Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

!55!Shoto

Westchnąłem zirytowany i znudzony i przejechałem rękoma po włosach Izuku, który lekko zmarszczył nos, co mnie ucieszyło bo niedługo powinien wstać. Rebeka natomiast nadal leży jak leżała. Co oni robią tam już 5 godzin. Aż tak Kirishima ma burdel w pokoju, że ich przygniotło i może właśnie się duszą? Uraraka no cóż z nią nie pogadasz, nie to, że jej nie lubię, o jej nie lubię, ale wydaje się spoko. Jest miła i mądra oraz pomysłowa co się ceni, ale wcześniej próbowała mi odbić Izuku co przekreśliło u mnie ją na stałe i zdania nie zmienię.

-Ja pierdole!- usłyszałem warknięcie z korytarza i wstałem szybko z kanapy i przyszykowałem się do ataku, a brunetka pisnęła i cofnęła się.- Jakie zwierzęta!

I w tedy zobaczyłem Hneryk'a. Szedł i trzymał się za ramię. Miał mocno zaczerwieniony policzek jak i kulał. Przypuszczam, że dobranie go w parę z Dorianem nie było słuszne. Jednak ich sprawa, co robią, ważne, że ja tu pilnję, bo tamtym to bym nie ufał. 

-Co ci się stało?- zapytała zmartwiona dziewczyna i mu pomogła usiąść na fotelu. 

Spojrzałem w korytarz i pokiwałem głową. Ciemność się rozrasta. Super. Wystawiłem rękę lewą  i w tedy buchnęła ogniem przez cały korytarz. Moje serce stanęło tylko na ułamek sekundy, a oczy stworzyły się szeroko, kiedy coś wychyliło w tym samym czasie głowę z pokoju przypuszczam, że Tsuyu. Ręce miało na wysokości mojej głowy i pazury wbijały się w nie. Głowa byłą mniejsza, a morda bez wyrazu, taka jak głowa zniszczonej lalki. Białe oczy patrzyły się na mnie przekrzywiając się co chwila. Aż ruszyło nie wiem, kiedy ale dostrzegłem jak biegnie w moją stronę na jak w horrorach, bo plecami do ziemi i szybko przebierało swoimi łapami. Natychmiast użyłem mocy i zamroziłem przejście, całe nawet trochę przesadziłem. Sekundę po tym to coś odbiło się od lodu i z sykiem pobiegło korytarzem w głąb korytarza, cicho to nie jest jak nie chce. 

Używając mocy zamroziłem każde okno i przejście, nawet wentylacje. Odciąłem nas od reszty. Ponoś są silni nich se radzą. Ja mam za zadanie chronić tych którzy są nieprztomni. 

-C-co to było!?- dziewczyna krzyknęła, a wręcz pisnął.

Odwróciłem się do nich twarzą i spojrzałem na blondyna. Miał mętne spojrzenie, ale pełne determinacji jak i lekką iskrę strachu. 

-Co się stało?- zapytałem bez emocji i od niego podszedłem. 

-Nie wiem dokładnie co.- rzekł chłodno.- Ale Dorian rzucił się na mnie i w pewnym momencie ten lud się stopił. Nie wiem jak, ale widzisz.- pomachał mi przed twarzą dłonią, która była lekko blada w stosunku do reszty jego karnacji.

-Nie podoba mi się to.- powiedziałem pod nosem i spojrzałem na niekontaktujących.- Co jest? 

Szybko podszedłem do Deku i się wręcz zakrztusiłem. Na jego szyi zaczęły pojawiać się czerwone plamki, które wyglądały jak malinki. Co się tam w waszych głowach dzieje? 

REBEKA

Co ja mogłam zrobić jak go zabrał. Krzyknąć, że to nie Deku? Lydia by mnie zabiła na miejscu, a Kirishima by mnie dobił jeszcze. 

-Nie jesz?- Leo spojrzał na mnie z pod byka a ja przełknęłam ślinę dość głośno. 

-Nie jestem głodna.- odrzekłam w końcu.

-Wczoraj też nic nie zjadłaś.- dodał i zmarszczył brwi.- Odchudzasz się?

-Nie?-  syknęłam i wstałam głośno od stołu.- Nie mam z czego po pierwsze, a po drugie uwielbiam czekoladę i z niej nie zrezygnuje.

-Nie lubisz czekolady.- Gabriel zanucił i zerknął na mnie, macając ręką ramiona Cameron'a. - I dodatkowo masz na nią alergię czy coś takiego. 

-Co?- zdziwiłam się, ale później mocno zasunęłam krzesło.- Może chcę się zabić, co?!

Krzyknęłam na odchodne i szybko wręcz biegiem pokonałam korytarz i zamknęłam się w swoim pokoju. Co jest do licha?! Ja uczulenie na czekoladę? Chyba  w snach!

Usiadłam na łóżku i zwiesiłam głowę pomiędzy swoje nogi, nabierając mocno powietrza do płuc. Chcę do swoich przyjaciół, a nie tych nędznych podrób. 

-Nie wiem kim jesteś, więc mi wytłumacz.- do pokoju wszedł Bakugo z miłym uśmiechem na co się poderwałam na równe nogi i z piskiem wskoczyłam na łóżko.- Spokojnie. Nic ci nie zrobię. Chcę ci pomóc.

To zdecydowanie nie jest Bakugo. 

- Nie wiem o czym mówisz.- powiedziałam stanowczo. 

- Nasza Rebeka już by nie wywaliła za drzwi i użyła na mnie swojej mocy, więc kim ty jesteś.- powiedział i usiadł na łóżku i posłał mi lekki uśmiech. 

-Aż tak widać?- zapytałam zrezygnowana.- Nie wiem jaka jestem u was. 

-U nas?- zdziwił się i zmarszczył brwi.- Rebeka jest jak skałą i nie okazuje emocji,  a jak trzeba to jest agresywna. Więc kim jesteś?

-Jestem Rebeka, ale nie stąd.- powiedziałam i usiadłam obok niego.- Jestem ze świata przeciwieństw. U nas jest kompletnie inaczej. Charaktery i zachowanie. Relacje, nie no w sumie relacje się za bardzo nie pozmieniały. Tylko, że...

-Czekaj, stój.- powiedział i pomachał rękami mi przed twarzą.- Jestem w waszym wymiarze agresywny?

-Najbardziej agresywna osoba jaką znam.- powiedziałam poważnie i z ręką na sercu te słowa. 

I tak mu opowiedziałam co i jak, bo jeżeli on jest przeciwieństwem Bakugo to można mu zaufać nie? 

YYYYYYYY





Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro