrzyłam. Nie odpowiedziałam jej tylko skinęłam głową jak by do siebie, po części i wstałam udając się na dwór. 

Westchnęłam i usiadłam na piasku. Co mamy robić? Chcę już wrócić do swojej rodziny! Powoli przybliżyłam się do wody, aż zanurzyłam w niej swoje nogi aż po kostki i położyłam się na piasku, ale wcześniej ściągnęłam buty i skarpetki.

-Wiesz, że ci nie ufam?- Bakugo usiadł obok mnie na piasku i patrzył w horyzont. 

Co wy dziś macie dzień na straszenie mnie?!

-Yhym, a ja nie zaufam tobie, a szczególnie w tej obroży.- rzekłam i uśmiechnęłam się kpiąco, widząc jego pudrową ozdobę z serduszkiem. 

-Dostałem na święta.- odrzekł i nadął policzki.- Nie zmieniaj tematu! Wiesz, że kiedyś wpadniecie, nie? Ty i Deku...- zamyślił się.- Czego chcecie?

-Wrócić do domu idioto.- rzekłam zła.- Chcę do mojego Taylor'a.- w moich oczach mimowolnie pojawiły się łzy, którym pozwoliłam spłynąć po policzkach, a serce zakuło mnie mocno.- Wiem, że mnie nie lubisz, czy co tam sobie ubzdurałeś w tej nabuzowanej główce, ale posłuchaj mnie uważnie.- spojrzałam na zaskoczonego blondyna.- Ja chcę z nim wrócić do domu, po prostu do naszego domu, nie wiem jaki cudem tu jestem, ale...tłumaczyła ci to już.- machnęłam ręką.- Chcę do Bakugo, który na wszystkich przeklina i się nie daje, chcę do Lydi która jest jak siostra której nigdy nie miałam, do wesołego Carlosa i do nieśmiałego Austina nawet do skąśliwego Henryka i do Gabriela który nie widzi świata poza Cameronem. Chcę do swojej rodziny, bo tu swoją tu masz....- ostatnie słowa wyszeptałam.

-Pomogę wam.- rzekł w końcu i wstał z piasku.- Rusz się bo nie zamierzam dwa razy powtarzać. 

Zaskoczona zamrugałam kilkukrotnie i ruszyłam za nim. O mało co się nie wywaliłam po drodze przez swoje własne buty, ale stwierdziłam, że zabiorę je później. 

-Co zamierzasz?- zapytałam kiedy weszliśmy do domu.

-Skoro u was jest tak łagodnie to ja wam pokażę, jak u nasz się załatwia sprawy..- rzucił i stanął na środku salonu.- KIRISHIMA! DEKU! MIESZAŃCU! TAYLOR! WSZYSCY DO MNIE IDIOCI!

Aż miło mi to słyszeć. 

-Czy ty nas właśnie obraziłeś?-w salonie pojawiły się nie tylko oni, ale wszyscy, a Morro położył ręce na biodrach, a po chwili byli obok niego dwa goryle. 

-I chuj z tym.- rzucił,  a ja podniosłam brew do góry.- Jeju jak krzyczę jest fajniej...- mruknął sam do siebie.- Skoro wy jesteście tacy mili.- zerknął na mnie.- To musicie pokazać pazurki.- złapał Izuku za koszulkę i odciągnął od Shoto, który zrobił zaskoczoną i lekko zaniepokojoną minę.- Lydia nie jest tak bystra może jak u was..- machnął ręką na dziewczynę, która otworzyła usta. 

-Co wymyśliłeś?- zapytał Izuku z zaciekawieniem.

-Pierdolnij Shoto w mordę.- uśmiechnął się lekko, a ja wytrzeszczyłam oczy, a zielonowłosy zakrztusił powietrzem.

-Katsu..- Kirishima syknął i złapał chłopaka za biodro.

-Chwila misiek.- rzekł przerywając mu i cmokając w szczękę.- Muszę się pozbyć natrętów tępych. No wal.

-A-ale..- chłopak spojrzał na Todoroki'ego z niepewnością.

-Coś ty wymyślił? Przecież moje kochanie nie będzie mnie bić.- mruknął Shoto, ale po chwili otworzył zaskoczony oczy, kiedy pięść Izuku znalazła się na jego policzku. 

Osz kurwa...

YYYYYYYYY

niedługo kończy się ta książka

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro