Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

52.Isak

Po zakończeniu lekcji szybko zmyliśmy się z tamtej szkoły i jak kurde olimpijczycy spieprzyliśmy na nasz statek.

Nadal w głowie mi siedzi zdanie tego całego Marshall'a. Jaka wojna? Z tego co mówili wynika jedynie, że to my zastosowaliśmy ich wybrzeża na południu królestwa, ale kiedy? Przecież nie mieliśmy powodu! Ta sprawa mi śmierdzi czymś nie za bardzo legalnym i złym. Może poprosić żartowali, mam nadzieję, że tak.

- Jaka kurwa wojna!- jęknął Scott wykładając się na pokładzie jachtu.

- Nie wiem jaka.- rzekła Alex.-  Lecz jestem na 99,9% pewna, że to wszystko wina jego.

- Mi też się tak zdaję.- mruknąłem.- Dobra! Nie traćmy czasu.

- Isak ma rację.- poparł mnie Thomas.- Gdzie może się spotykać Gaia z Uranosem.

- Skąd my to mamy wiedzieć?- syknął Liam.

- A od czego jest internet?- zapytał się Brad i spojrzał się na telefon.- Którego nie mamy.

- No właśnie.- zamknęła oczy Alex i oparła czoło o rękę.- I co teraz?

- Wiem. - rzekłem.- Chodźcie.

- Co?Gdzie?- zapytał się Scott, podnosząc dupę  z jękiem.- Po co?

- Dowiesz się za chwilę.- powiedziane radośnie.

Znowu wkroczyliśmy do miasta, ale tym razem miałem plan! Kazałem tym sępom zostać z boku i czekać na mnie, ale oczywiście się mnie nie posłuchali, bo jak odwróciłem się to akurat głowa Liam'a wystawała zza jakieś ściany. Głąby. Zobaczyłem jedną starą panią i wzięłam głęboko powietrze. Podbiegłem do niej. Zaczynamy przedstawienie!

- Proszę panią  przepraszam, że przeszkadzam ale zgubiłem moją grupę wycieczkową. Nie widziała ich pani nigdzie?- zapytałem płaczliwie.

Kobieta najwidoczniej w świecie złapała haczy i jej miną wyglądała na taką zatroskaną, jak bym był co najmniej jej wnukiem. Ale dlaczego ona ma czerwone korale na sobie? Nowe trendy czy jak?

- Oj kochanie!- powiedziała szybko i zaczęła się lekko rozglądać dookoła.- Nie widziałam ich, naprawdę! Ale gdzie widziałeś ich po raz ostatni?

- Nie pamiętam. - powiedziałem, a moje oczy się zaszklił.- Naprawdę, nie pamiętam, ale pani przewodniczką mówiła coś o jakimś złączeniu Grei i Urejosa?

- Gai i Uranosa.- poprawiła mnie.- Wiem gdzie to. Widzisz tam ten mały pagórek.- wskazała na coś wystającego zza budynku. To tam.

- Dziękuję!- krzyknąłem i przytuliłem ją.- Bardzo dziękuję! To ja już biegnę.

Ruszyłem biegiem w tamtą stronę i zatrzymałem się za najbliższa ścianą, czekając jak kobieta se pójdzie. Po czym ruszyłem w stronę tych idiotów.

- Nie wiedziałam, że z ciebie taki oszukista.- powiedziała z podziwem Alex.

- Tak, tak.- machnąłem ręką na nią.- To wiemy gdzie iść. Chodźcie.

Szybko ruszyliśmy w kierunku góry, przy okazji omijając szerokim łukiem psiarnię. Co jak co, ale wolę koty!

- Jaka ona wielka.- powiedział przerażony Liam i spojrzał na górę przed nami.

- Popieram cię. To wy idźcie, a  ja poczekam z Liam'em na was.-  oznajmił Brad i zaczął się lekko wycofywać.

- Wszyscy albo nikt.- Thomas złapał za fraki niebieskookich i popchnął do przodu.

- Weś no.- jęknął jeden z nich, ale nie za bardzo wiem który.

- Idźcie przodem.- powiedział Scott.

- Dzbany. - wystawił nam język Liam i ruszył przodem z założonymi rękoma.

- Od Wendy się uczysz?- zaśmiałem się i zacząłem go naśladować.

- Chłopaki.- zawołała nas Alex, która macała zbocze góry.- Tam coś jest.

- Co?- zdziwił się Scott, przykładając ucho do kamienia, po czym w niego walnął.- Rzeczywiście. Tam jest korytarz.

- Czyli co? Rozpierdalamy?- ożywił się Thomas i szykował się do uderzenia i już na nią biegł, kiedy Alex krzyknęła.

- Stój!

Blondyn zatrzymał się tak gwałtownie, że stracił równowagę i wpadł mordą na kamień i mogę przysiąc, że jak by Liam nie złapał go za ramię w ostatnim momencie, połamał by se ręce.

- Mój policzek.- syknął i złapał się za bolące miejsce.- I jak?- zapytał odsłaniając miejsce gdzie znajdowała się rękę, Było w krwi, a zdarte aż do mięsa.

- Ssssss ała.- skomentował Brad.

- Już ci to wyleczę.- rzekła Alex wyciągając ręką i chcąc ją przyłożyć do policzka blondyna, lecz kiedy z jej palców poleciał złoty pyłek, to zmarszczyła brwi i odsunęła rękę. -Co jest?- zdziwiła się i spojrzał na nas zdezorientowana.

- Dobra rana pójdzie na później, teraz trzeba dostać się na korytarz.-zdecydował poszkodowany i spojrzał na tę ścianę.- Patrzcie.

Ukucnął i lekko rozszerzył kłębki trawy. Za skale były rysunek. Połowicznie człowiek, a druga część to był wilk.

- Scott ty stoisz tu.- rzekłem zamyślony.

Okazało się, że każdy z nas miał swoje miejsce, staliśmy w równym rządku i patrzeliśmy się na skałę, jak by wyświetlany był na tym jakiś film.

- I co teraz?- zapytał Brad i machał rękoma do przodu i w tył. Jak mała dziewczynka.

Czy tylko ja zobaczyłem to, że gdy jego ręka była na przeciw ściany, kamienie pod nią lekko drgnęły. Również wyciągnąłem rękę, powoli i ostrożnie ułożyłem ją kilka centymetrów od skały i spojrzałem na innym.

-Róbcie to co ja.- poleciłem im.

Wszyscy mieliśmy wyciągnięte ręką w stronę skały, a widocznie Liam'a to nudziło bo powiedział cicho coś pod nosem, a  cała góra  drgnęła.

- Co ty powiedziałeś?- rzekł zszokowany Thomas.

- Sezamie otwórz się.- mruknął niezrozumiale.

Skała na nowo drgnęła, a ja powtórzyłem to co on. Po chwili każdy z nas to powtarzał po cichu.

- Może spróbujmy razem?- zaproponowałem.- Na trzy...raz...dwa...trzy!
 
- Sezamie otwórz się!- krzyknęliśmy wspólnie.

Ziemia pod naszymi nogami zatrzęsła się, a ja z trudem utrzymałem równowagę, bo to jebnęło tak mocno jak kiedyś Scott Liam'a. Później cały tydzień unikał go jak ognia i nosił okulary przeciwsłoneczne, by ukryć limo.

Ze skały przed nami poleciał pył i małe kamyki, a my cofnęliśmy się odruchowo w tył. Po chwili ściana zaczęła się podnosić w górę i oto przed nami znalazł się w chuj czarny tunel prowadzący przed siebie z jeszcze ciemniejsze jego zaułki.

- Liam wymyślił, Liam pierwszy wchodzi.- powiedziałem szybko.

- Eh!- jęknął.- Już wchodziłem pierwszy do naszej bazy, teraz kolej Thomas'a!

- Co, czemu moja!?- krzyknął oburzony blondyn.- Niech Scott idzie! On w ciemności widzi!

- Nie mieszajcie mnie do tego!- brunet tylko podniósł rękę w górę.- Brad powinien iść.

- Nie ma mowy!- odkrzyknął natychmiast i spojrzał na mnie.- Isak...

- Jakie dzieci!- różowowłosa jedynie wyrzuciła dłonie w górę i weszła do tunelu.- Ruszcie dupy!

Spojrzeliśmy po sobie i przepychając się między sobą próbowaliśmy dogonić Alex, bo to ona jak się wkurwi może zmieść  miasteczko w drobny pył jedną myślą. Jednak po wszelkiego rodzaju wyzwiskach i krzykach wylądowałem na samym końcu, bo Scott jakoś dziwnie zaczął warczeć, więc postanowiliśmy się z nim nie kłócić. Szedłem se za resztą, aż nagle na jednej ze ścian dostrzegłem jakieś dziwne bazgroły.

- Ej? Spójrzcie na to.- zawołałem ich.

Na ścianie znajdowała się jakaś postać z czarnymi oczami jak i włosami, patrząca przed siebie, na kolejnym czarna plama, a na ostatnim jakiś zielony zawijas.

- Co to ma być?- zdziwił się Thomas.- Co to oznacza?

- Brad?- mruknął Liam.- Kojarzysz jakaś legendę mająca dwie postacie podobne do nich?

- Na razie na myśl mi nic nie przychodzi.- rzekł po chwili zamyślony jak i lekko przerażony tymi bazgrołami.- Ale nie podoba mi się to.

- Witaj w klubie.- mruknął Scott i lekko wychylił się do przodu.- Tu jest coś wyskrobane.

- Serio?- zdziwiła się Alex i zajrzała przez jego ramię.- Thomas poświęć.

- Jasne.-  w dłoni blondyna pojawił się pomarańczowy promień rozjaśniający wszystko w okół nas.

-Tu piszę...- zaczęła niepewnie.- Czas na trzy próby każdego z dzielnych herosów, właśnie rozpoczął się.- dokończyła przerażona.

- Fajnie chociaż się nas spodziewają.- zaćwiergotał lekko zdenerwowany Liam i oparł się o ścianę.

- Ale co to miało znaczyć, że trzy próby?- zapytał się Brad.

Jak by na komendę niebieskookiego wejście ponownie z hukiem się zamknęło, a większość z nas pisnęła mało męsko, oprócz Alex.

- Co do...- zaczęła Liam, ale ściana o którą się opierał przechyliła się do środka, a masz przyjaciel wpadł z ciemność drżąc japę wniebogłosy.

- Liam!- wrzasnąłem i walnąłem w ścianę, gdzie przed chwilą stał chłopak, ale ona ani drgnęła.

- Co tu się kurwa odpierdala!- krzyknął przerażony Scott.

- Nie wiem, ale musimy się pilnować i ..- zaczął Thomas, lecz nie dokończył bo ziemia pod nim jak zapadnia otworzyła się i połknęła go w całości, włącznie z naszym źródłem światła.

Trzeba było wziąć te latarki ze statku, ale nie, po co!

- Thomas...-rzekła drżącym głosem Alex.- Chłopaki nie podoba mi się....

Urwała, a ja usłyszałem tylko trzask kamieni i huk zatrzaskującej się klapy.

- Czy tylko ja się boje?- szepnął Brad.

- Uwierz mi nie tylko ty.- dopowiedział mu Scott.- O kurwaaaa!

Coś znowu trzasnęło pod nami, a mi to zaczęło się nie podobać.

- Brad jesteś tu? Brad!?- wrzasnąłem, kiedy nie odpowiedział mi po chwili.

Pięknie zostałem sam jak palec. Teraz już wiem, jak czuł się Liam podczas naszych zabaw w terenie. Jęknąłem w duchu i wykonałem pierwszy ostrożny krok w przód i to był mój błąd.

Po chwili grónt pod nogami zniknął i poczułem wiatr we włosach i zimne coś pod plecami, lecąc w dół. Zjeżdżalnie tu zamontowali czy jak?

Kiedy moja przejażdżka dobiegła końca, spadłem na mordę, zbierając do buzi kamyki jak i piasek.

- O fujjj.- syknąłem i zacząłem pluć podnoszą się z ziemi.

Nagle na po każdej stronie zapaliły się pochodnej, oświetlając korytarz i pokazując mi dalszą drogę. Westchnęłam głośno i ruszyłem przed siebie. Mam nadzieję, że reszta następnie bezpieczna...

XXXXXXXXX

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro