Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5.Brett

Kiedy Liam usiadł pod ścianą z obrażona miną miałem ochotę parsknąć śmiechem, albo po prostu rzucić go na łóżko i porządnie wypieprzyć. Ciekawe czy w łóżku też tak krzyczy? Jeżeli tak to jestem za. Dawno nikogo w łóżku nie miałem, bo się założyłem z Evan'em. Ja nic nie mogę robić w tych kwestiach, tylko osoba którą sobie upatrzę, musi mnie błagać o seks. Inna opcja nie wchodzi w grę. Od 2 miesięcy nikt mi w oko nie wpadł. Aż do teraz . A mój kolega na dole zgadza się ze mną . Od dziś moim celem jest Liam'eczek.

- Brett. - szturchnął mnie Max. - Co z nimi robimy?

Spojrzałem na mojego przyjaciela i wzruszyłem ramionami. Później zerknąłem na Dylana, który ze zdziwioną miną patrzył na kogoś .

I wtedy zobaczyłem, że Thomas, Scott, Liam siedzą obok siebie na podłodze
z zaciętymi minami szepcząc coś miedzy sobą.

- Ale Tommy.. -jęknął Dylan. - Nie wiedziałem no!

O co im poszło? I czemu Dylan się tak jego uczepił? Może Dyl też chce porządnie wypieprzyć, ale z nim nigdy nie wiadomo.

- Jak to kurwa nie wiedziałeś!? - krzyknął i spojrzał na niego groźnie.

Widzę że ktoś ma pazurki. Dylan ma przechlapane.

- Mam gdzieś cycki!? Nie? No właśnie! Jak jeszcze raz powiesz na mnie blondi to cię zatłukę albo wykastruję. - ostatnie zdanie wysyczał jak wąż i mogę przysiąc, że jago oczy lekko zabłyszczały.

Współczuję O'brienowi kastracji.

- Nie o to mi chodziło. - powiedział natychmiast, podnosząc ręce w geście poddania się.

Blondyn zignorował go i zaczął szeptać coś z krzykaczem. Scott przeglądał coś na telefonie, który wyciągnął wcześnie z kieszeni spodni spodni.

- Scott'y.- zaczepił go Max, ale ten nawet wzroku nie podniósł - Idziemy zwiedzać? Pokaże ci kantorek i pokoje akademika?

- Nigdy nie zgodził bym się na coś takiego. - oznajmił poważnie brunet. - A tym bardziej nie z tobą.

- Może zagrany w coś dla rozluźnienia atmosfery? - zapytałem i przyglądałem się uważnie całej trójce.

- Taaaa, a w co? - Liam spojrzał na mnie, a z jego miny wyczytałem "coś wymyślił kretynie "

- W pokera rozbieranego. - poruszyłem brwiami, na co chłopak lekko się zarumienił.

- Nie ma mowy! - krzyknął i zaczął coś jeszcze się drzeć, ale zignorowałem go.

Uśmiechnąłem się zadowolony z jego reakcji i spojrzałem po swoich przyjaciołach.

- Może w pokera na wyzwania? - zapytał Thomas, który o dziwo się zainteresował.

- A ma ktoś karty? - prychnął Max i spojrzał po wszystkich.

- Liam. - zwrócił się do niebieskookiego.

Mój nowy obiekt do podrywów wstał z podłogi. Otrzepał spodnie z kurzu i wcale nie zeskanowałem wzrokiem jego zgrabnego tyłka w tamtej chwili. Wziął głęboki wdech i zamknął oczy. Kilka sekund później w jego ręce zaczęło coś się budować. Po pół minuty w jego ręce pojawiło się pudełko kart. Uśmiechnął się szeroko i otworzył je wyciągając małe karteczki. Nieźle. Czyli cwaniaczek ma moc tworzenia.

Jestem pod lekkim wrażeniem. Lekkim.

- Wow. - powiedział Dylan i patrzył na niego z podziwem - Jak ty to zrobiłeś?

- Taka moc - mruknął do niego okiem i rzucił karty Max'owi

- Siadamy w kółku! - ogłosił mój przyjaciel podekscytowany głosem. - Ej Scott'y?

- Ja nie gram.- powiedział poważnie.

- O nie, nie. - Max podszedł do niego i klęknął, żeby wyrównać z nim twarz. - Grasz z nami. Nie ma słowa nie.

Panowała przez chwile cisza, którą przerwał Scott.

- Dobrze. - odpowiedział brunet i wstał z miejsca siadając obok Thomas'a.

Skubaniec! Użył mocy. Max ma zajebistą moc polegającą na tym, że jego spojrzenie hipnotyzuję i każdy zrobi to o co go poprosi.

- Czyli gramy! - zawołał Dylan rozkładając karty, które zabrał uprzednio Max'owi.

Po pierwszej rundzie przegrał Thomas, którego zadaniem było zrobienie szpagatu i kilku figur akrobatycznych. A on o dziwo zrobił to bez mrugnięcia okiem. Spojrzałem w bok i dostrzegłem, że Dylan wyciera kącik ust rękawem kraty, którą miał na sobie. Ślina mu poleciała? Jakie jaja! Będą później niezłe dogryzanie jak to powiem Evan'owi.

Drugą rundę przegrał Max i musiał zatańczyć makarenę, co oczywiście na grałem. Później na coś tam wystawie. Będzie beka.

Ale kiedy przegrał Scott i ja musiałem dać mu zadanie spojrzałem ukradkiem na mojego przyjaciela. Patrzył na mnie błagalnym wzrokiem i szybko oczami pokazywał na bruneta.

- Wiec tak.. - zacząłem, a na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech. - Twoim zadaniem jest...

- No mów że! - pogonił mnie Liam .

Spojrzałem na niego i zauważyłem, że coś mu się nie podoba. Czyżby bał się , że przegra?

- Masz usiąść okrakiem na Max'ie. - powiedziałem głosem nie znoszącym sprzeciwu.

- Co?! - krzyknął. - Nie ma mowy!!

- Boisz się? - powiedziałem z kpiną.

- Nie! Ale nie zamierzam dotykać tego debila! -ogłosił.

- Cykasz się.-załapał grę Dylan.- Scott się boi! Scott się boi!

- Nie boje się ! - krzyknął i wstał podchodząc do Max'a i bez ostrzeżenia usiadł na jego kolanach z naburmuszoną miną - I co!?

- Bosko.- ogłosił mój przyjaciel obejmują go w pasie.

- Co do... - zaczął Liam, ale urwał na chwile. - Co to za pojebane wyzwanie!?

- Yyyy tak bywa kochanie. - uśmiechnąłem się do niego szeroko. - Gramy dalej!

Po kolejnej rundzie przegrał Liam, któremu zadanie dawał Max. Mam nadzieje, że się odwdzięczy za moja dobroduszność.

- Twoim zadaniem jest pozwolić sobie zrobić malinkę przez... - zaczął, ale dostał butem w twarz.

Butem?! O co chodzi?

Spojrzałem z szokiem na Liam'a który uśmiechnął się słodko i mrugnął szybko swoimi oczkami.

W księżniczkę się bawi?

Max za to mrugał szybko, a Scott na jego kolanach uśmiechnął się szeroko i gdyby mógł to by jeszcze mu swoim butem dołożył.

- Nie ma mowy.- oznajmił spokojnie Thomas. - Nikt nikomu malinki robić nie będzie.

- Ale dlaczego? - jęknąłem niezadowolony.

- Bo tak! - krzyknął Liam. - Nie masz prawa mnie dotknąć!

- A czemu ja? - zapytałem. - Czyli masz na mnie ochotę, że od razu ja mam ci robić malinki? Aż tak na mnie lecisz?

- Co?! Nie prawda! - oburzył się rumieniąc obficie na buzi. - Mówiłem tak tylko dla tego, że ty byś pewnie chciał to zrobić! Bo ty jesteś niewyżyty seksualnie!

- Ja?! O nie kochanie.. - powiedziałem wstając i idąc w stronę chłopaka.

Liam otworzył szeroko oczy i również wstał.

- Tak ty!! - krzyknął i wskazał na mnie palcem. - Ty zawsze znajdziesz konteksty i.. i..

- Argumentów ci zabrakło Liam'eczku.- cmoknąłem do niego.

Chłopak tupnął nogą i zrobił obrażoną minę.

- Pierdol się!- krzyknął.

- Jasne , ale musisz się rozebrać. -oznajmiłem z lekki uśmiechem

Słyszałem jak Scott kłóci się z Max'em o to, że jego ręce mojego przyjaciela nie powinny tam być. Cokolwiek to znaczy.

Max się chyba zagalopował.

- Jesteś debilem! - powiedział Liam. - Największym na całym świecie!

- A ty jesteś... - moją jak, że wspaniałą wypowiedz której jeszcze nie zacząłem przerwał mi dzwonek.

Kurwa teraz!! Thomas zerwał się na równe nogi tak jak Scott. Liam spojrzał na mnie gniewnie, ale ominął mnie i poszedł do swoich przyjaciół.

- Teraz jest przerwa? - zapytał blondyn patrząc na Dylana.

- Tak, a co..- Dylan wręcz pożerał wzrokiem blondyna.

Nagle jego wyraz twarzy się zmienił. Otworzył szeroko oczy i buzie.

Max i ja również mieliśmy podobną reakcję.

Oni po prostu wybiegli z auli zostawiając nas w osłupieniu.

-Czy oni właśnie..? - Max lekko pokiwał głową na boki.

- Tak. - odpowiedziałem.

- Gonimy ich? - zaczął niepewnie Dylan.

-Tak! - krzyknąłem na całe gardło.

Te całe tłumoki zaczęły grać z nami, żeby uśpić naszą czujność i spieprzyli.

Jak ja dorwę tego małego krzykacza dokończenie wyzwanie i jeszcze na niego nawrzeszczę tak, że nie piśnie. Ja już mu pokaże!

Razem z chłopakami wybiegliśmy z auli i z biegliśmy po schodach. Wszyscy powychodzili z sali, więc na korytarzach tłoczyło się od bydła. Kiedy biegliśmy przez korytarz usłyszałem krzyki i walenie w drzwi. Zatrzymałem się, a moi przyjaciele pobiegli dalej. Powoli podeszłym do kantorka woźnego. Otworzyłem go i dosłownie Evan miał randkę z podłogą . Szybko się podniósł, a w jego oczach widziałem złość i zawiedzenie.

- Co ty robisz do kurwy nędzy w kantorku woźnego? - zapytałem.

- Ten mały gnojek mnie tam wepchnął! - krzyknął. - Zamknął mnie i spieprzył!

- Ci też spieprzył? - zapytałem zdziwiony.

Kto jak kto , ale Evan dopuścił żeby zwierzyna mu uciekła? Nie wieżę.

- Jak ja go dorwę to go spiorę.- warknął i ruszył przed siebie.

Wybiegliśmy ze szkoły gdzie zobaczyliśmy nietypowy widok. Dylan latał po boisku z płonącą bluzką krzycząc jak panienka , Max siedział na drzewie z przerażonym wyrazem twarzy. A kiedy dostrzegłem zadowolone wyrazy twarzy Thomas'a i Scott'a miałem już mętlik w głowie. Podeszliśmy bliżej zamieszania któremu przyglądało się kilkanaście osób. Czyli widzimy się
z dyrkiem niedługo. Liam śmiał się z Izak'iem do łez. A Brad stał obok Minho
z lekko rozdziabioną buzią. Rózowowłosa lekko zszokowana patrzyła na każdego po kolei.

- Co tu się dzieje?! - krzyknąłem zwracając tym uwagę nowych jak i uczniów naszej szkoły.

- Kurwa mać! - Liam przeknoł i lekko zaczął maszerować w tył.

- Z tobą później pogadam. - spojrzałem w jego niebieskie tęczówki w których zobaczyłem lekką obawę. - A teraz proszę o wyjaśnienia.

- Tylko winni się tłumaczą. - odbruknął blondyn i założył ręce na piersi.

Coś czuję, że to będzie jedno z najgorszych popołudni mojego życia.

XXXXXXXX

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro